Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowieść średniodługa, czyli znowu długaśna. Kolega się zabrał w zeszłym roku (w…

Opowieść średniodługa, czyli znowu długaśna.

Kolega się zabrał w zeszłym roku (w październiku!) za szukanie mieszkania... Znalezienie mieszkania, zwłaszcza że sam chce mieszkać z dziewczyną niepracującą jeszcze rok, na jego kieszeń było trudne, bo pozajmowane w tym okresie. Ale tu nagle OLŚNIENIE. Mieszkanie na Ursynowie, salon + sypialnia x2 + kuchnia + łazienka w bajecznej cenie - ustalmy że to 1000zł (bo nie orientuję się kosztach) było super-atrakcyjne, bo i internet w zestawie od właściciela, co mieszka obok. A metraż spory całkiem.

Kolejny plusik - łazienka świeżo po remoncie i pokój jeden. Wynajmujący przebąknął, że on to by chętnie sprzedał to mieszkanie za {atrakcyjna oferta bardzo w złotówkach}. Cacy, a że chcą od przyszłego roku szukać mieszkania "na własne", to podpisali umowę na wynajem na rok a potem kupią, jak już jego dziewczyna skończy studia.

Mieszkali tam sobie do marca, dobre kontakty z właścicielem. Naraz właściciel zaczął mówić, że chciał już dawno wyremontować kuchnię, ale jakoś ani pieniędzy nie ma ani też w sumie niedługo nie jego mieszkanie... A dziewczyna się ucieszy pewnie i mieszkanie będzie bardziej "własne".... W katalogu pozaznaczali co chcą kupić, kolega się zapożyczył aby zrobić kuchnie w trakcie nieobecności ukochanej (jakaś wymiana czy cuś), kupili, zamontowali. Właściciel obiecał, że to ich mieszkanie, więc się nie dokładał, ale potem zgrzewkę piwa przyniósł. Złoto, nie człowiek!

I.... fajnie. Wchodzi dziewoja do kuchni nowej, szał, wow i kochanie moje nie trzeba było. Jednak radość z kuchni nie potrwała długo, bo właścicel oskarżył go o sprowadzanie panienek, że burdel robi, że hałasuja po nocach i szkło na klatce schodowej, że spać nie może. Już pomijająć przejściowe problemy w związku, to zasadniczo mieli z mieszkania się usunąć w tydzień. No to sru to jakiegoś znajomego i w płacz, bo to kilka tysięcy poszło na remont kuchni a chłopak niewinny.

Narzeczona w trakcie pisania magisterki, codziennie z bólem głowy i brzucha, znalazła parę która szuka innej pary aby pokój wynająć. Dobre i to, dopóki się metraże nie zwolnią.

Przy okazji jakiegoś współnego picia, tamta para okazała się wynajmować mieszkanie od tego samego właściciela, co mój znajomy.
Jego rodzice wyremontowali kuchnię i też od razu po tym wylecieli mimo, że mieli mieszkać tam 3 lata a on po wyprowadzce miał zwrócić większość za remont.

Znalazła się i trzecia osoba poprzez szukanie na różnych forach studenckich ds. mieszkań (?? w sumie nie wiem), co salon wyremontowała pięknie i kupiła meble.

Nic się w tej sprawie nie ruszyło od tamtej pory, kolega znalazł inne mieszkanie w tym roku i nic nie remontują- tak na zaś - dopóki swojego nie znajdą...

No cóż, umowy nie było, prawda?

Warszawa i mieszkania

by Amczek
Dodaj nowy komentarz
avatar slawcio99
1 1

No jak widać niektórzy ładnie swoich lokatorów wykorzystują. Prawda jest taka, nie ma nic za darmo, nawet jak jest super okazja to gdzieś za rogiem ukryty jest jakiś haczyk...

Odpowiedz
avatar darooshka
0 0

Ja bym powiedziała, że szczególnie jak jest super okazja.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Jak znaleźli innych poszkodowanych, to za szmaty pana i o zwrot kosztów. Umowa ustna też jest umową i jako taka podlega realizacji - pan musi każdej z poszkodowanych sprzedać mieszkanie.

Odpowiedz
avatar geez
0 0

Nie zawsze.

Odpowiedz
avatar mikado188
3 3

To co, że nie było umowy? Dogadać się z pozostałymi oszukanymi i wytoczyć wspólny pozew sądowy. Ludzie, czy wy naprawdę sądzicie, że na wszytko trzeba mieć papier?! Boże, modlę się o wprowadzenie w szkołach jakiegoś "wychowania prawniczego" bo czytam te wszystkie historie i w głowę zachodzę, jak ludzie z niewiedzy łatwo odpuszczają...

Odpowiedz
avatar Amczek
0 0

Niestety nawet na piekielnych (moja koleżanka trafiła na to za granicą, więc została bez grosza, mieszkania i poza Polską) już wielokrotnie było np. o pracy przez miesiąc bez umowy o pracę "na słowo". Nie wiem jak sprawa wygląda, ale zgadzam się z pomysłem na przedmiot szkolny, bo ja też w przepisach jestem zielona...

Odpowiedz
avatar elda24
1 1

Jak nie wiadomo co ci się należy to są punkty prawnicze, które dają porady za free :) wybrać się, wypytać i nigdy nie poddawać, bo taki ch** zrobi w konia kolejnych lokatorów... i kolejnych i kolejnych :) menda łonowa. [oczywiście znajomi nie powinni się poddać, ja bym przynajmniej gadzinie nie odpuściła]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2011 o 23:15

avatar bakaneko
0 0

Polecam brać faktury na wszystko co się kupuje w swoim zakresie . Kiedy moja znajoma wyszła za mąż, jej rodzice wybudowali i wyposażyli im dom. On nie dołożył ani centa. Podczas rozwodu zawołał połowę wartości domu . Koleżanka żałowała , że nie udokumentowała zakupów na swoje nazwisko. Po tej historii, kiedy finansowałam remont mieszkania od rodzicieli wybranka serca , zbierałam przezornie na wsystko faktury . W razie w. wiadomo czyje to jest

Odpowiedz
avatar Tito
2 2

Cóż... Wytłumaczcie mi proszę: Kto o zdrowych zmysłach ładuje x zł w cudze mieszkanie? 100zł na farbę, żeby odświeżyć rozumiem, ale wkładanie większych pieniędzy wiąże się albo z głupotą albo z naiwnością? Z jednej strony mówimy, że trzeba uważać, bo chcą nas oszukać na każdym kroku, a z drugiej naiwnie wierzymy w bajki.

Odpowiedz
avatar artaks
0 0

Dwa razy kuchnia była remontowana?

Odpowiedz
avatar wojtas103
1 1

Jakbym miał sponsorów to też bym co rok odświeżał kuchnię.

Odpowiedz
avatar geez
0 0

O samą kuchnię możecie jeszcze powalczyć, w myśl art. 676 Kodeksu Cywilnego (Art. 676. "Jeżeli najemca ulepszył rzecz najętą, wynajmujący, w braku odmiennej umowy, może według swego wyboru albo zatrzymać ulepszenia za zapłatą sumy odpowiadającej ich wartości w chwili zwrotu, albo żądać przywrócenia stanu poprzedniego.") Tutaj Sąd powinien przyznać rację wam (byłoby dobrze gdybyście posiadali jakiś dowód zakupu sprzętów). A jeśli chodzi o pozostałą część historii to może być trudno. Wyżej ludzie pisali o umowie ustnej (która sama w sobie nie istnieje, jest oświadczenie woli), która w tym przypadku byłaby trudna do stwierdzenia. (Art. 60. KC "Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, wola osoby dokonującej czynności prawnej może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny, w tym również przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej (oświadczenie woli"). Umowa o zakup mieszkania ma moc tylko jeśli została sporządzona w formie aktu notarialnego. (Art. 158. KC "Umowa zobowiązująca do przeniesienia własności nieruchomości powinna być zawarta w formie aktu notarialnego. To samo dotyczy umowy przenoszącej własność, która zostaje zawarta w celu wykonania istniejącego uprzednio zobowiązania do przeniesienia własności nieruchomości; zobowiązanie powinno być w akcie wymienione. ") W tym przypadku, sam fakt wyrażenia woli sprzedaży mieszkania nie miał mocy prawnej. Oczywiście w tej sytuacji możecie wytoczyć pozew zbiorowy domagając się zwrotu poniesionych kosztów. Zasądzenie ich powinno być łatwe, za to wyegzekwowanie może ciągnąć się kilka/-naście miesięcy. Jak facet nie będzie miał pieniędzy to komornik zajmie mieszkanie, zlicytuje, odda wam kasę, a resztę zwróci właścicielowi.

Odpowiedz
avatar staresandaly
0 0

A jaki to problem skuć płytki, albo bardziej finezyjnie pomalować ściany wodą z domieszką szczyn? Ci studenci to głupsi z roku na rok....

Odpowiedz
avatar Magrat
0 0

Aż wierzyć się nie chce, że remontowali nie swoją kuchnię i do tego nie wzięli rachunków. Z rachunkami to zwrot kosztów i koniec, a tak...

Odpowiedz
avatar Sensei
1 1

Chyba jakiś błąd loginczy jest w tej opowieści bo na początku piszesz : "a że chcą od przyszłego roku szukać mieszkania "na własne", to podpisali umowę na wynajem na rok a potem kupią, jak już jego dziewczyna skończy studia" Czyli wynika z tego, że jednak jakąs umowę podpisali.

Odpowiedz
avatar Amczek
1 1

Podpisali umowę na wynajem na rok, a potem mieli zakupić mieszkanie - chodziło o to, aby oboje mieli pracę i spłacali kredyt mieszkaniowy, bo dziewczyna pracę miała obiecaną (no i ją ma faktycznie od tego roku). Za to w umowie było coś o nieobyczajnym zachowaniu i nie przestrzeganiu ciszy nocnej która - podobno - załamali. No niestety rachunków nie ma, kuchnia spłacona ale nie ich. Jak na razie zrobili panu złą reklamę i się z panem co jakiś czas rozmawiają. ale że nie są zbyt kłótliwi to nie wiem czy cokolwiek z tym zrobią...

Odpowiedz
avatar geez
0 0

Nie są zbyt kłótliwi? O matko.. to są dupy wołowe po prostu. Niech tylko nie płaczą, że to im się stało bo sami są sobie winni.

Odpowiedz
Udostępnij