Historia z lipca. Robiłem zdjęcia na ślubie i weselu w małej wiosce w górach. Młoda - fajna, miła dziewczyna, Młody - niesympatyczny mruk, ale klientów się nie wybiera, więc puszczałem mimo uszu jego warknięcia i pofukiwania.
Na sali weselnej siedziałem przy stoliku z orkiestrą, po drugiej stronie parkietu niż goście, więc nikt postronny się tam nie kręcił i nie musiałem co 20 sekund kontrolować, czy nikt mi sprzętu nie podwędza.
Cały ekwipunek mieszczę w dość sporym plecaku fotograficznym do którego wchodzą dwa aparaty, kilka obiektywów, lampy i parę mniej lub bardziej potrzebnych innych akcesoriów. Całość o wartości przyzwoitego auta prosto z salonu, gdy więc wróciłem z "akcji" na parkiecie i nie znalazłem plecaka to doświadczyłem chwilowego zatrzymania akcji serca. Szybkie spojrzenia po całej sali - nic podejrzanego.
No to wychodzę na zewnątrz. Kilka metrów od wyjścia, na trawniku jakieś zbiegowisko. Podchodzę bliżej, a tam nabombiony Młody[M] otoczony wianuszkiem naprutej młodzieży klęczy i podrzuca obiektywem. Reszta moich gratów walała się dookoła w trawie. Mimo tętna 200 mówię spokojnie:
[Ja]: Proszę o zwrot mojej własności.
[M]: Spoko kolo, się tylko kumplom chciałem pochwalić jakiego fachurę wynająłem i jakie masz sprzęcicho.
[Ja]: Bardzo mi to pochlebia, ale myślę, że można to było załatwić w inny sposób.
[M]: Ty ku**a nie podskakuj. Zapłaciłem, więc dzisiaj to wszystko jest moje, a jak się nie podoba to łap!
I podrzucił na dobre 3 metry obiektyw. We mnie odezwał się przyczajony tygrys, ukryty smok i jakoś udało mi się ten kawał szkła złapać, ale łatwo nie było. Młody zarechotał, pozostały kwiat młodzieży również, po czym zebrali się z trawy i wrócili na salę. Ja zacząłem zbierać moje graty sprawdzając ich stan. Niczego nie brakowało, ale dwa obiektywy nie miały szczęścia, nikt ich w porę nie złapał i wyglądały jakby zaliczyły porządne walnięcie o glebę.
Zlecenie wypełniłem do końca (do oczepin niedużo zostało), zebrałem się do domu odespać, a zaraz w poniedziałek w samochód i do serwisu po ekspertyzę tych dwóch obiektywów (wynik - brak możliwości naprawy).
Młodych wesele kosztowało znacznie więcej niż planowali. Żonka zachowała się honorowo - zapłaciła za zakup nowych obiektywów z pieniędzy zebranych od gości na weselu. Już wiem, o co była ich pierwsza małżeńska kłótnia...
Za głupotę się płaci. Przyjemny "mężulek" . Ile mniej-więcej wyszło za te obiektywy?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2011 o 18:31
Lepiej nie pytać... Statystycznie to lepiej uszkodzić body niż obiektyw - taniej wyjdzie :)
OdpowiedzDwa tygodnie dla dużej rodziny w ciepłych krajach ;)
OdpowiedzIle te obiektywy jestem ciekaw
OdpowiedzNo co za kretyn. Ja to bym sie bała dotknąc. Nie moje nie ruszam a ten ci jeszcze sprzęt zniszczył.
OdpowiedzJak dziewczyna fajna to szkoda, że takiego buraka sobie znalazła :(
OdpowiedzJak zwykle.
OdpowiedzŚmieszniej jest z szafami do PA. Słyszałem że ktoś na jakimś festynie miejskim przewrócił szafę wartą ok. 250 tysięcy.
Odpowiedza widzisz- trzeba było kupić RADZIECKIE obiektywy. Te nawet ciężko młotkiem uszkodzić.... Chyba, że się walnie w soczewkę. A serio, to mój Helios 44 przetrwał już:n"nurek w basenie"n"wykopaliska na plaży"n"spotkanie 3ciego stopnia z chodnikiem"n"spotkanie 3ciego stopnia z framugą drzwi, przypięty do body"ni działa.nA szkieł szkoda, jakie to były?
OdpowiedzHelios to nie ta półka...
Odpowiedz@filozof 97- i na takim weselu na każdym zdjęciu ręcznie ostrość ustawiać ;)
OdpowiedzJak cudownie widzieć, że kwiat tego narodu nie potrafi rozpoznać sarkazmu nawet wtedy, gdy ten wali go po mordzie śmierdzącym śledziem.
OdpowiedzWspółczuję. Ja w umowach zawieram kwestie, iż w razie zniszczenia sprzętu, lub kradzieży przez gości, para młoda pokrywa w całości koszty zniszczonego lub utraconego sprzętu.nPonieważ to nie kosztuje kilkaset złotych, ale kilka, kilkanaście tysięcy, a przezorny zawsze ubezpieczony. Pozdrawiam.
OdpowiedzTeż oczywiście taki punkt w umie mam, o niego się wszystko oparło, ale nie chciałem zanudzać prawnymi szczegółami ;)nnInna sprawa, że i tak sprzętu zawsze pilnuję i co chwilę rzucam okiem na plecak - wolę jednak pozostać przy tym co mam, niż nawet dostać nowe, odkupione, ale wcześniej się o to musieć wykłócać, straszyć prawnikami, itd. No i przez jakiś czas jestem bez narzędzia pracy...
Odpowiedznormalnie po przeczytaniu aż mnie krew zalała -.- mam tak samo jak ty chopla na punkcie fotografii tylko sprzęt bardzie ubogi :P
OdpowiedzEh, nie rozumiem co niektóre dziewczyny widzą w takich burakach..
Odpowiedza skad wiesz ze to burak? alkohol potrafi niektorych ludzi zmienic, nie ma to jak ocenic czlowieka po wielu latach znajomosci...
OdpowiedzJak to: co widzą w takich burakach? Przecież "oni są tacy męscy"...
OdpowiedzJak doszedłeś do podrzucanego obiektywu to serce mi stanęło. A bić zaczęło chyba dopiero jak skończyłam czytać... Ja nawet swój sprzęt odkładam jak piórko a jak daję komuś do zrobienia zdjęcia to koniecznie każę zakładać smycz na szyję... więc jakby ktoś mi tak się bawił moim skromnym dobytkiem to chyba zeszłabym na zawał.
OdpowiedzBoże, co za chamstwo. Mój chłopak jest fotografem, więc wiem ile wysiłku, czasu i pieniędzy kosztuje zdobycie odpowiednich obiektywów. Ja ich nie podrzucam,ale i tak boi się mi ich dawać czasem do ręki :)
OdpowiedzA ja proponuję kupić kłódkę na szyfr wciskany (coś takiego http://allegro.pl/klodka-lob-szyfrowa-do-walizki-plecaka-8-cyfrowa-i1940214011.html). Sprzęt drogi to powinien być bezpieczny :D A to nie potrzebuje kluczyka i szybko się ją zdejmuje.
Odpowiedzdlatego tak wazne jest posiadanie "pomocnika" np. studenta do noszenia za toba torby! :)nP.S.nNie trzeba bylo sie bawic w żadne eksperyzyzy - tylko od razu wzywac policje - jakby "szanowny" pan mlody spedzil noc poslubną na komendzie to od razu by się znacznie więcej nauczył!
OdpowiedzHmm zapłacili Tobie z usługę wykonania zdjęć na weselu. Nie ogarniam tej pokrętnej logiki, która kazała Młodemu myśleć, że tego dnia Twój sprzęt należy do niego.
Odpowiedzalkohol + polska mentalność, która każe myśleć, że jak zapłaciłam, to mam niewolnika ;)
OdpowiedzBydło trzeba tępić. Bez względu na okoliczności. Gratuluje opanowania.:D Z drugiej strony, jakim trzeba być młotem, żeby nie wiedzieć, że to delikatny sprzęt i że kosztuje kupe kasy. Przecież nawet w małej wiosce w górach jest dzisiaj telewizja...
OdpowiedzPan Młody zachował się, za przeproszeniem jak zwyczajny gówniarz.
OdpowiedzJak można takiego debila wziąć za męża?
Odpowiedz