Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno, dawno temu, pracowałem ja ci w pewnej firmie, powstałej w pewnym…

Dawno, dawno temu, pracowałem ja ci w pewnej firmie, powstałej w pewnym dość egzotycznym kraju. Nasz ówczesny przełożony, Koreańczyk, miał wiele bardzo ciekawych pomysłów na "usprawnienie naszego miejsca pracy". Oto kilka z nich:

1. Dostaliśmy rozporządzenie na temat prawidłowej postawy i zachowania, przy biurku. Zawarte w nim były takie kwiatki jak:
- kąt pod jakim nasze plecy muszą się znajdować w stosunku do krawędzi biurka
- sytuacje w jakich nasze dłonie mogą się opierać o biurko
- zakaz ziewania
- rozmowy z współpracownikami mogły się odbywać tylko na tematy służbowe
- w pracy mamy mieć zmienne obuwie (Serio, wpadł na pomysł żebyśmy nosili worki z kapciami. Podstawówka!)

Wszystkie te pomysły, spotkały się z wysoką dezaprobatą, choć przez jakiś czas były egzekwowane. Jak? Otóż Kapitan Korea (nawet nie pytajcie...) znalazł sobie kilku "wafli", którym obiecał sowitą premię, jeśli będą o takich srogich przewinieniach donosić. "Wafle" zostały zlokalizowane z prędkością światła i odpowiednio zeszkalowane przez całe biuro.
Reforma szkolna upadła.

2. Szanowny menago, wprowadził w pewnym czasie zakaz słuchania muzyki. Reakcja była dość intensywna, jako że słuchawki na uszach przez wiele lat, mieli tak naprawdę wszyscy. Kapitan Korea zreflektował się jednak, gdy pod wpływem coraz większej ilości abstrakcyjnych zasad, zaczęły napływać rezygnacje. Zakaz słuchania muzyki został zniesiony, ale w trochę innej formie... Otóż firma postanowiła udostępnić nam specjalny kanał muzyczny (ktoś skręcił shoutcasta)! Haczyk tkwił w tym, że na kanale znajdowały się same hity... koreańskie. Kanał nie cieszył się jednak spodziewaną popularnością i wkrótce zniknął.
Reforma muzyczna upadła.

3. Kapitan Korea miał także doskonały system motywacyjny (nie, nie były to premie, gdyż zasady zdobycia takowej, po dziś dzień są dla mnie i znajomych tajemnicą). Oficjalne przemowy. Pomijając już doskonałą angielszczyznę, z zaledwie delikatnymi naleciałościami Koreańskiego, drogi menago potrafił nas zmotywować w taki sposób, że do końca dnia zamiast pracować, staraliśmy się domyśleć o co mu tak właściwie chodziło. Przebił jednak sam siebie, kiedy przedstawił nam swoją wizję agresywnej walki z konkurencją. Otóż z śmiertelnie poważną miną, po chwili mrożącej krew w żyłach ciszy, stwierdził że: "Czeka nas krwawa wojna. Musimy bronić dobytku naszych przodków. Każdy z was powinien walczyć do ostatniej kropli krwi ! Więc chwyćcie za broń i brońcie swego domu!!!"

Wiem co myślicie. "Ściema". Otóż nie. Jest to co prawda moje wolne tłumaczenie, ale dokładnie takiego rodzaju teksty sadził nam ten człowiek. Podejrzewam że spodziewał się dzikiego ryku z naszej strony, na miarę Braveheart′a (swoją drogą, po tym spotkaniu, zdjęcie tego człowieka było chyba najczęściej otwieranym plikiem w photoshopie), jednak mógłbym przysięgnąć że słyszałem szczebiotanie koników polnych...

by daszek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar staresandaly
2 10

pkt.3 - o kurfa, znowu mamy się napierdzielać z Ruskimi czy Niemcami? Dla zysku Korei? Uhhh.. :)))

Odpowiedz
avatar daszek
5 5

Lepiej, mieli wojnę domową. Dwie firmy koreańskie.

Odpowiedz
avatar niutka
1 3

Czytalam kiedys bloga, bodajze Firanka sie pani zwala, i bylo sporo podobnych kwiatkow. Ta sama korpo?

Odpowiedz
avatar daszek
1 1

A nie wiem. Nie kojarzę kobity. Ale kto wie.

Odpowiedz
avatar niutka
0 0

Tzn 'firanka' to byl nick. Blog dalej istnieje, na bloxie.

Odpowiedz
avatar daszek
3 3

Znalazłem ten blog. Poczytałem i niestety to nie jest ta sama firma. Chociaż może i ta sama, ale na pewno nie ten oddział. Podobieństwa w zachowaniu Azjatów są jednak uderzające.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2011 o 11:52

avatar Bryanka
0 4

"Czeka nas krwawa wojna. Musimy bronić dobytku naszych przodków. Każdy z was powinien walczyć do ostatniej kropli krwi ! Więc chwyćcie za broń i brońcie swego domu !!!" - coś takiego skierowane do polskich pracowników jest mocno niesmaczne. Nikt kolesiowi gonga w łeb nie sprzedał?

Odpowiedz
avatar daszek
2 2

Człowiek był mocno oderwany od rzeczywistości. Polscy przełożeni (nawet ci z innych działów) prosili nas o wyrozumiałość, tłumacząc to różnicami kulturowymi. Potrafiłem to nawet zrozumieć, znając stosunki Korei Płd. z Japonią. Do rękoczynów nie doszło nigdy, jednak ludzie wyrażali swoje oburzenie na inne sposoby, np. skargi do centrali w Korei. Trafiały one zapewne prosto do kosza bo na każdą taką skargę, odsyłana była dokładnie taka sama, przepraszająca formułka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

"A ty walcz, za zwycięstwo w bitwie tej, a ty walcz, niechaj wroga płynie krew..." Rzecz jasna, walcz w obuwiu zmiennym, w takt koreańskiego pop.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2011 o 11:53

avatar staresandaly
-4 10

@daszek - imho różnice kulturowe polegają na tym, że my jemy kury, a oni psy. Ale żadna świnia nie będzie mówiła prawdziwemu Polakowi kogo ma bić!!! Oooo!!! :))))))))))))

Odpowiedz
avatar JiStar
7 7

właściwie to różnice kulturowe właśnie na takich zachowaniach polegają... Cóż, tak naprawdę w Korei to wszystko jest NORMĄ w wielkich korporacjach, a co jak co, tych mają sporo i one naprawdę prężnie działają. Szef musi zagrzewać do boju, w pracy naprawdę zmienia się obuwie[tam się zmienia obuwie wszędzie, wliczając to że w niektórych miejscach np. wybranych restauracjach, się je po prostu zdejmuje]. Dla nas to wszystko brzmi śmiesznie dla nich to norma... ich śmieszą w Polakach inne rzeczy. A co do hasełek: tam te firmy działają od lat z dziedzicznymi stanowiskami, stąd nawiązanie do przodków. I btw, kurczaka oni też jedzą. Dużo. Ogólnie uwielbiają mięso, choć psiny tam w zasadzie nie uświadczysz. Już u nas na czerninę łatwiej trafić.

Odpowiedz
avatar ardilla
6 6

@JiStar - z ust mi niemal swój tekst wyjąłeś. Właśnie chciałam opisać, że kapcie, przemowy, dzedziczenie stanowiska tudzież kompletne i stuprocentowe skupienie się li i wyłącznie na pracy (a nie na muzyce) jest absolutną normą. A skoro sprawdza się taka polityka firmy u nich (i to nieźle), to dlaczego mieliby coś zmieniać na gorsze (z ichniego punktu widzenia)?

Odpowiedz
avatar daszek
0 6

@ardilla - Dlatego że to co sprawdza się w Korei, niekoniecznie działać musi w Polsce. I nie działa, o czym świadczy bardzo intensywna rotacja pracowników w owej korporacji. Wprowadzanie ichniejszych zasad pracy na siłę w Polsce, przyniosło im o wiele więcej strat niż zysków. Utrzymuję jako taki kontakt z ludźmi którzy jeszcze tam pracują i wiem że menadżerem jest tam teraz Polak. To nie jest kwestia rasy, tylko właśnie kultury.

Odpowiedz
avatar ardilla
6 6

@daszek - o wybacz. Zastosowałam w ostatnim zdaniu skrót myślowy :-). Miało być, "Taki Koreańczyk myśli: skoro u nas te zasady działają i to nieźle... etc." To, ze Wschód z Zachodem się nigdy do końca i całkowicie nie zrozumie, zrozumiałam już dawno.

Odpowiedz
avatar Bryanka
6 6

Mądry menago również powinien być świadom różnic kulturowych między sobą a swoimi pracownikami.

Odpowiedz
avatar Lewanna
1 1

Dałam plusa, ale od dłuższej chwili zastanawiam się nad ostatnim zdaniem. Chciałeś przysiadać czy przysięgać? :)

Odpowiedz
avatar daszek
1 1

Ałć... zwracam honor :)

Odpowiedz
avatar eRKaZet
5 5

Gdy odbywałem praktyki w serwisie ciężarówek, to na hali napraw puszczano muzykę, najczęściej RMF FM. Gdy zepsuły się głośniki, wydajność pracy znacznie spadła. Tak samo w magazynie z częściami do ciężarówek, radio było włączone non-stop. Lepiej i milej się pracuje, można także być na bieżąco z wydarzeniami w kraju i na świecie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Gdyby ktoś w pracy puszczał mi RMF FM to na pewno nie podniosłaby się moja produktywność, a pewnie już po kilku dniach nie wytrzymałabym i złożyła wypowiedzenie :D

Odpowiedz
avatar vonKlauS
1 1

zmienił się właściciel rmf-u,zmienił się styl radia,zmieniłem stację.Cały czas w pracy mi gra Antyradio.

Odpowiedz
avatar eRKaZet
4 4

Akurat stacja nie ma tu nic do rzeczy, często leciała też Eska. No i w tym przypadku nie miało znaczenia, jaką stację puszczano, ale czy w ogóle właczano radio.

Odpowiedz
avatar ardilla
1 1

Gdy gra mi radio, nie jestem absolutnie efektywna. Robię stos błędów, szybko się denerwuję, ogólnie radio mnie rozprasza. Czasami zapuszczam sobie na youtube spokojne kawałki, ale i one raczej podczas przerwy. To chyba zależy od specyfiki pracy. Moja wymaga dużej koncentracji.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
4 8

"DZIESIĘĆ TYSIĘCY!!!Wyślij esemesa na numer...Za chwilę zagra Feel,a ja przypominam że do zgarnięcia dziś jest OSIEMDZIESIĄTOSIEMTYSIĘCY!!!Wystarczy wysłać esemesa na nr...UWAGA KUMULACJA!!W puli jest okrągłe STO!TYSIĘCYYY!!Nie zwlekaj!Wyślij już teraz..." brr..

Odpowiedz
avatar wefhq
2 2

@eRKaZet Ja miałam coś podobnego kiedy robiłam prawko. Na jazdach zawsze było włączone radio i bardzo się przyzwyczaiłam do tego brzdękolenia. Kiedy przyszedł czas egzaminu czułam się nieswojo bez radia i takie jakby napięcie w powietrzu (pomijając już ogólny stres;)spowodowany m.in właśnie brakiem muzyki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Ty dodawać głupia komentarz, ja prosić przestać.

Odpowiedz
avatar valhalla
3 3

ja tam wierzę, we wszystko- mój mąż pracuje w koreańskiej firmie i niestety wiem coś niecoś o absurdach jakie potrafią zaserwować Koreańczycy ;)

Odpowiedz
avatar SciurusVulgaris
3 3

Strasznie niereformowalni jesteście... :) Co do kapci, czytałam gdzieś, że w Japonii nawet wychodząc do toalety zmienia się obuwie.

Odpowiedz
avatar AmberMozart
-3 5

Amber mówi, że w Azjii panuje ina kultura i zwyczaje, do których my nie jesteśmy przyzwyczajeni, więc piekielnym by tego nie nazwała. Amber wspomni jeszcze, że zmiana obuwia jest akurat dobrym pomysłem, bo zwiększa to czystość w zakładzie pracy i z tego nie ma się co śmiać.

Odpowiedz
avatar valhalla
2 4

Kultura kulturą moi drodzy, ale w tej konkretnej sytuacji jesteśmy w Europie i trzeba się dostosować do pewnych standardów, jak choćby 8-godzinny czas pracy, ale Koreańczycy mają swoje sposoby, żeby obejść PIP i bardzo skrupulatnie z tego korzystają. Ktoś powie, że nie trzeba u nich pracować- jasne, że nie trzeba, ale sytuacja na rynku pracy jest taka a nie inna, ludzie chcą żyć normalnie, kupić mieszkanie na kredyt ;) i się uwiązują do firmy, a Koreańczycy lubią takich uwiązanych pracowników. Mój mąż póki co nie ucieka z tej firmy tylko z tego powodu, żeby mieć te kilka lat doświadczenia i za jakiś czas spróbować gdzie indziej, za stawkę, która będzie na poziomie jego teraźniejszych zarobków, ale bez permanentnego trzaskania nadgodzin. Jeśli chodzi o jego płacę to nie narzekamy, bo przez te nadgodziny kasa wychodzi bardzo konkretna, ale robi również z tego powodu, że gdyby nadgodzin zabrakło, nie zagrzał by w firmie na długo miejsca. Poza tym ma łeb na miejscu i w ciągu 2 lat awansował na stanowisko o którym w "normalnej" firmie mógłby pomarzyć co najmniej po 10 latach pracy. On lubi swoją pracę, ale nie atmosferę jaką wprowadzają Koreańczycy, ktoś może pomyśleć, że nie mamy źle, bo finansowo spokojnie dajemy radę, ale powiedzcie mi, co to za mąż, którego nie ma wiecznie w domu, a jak wraca to jest wykończony i ma służbowe tel 24h na dobę. Czy to jest warte tych pieniędzy? Nie sądzę, ale póki jesteśmy młodzi trzeba zacisnąć zęby, bo wiemy, że to wszystko jest nam potrzebne do tego, żeby za jakiś czas było po prostu lepiej. I tak jeszcze dodając; kiedyś założymy rodzinę i żadne z nas by nie chciało, żeby dzieci znały tatusia tylko ze zdjęć ;]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2011 o 9:56

avatar ayrede
1 1

To nie jest sciema, bo sama mieszkalam w Korei i to co zostalo tu opisane to tylko wstep do tego, co Koreanczycy potrafia zrobic z czlowiekiem ;))

Odpowiedz
avatar gata
1 1

Kurczę, żeby nie kwestia Koreańczyków, dałabym sobie rękę uciąć (PRAWĄ, a praworęczna jestem), że to pewien polski oddział niemieckiego serwisu komputerowego, mieszczący się pod Wrocławiem... Dokładnie ten sam styl zarządzania. Masakra, uciekłam po kilku miesiącach... Brrr

Odpowiedz
Udostępnij