Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z okazji święta umarłych, jak co roku ruszyliśmy w gronie rodzinnym na…

Z okazji święta umarłych, jak co roku ruszyliśmy w gronie rodzinnym na objazd warszawskich cmentarzy. W drodze głosowania postanowiliśmy że zrobimy to w sobotę i niedzielę, bo tłok mniejszy może będzie. Tak więc zajechałem na Kabaty, zaparkowałem pod blokiem mamuni i udałem się na bazarek celem nabycia biletu dobowego nietaniego.
Mieszkający na Kabatach wyjaśnień chyba nie potrzebują, innym opisuję. Wyjście z bazarku przy skrzyżowaniu Wąwozowej i Stryjeńskich wygląda tak (opis będzie szczegółowy i nudny ale konieczny): kończą się budki, jest chodnik który przecina ścieżka rowerowa, dalej kawałek chodnika jeszcze i przejście dla pieszych przez Wąwozową. Wzdłuż ulicy, pomiędzy chodnikiem a ścieżką rośnie wysoki ponad 2 metry i gęsty żywopłot. Wychodząc z bazarku w stronę przejścia dla pieszych nie widać czy ścieżką rowerową ktoś jedzie. Przed przejściem żywopłot się kończy, ścieżka wpada na chodnik, są namalowane pasy.
Sytuacja właściwa.
Idę w stronę przejścia dla pieszych, po mojej prawej ok. 1,5m z boku małżeństwo z wózkiem, takim głębokim, dziecko malutkie. Dochodzimy do ścieżki, przejeżdża jakaś babka, spokojnie idziemy dwa kroki gdy zza żywopłotu wypada koleś. Nie wiem ile jechał, radaru w oku nie mam, ale gnał zdrowo. Nie dałem rady uskoczyć, oberwałem kierownicą, facet z wózkiem w ostatniej chwili go złapał bo wózek z dzieciakiem wylądowałby na ziemi. Rower odbił się ode mnie (a ja od niego) dlatego wózek zawadzony przednim kołem dało się złapać. Koleś od roweru leży i drze mordę: jak łazicie urwał! Ślepe jesteście urwał! I takie tam. Ja macam rękę czy nie złamana, na szczęście chyba cała (dziś mam imponującego siniaka). Już miałem podejść do zbierającego się pedalarza i zdrową ręką wytłumaczyć mu jego błąd, gdy facet od wózka mnie uprzedził. Naprawdę piękny łomot to był… stwierdziłem że nic tam po mnie, bardziej mu nie wleję.
I sami oceńcie czy ta plaga pedalarzy, te ścieżki, czy to jest nam potrzebne? Bo powtarzam do znudzenia, albo traktujemy rower jak pełnoprawny pojazd do poruszania się wszędzie, to wtedy proszę po jezdni, światełka, przepisy, OC, a najlepiej obowiązkowa karta rowerowa, albo jest to pojazd niepełnosprawny, więc na chodnik i uważać na pieszych. A nie jak teraz święte krowy ich mać…

Kabaty

by tatapsychopata
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
1 1

Ostatnio prawie we mnie jakiś pajac na rowerze wjechał. Zatoczyłam się na żywopłot. Ani "przepraszam", ani "dzwonka" nie użył, nic.

Odpowiedz
avatar paula3mi
3 3

Też uważam, że kwestia "rowerzystów" jest źle opracowana w prawie. Na drodze może on spowodować niby mniejszą szkodę niż skuter? To dlaczego skuter jest ubezpieczony i ma obowiązkowy kask, a rowerzysta ma jakieś przywileje? Sama na rowerze uwielbiam jeździć, ale po drogach się po prostu boję, bo moim zdaniem jest to sport ekstremalny, po chodniku nie jeżdżę, a ścieżek jak na lekarstwo!

Odpowiedz
avatar Gza
0 4

Zastanawiam się dlaczego jak wchodzę na pasy na jezdni to więkdzość aut sie zatrzymuje, a wchodząc na pasy od ścieżki rowerowej zazwyczaj uciekam czem prędzej, bo rowery nawet nie zwalniają.

Odpowiedz
avatar makabresque
6 6

Najbardziej piekielny w historii był architekt krajobrazu, który postawił żywopłot ograniczający widoczność. Wy nie widzieliście rowerzysty a rowerzysta nie widział was i nieszczęście. Ale może przed wejściem na drogę rowerową warto się zatrzymać i rozejrzeć czy nic nie jedzie? Na ulicę, nawet na pasach (tych bez sygnalizacji), nikt nie włazi jak święta krowa, bo samochody też nie zawsze się zatrzymują. Do samochodziarzy też masz takie uprzedzenia?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2011 o 19:38

avatar tatapsychopata
2 6

Rozglądanie nic nie da. Ten cholerny żywopłot jest wysoki, gęsty i kończy się tuż przed przejściem. Jadący wolno ma szansę uniknąć kolizji, pędzący jak wariat nie.

Odpowiedz
avatar igon
1 5

@tatapsychopata - ale na ścieżce rowerowej to rowerzysta ma "pierwszeństwo" i jeżeli pieszy nie znajduje się wprost na przejściu to powinien mu ustąpic - nie ważne ile rowerzysta jedzie i czy pędzi jak rakieta czy jedzie jak dziadek. Mogłaś wychylić głowę za żywopłot i zobaczyc co się dzieje lub bardzo powoli wejść - podejrzewam, że rowerzysta nie jechal przy samym żywopłocie tylko bliżej środka a więc musieliście wyjść dość "zdecydowanie" mimo braku widoczności

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 2

@tatapsychopata jak uważasz że powinno być tam ograniczenie prędkości, to powiedz kiedy wystosowałeś odpowiednie pismo. Tak samo jeśli uważasz, że żywopłotu nie powinno być. Bo tak, to mógł legalnie jechać 50 na godzinę a ty miałeś obowiązek się rozejrzeć przed wyjściem na pas ruchu, więc jak już, to wyście popełnili wykroczenie.

Odpowiedz
avatar paula3mi
0 0

Moimi faworytkami są matki z dzieckiem w wózkach. Myślą chyba, że jak przed samochód wyjadą mi wózkiem (same stojąc jeszcze na chodniku) to ja jestem w stanie zredukować prędkość z 50 km/h do 0 na odcinku 5 m. Brawa!

Odpowiedz
avatar lukaszsz
4 6

wchodząc na ulicę też nie rozglądasz się? przypominam, że weszłaś na ścieżkę rowerową- co prawda na pasach - ale jednak...

Odpowiedz
avatar Sith
2 8

Pieszy jest w stanie się zatrzymać w miejscu, rowerzysta nie ma takiej szansy. Jak włażę na ścieżkę patrzę czy nikt nie jedzie ale widać to wymaga mózgu.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 7

Mózgu wymaga również jeżdżenie rowerem. Tam nie ma szansy na zobaczenie czy coś jedzie. Nie widziałeś - nie pisz.

Odpowiedz
avatar MikrySoft
2 2

A tak głowę wystawić najpierw?

Odpowiedz
avatar igon
3 5

@tatapsychopata- jak nie widać to nie należy tam wchodzić - gdybyś miala przejść przez ulicę w nocy, w czarnej kórtce w miejscu nie oświetlonym ale na pasach to też byś zaryzykowała nie widząc czy coś jedzie ulicą? Ludzie mają dziwną manię ewaluacji - jak coś mnie nie może zabić to wejdę temu czemuś pod koła - bo to będzie JEGO wina - a jak coś mnie może zabić to lepiej będę uważać i albo zmienie przejście na bezpieczniejsze albo 100 razy upewnie sie czy nic mi nie grozi

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 3

@tatapsychopata jeśli nie ma szansy zobaczyć czy coś jedzie, to nie ma też rowerzysta szansy zobaczyć, że ktoś idzie. Z pełną premedytacją więc wylazłeś komuś pod koła, wiedząc że może jechać i nie może cię widzieć. A teraz płaczesz jak dziewczynka, co to się dowiedziała, że księżniczką nie jest...

Odpowiedz
avatar Pancernik
0 4

Zauważyłem jedną ciekawą przypadłość. Jeżeli jedzie się samochodem albo jest się pieszo, rowerzyści mają totalnie wyje****. Przypuszczam, że wychodzą z założenia, że nikt z samochodu gonić nie będzie, a pieszy nie ma szans. Natomiast sprawa wygląda zupełnie inaczej, jeżeli jedzie się motocyklem. Szczególnie dużym, ciężkim a i samemu nie jest się ułomkiem. Wtedy nagle oświecenie i potrafią zatrzymać się przed skrzyżowaniem nawet gdy teoretycznie mają pierwszeństwo. Chyba wiedzą co ich czeka, gdyby tylko zarysowali choć trochę chrom. A motocyklem można pogonić i po ścieżce rowerowej w razie czego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2011 o 21:23

avatar McMonster
5 5

Podsumuję to krótko jako pieszy i rowerzysta: debil potrafi spowodować zagrożenie nawet siedząc na krześle. Debil, który jest bohaterem powyższej historii jest takim samym debilem, co niektórzy piesi, którzy przebiegają sobie przez jezdnię, bo im za daleko dwa metry do ścieżki, albo 2 sekundy do świateł na przejściu i takim samym debilem, dla którego światła i ograniczenie prędkości to tylko sugestie, a on jest przecież mistrzem kierownicy. Jak mi się będzie nudziło, to i ja ponarzekam na innych użytkowników wrocławskich dróg, chodników i ścieżek rowerowych z perspektywy siodełka rowerowego, przez ledwie pół roku mam całą kolekcję. Naskakiwanie na każdą kategorię ruchu z osobna, bo się właśnie miało przykrą historię, to przejaw ograniczonego punktu widzenia, wszędzie są tacy sami ludzie.

Odpowiedz
avatar coffewithmilk
-1 7

ja popieram zdanie autora. rowerzyści ok, ścieżki rowerowe ok. tylko niech płacą obowiązkowe OC, przeglądy i wtedy można porozmawiać. dla mnie ostatnie przepisy dotyczące rowerów to śmiech na sali po prostu. czemu ja mam ustępować rowerzyście skoro on przecina drogę za którą kierowca płaci chociażby w paliwie (jakaś część ceny 1 litra na to idzie) czy w przeglądach, ubezpieczeniach niemałe pieniądze, i na której to rowerzysta też powinien uważać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 5

Wszystkie moje stłuczki na ścieżkach rowerowych były z winy pieszych. To niech piesi też płacą obowiązkowe OC!

Odpowiedz
avatar McMonster
3 3

Z argumentami się zgadzam, ale popatrzcie też z drugiej strony. Więcej podatków na rowerzystów (z OC mogę się zgodzić, bo ma sens), to mniej rowerzystów, a ruch rowerowy, zwłaszcza w miastach i zwłaszcza po ich wydzielonych ścieżkach, to mniejsze korki, hałas, spaliny itp. Co by nie wymyślić, całkowite zrównanie rowerzysty z kierowcą osobówki byłoby bez sensu.

Odpowiedz
avatar paula3mi
0 0

wiesz, nie jestem za tym by zrównać do takiej samej wysokości odszkodowania jakie ma osobówka, ale np do kilkudziesięciu tysięcy? Więc składka byłaby proporcjonalnie mniejsza, a Ty w razie wypadku miałbyś gwarancje że z czegoś można ściągnąć kasę, oczywiście nie tyle co z osobówki, ale jednak.

Odpowiedz
avatar erystr
-2 2

po tym jak ostatnio mój rower rozerwał mi nogawkę nowych bojówek (które cudem uratowałem i prawie nie widać szwów) przerzuciłem się na samochód gdy mam gdzieś pojechać na odległość powyżej kilometra ;) z rowera korzystam teraz sporadycznie a jak nawet to podwijam nogawkę i wyglądam przekomicznie ;)

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 7

Do wszystkich argumentujących że rower na ścieżce ma pierwszeństwo: miejsce zajścia jest specyficzne przez swoje ukształtowanie. Nie mieszkam tam, bywam czasem i takie sytuacje (no nie aż takie) tam bywają. Jeśli ja widziałem ich kilka to znaczy że coś jest na rzeczy. Może jest tu ktoś z okolicy Wąwozowej, Rybałtów, ktoś kto robi zakupy na tym bazarku, mógłby się wypowiedzieć.

Odpowiedz
avatar karinkaaa
1 1

Ja znam okolicę bo pracuję niedaleko, potwierdzam - g... widac przez ten żywopłot.

Odpowiedz
avatar kabo
0 2

A ja się zastanawiam tylko nad jedną rzeczą: jak to jest, że żeby poruszać się samochodem po drogach publicznych, trzeba przejść kurs i zdać egzamin państwowy, a na rowerze tą samą drogą państwową może poruszać się byle dzieciak bez nawet karty rowerowej??? Przecież teoretycznie on może nie wiedzieć, jak wygląda znak "ustąp pierwszeństwa", bo nie ma żadnego przeszkolenia, a porusza się tak samo, jak osobówki. Ktoś mi to wytłumaczy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Nie rozumiem jak można wejść na ścieżkę rowerową bez upewnienia się, że nic nią nie jedzie. Na jezdnię też by się tak weszło?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 4

Sam jesteś święta krowa. Jak wyłazisz gdzie nie widzisz, to sam żeś sobie winien. Co, jak pod samochód wleziesz bez rozglądania się, to też pretensje do kierowców?

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
-2 4

Autor historii ma w 100% racje co do unromownia kwestii posiadania rowerów. Co do tego zabawnego inaczej wystwiania głowy gdziekolwiek, żeby coś tam zobaczyć. Właścicieli jednośladów odsyłam do przepisu, że w przypadku braku widoczności, lub jej ograniczenia,przez przszkodę, badź warunki na drodze kierujący jest zobowiązany zmniejszyć prędkośc i zachować ostrożność... wiem ... wiem drodzy rowerzyści zaraz wyrzucicie ,że kierowcy nie stosują się , że się zdarza na pzrejsciach dla pieszych ,ale przypominam wszędzie sa idioci. generalnie ten przepis nakłada gro odpoweidzialności na kierującego pojazdem mechanicznym , nie ważne wrotki to czy 15-tonowa fadroma. w historii ludzie na tyle na ile pozwalały na to warunki przechodzili w sposób właściwy, nie ma tu mowy o wtargnieciu. Ta zabudowa ,że durna to wina miasta i inna historia. Do takich obostrzeń są zobowiązani kierowcy, nie mam widczności , nie jestem pewny czy mi coś nie wyskoczy - zwalniam. pomysły o wystawianiu głowy przez pieszego i że to on ma bać się o własne życie, na każdym miejscu , gdzie sie przecinają chodniki i ściezki rowerowe pokazuje jaka jest mentaoność i znajomośc przepisów czyli mizerna. Przykor mi, ale 50 lub 75 kg człwoieka( pisze przykładowo) zakupów i innych cudów nie licze) +15kg roweru nawet przy 20/km/h to kupa energii kinetycznej, która władowana w przeciętny korpus może ładnie kogos pocharatać.. wiem ..wiem , jak spadne z roweru też się potłukę, tak tylko ty masz(powinineś mieć kask, ochraniacze )i nikt z prawodawców nie dał ci prawa do zapier""jak Mario Andretti po tej ścieżce, tylko do jazdy po niej!!! To o co tu czytam tylko wspiera konkluzje jakie na końcu umieścił autor historii a pod którymi podpisuje się wszystkimi kończynami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2011 o 13:04

avatar tatapsychopata
-1 9

No właśnie... Prawo jazdy trzeba na samochód mieć. A na rower każdy przygłup może wsiąść. Kodeks mówi wyraźnie o zachowaniu szczególnej ostrożności przy braku należytej widoczności. Tak jest np. przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego tyłem. Przepis mówi wyraźnie że jeśli z miejsca kierowcy nie widać gdzie się jedzie należy zapewnić sobie pomoc innej osoby. To skrajny przykład. tu jest sytuacja inna nieco, ale też WIDOCZNOŚCI BRAK!!! I nie wolno wtedy jechać jak Mario Andretti ;-D. Chciałbym żeby to dotarło do nawiedzonych pedalarzy. Dalej też uważam że ścieżki rowerowe to wyrzucanie pieniędzy w błoto (kostkę?). Jest to sztuczne tworzenie odrębnej kategorii pojazdów którym się zdaje że są najważniejsi na świecie. A nie są i nigdy nie będą. A ja zaopatrzę się w laseczkę taką jak przedwojenni gentelmani miewali i jak mi się nawinie taki pedalarz to mu ją w przednie koło zaaplikuję...

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
-2 4

Pomysł z laską, będę musiał przemyśleć, tylko ja mam ochotę na ten typ a'la Hneryk Kwinto z Vabanku :).W kwestii, tego ,że ścieżki rowerowe to sposób jak zmarnować pieniadzę też się zgodzę, buduje się je bo jakis stary pierdzielw Brukseli stwierdził ,że to takie ładne. województwa dostaja kasę i "budują" , a raczej malują ścieżki na chodnikach, a potem mniena spacerze żoan musi trzymać za ramie jak idac po chodniku słyszę za sobą dzyyń ,dzyń (o ile jest a kierujacy wei do czego on słuzy ), mam wtedy tylko jedna myśl "prawy prosty " prawy prosty" i celwnik w oczach, ale mnie powstrzymuje przed tym widmo konsekewncji , której to świadomości rowerzystom niestety brakuje i to baaardzo .

Odpowiedz
avatar Cristoforo
2 2

A bezpieczeństwo? Nie liczy się to, że na ścieżce rowerowej (nie mówię o tej sytuacji akurat) nie powinno być pieszych, bo żaden rowerzysta w takiego pieszego nie wjedzie, bo go nie ma. Z tym, że każdy powinien zdawać jakiś egzamin, żeby móc jeździć na rowerze, macie rację, ale sądzę, że ścieżki rowerowe są dobrym pomysłem.

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
1 1

@Cristoforo, mentalnośc ludzi zminia sie wolniej niż klimat na tej planecie. Nie neguje piszy na chodnik bo chodnik od chodzenie, rowery na ścieżki. Mix jednegoz drugim sie nie sprawsdzi nigdy i póki co bedzimy mieli taką wojnę podjazdową. gdby ścieżki rowerowe były integralnie przewidziane w planach budowy dróg to by było inaczej ,a nie teraz , kedy są one na siłe wklejane w isteniejący krajobraz i pasują jak pięść do nosa i nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem , jedynie przeniosły cieżar gatunkowy wykroczeń z wypadków z udziałem na zdarzenie z udziałem. Zeby było jasne piesi po ścieżkach jak już są chodzić jak po swim nie powinni sam tego nie robie, alejak juz pisałem,żeby to się stało niepisną tradycjąi powszechnieszanoanym obyczajem to nie za naszego życia, może nasze wnuki doczekają

Odpowiedz
avatar Entropik
2 2

Ja co roku mówię "wszystki zmarłych" a matka mi w łeb i poprawia na wszystkich świętych ;-)

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
3 9

Widzę że teoretyków pedalarzy tu sporo. Mówiąc szczerze mam was gdzieś. Nie zmienię zdania na temat ścieżek rowerowych. A wszystkie sugestie żeby się rozejrzeć wtedy, wystawić głowę zza żywopłotu i inne pierdoły wsadźcie sobie w buty, wyżsi będziecie. Powtarzam jeszcze raz, tam jest miejsce takie że się nie da! Proponuję każdemu kto mieszka na Ursynowie małą wycieczkę na róg Stryjeńskich i Wąwozowej. Jest tam kiosk Kolportera. Od tego kiosku proszę iść w stronę przejścia dla pieszych na Wąwozowej. Tylko dajcie znać kiedy to wezmę swój rower... Ja wtedy naprawdę szedłem spacerkiem powolnym, ludzie z wózkiem przecież też nie biegli. I jak to się skończyło? Czytam: wyłazisz jak krowa... to tylko ja mam uważać? Pedalarz nie? BO CO? @WscieklyPL01: takiej jak Kwinto nie da się, nielegalna u nas. Ale pomysł mi się podoba...

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

Nie, no to nie do wiary. Nie, to być nie może. Ja tego wszystkiego nie rozumiem. Kierujący samochodem jest uczestnikiem ruchu? Jest. Kierujący rowerem uczestnikiem ruchu jest? Jest. A pieszy? No niby też jest, kiedy wchodzi na przejście. Dlaczego zamiast zrozumieć i zastosować pewne proste zasady, musimy się bić o to, czyja racja jest najmojsza? No śmiechu warte. Kierujesz samochodem - uważaj! Jedziesz rowerem - uważaj! IDZIESZ PIECHOTĄ - TEŻ UWAŻAJ! W każdej chwili może się zdarzyć coś zupełnie nieprzewidzianego - np. kierujący samochodem obok ciebie z jakichś przyczyn straci kontrolę nad pojazdem i rozjedzie ci nogi. I co? "Bo ja byłem na chodniku!!!" - okay, masz rację. Czy ta racja Ci zwróci nogi? Nie... Zasada ograniczonego zaufania w ruchu obowiązuje także pieszych - a przynajmniej stosują się do niej ci piesi, którzy świadomie chcą uniknąć wypadków i 'zdarzeń' w czasie swej wędrówki. // Co zaś tyczy się praw rowerowych -- nie wiem, o które prawo chodziło, z którego się tak naśmiewano. Wiem, że dostaliśmy trzy nowe prawa: 1) prawo wyprzedzania z prawej strony pojazdu (z zachowaniem szczególnej ostrożności) logiczne jest nieco odwrotnie, bo wielu tak robiło wcześniej i jest to po prostu naturalne; 2) prawo jazdy ze środka pasa przed skrzyżowaniem jeśli można jechać w więcej niż jednym kierunku - konkretnie odnosi się to do skrętów w prawo, bo napaleni kierowcy nie patrzą, czy im rower jedzie (rowery muszą możliwie blisko prawej) i skręcają 'na pałę' rozjeżdżając rowerzystów; no i 3) prawo pierwszeństwa w przypadku, kiedy DROGA PRZECINA ŚCIEŻKĘ ROWEROWĄ - nie odwrotnie! Więc nie wiem, o co chodziło z tym, że to śmieszne. // Co do pieszych vs rowerzystów: z tym bywa różnie. Wielu rowerzystów uważa, że jak jest ścieżka rowerowa, pieszo-rowerowa czy chodnik z dozwolonym ruchem rowerowym, to mogą sobie urządzać Tour de France. Tu przypadek opisany powyżej. Ale też wielu pieszych uważa, że 'co nie jest ulicą, jest chodnikiem i moje' - ile razy spotykam się z sytuacją, kiedy nie dość, że nikt mi nie schodzi z drogi (mowa o ścieżce tylko dla rowerów) na dźwięk dzwonka, to jeszcze mnie spychają, przewracają czy ogólnie wysyłają epitety o tym, że mam 'spie***lac na ulicę'... Mówiąc wprost: kultura na poziomie żenady - tak u szeroko rozumianych kierujących, jak i pieszych. Jak jadę przy trasie PST w Poznaniu i wjeżdżam z większą prędkością pod przejazd, to na całej drodze dzwonię dzwonkiem - pewnie wyglądam głupio, ale mam to gdzieś, bo ktoś może mnie dzięki temu zauważyć. A jest tam dość szeroko aby prawie każdego wyminąć, i dość długo się jedzie w dół aby przegapienie kogoś idącego było prawdopodobne. No, poza skrętami i załomami - po to dzwonię dzwonkiem. Rower to nie zabawka, nawet podczas jazdy spacerowej można komuś zrobić krzywdę, bo roweru nie cofniesz równie szybko jak nogi jak poczujesz, że na coś trafiasz. O tempora, o mores - tyle.

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

Doprecyzowywując: "droga przecina ścieżkę" to przypadek np. taki, kiedy masz wyjazd z posesji albo odnogę ulicy. Skrzyżowania to inny zwierz - jeśli ścieżka przechodzi mi przez skrzyżowanie, to zasady ruchu i pierwszeństwa są tylko formalizacją zdrowego rozsądku dyktowanego przede wszystkim przez "Nie chcę zginąć." w mojej głowie. Tutaj się chyba nic nie zmieniło (poza nadm. wyżej o jeździe ze środka pasa). // Jeśli droga jest wyłącznie rowerowa, to nie tylko informują o tym właściwe znaki (które trzeba rozumieć!), ale także takie detale, jak np. przejścia dla pieszych przecinające owe drogi. Białe pasy to białe pasy - należy na nich zachować ostrożność i pełną ocenę sytuacji. To jest sygnał dla pieszego - że COŚ może jechać, a dla rowerzysty - że KTOŚ może iść. Przykładam wszystkie kończyny do egzaminu na kartę rowerową - choćby tylko ze znaków, zasad panujących na drodze i podstaw prawa. Ale idąc dalej tym tropem, piesi też powinni choć podstawowo znać zasady prawa o ruchu drogowym - uwierzcie mi, znajomość tych praw czyni życie łatwiejszym i bezpieczniejszym nawet, jeśli nie posiada się samochodu. Osobiście atestuję. A tak na marginesie, znajomość zasad tych praw ułatwia też ich łamanie np. przy bezpiecznym przechodzeniu przez jezdnię w miejscu niedozwolonym (nie mylić z nieoznakowanym, bo wbrew pozorom WOLNO - kiedy? aaaa, zapraszam do lektury... :>).

Odpowiedz
avatar hamsterod
0 0

@WscieklyPL01 Brak wyobraźni nie musi się tyczyć tylko drogi. Jeśli byłeś chociaż w jednym kraju, gdzie sieć dróg rowerowych w mieście działa jak należy i kierowcy aut, motocykliści, rowerzyści i piesi nauczyli się ze sobą współegzystować, to widziałbyś sens takiego rozwiązania. Jeśli jednak nie byłeś, to zapraszam do Holandii, tam jest to najbardziej widoczne, bardzo przyjemnie mi się tam jeździło. A co do sytuacji - jeśli to miejsce jest tak tragicznie przemyślane i ktoś regularnie jest świadkiem różnych zdarzeń (a może raczej zderzeń) to zgłosić to na piśmie do urzędu - lepsze to niż puste ględzenie. A co do wsadzania jakichkolwiek przedmiotów w kręcące się koło - jeśli po takim zagraniu rowerzysta by się nie połamał, to jest szansa, że próbowałby połamać Ciebie. Każdego na drodze obowiązuje zasada ograniczonej odpowiedzialności - jeśli go to przerasta, to będzie na niego trzeba uważać, jeśli jest kierowcą pojazdu mechanicznego, roweru (bo ten się wg definicji nie zalicza) czy też pieszym. A co do malowania dróg rowerowych na chodniku - nasza ułańska fantazja i posłuszeństwo względem przepisów prawa. Ile to razy (jako pieszy lub rowerzysta) musiałem mijać piąte kolumny pieszych, którzy rozmawiając między sobą radośnie blokowali całą szerokość chodnika i biegnącej obok ścieżki. Jako pieszy nie mam problemu - moja postura i ujmujący uśmiech płatnego mordercy robią mi od razu miejsce, ale jakbym wpadł rowerem w kogoś, to mogły by być z tego poważniejsze konsekwencje...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 listopada 2011 o 14:44

Udostępnij