Sytuacja miała miejsce jakieś cztery, pięć lat temu, kiedy jeszcze byłam na tyle naiwna, żeby leczyć się publicznie.
Moja pani ginekolog przyjmowała od 14, a gabinet przejmowała po lekarzu, który około 13.50 kończył przyjmować pacjentki.
Któregoś dnia byłam pierwsza.
Pani doktor poprosiła, żebym weszła, razem ze mną do środka weszła pielęgniarka, która miała posprzątać gabinet. I właśnie o tym sprzątaniu chcę opowiedzieć...
Podczas rozmowy z panią doktor na własne oczy widziałam, jak dezynfekowane były metalowe wzierniki: pielęgniarka wyrzuciła wszystkie z koszyczka do umywalki, oblewała je gorącą wodą z kranu przez około pięć minut, a potem wytarła i wrzuciła do pojemnika z napisem „wzierniki czyste”. I postawiła obok fotela!!!
Nie wiem, czy to piekielność, czy niekompetencja, wiem, że nigdy bym komuś nie uwierzyła, gdybym usłyszała tę historię, ale to na pewno była moja ostatnia wizyta w publicznej poradni K.
Boję się zachorować w tym kraju :( Dlatego nigdy nie zrezygnuję z mojego miejsca pracy. Srać na zarobki, ale prywatna ochrona medyczna, to coś dzięki czemu jeszcze mogę spokojnie zasypiać. Dobra historia. +
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2011 o 9:40
a moze najpierw wymaczane w jakims plynie bakteriobojczym,a potem trzeba tylko bylo splukac z nich ten plyn?
Odpowiedzumywalka była dokładnie za biurkiem pani doktor. Kiedy rozmawiałyśmy, widziałam dokładnie: pielęgniarka wysypała wzierniki z puszki z brudnymi, niczym ich nie polewając, umyła, wytarła papierowymi ręcznikami i wrzuciła do czystych.
OdpowiedzWiesz, procedury dezynfekcji mogą być na miarę XXII wieku, a tak naprawdę wszystko zależy od osób, które je wykonują. Tu akurat sprzątająca dała przykład daleko posuniętego debilizmu. Ale tacy sami durnie mogą pracować w prywatnych klinikach jak i w publicznych szpitalach, tak samo jak mogą tam być sumienni ogarnięci ludzie. Oczywiście bardzo pomaga jeśli ktoś patrzy tym ludziom na ręce i są odpowiednie warunki i środki do dezynfekcji, no a faktycznie w starych publicznych szpitalach jest z tym czasem problem.
OdpowiedzA to nie korzystają teraz z jednorazowych plastikowych wzierników? Nigdy nie widziałam na żywo metalowego wziernika.
Odpowiedzto masz szczęście. U mnie w przychodni jak chcesz być badana jednorazowym plastikowym musisz uiścić opłate bodajże 20 zł. inaczej dostajesz metalowy, "zdezynfekowany" jak powyżej....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2011 o 11:48
historia, jak zaznaczyłam, miała miejsce cztery albo pięć lat temu. Wtedy metalowe wzierniki istniały, jak jest teraz, nie mam pojęcia. Mój doktor stosuje tylko plastikowe, chociaż i tak zawsze sprawdzam, czy wyciąga go z zamkniętego woreczka. Chyba jestem przewrażliwiona:)
Odpowiedzmój prywatny ginekolog używa właśnie takich. I w tej publicznej przychodni byłam badana też przy pomocy plastikowego, ale tylko dlatego, że za każdym razem o to prosiłam, tłumacząc, że dopiero niedawno rozpoczęłam aktywność seksualną i taki jest mniej bolesny. Jednak na widok tak daleko posuniętej niekompetencji, wolałam zrezygnować z leczenia w tamtej placówce.
Odpowiedz5 Minut we wrzątku wystarczy żeby zdezynfekować, większość białek się powinno rozpaść. Nawet to 80 stopni powinno wystarczyć, już nie przesadzajmy, ze wnętrzem to kontaktu nie ma. Swoją drogą nie mogę sobie wyobrazić jakby mi ktoś pakował kawał zimnego metalu...
Odpowiedzwziernik ma kontakt z pochwą i szyjką macicy. Chciałbyś, żeby w Ciebie włożono coś niezdezynfekowanego, co było w kimś innym, nie wiadomo na co chorym?
OdpowiedzJa poki bylam badana tylko metalowym,facet najpierw chwyta go dlonia i "ociepla" :P
OdpowiedzPiotrek jak nie ma kontaktu ze wnętrzem :| wiesz w ogóle jak wziernik wygląda? :D poza tym białka białkami, ale często na takich wziernikach osadzają się różniaste bakterie, wirusy, grzyby i inne dziadostwo, na które nawet wrzątek nie pomoże. A swoją drogą trochę to dziwne, u mnie nawet u państwowej mendy, do którego chodziłam zanim było mnie stać na prywatnego wszystkie metalowe narzędzia lądowały w takim niebieskim/fioletowym płynie odkarzającym i potem wyparzane, więc może autorce ten płyn umknął??
Odpowiedzelda24 - a niby z czego skladaja sie organizmy zywe? Tak, tak, z bialek miedzy innymi, wiec jak sie bialko zdenaturuje, to organizm pada!co wiecej - nawet wirus, gdyz mimo, ze nie organizm, to otoczke ma z bialka, wiec tez jest co denaturowac a i sam kwas nukleinowy jest dosc wrazliwy na temperature. racje masz z tym, ze sama temperatura to za malo (nawet te 121 st C). Potrzebne jeszcze wysokie ciesnienie. Osobiscie w wiekszosci wypadkow bylam badana metalowym wziernikiem w panstwowej przychodni (zdazalo se prywatnie) i zdrowam:) Moze dobrze trafilam.
OdpowiedzTyle ze woda z kranu nie moze miec 80 stopni. Zazwyczaj ma polowe tego.
Odpowiedzwysypała je wprost do umywalki, i na pewno nie było tam żadnego płynu. Pamietam, że sposób dezynfekcji tak mnie zaskoczył, że patrzyłam dokładnie. I pamiętam to mimo upływu lat i zmiany doktora
Odpowiedzno...raczej 2/3
OdpowiedzJa tam chodze na NFZ i moja lekarka ma zawsze jednorazowe, plastikowe wzierniki popakowane w fabrycznie zaklejane opakowania. Być może dobrze trafiłam :)
OdpowiedzJa prywatnie też mam same jednrazówki - spódniczki, pojemniczki, wzierniczki, nakładki na fotelik. Podpaski i tampony dostępne w łazience też jednorazowe wyobraźcie sobie :D
OdpowiedzJednarazowe spódniczki? Chyba dla jakichś mocno napalonych fetyszystów
OdpowiedzJa korzystam z publicznej służby.Pan Ginekolog ZAWSZE używa jednorazowych plastikowych wzierników, zawsze są nowe nakładki na fotel (w sumie w formie takiej papierowej płachty rozwijanej na oczach pacjentki) i ogólnie jest miło i czysto. Widocznie naprawde źle trafiłaś.
OdpowiedzNiedobrze mi się zrobiło jak to przeczytałam!
Odpowiedzwow. pomyśleć, że do przed chwili żyłam w błogiej nieświadomości, myśląc, że takie rzeczy jak jednorazowe plastikowe wzierniki, nakładki i prezerwatywy na usg to standard... moja bogata wyobraźnia mikrobiologiczna przeżywa właśnie głęboką niestrawność spowodowaną tak szokującym materiałem do przetrawienia... podziwiam odwagę- z krzykiem bym uciekła...
OdpowiedzNależało zgłosić do Sanepidu ...
OdpowiedzA skąd niby pewność że w prywatnych burżujskich klinikach wszystko jest tak ładnie pięknie cudownie wprost idealnie? Nie ma takiej pewności i raczej nigdy nie będzie, wszyscy narzekają że są biedni a tu jak widzę każdy bardzo bogaty prywatny lekarz i tak dalej. Woda z kranu może mieć 80 stopni zależy od tego czy jest ona pobierana z termy czy z sieci miejskiej, jeśli z sieci to takiej nie będzie mieć to fakt bo wtedy groziło by poparzenie a temperatura w której może poparzyć się człowiek wynosi dokładnie 49 stopni i już w tej temperaturze mogą wystąpić poparzenia 1 stopnia, Przy temperaturze 60 stopni giną niektóre bakterie takie jak "Legionella" także polewania gorąca woda przez 5 minut narzędzi mogło je zdezynfekować. Według jakichś tam badań człowiek w ciągu życia nieświadomie zjada ileś tam owadów much i innego paskudztwa, pomyślcie gdzie one np siedziały i co dezynfekują się?
OdpowiedzTylko że jak połkniesz muchę plujkę, czy innego żuka gnojowego to trafia on do żołądka, a żołądek jest organem do zadań specjalnych w którym jest od groma enzymów rozkładających białka i kwas solny. Wszystko co nie jest przystosowane do takiego środowiska (czyli większość mikrobów i innych żyjątek)zostanie zamordowane, rozłożone na czynniki pierwsze i wchłonięte. Pochwa i macica nie ma takiej ochrony, a śluz może być całkiem niezłą pożywką dla jednokomórkowego paskudztwa. Nie zapominajmy jeszcze o miesiączce która rozwala naczynia krwionośne pochwy, więc droga do wnętrza organizmu stoi dla bakterii otworem. Higiena przede wszystkim.
OdpowiedzDroga Goszko: a czym, według ciebie, różnią się lekarze w państwowej służbie zdrowia od prywatnych? Myślisz, że jak pielęgniarka pracuje u prywatnego to nagle w mózgu coś się jej przestawia z opcji "syfiarz" na "higiena to podstawa"?? Może chodzi ci o to, że jak już się płaci za wizytę, to lekarz wykosztuje się na środki dezynfekcyjne, plastikowe jednorazówki i pieczołowicie dobierze pielęgniarki do swojej praktyki? Raczej nie sądzę, wszystko jest kwestią mentalności, jak pielęgniarka jest jaka jest, to nie zacznie nagle być inna, jeśli zacznie pracować u prywatnego lekarza.
Odpowiedzmówię na swoim przykładzie: mój prywatny lekarz, dr Listos, którego mogę naprawdę polecić, uzywa tylko jednorazowek. Zawsze sprawdzam, czy wziernik jest nowy. Zawsze na narzedzie do USG nakladana jest prezerwatywa. Dlatego chwalę sobie prywatną opiekę.
OdpowiedzGroszka, sama zaznaczasz, że mówisz tylko na swoim jednostkowym przykładzie, że Twój obecny prywatny ginekolog, tu nazwisko, używa jednorazówek, a Twój poprzedni ginekolog z NFZ używał niezdezynfekowanych metalowych. Rozumiem, że nie korzystałaś z usług, powiedzmy tysiąca prywatnych i tysiąca państwowych ginekologów, co dałoby jaką taką grupę statystyczną, żeby można było jakieś wnioski wysnuwać. Skąd w takim razie takie uogólnienia na początku historii? Obeszło by się bez tego. A podniecanie się prywatnymi lekarzami jest, jak już kilka osób zauważyło, słabe.
OdpowiedzNie ma kontaktu z wnętrzem w sensie nie dotyka wnętrza ciała, pochwa jest z grubsza tym samym co usta, ile razy zdarzyło Ci się gryźć długopis, jeść surowe owoce i warzywa, tatara i setkę innych potraw i płynów? Chyba żyjesz nadal. W każdym bądź razie narzędzia medyczne nie są na tyle śliskie że wszystko z nich spływa? Z narzędziami ginekologicznymi kontaktu nie miałem, ale druty z nóg dotykałem zaraz po wyjęciu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2011 o 22:04
Chciałbyś, żeby do Twojego odbytu wsadzano rurkę, która uprzednio była w odbycie innego mężczyzny i jedynie umyto ją w wrzątku? Tak samo sprawa ma się ze wziernikiem. A jeżeli chodzi o opiekę ginekologiczną to zawsze mnie zastanawiały podwójne standardy: kobiety w ciąży leżą w kilkuosobowych salach, ani grama prywatności, badanie ginekologiczne przy kilku innych osobach, z kolei mężczyźni z chorobami cewki obowiązkowo w izolatkach, bo to taki intymny problem... :) A przynajmniej tak wygląda praktyka w moim rodzinnym mieście.
OdpowiedzNie, pochwa nie jest tym samym co usta. Jak często łapiesz infekcje w ustach? Przeciętna kobieta miewa infekcje miejsc intymnych co najmniej kilka razy w życiu i nawet nie potrzeba do tego współżyć- czasem wystarczy pójście na basen. Nie jest tak, że można sobie radośnie wszystko pakować do środka- nabłonek pochwy jest dużo cieńszy niż w jamie ustnej i całe świństwo tego świata sobie swobodnie przez niego sobie wnika. Ile masz lat że uważasz, że bakterie same spływają po gładkiej powierzchni? Doedukuj się, proszę, zanim zbliżysz się do jakiejkolwiek posiadaczki pochwy.
Odpowiedzze względu na wczesne pojawienie się problemu (początkowo nawet przez moją mamę bagatelizowanego, bo po co trzynastoletniemu dziecku ginekolog), zaliczyłam kilka publicznych przychodni, a potem kilka gabinetów prywatnych, zanim trafiłam na swojego lekarza. I moge podsumowac, ze w gabinetach publicznych nawet ci sami lekarze sa bardziej nieprzyjemni, mniej sklonni do wyjasniania pacjentowi przyczyn jego choroby, ze juz nie wspomne o przestarzalym sprzecie. Kilka przykladow? nadzerke leczono mi publicznie farmakologicznie przez prawie rok. Nie zmniejszyla sie. Lekarz prywatny zrobil zabieg, pomoglo od razu. Czas oczekiwania na wynik cytologii publicznie - 2 tygodnie, prywatnie - tydzien lub krocej. Wzierniki - jednorazowe. Kolejek - zero. Nie chwale się prywatnym lekarzem, jestem pracującą studentka i zaplacenie za wizyte rowna sie rezygnacji z czegos tam. Ale korzysci sa niewspolmiernie wieksze. Chcialam jeszcze raz podkreslic, ze spotkanie z lekarzem w jego gabinecie prywatnum rozni sie od tego w publicznym - czesto doktor jest o wiele bardziej mily, pomocny i nawet jednorazowe wzierniki sie znajda. Byc moze mialam pecha, moze sie za bardzo zrazilam. Jesli ktos ma inne doswiadczenia, to pozostaje mi tylko sie cieszyc, ze spotkal lepszych lekarzy
Odpowiedzmadzie5811651 słusznie zwróciła uwagę, że narzędzia wielokrotnego użytku powinny być moczone w specjalnym płynie odkażającym, ale nie na zasadzie polewania ich, tylko zanurzone w specjalnej wanience przez 1-2 godzin (w zależności czy użyty jest aktywator czy nie, ale to drogi płyn więc najczęściej w gabinetach używa się tylko rozpuszczonego proszku, w którym odkażanie trwa jednak dłużej). Jestem w szoku, że pielęgniarka tego nie zrobiła. Goszka jestem również zaskoczona, że zrobiła to na Twoich oczach. Jak gdyby nigdy nic... zero kompetencji.
OdpowiedzO ku... Znam z bliskiego otoczenia przypadek dziewczyny, która "z powietrza" zaraziła się rzeżączką. Tak, w taki sposób można to paskudztwo złapać...
OdpowiedzNie wiem skąd dziwna tendencja do podniecania się prywatnymi lekarzami. Przecież prawie każdy lekarz przyjmujący prywatnie przyjmuje tez na fundusz. Mój tak przyjmuje. I wystarczy że umówię się odpowiednio naprzód i mam to samo, za co inni płacą 100zł. Co do wzierników - w mojej przychodni zdezynfekowane metalowe wzierniki są zapakowane w specjalne woreczki, które lekarz przy mnie rozrywa, więc mam pewność, że są czyste.
OdpowiedzWystarczy poprosić by lekarka użyła jednorazowego sterylnego wziernika, który jest plastikowy a nie metalowy (brr, już się wzdrygam na myśl jakie on musi być zimny). Mój teść jest ginekologiem i używa tylko tych jednorazowych wzierników zarówno prywatnie jak i państwowo :) (bo tak jak mówi Kamisha, przyjmuje prywatnie i państwowo w jednym gabinecie)
OdpowiedzNa przestrzeni 3-4 lat odwiedziłam 4 lekarzy ginów. 2 prywatnych, 2 publicznych. U pierwszego prywatnego wziernik plastikowy i bardzo dokładne badania. U drugiego publicznego kupiłam wziernik u pielęgniarki po zobaczeniu karteczek, że jest taka możliwość, cena-2zł. Nie wykorzystałam go na tej wizycie, więc zabrałam go do kolejnego prywatnego lekarza, gdzie dowiedziałam się, że... jest on dla kobiet, które już urodziły! Nie wiem jakim cudem pielęgniarka mogła mi to sprzedać, wyglądam na o wiele mniej lat niż mam w rzeczywistości wiec po wyglądzie można ocenić, że potomstwa nie mam;p A pytanie nie boli. U tego też prywatnego lekarza, byłam zawsze badana wziernikiem metalowym, nie wiem naprawdę od czego to zależało. Obecnie chodzę do publicznego i jestem bardzo zadowolona. Na ostatniej wizycie koleżanka uświadomiła mi, że plastikowy w. można kupić u pielęgniarek, tylko nie wiem dlaczego żadna z nich mi tego nie zaproponowała;/ Oczywiście już tylko plastiki będę używać.
Odpowiedz