Słynne są tu opowieści o piekielnych matkach. Niestety i mojego zawodu one nie omijają... Pamiętam pewną sprawę kiedy to zostaliśmy wezwani do kilkulatki w kiepskim stanie. Dojechaliśmy na miejsce (dodam, że dzielnica wcale nie jakaś zapuszczona). Najpierw nikt nam nie otwierał, zadzwoniliśmy do sąsiadów czy może wiedzą gdzie są właściciele bo może nie chcieli czekać na karetkę, "zapomnieli" odwołać i sami pojechali na SOR (zdarza się).
Nie, nikt nie widział, nikt stąd nie wychodził, ale w sumie to pani sąsiadka wezwała pogotowie bo "oni to by nie mieli chęci"...
W głowie zapaliła mi się lampka "będzie ciężko" i nie całkiem się myliłem. W końcu usłyszeliśmy płacz dziecka zza drzwi. Wykombinowaliśmy, że sąsiadka zadzwoni bo niby coś chce i udało się. Otworzyli. Jak już nas mamuśka zobaczyła to łaskawie pozwoliła wejść i zobaczyć co z córką. A córka... Cóż, 4 i pół roczku, zapuchnięta od płaczu, z wymiocinami wokół i siedzi. Mamuśka nawet nie zainteresowała się, po wpuszczeniu nas do środka wróciła oglądać TV.
Zdecydowaliśmy zabrać małą do szpitala.
J-Przepraszam, musi pani udać się z nami. Córkę trzeba koniecznie zawieźć do szpitala, podejrzewamy, że zjadła coś niedozwolonego ponieważ zaczęła wymiotować krwią (zdarza się, że dzieci w pewnym wieku łykają różne dziwne przedmioty, które później ranią im przewód pokarmowy, w dodatku dziewczynka powtarzała "boli od misia" - jak się okazało później w szpitalu był to mały, metalowy miś, breloczek do kluczy).
M-A muszę? Wie pan, zaraz mój serial bę...
J-Proszę pani, pani córka wymiotuje krwią, musi pani jechać z nami...
M-A za 30 minut możemy? To nie trwa długo.
Spojrzałem na kolegę bardzo wymownie...
K-Wie pani co? Pani córka łyknęła jakieś badziewie, krwawi z przewodu pokarmowego, a pani chce oglądać serial!? Poje... Normalna jesteś kobieto!?
M-Jak pan śmie!?
K-JA!? Twoja córka się wykrwawia!
Małą spakowaliśmy do karetki, wróciłem na górę upewnić się, że mamuśka zaraz do nas dołączy. Na górze niespodzianka bo pani powywalała ciuchy z szafy i przebiera się... Stanąłem w kuchni i czekam ponaglając ją. Po chwili weszła do kuchni w prawie kompletnym negliżu i pytała jaką bluzkę powinna ubrać, nie wytrzymałem...
J-Jeśli chce pani robić sobie żarty z ratowników kosztem krwawiącej wewnętrznie córki to proszę bardzo, równie dobrze ten czas możemy stracić na wezwaniu policji i opieki społecznej i wtedy na pewno nie skończy się to tak jakby pani chciała. Już pani teraz zapowiadam, że zostanie pani obciążona kosztami całej akcji, a i mandat na pewno panią nie ominie bo to, proszę pani, jest utrudnianie pracy ratownikowi. Uważa pani, że to zabawne? Może dla zabawy łyknie pani ze dwie żyletki? I poczuje się jak czteroletnia dziewczynka, której w żołądku zbiera się krwawa bulgotanina? Nie mówiąc o tym, że możliwym jest wydostanie się ostrego przedmiotu z przewodu pokarmowego i poranienie innych organów.
Miałem nadzieję, ze po takim wywołującym poczucie winy u większości ludzi wywodzie pani złapie pierwszy lepszy ciuch i poleci do córki, ale... Pani rzuciła tylko:
- A to ja nie jadę, bo pewnie nie wrócę do 20...
Obróciłem się i poszedłem do karetki.
W szpitalu zgłosiliśmy wszystko ordynatorowi, który powiadomił odpowiednie "władze". Mamy nadzieję, że dziewczynka nie wróciła więcej do mamy...
Pogotowie
O matko, współczuję dziecku. Też mam nadzieję, ze baba zostanie pozbawiona praw rodzicielskich.
OdpowiedzSerial ważniejszy od dziecka? Ręce i nie tylko opadają. Mózg jej te seriale wyżarły :/
OdpowiedzMyślisz, że było co wyżerać?
OdpowiedzCoś jak jeść ale zachłannie ;p. A co do tekstu : EJ LUDZIE MOŻE WEŹMIEMY KUPIMY JAKIEŚ ŚRODKI NASENNE TAK Z 3/4 PACZKI I WÓDKĘ ,a potem zażyjemy te tabletki popijając wódką ?! Tak dla zabawy... jp... co za ludzie
Odpowiedza moim zdaniem jak była mała to połknęła żyletkę która jej rozpapciała mózg.
Odpowiedz@zoa11, albo zjadła parę granulek Kreta czy czegoś w ten deseń i wyżarło jej resztki szarych komórek.
OdpowiedzChora kobieta. Jak będzie sprawa w sądzie to pewnie będą Cię wzywać na świadka, jak będziesz wiedział co z tą głupią p***dą mógłbyś tu napisać?
OdpowiedzMogę już teraz, bo to było kilka lat temu. Miałem tylko zeznać i podpisać oświadczenie, że było tak jak mówię, ale przenieśli to na kolejną rozprawę (wtedy chyba chodziło o to, że ojciec się nie pojawił), na której już mnie nie było, więc wyniku nie znam. Jednak wnioskuję, że odebrano im prawa opieki. Określiłem stan dziecka jako zagrażający życiu i lekarze potwierdzili moją wersję. Musiałby być bardzo bezduszny sąd, żeby oddać im córkę. Dodam, że do czasu rozprawy dziecko było w ośrodku, a nie z rodzicami.
OdpowiedzWiadomo, że sąd bardziej interesowało co powiedzą lekarze, w końcu ja z nią spędziłem jakieś 40 minut, a oni kilka dni. Ja miałem tylko powiedzieć jaka była sytuacja no i jaka pierwsza diagnoza (co i tak było w kartach). Po prostu miałem potwierdzić, że było tak jak twierdziłem, że było. Oczywiście mamuśka wszystkiemu zaprzeczyła i twierdziła, ze to my nie pozwoliliśmy jej jechać z córką... Na szczęście przeciw niej zeznawała sąsiadka no i dodatkowo na jej niekorzyść działał fakt, że nie pojawiła się u córki w szpitalu (bo skoro chciała jechać, a my "nie chcieliśmy jej zabrać", to mogła na własną rękę dojechać, prawda?).
OdpowiedzDzieki za info. Mam nadzieję że dziewczynka trafiła do domu w którym ją pokochano. Bo taka biologiczna rodzina jaką miała to jak obcy ludzie...
OdpowiedzO matko… Nie umiem sobie tego wyobrazić… ja bym chyba taką na miejscu udusiła. Gratuluję opanowania. Ale potwierdza się moja teoria, że niejedna młoda, nastoletnia matka jest bardziej odpowiedzialna od takiej trzydziestki, która wydawałaby się dobrym materiałem na matkę.
OdpowiedzBo po prostu... wiek niekoniecznie ma jakiekolwiek znaczenie.
OdpowiedzJa nie moge ;/ Ja na jej miejscu to bym jechała nawet w piżamie do tego szpitala byleby tylko dziecko ratować. Olałabym zakichany serial i wszystkie inne sprawy nie miałyby znaczenia w tym momencie, życie dziecka ponad wszystko. Ja po prostu nie ogarniam zachowania tej kobiety ;/ Nawet matką jej nazwać nie można, bo nie zasłużyła na to miano...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2011 o 0:40
Bo "mamusia" myślała, że takie dziecko to zabawka. A jak zachorowało to pewnie się zepsuło. Bo nie wiem jakimi innymi kryteriami mogła się ta baba kierować. Bezrozumne babsko.
Odpowiedzta, samo się zepsuło, to się samo naprawi ;/ szkoda mi tego dziecka. Ale niestety takich matek jest dużo...
OdpowiedzJa to bym o serialu w ogóle zapomniała, nie miałabym nawet myśli, żeby olać...
OdpowiedzJa pi...e
OdpowiedzDokładnie to samo przyszło mi do głowy... No i jeszcze "O.O"
OdpowiedzPrzerażająca historia. Biedna dziewczynka, mieć taką matkę... Cud, że w ogóle wezwała pogotowie, przecież pięć minut serialu mogła stracić. Mam nadzieję, że dla tej kobiety cała sprawa skończyła się jak najgorzej. I podziwiam Cię, Zaszczurzony, za nerwy, ja bym chyba nie wytrzymała i zbluzgała ją albo może i gorzej. Oby córeczce się dobrze w życiu ułożyło i była szczęśliwa mimo takich przeżyć z dzieciństwa.
OdpowiedzWłaśnie w tym problem że to sąsiadka wezwała pogotowie.
OdpowiedzZgadza się, to sąsiadka zaalarmowana ciągłym płaczem dziecka wezwała pogotowie (znała sytuacje, wiedziała, że oni się tym nie zainteresują). Zresztą co tu mówić, ojciec nawet nie wyszedł z drugiego pokoju.
OdpowiedzAż się nóż otwiera w kieszeni... brak słów.
OdpowiedzWiem, że kobiecie nie wypada, ale mi sie na usta ciśnie "O kur.."
OdpowiedzNie wyobrażam sobie jak można być tak bezdusznym i przyczyniać się do cierpień takich małych istot ...
OdpowiedzDziecko miało szczęście, że obok mieszkała jakaś myśląca kobieta, która wezwała pogotowie.I że odebrali takim "rodzicom" prawa rodzicielskie też miało szczęście.Bo życie z kimś takim pod jednym dachem to było by piekło.
OdpowiedzAż mi kopara opadła...bierze się dziecko i się leci po pomoc a nie....Może to nie do końca dobre porównanie, ale moja 9 letnia siostra się o wiele lepiej swoim psem opiekuje niż ta "matka" swoim dzieckiem...
OdpowiedzA jakby Was nie chciała wpuścić to co macie zrobić? Odjechać, wzywać Policję do wybicia drzwi, czy sami wybijać? Bo w sumie nie wiecie, czy jest jakiekolwiek zagrożenie życia, czy zwykły płacz itp...
OdpowiedzMy nie bardzo możemy cokolwiek "wybijać", ale wtedy musimy wezwać policję. Nie ma czegoś takiego jak "interwencja pogotowia", więc moglibyśmy zostać postawieni w stan oskarżenia. Co innego straż czy policja, oni mają prawo do takich rzeczy. My jako pogotowie mamy najmniejsze prawa, że tak powiem. Nawet mandatu walnąć nie możemy już.
OdpowiedzLogiczne. ,,Dziecko się udławi jeśli w 30 minut nie dotrze do szpitala" ,,Spokojnie poczekamy na policję oni otworzą potem wejdziemy i napiszemy nekrolog"
Odpowiedzcholera, aż mi wstyd, że tamto jest tej samej płci co ja...aż mi się scyzoryk w kieszeni otworzył ;/ Zaszczurzony gratuluję opanowania i spokoju ducha...sama kiedyś się zastanawiałam nad ratownictwem medycznym, ale po paru Twoich historiach, to chyba ponad moje siły (nie chodzi o pomoc innym, krew mnie nie przeraża, chodzi mi o podejście co poniektórych przedstawicieli naszego gatunku, bo ja jako choleryk, chyba szybko bym wylądowała za kratkami za morderstwo;/)
OdpowiedzNa co dzień też jestem strasznym nerwusem. Ale przyzwyczaiłabyś się szybko, że szkoda nerwów. Jako młodziak też miałem ochotę skakać do każdego takiego, ale to tak zwane "karmienie trolla", im więcej ja krzyczałem tym większą głupotą chwalił się pacjent. Co do moich historii, nie wszystkie wyjazdy są takie jak w moich opowieściach! Zdecydowanie częściej zdarza się normalne wezwanie, gdzie ktoś faktycznie potrzebuje pomocy. Ja tu tylko spisuję najdziwniejsze/najgłupsze/najbardziej piekielne wezwania w historii swojej i kolegów pracy. Nie warto się rozmyślać ze względu na kilku głupich ludzi, a uczucie kiedy uratujesz komuś życie - bezcenne! Prawda, że zdarza się, że ktoś umiera prawie na Twoich rękach, ale to już nie nasza wola i na żadnym kierunku medycznym nigdy nikt nie zagwarantuje Ci, że nie będziesz mieć do czynienia ze śmiercią - tak już po prostu jest, "cena" zawodu. Za to jak porównasz sobie ile osób uratowałaś to aż duma rozpiera. :) Start jest trudniejszy jak się ma taki jak mój - czyli moje pierwsze wezwania to same masakry i trupy, ale z czasem wchodzisz w rytm, i ten bilans żyć i śmierci się wyrównuje, a z czasem wygrywa to pierwsze. :) Z tym, ze o pracę w tym zawodzie ciężko :( zwłaszcza kobietom.... To smutne, ale tu są takie rozgraniczenia. Na wszystkie miejsca pracy, w których robię, jest tylko jedna koleżanka ratowniczka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2011 o 11:56
A ludzie twierdzą, że choćby nie wiadomo co, to jednak życie z matką to lepsze niż w domu dziecka! :/
OdpowiedzWłaśnie zależy z jaką matką... To musi być chyba jakiś chory wytwór cywilizacji, skrajnie egoistyczny, bez uczuć altruistycznych nawet wobec nosiciela własnych genów :/ Przeraża mnie ta wizja... Miejmy nadzieję że nie rozprzestrzenią się one dalej... Nie miałyby na to szansy gdybyście nie zainterweniowali, ale z drugiej strony może zostaną one stłumione przez jakąś normalną rodzinę. Miejmy nadzieję.
OdpowiedzCzasem spotykam takie okazy... zero zainteresowania potomkiem. Najlepsze jak potomek podrośnie i zacznie rozrabiać - wtedy nagle okazuje się że on jest kochany, dobry i w ogóle... choć rodzice mieli by pewnie problem z podaniem jego daty urodzenia. O ile potomek przetrwa...
OdpowiedzZaszczurzony dzięki za te słowa, dzięki nim znowu zaczynam brać pod uwagę ratownictwo medyczne jak już uporam się z tą zmorą - chemią...wiem, że jest ciężko z pracą w tym zawodzie, ale jednak praca jest ciekawa i chciałabym ją wykonywać ;) Szkoda tylko, że ta część ratowników medycznych (na razie prócz Ciebie i jednego kumpla który też jest ratownikiem) z którymi miałam okazję rozmawiać na ten temat, mnie normalnie wyśmiała "bo to nie jest robota dla bab" ;/...szkoda, też, że przy wezwaniach(patrz. moje historie - dziadek), tylko jeden zespół - w którym była kobieta, nie traktował mnie jak kogoś gorszego gatunku ;/...
OdpowiedzRatownicy często cierpią na takie "boskie" mniemanie o sobie. To samo tyczy się lekarzy. Nie wiem dlaczego częściej się to zdarza u płci męskiej, może dlatego, że mężczyzn w ratownictwie jest dużo więcej? Szczerze mówiąc, tam gdzie uczę, to na dwie moje klasy ratowników jest jedna dziewczyna. Zawód jest wspaniały, ale idąc na taki kierunek trzeba koniecznie mieć coś w zanadrzu - niestety, zwłaszcza kobiety. Kobieta szybciej znajdzie prace na SORze niż w stacji pogotowia (koleżanka, która pracuje w tym zawodzie pracuje właśnie na karetce przyszpitalnej [czyli głownie na oddziale], ja tam czasem mam zmianę, ale ogólnie robię w stacji)...
OdpowiedzNo ja teraz robię licencjat z chemii, ale zupełnie mnie to nie pociąga...dlatego skoro się już pomeczyłam z nią, to teraz chce iść na coś bardziej mi odpowiadającego, a przy dobrych wiatrach na kierunkach medycznych tą chemię mi po prostu przepiszą...a jeśli idzie o predyspozycje - zdecydowanie jestem chłopczycą, nie powiem czasem lubię się wymalować, wystroić...ale na codzień? dżinsy, bluza, glany ;) no i faceci mają zdecydowanie lepsze zabawki ^^
OdpowiedzHehe. Na rat.med. nie ma dużo chemii. Bardziej anatomia czy patofizjologia i temu pokrewne. Chemii tyle co jest jak farmakologia na którymś semestrze czy teraz nawet roku. Na farmacje idź :D tam będziesz pewnie z analizy zwolniona ;)
OdpowiedzI mamuśka nie pojechała!? A dziecko co? W sensie że tak same, bez mamy? No chyba że dla niej to już było normalne że "przegrywa" z serialami. BTW: Możesz się czuć tak jakbyś dostał 5 z PO. I niech mi ktoś próbuje wmówić że siedzenie na piekielnych nic nie daje. Dzięki :)
OdpowiedzDlaczego 5 z PO? Co takiego zrobiłem?
OdpowiedzNiezwiązane z tą historią.:Kiedyś opisywałeś jak się wzywa karetkę i dlatego przy tej bandzie debili, którzy nawet nie wiedzą jaki jest numer na pogotowie mogłam zabłysnąć, a "pan profesor" był zachwycony że ktokolwiek, cokolwiek potrafi powiedzieć. xD
OdpowiedzHehe, to zawsze do usług ;)
Odpowiedz... nie nie nie będę już nic mówił...
Odpowiedzzaszczurzony...ja nie z tych co lubią siedzieć w czystym laboratorium gdzie nic się nie dzieje..ja lubie trud, znój ubóstwo i trochę krwi...bo jak nic się nie dzieje, to ja idę, za przeproszeniem, w pi*du
OdpowiedzTo ja kurde z chomikiem leciałam do weta jak zachorował, nawet nie umalowałam się, nie uczesałam, olałam, że mnie noga wtedy bolała, źle się czułam, tylko pędziłam najszybciej jak się dało, bo po prostu nie mogłam patrzeć jak zwierzątko cierpi. Byłam gotowa wyłożyć każdą kasę, żeby go wyleczyć nawet jakby mnie to kosztowało całą wypłatę. A tu kurde matka dziecka nie będzie ratować, bo serial musi oglądać... Brak mi słów.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2011 o 17:27
Aż ciarki przechodzą, jak czyta się takie historie.
OdpowiedzW takich chwilach jestem za Aborcją.... A tak wgl czemu homoseksualistą nie chcą dawać dzieci, pewnie lepiej by się nimi zajeli niż ta tutaj...
OdpowiedzNa coś takiego przydała by się paragraf ... sam nie wiem... Nieumyślne usiłowanie zabójstwa poprzez zaniedbanie? Przecież to dziecko mogło umrzeć a ta "matka" miała to kompletnie w poważaniu ! O.o
Odpowiedza przypadkiem nie ma czegoś takiego?
Odpowiedzw głębi serca mam nadzieję, że większość tych historii zmyślasz...
OdpowiedzOpisując niektóre historie aż sam mam taką nadzieję...
OdpowiedzO ja 3,14erdolę. Ale w sumie lepiej, że teraz wyszło, jaka matka, o ile dziewczynka doszła do siebie. Jakby nic tak drastycznego się nie stało, ładne by miała dzieciństwo...
OdpowiedzSzlag mnie trafia, że są kobiety, które wszystko oddałyby za możliwość posiadania rodzonego dziecka, a indywidua, którym nie powinno się powierzać nawet chomika, nie mają z rozmnażaniem najmniejszych problemów- ba, mnożą się jak króliki. :/ Biedna dziewczynka. Przecież nawet obca osoba, mająca choć odrobinę empatii, lituje się nad cierpiącym maleństwem...
OdpowiedzOsobiścię uważam za głupote pozostawianie takich osób jak ta ,,mamusia" przy życiu, niestety mogę mieć tylko nadzieję, że dziewczynka znajdzie normalną rodzinę.
OdpowiedzSzkoda że nie można "wyrwać" takigo "chwasta"
OdpowiedzCzy ona ma coś w tym pustym saganie?? Matko i córko, jej dziecko się dusi a ona tylko o serialu?? Takie to się powinno zamykać w zakładach dla psychicznie chorych (bez obrazy dla psychicznie chorych)
OdpowiedzNasuwa mi się na to 1 komentarz... Kulka w łeb i do piachu...
OdpowiedzNie chcę w to uwierzyć... Nie mogę... Udusiłabym ją gołymi rękoma! Gdyby moja córka mówiła, że boli ją brzuch, to próbowałabym jakoś zmniejszyć jej ból, choćby głupim syropem przeciw bólowym, gdyby zaczęła wymiotować, to od razu biegłabym do lekarza, a gdyby wymiotowała krwią, to natychmiast dzwoniłabym po pogotowie i w trzy sekundy byłabym gotowa do drogi, bo to przecież nie są żarty, tym bardziej u tak małego dziecka. A ta sucz jeszcze marudzi, że jakiś serial dla bez mózgów musi obejrzeć! No przecież nóż się w kieszeni otwiera i płakać się chce na taki poziom debilizmu! Po przeczytaniu tej historii miałam ochotę coś rozwalić, tak się we mnie zagotowało. Nie mogę pojąc, jak można mieć aż tak w dupie własne dziecko. Ja dla swojej córki zrobiłabym wszystko, i aż mi się na płacz zbiera, kiedy pomyślę, że są dzieci które mają takich "rodziców". Napisałabym coś jeszcze,ale to już by same bluzgi były, więc sobie daruję...
OdpowiedzJak czytam takie historie to myślę nad założeniem własnej komory gazowej...
OdpowiedzNóż się w kieszeni otwiera ... Obce osoby panikują gdy widzą rannego, a rodzona matka nie chce do szpitala z dzieckiem pojechać, bo serial .... boże jedyny toż to potwór nie matka !
OdpowiedzNiech ta rodzina ma szczęście, że nie wiem gdzie oni mieszkają, bo by tego nie przeżyli... zatłukłbym ich tym, co wpadłoby mi w ręce, w sądzie mi mogą co najwyżej udowodnić znęcanie się nad zwierzętami...
OdpowiedzPodziwiam Cię za opanowanie, bez przesady ale ja bym jej przypier****la i to czymkolwiek co miałabym pod ręką. No jaja jakieś bo serial, bo ona nie wie w co ma się ubrać. Mam nadzieję, że biednego dzieciaczka odebrali tej piź**e a ją samą za kratki dali. Chociaż wiem, że byłoby to zbyt piękne
OdpowiedzTylko trzasnąć taką babę w ten głupi pysk i patrzeć, czy równo puchnie :/
OdpowiedzJestem zazywczaj spokojny jak rzeka w zimie , ale w tym wypadku mój nick odzwierciedla stan w jaki m sie znajduje po lekturze tej historii. Sybir , cieżkie roboty dla tych rodziców ,albo choc dyby iz tydzień niech tak stoją na ryneczku na widku publicznym . .... grrrr
Odpowiedz36 osób które dały minusy powinny się zastanowić czy nie należą do patologicznych rodzin...
OdpowiedzHistoria smutna, Bracie Ratowniku. Ale nie najgorsza jeszcze. W tej robocie spotykamy zwyroli, których należałoby utylizować dla dobra społeczeństwa. A pojęcie zespół dziecka maltretowanego na stałe niestety weszło do puli rozpoznań...
OdpowiedzNiestety prawda. Byłem świadkiem wielu bardzo brutalnych zagrań ze strony rodziców, ale na ten serwis się nie nadają bo są zbyt szokujące i przygnębiające.
Odpowiedzwszechświat i głupota ludzka są nieskończone:/ co za patologia... też mam szczerą nadzieję, że ta dziewczynka trafiła do normalnej kochającej rodziny.
OdpowiedzPier***l*ny babsztyl.
OdpowiedzA ja uważam tak: BRAWA DLA SĄSIADKI, że zareagowała!
Odpowiedz