Uwaga. Ważny komunikat. W historii pojawia się wątek mojej pracy. Jeżeli uważasz, że moje dobre samopoczucie zawodowe jest hańbą dla świata, to ugryź się w ząbki i nie czytaj.
Pracuję w zawodzie od ładnych kilku lat i myślałam, że przeżyłam już większość rzeczy, które mogą spotkać wróżkę. Nalot księdza i zdewociałej ubecji z kropidłem i krzyżmem, sanepid (bo w cenie wizyty dostaje się filiżankę herbaty albo kawy), zazdrosne "koleżanki po fachu" ("tarot tanio sama prawda doświatczona wrużka Monisia21"), panie z wizjami i objawieniami maryjnymi, nastolatki i kobiety po tej gorszej stronie czterdziestki. Ale to nawet nie było preludium do dzisiejszego dnia.
Krótki poradnik "po co NIE chodzić do wróżki".
1) Nie pytaj, czy urodzisz dziecko, jeżeli przedstawiasz się w formie "Mam na imię Joanna i wycięli mi macicę". Nie odrośnie.
2) Nie pytaj, czy znajdziesz pracę w zawodzie, jeżeli uważasz, że określenie "bezrobotna bez wykształcenia" opisuje go w pełni.
3) Nie opowiadaj o tym, że śniła ci się sukienka z Zary. Nie mam pojęcia, jak wygląda i czy po weekendzie ciągle będą mieli eskę. Tym bardziej, że na oko nosisz XL, jeżeli liberalnie potraktować numerację. Co oznacza ten sen poza tym, że podoba ci się sukienka z Zary, też nie wiem.
4) Nie pytaj, czy twój syn przestanie być gejem. Nie przestanie.
5) Nie pytaj o życie intymne sąsiadów tak szczegółowo, żeby wróżka, kobieta bądź co bądź doświadczona, pozieleniała. Gdybym chciała pornosa w wersji narracyjnej, to bym go sobie sama znalazła.
Oczywiście, jeżeli nie wiesz, co zrobić z pieniędzmi, przyjdź i opowiedz. Ale nie oczekuj ode mnie, że zacznę się zwierzać w ramach rewanżu.
Tyle podsumowania dzisiejszego dnia. Każdej z tych osób cierpliwie tłumaczyłam, jak funkcjonuje ich świat. Szefowa po zobaczeniu raportu stwierdziła, że nie ogarnia.
To jakieś 5% klientów. Tylko zapamiętuje się ich o 95% lepiej niż innych, normalnych.
Kiedy wracałam do domu, gapiąc się przed siebie i licząc lata do emerytury, moja pomyłka życiowa - dzisiaj nie mam najmniejszego pojęcia, dlaczego zgodziłam się za niego wyjść i mam nadzieję, że do jutra sobie przypomnę - zadzwonił i zaordynował kupno mineralnej. Jakaś kobieta wjechała we mnie wózkiem (miała w nim dwie torebki proszku do pieczenia. Po co brać wielki wózek na dwie torebki proszku?) i usiłowała wyrwać butelkę (i włosy też) mimo kilkunastu metrów półek pełnych wody. Bo jej się nie chciało rozrywać zgrzewek. M. nie może zrozumieć, dlaczego przywaliłam jej tą butelką. Ja też nie mogę - dziwię się, że tylko przywaliłam. Potem próbowała wryć się przede mnie w kolejce do kasy. Z dwoma proszkami i wielkim wózkiem. Po prostu wyrzuciłam ją za siebie. Teraz żałuję, że nie podeptałam i nie naplułam. I nie posypałam tym proszkiem.
Nie wkurzaj wróżki, kiedy miała trudny dzień. Bo jest nieobliczalna.
A i klątwą jeszcze może walnąć. Co w połączeniu z proszkiem i napluciem powinno mieć wielką rolę wychowawczą. Powinnaś to zrobić, może jeszcze paru potencjalnych "piekielnych" by się zastanowiło.
OdpowiedzGdzieś mam skserowany artykuł o zamawianiach ludowych, chyba Folia Ethnologica puściły przeglądówkę maaaasę lat temu. Taki białoruski albo bośniacki zagawor zapewne uzyskałby wysokie noty w robieniu wrażenia.
OdpowiedzJeśli można chciałam zadać Ci pytanie odnośnie Twojego zawodu. Sama wróżek nie odwiedzam i nie mama zamiaru, ciekawi mnie jednak aspekt, nazwijmy to, medyczny Twojego zawodu. Zacznę od historii: Koleżanki mama chodzi do wróżki, której ufa, której kilka przepowiedni podobno się spełniło (jak przycisnęłam koleżankę okazało się, że dość ogólnikowych i takich, które będą pasować do około 70% społeczeństwa, ale zawsze). Wróżka ta stwierdziła, że młodsza siostra koleżanki ma wrodzoną wadę serca. Matka wymusiła na lekarzu przeprowadzenie pełnych badań, które nic nie wykazały. Poszła więc do kardiologa prywatnie. Ten też nic nie znalazł. I kolejny też nie. Dziewczyna przez kilka lat nie miała życia, błąkała się od lekarza do lekarza, żaden nic nie stwierdzał, a matka i wróżka upierały się, że to przez niekompetencję lekarzy. Pytanie moje brzmi: czy wydajesz takie medyczne, definitywne diagnozy? Czy jest to zgodne z Twoją etyką zawodową? I czy po postawieniu diagnozy przez kilku lekarzy obstawałabyś przy swoim?
OdpowiedzU mnie osobiście z kwestiami medycznymi jest trochę na bakier, o rodzinnych i osobistych powiązaniach z medykowaniem już się rozwodziłam, za człowieka z tej branży nawet wychodzę. Kiedy słyszę, że ktoś opowiada o objawach, które pasują do jakiejś grupy schorzeń, mówię "nie jestem lekarzem, ale wiem, że takie symptomy mają takie i takie choroby, więc warto by zrobić takie i takie badania". Wchodząc na wyższy stopień ogólności, wmawianie komuś, że ma jedną, konkretną chorobę to czysta głupota, zresztą, nie ma metod wróżbiarskich (przynajmniej powszechnie stosowanych), które mogłyby wskazać właśnie wadę serca, uszkodzenie płata czołowego, pęknięcie trzeciego żebra czy cokolwiek innego. Tamta wróżka musiała chyba wypisywać rozmaite patologie organizmu na karteczkach i losować. Oszustwo i naciągajstwo.
OdpowiedzDziękuję za odpowiedź. I masz u mnie dużego plusa za to, że wydaje mi się, że masz zdrowe podejście do życia. Niemniej jednak, chyba mimo szacunku do Ciebie wciąż śmieszyć mnie będą osoby bezgranicznie wierzące wróżce, wbrew logice. Mojej koleżance kiedyś wróżka wywróżyła, że zajdzie w ciągu miesiąca od wizyty w ciążę. W rzeczonym miesiącu koleżanka nawet za rękę chłopaka nie trzymała, ale test ciążowy robiła kilkakrotnie, bo wróżka mylić się nie może. Koleżanka miała 18 lat i zamiar studiować medycynę.
Odpowiedzmoją Kobietę (też wróży, z zamiłowania, nie jest w zawodzie) wiecznie pytają o datę śmierci, czy kiedykolwiek będą mieć dzieci i jakiej płci (o kolor włosów również) oraz o numery lotka na następne losowanie. bywa ciężko w tej branży o normalnych klientów. ode mnie wielki "+"
Odpowiedznie wiem czemu, ale poprawiłaś mi humor :)) uwielbiam Cię :DD
OdpowiedzA pomijajac ekstrema, to po co do wrozki przychodzi "normalny klient"?
Odpowiedz@jfk - jedni do baru, inni do psychoanalityka, a jeszcze inni do wróżki :)
OdpowiedzJak można ugryźć się w ząbki??? ;-) Tak nawiasem - sukienka od Zary - zostaniesz ekspedientką w lumpeksie ;-)
OdpowiedzMała poprawka, ktoś kto przychodzi do wróżki nie jest normalny, więc Twoje określenie że pozostałe 95% to normalni nijak mi tu nie pasuje.
Odpowiedzwdam się w polemikę. do wróżek udają się także normalni ludzie, aczkolwiek samotni, coby się wygadać.
Odpowiedz@Freeq - podpisuję się obiema rękami :)
OdpowiedzJa straciłam zaufanie (i tak słabe) do wróżek wszelakich, gdy jedna znajoma wróżka (dyplomowana, pracuje regularnie z jednym czasopismem, wydała sennik etc.) horoskopy pisała "na kolanie" sugerując się konkretnymi sytuacjami (np pokłóciła się z mężem, który był spod znaku Raka i wszystkie Raki miały najbliższy tydzień przechlapany), a słynne amulety robiły w ramach zabawy jej córki, a kilka nawet ja porobiłam :-).
OdpowiedzSama zdecydowałaś się na taką marną prace ze świrami, więc czego marudzisz? Jeśli się nie podoba to zmień, zamiast wylewać swoje marne żale na forum publicznym. Ludzie przychodzą, ty ich naciągasz na swoje śmieszne karty i kryształową kulę, powinnaś się cieszyć, że masz kogo nabierać na te swoje szarlatenerie.
Odpowiedzgeez historia opisuje piekielną sytuację w sklepie a to że Werbena miała ciężki dzień w pracy to tylko tłumaczy dlaczego spałowała butelką drugą klientkę :) swoją drogą chciałbym to zobaczyć :>
OdpowiedzGdybyś była wróżką to znała byś odpowiedź na te pytania czyż nie? :) A tak na marginesie - z homoseksualizmu najpewniej czasem udaje się wyleczyć. Nie wiem skąd ten pesymizm :)
OdpowiedzNie uważasz, że "wyleczyć" to co najmniej niestosowne słowo?
OdpowiedzSzeroką drogą zmierzasz do encyklopedycznego Bordeline'a. :) Proponuję znaleźć hobby.
Odpowiedz"Krótki poradnik "po co NIE chodzić do wróżki"" - a możesz nam powiedzieć po co PRZYCHODZIĆ do wróżki?
OdpowiedzHaha mojej kuzynce wróżka kiedyś powiedziała, że ciąży nad nią klątwa rzucona przez jej byłego faceta ("dlatego nie ma szczęścia w miłości") i ona może ją zdjąć, ale za 300 zł. Zapłaciła. Ale chyba nie udało jej się tej "klątwy" zdjąć :-P
Odpowiedzżałosne z dwóch powodów. Obsmarowujesz swojego męża na piekielnych, to raz. Po drugie, w pracy, w której spotyka się idiotów, ty oczekujesz normalnych ludzi. znajdź normalną pracę, liczba normalnych ludzi się zwiększy.
OdpowiedzDlaczego wyleczyć miałoby być niestosowne? Przeróżne zaburzenia psychiczne czy choroby podlegają leczeniu, czy to terapeutycznemu czy farmakologicznemu. Dlaczego homoseksualizm miałby być nieuleczalny? Nie ma na to dowodów.
OdpowiedzPewnie dlatego, że większość ludzi nie uznaje go za chorobę. Jeśli chodzi o mnie to się z tobą zgadzam, też uznaję to za chorobę, aczkolwiek nie mam nic do ludzi z nią żyjących. Każdy ma swój świat i swoje kredki, czy jak to się tam mówi.
OdpowiedzHomoseksualizm NIE JEST chorobą. Za to homofobia to już schorzenie.
OdpowiedzAd. 4) Bujda na resorach. Znam osobiście przynajmniej dwa przypadki facetów którzy przestali być "gejami". Kiedyś na eksperymenty nastolatków ze swoją własną płcią nie zwracało się uwagi, teraz jak mu się coś klei do innych facetów to internet i otoczenie takiemu wbije mu do łba że jest gejem mając 16-17 lat, to tak mówi i łatka przypięta, i we łbie namieszane. A u obu wystarczyło złapać za odpowiedniego cycka, za przeproszeniem. I odwidziało im się całkiem. Ale nic na siłę, i tyle ;P
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2011 o 17:59
Cóż, jedna osoba przestaje być blondynem, inna przestaje być wędkarzem, a jeszcze inna gejem. @heinz @greenlady: Czy to już oznaka choroby? Poza tym ja tylko podaję, co jest w oficjalnej wersji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2011 o 12:45
Nie "przestali" być gejami tylko nigdy nimi nie byli - byli bi. Ja się zastanawiam kiedy ludzie się nauczą że orientacja seksualna to nie są 2-3 twarde stany tylko pełen wachlarz położeń między obiema skrajnościami.
OdpowiedzPrzestali być "gejami". Przeczytaj uważniej, może byli bi, może nawet nie to, po prostu eksperymentowali sobie - ale dzisiejszy dostęp do wiedzy łatwo szufladkuje nawet w ich własnych oczach. W stylu "macałem się z facetami (bo hormony szumią w uszach) - jestem gejem". W tym wieku, jak twierdzą seksuolodzy, takie eksperymenty są naturalne, ale niestety nie podchodzi się do tego normalnie, tylko od razu wpiera zbędne wnioski. Czasem niszczące życie. Nie warto się zdecydowanie deklarować przed dwudziestką ;)
OdpowiedzMnie też homoseksualiści nie przeszkadzają. Dorośli ludzie, niech w swojej sypialni robią ze sobą co chcą pod warunkiem, że wszystko jest zgodnie z prawem. Przeszkadza mi natomiast propaganda, które próbuje wmówić a po minusach jakie dostałem widzę, że większości już wmówiła, iż zaburzenie/choroba/pewnego rodzaju zboczenie jest jak najbardziej w porządku i warte poklasku. To, że homoseksualizm występuje również w innych gatunkach nie ma tu nic do rzeczy. To nadal nie czyni go zjawiskiem naturalnym, ewolucyjnie zgodnym i korzystnym. Gdyby tak było homoseksualiści mogliby się rozmnażać. Nazywajmy rzeczy po imieniu, nie tońmy w hipokryzji.
OdpowiedzDokładnie, niektórzy ludzie są tak przesiąknięci tym, że inność powinno się tolerować że uważają każde bezpośrednie określenie czegoś za atak.
OdpowiedzOn jak najbardziej jest zjawiskiem naturalnym, jak facet chce sobie zamoczyć w babce to full natural, ale jak facet chce sobie zamoczyć w facecie to już full unnatural ?
Odpowiedzmuszę przyznać, że moja intuicja mnie nie zawiodła:) Kiedyś przy innej historii, czytając Twój nick Pomyślałam oj chyba wróżka;) jak widać nie myliłam się;)
Odpowiedzwerbena, jesteś wielka:)
OdpowiedzWerbena, a w jakim mieście pracujesz, ze tacy ludzie przychodzą? Kiedyś czytałam fajny artykuł, jak dziennikarka chodziła od wróżki do wróżki, żeby się przekonać o co w tym chodzi. I na koniec stwierdziła, że wróci do jednej, bo ta starsza już pani może nie powiedziała jej niczego odkrywczego, albo nie była to jakaś wielka przepowiednia, ale miała pyszne ciasto i kawę, przytulne kotki i była przesympatyczną osobą, więc wróci do niej jak do babci :) Może właśnie dlatego część osób tam chodzi? :)
OdpowiedzWiesz, jakoś dobrze Cię rozumiem. To jeden z takich dni, gdy ma się ochotę wziąć przykład z Michaela Douglasa w filmie "Upadek". >=o)
Odpowiedz