Jako, że nie mam w zwyczaju przebierać się po służbie, ani przez służbą w pracy, a mam swój własny mundur i nie mam nawet takiego obowiązku, to też często w drodze do i z pracy jestem ubrany w mundur ratownika.
Jednego dnia wychodzę z pracy, umordowany jak rzadko wsiadam do auta i... Niespodzianka. Auto nie odpala. "No nic" myślę, na parkingu pod stacją nic mu się nie stanie i idę na autobus. Godzina może to była 8 rano? Trochę wcześniej, ale niewiele.
Wsiadam, do domu kawałek, więc wyszukuję jakieś zaciszne miejsce na końcu autobusu i usadzam na nim swoje szanowne literki. Po dwóch przystankach przy drzwiach obok kierowcy wsiada jakaś pani, rozgląda się i rusza przez cały autobus na koniec. Po minięciu jakiś 50 miejsc szczęśliwa usiadła obok mnie...
P-Nie spieszy się wam, co? - Padło nagle z ust współpasażerki. Myśląc, że może rozmawia przez telefon nie zareagowałem. Cisza... Nagle czuję, że poklepuje mnie w ramie.
P-Nie spieszy się wam, nie? - Zdziwiony patrzę w jej stronę.
J-Słucham?
P-No nie spieszy się wam?
J-Jakim nam? Gdzie się nie spieszy?
P-A gdzie jedziesz?
J-A co to panią interesuje?
P-No interesuje bo jesteś zobowiązany mi odpowiedzieć.
J-Eem... Z jakiej racji? Dlaczego pani w ogóle zaczepia ludzi w autobusie?
P-Słuchaj, ostatnio czekałam godzinę na karetkę! Godzinę!
J-Przykro mi, ale to przecież nie z mojej winy.
P-Musiałam zadzwonić drugi raz i powiedzieć, że serce mnie boli i zaraz zemdleje bo nie chcieli przyjechać.
J-Nie ma się pani czym chwalić, naprawdę.
P-To wy się raczej nie macie czym chwalić!
J-O co pani chodzi? Czego pani chce?
P-Chcę żebyście brali pod uwagę wszystkich ludzi, zwłaszcza takich jak ja!
Dobra, tu już zaczęło być zabawnie. Uśmiechnąłem się, po usłyszeniu tego tekstu, od ucha do ucha.
P-Dlaczego się śmiejesz? Co w tym takiego zabawnego?
J-Pewnie się pani obrazi, ale pani jest śmieszna.
P-Olewacie pacjentów i mówisz mi, że jestem śmieszna!?
J-Proszę pani, ma pani pretensje do przypadkowego pasażera w autobusie, że nakłamała pani dyspozytorce dlatego, że inaczej nie chciała wysłać pogotowia bo nie uznała, że jest potrzeba. To śmieszne.
P-No jakie chamskie!
J-Trzeba być odpornym na wszystkich, zwłaszcza na takich jak pani.
P-Trzeba jeździć do pacjentów i to SZYBKO!
J-Trzeba mieć powód...
P-Nie dziwie się, że tak długo jeździcie do pacjentów jak zapie*dalacie autobusami!!!
Pani wstała i poszła odprowadzana moim śmiechem.
Zastanawia mnie czy naprawdę myślała, że jadę teraz do wezwania...
Autobus
może myślała, że Wam się karetki przez weekend pokończyły.. :D
OdpowiedzLimity NFZ robia swoje ;-)
OdpowiedzDo takich wezwań jak ta Pani to w sumie można autobusem podjechać ;)
OdpowiedzRikszą :P A w drodze do szpitala ona wozi ratowników. Od razu by ją serce przestało boleć, jakby się dotleniła ;)
OdpowiedzByśmy się tak z 10 razy dziennie przejechali rikszą po tych naszych drogach i byśmy chodzili podskakując :P
OdpowiedzTo może lektyką? :P
OdpowiedzPieszo by wystarczyło :)
Odpowiedzhmmm, może autobusy powinny na sygnale jeżdzić ?n
Odpowiedzhttp://farm2.static.flickr.com/1078/840388823_722108696c.jpg :D
OdpowiedzGeneralnie są specjalne "autobusy", zazwyczaj używane są gdzieś, gdzie może być dużo ofiar jednocześnie, np. armia, to taki autobus-karetka na wiele ofiar. :) Choć nie wiem czy w PL jest to dostępne.
OdpowiedzWiesz, zaszczurzony, może ty się jednak przebieraj, bo cię jeszcze zlinczuje jakieś moher-commando i stracimy ulubiony, na piekielnych, głos rozsądku! A szkoda by było. Nie wiem czy inni też tak mają, ale twoje rady i ostrzeżenia zapadają mi w pamięć lepiej niż wywody niejednego lekarza, więc proszę, bądź ostrożny:)
OdpowiedzNormalnie jeżdżę samochodem, baaardzo rzadko korzystam z komunikacji miejskiej.
OdpowiedzUf, co za ulga;)
OdpowiedzHahaha, oczyma wyobraźni widzę jak ekipa ratowników z całym sprzętem wsiada sobie do autobusu i kulturalnie jedzie ku potrzebującemu. :)
Odpowiedzi oczywiście stanie w korkach dłuższe niż sam dojazd :)
OdpowiedzZaszczurzony,jesteś lepszy niż RED BULL! po twoich nevsach,świat jest od razu weselszy!,całym sercem popieram proźbę kalipso, dbaj o siebie!
OdpowiedzHehe, wyobraź sobie jaki ja miałem ubaw. jakoś zaraz przeszło mi zmęczenie po rozmowie z tą panią ;)
OdpowiedzKurcze to jak Wy teraz autobusami jeździcie do ludzi, to mam nadzieje, że nigdy karetki nie będę potrzebowała, bo obok mojego domu nie ma żadnej linii autobusowej
OdpowiedzWsiąść ze sprzętem to pół bidy, gorzej z poszkodowanym na noszach jechać, jest chociaż o co zaczepić kroplówkę.
Odpowiedz- Co to jest? - Pacjent? - A bilet ma? - eee - No to będzie mandacik!
OdpowiedzJa się na prawdę zastanawiam, czy, co poniektórzy rzecz jasna, oczekują od wizyty karetki? Na prawdę tak kochają zabranie do szpitala? Ewentualny ochrzan za bezpodstawne wezwanie? Jeśli o mnie idzie, karetkę wzywam tylko w wypadkach jeśli schodzę praktycznie z tego świata...no chyba, że idzie o mojego dziadka, ale on ma 82 lata...
OdpowiedzMnie się wydaje, że ona myślała, że dojeżdżacie do pacjenta autobusem. Bo paliwo drogie ;-)
Odpowiedzautobus eRka :D
OdpowiedzDo wypadków z dużą ilością ofiar ;)
OdpowiedzTe karetki teraz tak wolno jeżdżą, że szybciej autobusem dojedziesz! W końcu ta pani aż godzinę czekała! ;)
OdpowiedzNie jesteś traktowany w tych autobusach jak zwierzątko do oglądania? ja mam czapkę stylizowaną na głowę husky'ego i jestem obiektem powszechnego zainteresowania, a co dopiero "ratownik medyczny w pełnym rynsztunku, łoooo!" ;)
OdpowiedzNormalnie nie jeżdżę autobusami, raczej albo jak auto się popsuje albo dziewczyna mi auto podprowadzi :P Ale wtedy faktycznie ludzie na mnie się gapią ;)
Odpowiedz>>NobbyNobbs prawie się udławiłam przez Ciebie. Co do głównego wątku to cóż... zawsze gdy myślę(zdarza się czasami, że nic mnie nie zdziwi, to dzieje się coś, co wyprowadza mnie z błędu. Jakby tu powiedzieć... Głupota naszego społeczeństwa chwilami przekracza wszelkie normy. A jeśli chodzi o hipochondrię(tak to się chyba zwało) niektórych elementów, to strach się bać.
Odpowiedzostatnie zdanie to nokaut :D
OdpowiedzPopieram zdanie o przebieraniu się na drogę. Nasze społeczeństwo nadal w dużej części składa się z osobników o potencjale umysłowym krewetki i poziomie narcyzmu czterdziestoletniego prawiczka... Ja tylko raz przejechałem - samochodem - z jednej stacji poogotowia do drugiej. Po drodze stanąłem przy sklepie spożywczym celem uzupełnienia racji żywnościowych. I co? Zanim dojechałem, załoga stacji już dmuchała w alkomat, bo moherkommando powiadomiło władze,że ratunkowy i to lekarz kupował wódę w sklepie, w pełnym rynsztunku... A o samouwielbieniu pacjentów napiszę jeszcze w swoich historiach... Pozdrówka.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2011 o 23:10
Kryzys kryzysem, ale do wezwania autobusem?:D
OdpowiedzNie przekonuje mnie ta historia - chocby dlatego, ze sam mam "coś" wspolnego z pogotowiem. ZAWSZE jest ryzyko, ze mundur sie upaprze krwią, wymiocinami albo innym świństwem. Nie wyobrazam sobie, żebym w stroju *roboczym* miał wsiadać do prywatnego samochodu i zostawiać syf na siedzeniach (nawet syf, którego nie jestem świadomy, np. po klękaniu na podłodze albo obtarciu się o ścianę w jakiejs melinie). Tym bardziej w komunikacji miejskiej. Jazda autobusem w mundurku dodatkowo (IMO) trąci pozerstwem - niby turbotów utrąca się na studiach, ale wciąz tacy się zdarzają. Poza tym -jak widać z historyjki - czerwone przyciąga wzrok i uwagę nie tylko normalnych ludzi...
OdpowiedzMyślisz, że jak pobrudzi mi się mundur albo łażę gdzieś po melinach to chodzę później cały czas w tym mundurze? Nie wiem jak jest u Was, ale u nas w takim przypadku przebieramy się zaraz po powrocie do bazy z takiego wezwania. o.O Przecież nie pojedziemy tak do kolejnego... Nie wyobrażam sobie tego. Jasne, jestem pozerem bo wracałem do domu w mundurze. :) Przecież całe miasto musi koniecznie wiedzieć, że jestem ratownikiem i tylko dlatego to zrobiłem :)
OdpowiedzLuzuj, Bracie Zaszczurzony... Chłopina nie chciał źle (ATH). Higiena ważna rzecz. A żyjemy niestety w takich czasach, że mundur, który normalnie powinien wywoływac uśmiech i ustępowanie miejsca w autobusie, budzi agresję i roszczenia. Bezsensowne, jak opisane przez Cię powyżej. Ja widze tylko jedno uzasadnienie jeżdżenia w mundurku: jak lecę wozem na dyżur i nie mam za wiele czasu... Wiadomo, łatwiej się wytłumaczyć stróżom Gotham City z przekroczenia wyśrubowanych limitów prędkości. Chociaż nie wstydzę się tego stroju. I nie będę bez względu na okoliczności.
OdpowiedzJa mam inne - lenistwo ;) Nie chce mi się wychodzić wcześniej z domu żeby przebrać się w stacji, po prostu ubieram od razu ubranie robocze, a później nie muszę też zostawać dłużej w pracy. Mam zapasowy mundur w stacji (na wypadek właśnie poplamienia czymś mojego, ale to wcale nie zdarza się codziennie...) i swoje ciuchy też, ale nie widzę szczególnej potrzeby przebierania się skoro mundur jest mój (niektórzy mają inna sytuację ponieważ posiadają mundury zakładowe i nie mogą ich wynosić poza stację, nawet pralkę w stacji mamy :P).
Odpowiedz"Jazda autobusem w mundurku dodatkowo (IMO) trąci pozerstwem - niby turbotów utrąca się na studiach, ale wciąz tacy się zdarzają. Poza tym -jak widać z historyjki - czerwone przyciąga wzrok i uwagę nie tylko normalnych ludzi..." Z całym szacunkiem Zaszczurzony, ale tak to wygląda. Również jeżdżę do pracy "na czerwono", bo tak wygodniej. Ale tylko i wyłącznie samochodem. Na pewno bym nie wsiadł w czerwonym ubranku do autobusu. Nawet do sklepu nie idę kiedy wracam z pracy, a jestem na czerwono. W takiej sytuacji jak przytoczyłeś szukałbym kogoś kto mnie podrzuci, a jak to by się nie udało to taksówka. Na pewno nie autobus. Co do higieny: a ile syfu mamy na normalnych ubraniach zebranego z ławek, poczekalni różnych, kawiarni, autobusów, etc. Meliny melinami, ale kto siada na melinie?
OdpowiedzAaaaa i ja mundurem bym tego nie nazywał ;)
OdpowiedzMundur oczywiście mówię w przenośni :) Ja na co dzień też jeżdżę tylko i wyłącznie samochodem. Popsuł się, przystanek jest tuż pod stacją (dosłownie), godzina 8, pusto i linia, która nie jest specjalnie używana (na cały autobus byłem ja, jakiś gość i kierowca, a później wsiadła ta panienka). Mogłem wziąć taksówkę, ale nie chciało mi się czekać aż przyjedzie na to zadupie. Nie czuję się pozerem, jestem za stary żeby w takie rzeczy się bawić.
OdpowiedzA ja i owszem. Zgodnie z kodeksem karnym, pracownicy ochrony zdrowia świadczący usługi medyczne w trybie nagłym są pełnoprawnymi funkcjonariuszami państwowymi i należy im się stosowna ochrona prawna. A ubiór ratowniczy jest określany w ustawach i rozporządzeniach jako umundurowanie. Stąd może więcej pokory, Kolego? :)
Odpowiedz