Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W gimnazjum ( a więc jakieś 10 lat tamu) często traciłam przytomność.…

W gimnazjum ( a więc jakieś 10 lat tamu) często traciłam przytomność. Lekarze nie umieli znaleźć żadnej przyczyny. Serce? W porządku. Morfologia? W porządku. W końcu zrobiono EEG i zdiagnozowano epilepsję. Przypisano mi lekarstwa, które to posłusznie zażywałam. Nie pamiętam już nazwy, ale były takie pomarańczowe, chyba podłużne. Niepokój mamy wzbudził jednak nasz lekarz rodzinny, który obejrzał EEG i powiedział, że to nie może być epilepsja. Mama poprosiła innego lekarza o opinię i... faktycznie. To nie była epilepsja. Po prostu przez jakieś pół roku przyjmowałam lekarstwa zupełnie niepotrzebnie. Tak sobie a muzom.

Lekarz rodzinny zlecił raz jeszcze podstawowe badania, żeby sprawdzić przyczynę tych omdleń. I co się okazało? Odpowiedź, co mi jest, dał bardzo niski wskaźnik hemoglobiny, oscylujący bodajże wokół 8 (norma: 15- 18, przy czym zależy to od laboratorium, widywałam wyniki, gdzie norma zaczynała się od 12, a na 16 kończyła). Czyli – chorowałam na zwykła anemię, którą dało się wyleczyć żelazem i zmianą wegetariańskiej diety...

by Goszka
Dodaj nowy komentarz
avatar JuliaAmelia
0 0

Dobrze, że nic Ci się nie stało po tych lekach...

Odpowiedz
avatar MikrySoft
1 3

Szkoda, że coś Ci się stało po tym wegetarianizmie... Poprawiłem. No, chyba że został wymuszony innymi kwestiami zdrowotnymi, w takim wypadku współczuję.

Odpowiedz
avatar Goszka
-4 10

nie, po prostu nie byłam w stanie jeść mięsa, wiedząc, że to było kiedyś zwierzę, że czuło, myślało na swój sposób, a potem zostało zabite i ja je mam jeść. Wiem, że to dość kontrowersyjne myślenie i że pewnie je ktoś nazwie nadwrażliwością. Po prostu tak mam. Potem zaczęłam powoli się do mięsa przyzwyczajać, bo lekarz straszył konsekwencjami, ale teraz, kiedy mam lat 23, chętnie bym wróciła do jarkiej diety, gdyby nie wizja hemoglobiny lecącej na łeb, na szyje, i nowego członka rodziny, który aktualnie jest w planach. Ale wciąż do spożycia mięsa muszę sie przymuszać

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Ze mną jest nieco dziwnie. Wiem jak zwierzęta traktowane są w rzeźni, ba sam w jednej pracowałem, co prawda jako stolarz, ale napatrzyłem się trochę na to co tam się działo, a mimo to... nie rusza mnie to. Nie jest jednak tak że jestem socjopatą. Najwidoczniej mam coś nie tak z głową. :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Myślę że Twoja głowa jest w porządku. Lekarze też mają zwiększoną tolerancję na różne okropne rzeczy i to nie dotyczące zwierząt, a ludzi.

Odpowiedz
avatar geez
0 0

zarnach, gratuluję mocnego żołądka... serio jeśli coś jecie to nie wchodźcie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jeden ze skrótów myślowych jakie często mi się zdarzają. ;x Zupka chińska wołowa, do niej wrzucone pół kostki mięsnej do zupy, niech makaronik nasiąknie a potem amciu, a na koniec bulion wypijam. Całkiem smaczna rzecz. A, plusik ode mnie za spostrzegawczość. :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 października 2011 o 18:07

avatar Aranelka
0 0

@zarnach po obejrzeniu obrazków w linku, do głowy przyszła mi jedna myśl: nie takie rzeczy się w hentai widziało, czy na różnych dziwnych stronkach :) a jedzenie zupy pałeczkami jest fajne! Tylko trochę denerwuje moich domowników, bo: "jak to można pałeczkami jeść", "odłóż te pałeczki i jedz 'normalnie' ". A zdarzało ci się jeść risotto pałeczkami? Bo ja się właśnie na risotto uczyłam obsługiwać to cholerstwo xD

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

Po 1. dieta wegetariańska była źle dobrana(zapewne bez konsultacji z dietetykiem), po 2. "zwykła" anemia również może być bardzo groźna dla zdrowia, a po 3. i ostatnie masz szczęście, że leki na epi Ci nie zaszkodziły, są to zazwyczaj bardzo silne lekarstwa ściśle na receptę. Ironicznie mogą zacząć wywoływać ataki epi.

Odpowiedz
avatar Rubcil
1 3

Zarnach,wybacz,ale też nie mam z tym problemu,a wcale dużo w życiu nie widziałem,ani nie jestem psychopatą w żadnym stopniu. Ale wegeterianizm to dla mnie głupota,człowiek też jest zwierzęciem i ma swoje instynkty. Nie widzę powodów,dla których powinno się od tego odchodzić. Dopóki nie zjadamy siebie nawzajem,to większego problemu nie widzę. Stwierdzam,że nic co ludzkie,nie jest mi obce. Mam ochotę na chlebek? Zjem chlebek. Mam ochotę na masełko z tłuszczów zwierzęcych? Zjem masełko z tłuszczów zwierzęcych. Mam ochotę na kotlecik sojowy? Zjem kotlecik sojowy. Mam ochotę na kotlecik wieprzowy? Zjem...

Odpowiedz
avatar Goszka
2 4

nie jestem nawiedzoną wegetrinką, która nawraca wszystkich wokół. Gotowłam mojemu partnerowi mięso, choć nie mogłam na nie patrzeć. I nie nazywam innych stylów życia głupotą, dlatego proszę, nie nazywaj tak wegetariaznizmu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

"Zarnach,wybacz,ale też nie mam z tym problemu,a wcale dużo w życiu nie widziałem," być może dlatego. Przez pierwszy dzień w rzeźni nie patrzałem w stronę pracowników i tego co robią, w dodatku dusił mnie zapach krwi, po kilku dniach pracowałem już normalnie. Udało mi się nawet spaść ze śmiechu z drabiny na widok dwóch kolesi walczących odciętymi krowimi nogami i wydających odgłosy mieczy świetlnych. I swoją drogą, ja akurat jestem zadeklarowanym mięsożercą. Chociaż wątróbki ani niczego podobnego do niej w smaku nie tknę, brrr...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

Tam ta dam! Teraz wypowie się przyszły archeolog: niejedzenie mięsa, to cofanie ewolucji - takie moje zdanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

I to mi się podoba. Człowiek jest wszystkożerny - wskazuje na to jego uzębienie. Nie można pały przeginać w żadną stronę, chociaż nie ukrywam, że ja chętniej odżywiam się mięskiem...

Odpowiedz
avatar FelixCastor
1 1

lekarz to się nie popisał...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

A sałata i kartofelki tonie mają uczuć? Tylko nie mają ślicznych oczek żeby wzbudzić w nas poczucie winy.

Odpowiedz
avatar Goszka
4 4

podobno rośliny też czują - czytałam, że kwiaty niedostrzegalnie się uchylają przed naszymi rękoma, kiedy chcemy je zerwać. Prawdopodobnie jednak mniej czuje ziemniak, kiedy się go wykopuje spod zeschniętej bulwy niż prosię wleczone na rzeź. Jeszcze raz powtarzam: zdaję sobie sprawę, że należę do mniejszości. Że to kontrowersyjny sposób myślenia. Że kotek i piesek to w naszej kulturze przyjciele, a kura to obiad. Ale skoro ja nie obrażam jedzących mięso i nie nazywam ich mordercacmi, to czemu Wam przeszkadza, że na widok kotleta robi mi się słabo?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Goszka, ja nie mam nic przeciwko wegetarianom, dopóki nie zaglądają mi w talerz i nie mówią co mam jeść. Sama chętnie też bym nie jadła zwierząt, ale niestety lubię mięso i mój organizm widocznie tego potrzebuje.

Odpowiedz
avatar szypty
3 3

To tylko taka moja teoria, czemu mięsożercy nie lubią wegetarianizmu, ale posłuchaj. Człowiek jest dominującym gatunkiem an naszej planecie, a udało mu się to uczynić między innymi dzięki temu, że jest drapieżnikiem. Gdybyśmy byli roślinożercami, to najprawdopodobniej nigdy nie wyszlibyśmy z jaskiń, o ile w ogóle dotrwalibyśmy do tych czasów. Natomiast Ty, pomimo tego, że korzystasz z wszystkich dóbr jakie przynosi cywilizacja, odmawiasz jedzenia mięsa. I nie mówię tego akurat o Tobie, ale wielu wegetarian uważa się za lepszych od "padlinożerców", no i w tym momencie powstaje niechęć między obiema grupami. Ja sam niezbyt lubię wege, ale świat nie jest po to, żeby go całego lubić, co innego z ludźmi, ich fanaberii również lubić nie trzeba, ale tolerować - jak najbardziej. Kończąc mój wywód dodam, że mimo wszystko uważam, że w przyszłości wszyscy będziemy weganami. Ale nie prędzej niż kiedy nauczymy się otrzymywać mięso syntetycznie. No bo powiedz, czy miałabyś obrzydzenie do kotleta, gdybyś wiedziała, że do jego wytworzenia nie musiało cierpieć żadne zwierzę, tylko powstał on w laboratorium (ja chcę nanoasemblery!:P).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Człowiek nie jest mieso- czy roślinożerny. Jesteśmy wszystkożerni i myślę, że to dało nam przewagę.

Odpowiedz
avatar szypty
2 2

No tak, ale tutaj chodzi bardziej o mentalność niż o dietę. Wiadomo, drapieżnik myśli inaczej niż roślinożerca. Bo taką trawę źreć to niezbyt wielka filozofia, ale jak podejść, nieraz większą i silniejszą, ofiarę, zabić ją i przy tym samemu nie odnieść ran, to już cięższy kawałek chleba:).

Odpowiedz
avatar Ael
1 1

Kiedyś, jeszcze w podstawówce często było mi słabo i okazało się, że mam anemię. Wtedy byłam wegetarianką, chociaż jadłam jeszcze ryby. Potem przeszłam na "prawdziwy" wegetarianizm i tak jest do teraz. I nie mam anemii ;) Dużo dzieci ma anemię, w gimnazjum też się to zdarza dosyć często, więc nie sądzę, żeby to była wina złej diety. (Raczej nieprzemyślanej pod względem dużego zapotrzebowania na konkretne składniki w danym wieku, a to już bez znaczenia czy z mięsem, czy bez)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Jak na razie tylko zupę i sushi. A wczoraj na zajęciach miałem niezły ubaw, patrząc jak znajomy próbuje od sąsiada wziąć McNuggetsa pałeczkami. Zakłada, przekłada, próbuje jedną ręką, dwoma, w końcu odłożył pałeczki i poszedł głodny. Bo na początku dowiedział się że może się poczęstować, jeśli zrobi to pałeczkami. ;)

Odpowiedz
avatar Aranelka
0 0

Oszczędź zwierzęta! Jedz wegetarian! xD a tak na poważnie, to nikt ci nie zaproponował, żebyś jadła po prostu dużo warzyw strączkowych (zawierają wśród roślin najwięcej żelaza) i jadła dużo roślin bogatych w witaminę C (zwiększają przyswajanie żelaza nawet trzykrotnie). Oraz oczywiście suplementy diety. I czekolada, kakao, dużo kakao. Miałaś chyba nawiedzonego lekarza, który twierdził, że wegetarianizm to złooooo~!

Odpowiedz
avatar Goszka
0 0

niestety, mój organizm wyraźnie domaga się mięsa - po kilku miesiącach diety wegetariańskiej mam anemie murowaną (taką, że wyglądam źle, źle się czuję, gubię włosy, mdleję), a po mięsie to wszystko się poprawia. Próbowałam, owszem, diety zróżnicoanej. Nie działa.

Odpowiedz
avatar auristel
-1 1

Gratuluję powrotu do mięcha. Serio, skorzysta na tym Twoje ciało i umysł. Wiem wiem, zwierzęta też mają prawa, ble ble ble. Mają prawo być smaczne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Nie rozumiem. Mdlałaś - a morfologia była prawidłowa. Potem dalej mdlałaś, znowu zrobili morfologię i tu bach... anemia. To na pewno mdlałaś wskutek anemii? Śmiem wątpić.

Odpowiedz
avatar Goszka
0 0

lekarz powiedział, że przed morfologią nie wolno jeść nic, co może zaburzyć wynik - więc ja, nie widząc o tym, albo skonsumowałam niewłaściwą przed badaniem kolację, albo wtedy anemia była w początkowej fazie i niski wskaźnik hemoglobiny nikogo nie zaalarmował, albo laboratorium zmieniło wyniki. Zaznaczam, że badania krwi były w różnych ośrodkach

Odpowiedz
Udostępnij