Witam. Jest to moja pierwsza historia w tym serwisie.
Sytuacja miała miejsce jakieś 2 miesiące temu
jak wiemy nasi wspaniali oraz wszechobecni rowerzyści uzyskali teraz masę przywilejów. Jednak niektórzy uważają (przekonałem się wielokrotnie o tym), że zwalnia ich to z obowiązku myślenia.
Jadę sobie samochodem po mieście, droga prosta, równa(aż dziwne), widzę z daleka uliczkę w którą mam skręcić w prawo, zakręt jest dosyć łagodny, nie przecina ona żadnej drogi(z wyjątkiem chodnika) także nikomu nie musimy ustępować z wyjątkiem oczywiście pieszych, których widać nie było ponieważ chodnik jest całkowicie odsłonięty, a w dodatku było jasno. Więc skręcam Ci ja sobie swoim autkiem, a w tej chwili z bliżej nieznanych okolic pojawia się przecinając zakręt rowerzysta, na rowerku a′la holenderka, wpatrzony w przestrzeń przed siebie (kąt widzenia chyba 30 stopni) w słuchawkach na uszach. Ja od razu: hamulec w podłogę, kierownica w bok, i klakson do oporu,ulica cała w dymie(niestety brak ABS), minęliśmy się dosłownie na centymetry, przy czym ów rowerzysta bardzo widać pewny siebie, nie skręcił kierownicą ani o milimetr ani nie przyhamował, po prostu pojechał dalej.
Tak się tylko zastanawiam czy rzeczywiście warto było hamować i stwarzać zagrożenie dla ludzi którzy jechali za mną
Ulica
Rowerzysta spadł z nieba, teleportował się, wyskoczył zza drzewa czy może na swojej holenderce osiągną tak zawrotną prędkość, że jak spojrzałeś to chodnik był puściutki a tu nagle- bach! - rowerzysta?
Odpowiedza poza tym bezpieczne przechodzenie przez jezdnię po sprawdzeniu czy nic nie jedzie, ew. upewnieniu się że samochód bezpiecznie wyhamuje, różniło się troszkę od wtargnięcia przed maskę rowerem
OdpowiedzWiele, naprawdę wiele rowerzystów zachowuje się jakby nie miała mózgu. To, że jedzie ulicą i ma czerwone, a ja przechodzę przez tę ulicę i mam zielone, nic a nic go nie obchodzi. Uroczo.
OdpowiedzGwarantuję Ci, że procentowo, więcej kierowców niż rowerzystów nie ma mózgu. Bo kierowcy mają większe szanse na przeżycie / wyjście bez szwanku w wypadku, niż rowerzysta, więc działa proces selekcji naturalnej.
Odpowiedz@Birdek procentowo to bym się kłócił :> jakoś nie widzę kierowców z zatkanymi uszami przez słuchawki. Najlepszego gostka na rowerze to widziałem jedno ucho zatkane słuchawką przy drugim rączka z telefonem przyciemniane okularki itp. Czasem się zastawiam czy dla niektórych jazda rowerem nie oznacza + 100 do niesmiertelności
Odpowiedz"widzę z daleka uliczkę w którą mam skręcić w prawo" "chodnik jest całkowicie odsłonięty, a w dodatku było jasno" i nagle z pod ziemi wyskakuje rowerzysta, który chciał rozjechać mój nowy samochód... Większą ostrożność na drodze polecam
Odpowiedzmajkaf - chciałem jedynie nakreślić jak wyglądała sytuacja, opis jest zgodny z rzeczywistością. "rowerzysta, który chciał rozjechać mój nowy samochód... Większą ostrożność na drodze polecam" pierwsza część zdania jest troszkę bez sensu, akurat mój (ehh 11 letni :) ) samochód jest tu najmniejszym problem. Gościu przez swoją głupotę ładnie by ucierpiał na zdrowiu, a mi przybyło kilka siwych włosów. Ostrożność... hmm mój poprzedni post wyjaśnia sytuację.
OdpowiedzChyba instynkt samozachowawczy w nas umiera...
OdpowiedzW Polsce i tak jest spoko z rowerzystami. W Edynburgu rowerzysci to plaga. W 70% zmiana pasa polega na wyjeciu reki i patrzeniu sie w przod. Zero upewnienia sie czy przypadkiem auto nie jedzie. Do tego przeswiadczenie, ze oni maja pierwszensto zawsze nawet wylatujac (doslownie) z bramy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2011 o 1:56
Potwierdzam slowa duRin90 - rowerzystom w Edinburgh'u wydaje sie, ze maja ten sam status co swiete krowy w Indiach. Parafrazujac Orwell'a - Wszyscy uzytkownicy ruchu sa sobie rowni, ale niektorzy sa rowniejsi od innych - dla rowerzystow czerwone swiatla czy znaki Ustap pierwszenstwa dotycza tylko i wylacznie samochodow... Czasem mam wrazenie, ze u niektorych w dupie znajduje sie jakis wylacznik - wskakujesz na siodelko i nastepuje atomatycze odciecie mozgu...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2011 o 10:57