W piątek udałam się do przychodni do lekarza na kontrolę. Złapałam jakiegoś wirusa, a że w ciąży jestem to i lepiej sprawdzić po kilku dniach co tam ze mną.
Zadzwoniłam, żeby się zapisać:
[J] Dzień dobry, chciałabym się zapisać do doktor Ł. na kontrolę.
[P] Nie ma numerków na telefon, tylko osobiście dziś do doktor można było dostać, ale i tych już nie ma.
[J] Ale ja potrzebuję przyjść na kontrolę, doktor kazała dziś przyjść, jeśli mam zwolnienie i jestem chora jakim cudem mam przyjść po numerek o 6.30 rano?
[P] Dziś do doktor tylko osobiście numerki.
[J] Czy mogę ewentualnie przyjść i zapytać czy doktor mnie przyjmie poza kolejką?
[P] Jak pani chce.
[J] Dziękuję, do widzenia.
[P] Trzask odkładanej słuchawki.
Przyszłam. Pani doktor powiedziała, że oczywiście, ja jestem w ciąży, zagrożonej, ona musi mnie przyjąć. Prosiła tylko, żebym wyjęła kartę i weszła po pacjencie tym, co teraz ma wejść. Poszłam po rejestracji (całe 5 m od gabinetu)
[J] Pani doktor powiedziała, że mnie przyjmie, prosiła tylko o kartę.
[P] Adres?
[J] Lublin, ulica Piekielna 1/1.
[P] Paulina Piekielna?
[J] Tak.
[P] Zaraz do gabinetu zaniosę, proszę czekać.
Siadłam pod gabinetem, pacjent wszedł, wyszedł, wchodzę ja
[D] Ale ja jeszcze pani karty nie mam.
No to znów do rejestracji.
[P] Zaraz zaniosę. Czeka pod rejestracją.
I tak było przy kolejnym pacjencie i kolejnym. W końcu wkurzyłam się i zapytałam o nazwisko pani pielęgniarki, bo to chyba przesada i może powinnam porozmawiać z jej szefem.
W tym momencie pani pielęgniarka zerwała się i zaniosła kartę bezpośrednio do gabinetu. Myk polegał na tym, że pacjent, który wtedy był u pani doktor, był ostatnim jej pacjentem, bo musiała zwolnić gabinet dla kolejnego lekarza. Prawie dwie godziny siedzenia z gorączką w zimnej poczekalni na nic, a panie pielęgniarki miały gdzieś to, co powinny były zrobić.
Koniec końców ta druga pani doktor zgodziła się mnie przyjąć, ale że nie zna mnie, stwierdziła, że symuluję ciążę żeby się dostać do lekarza (taa, kartę ciąży z poradni gin-poł sama sobie wystawiłam i podbiłam, a USG zabrałam chyba sąsiadce), w zasadzie nic mi nie jest, gardło trochę zaczerwienione, a katar mam zwykły, a nie zatokowy, bo skąd ja się niby znam na tym, jak wygląda katar zatokowy, a na koniec zapisała mi antybiotyk.
Na nieśmiałą sugestię, że może jednak nie antybiotyk skoro jestem w ciąży a w zasadzie nic mi nie jest, powiedziała, że to ona jest tu lekarzem.
Jest niedziela, nie wykupiłam antybiotyku, tylko syrop na kaszel i tabletki na ból gardła, które mogę przyjmować i jest coraz lepiej. Jak przeczytałam na kilku stronach z opiniami o przychodni, ta pani doktor przepisuje antybiotyki każdemu, na wszystko.
Przychodnia w Lublinie
To podchodzi pod zbrodnie przeciw ludzkości, antybiotyki tracą moc z każdym pacjentem który je przyjmie. Bakterie ewoluują trochę szybciej od ludzi.. Już pomijając niszczącą antybiotykoterapie przy wirusach.
OdpowiedzDokładnie to samo chciałem napisać. Dodam, że taki lekarz powinien być sądzony za ludobójstwo w takim przypadku.
OdpowiedzDokladnie! Jak sie ciesze, ze istnieja ludzie swiadomi, tak jak Wy, ktorzy rozmumieja, ze antybiotyk to nie "magiczny cukierek". Na wirusa (95%przypadkow grypy i przeziebienia) nie pomoze!Wirus to nie organizm jak bakteria czy grzyb. Pozniej rzesze naukowcow staraja sie walczyc z MRSA i innymi tworami, bo doktorkowi nie chce sie zrobic porzadnego wywiadu (ogolna zasada: antybiotyk po goraczce powyzej 37-38 stopni utrzymujacej sie kilka dni z rzedu). czy to takie trudne?
OdpowiedzSkoro jesteś w ciąży to, choć jestem całkowicie przeciwny homeopatii, lepiej łyknij sobie jakieś homeopatyczne syropy... Bez względu na to co mówi lekarz nie bierz innych...
OdpowiedzNie wiem czy wiesz, ale "Homeopatia" to coś, co należy traktować na równi z "bioenergoterapią" i "wróżeniem z fusów" - I nie ma różnicy, czy ona weźmie wodę na receptę czy też wypije trochę wody mineralnej - zadziała tak samo. Prosty sposób na obalenie "yntelygentnych" zasad homeopatów (szarlatanów) : - Homeopaci (Psychopaci?) twierdzą, że istnieje coś takiego jak "pamięć wody" - tzn. woda "zapamiętuje" substancje, które się w niej znalazły. Teraz idź się napij herbaty - i powiedz mi, czy smakuje ci ona tak, jak powinna, czy masz tam domieszkę stolca spuszczonego tydzień temu w sedesie? No cóż, to się nie zmieni, póki minister zdrowia nie pójdzie po rozum do głowy... i się nie dokształci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2011 o 4:17
Ale homeopatia to nie leczenie :P Choć od lat stosuję Stodal i teraz też bo dobrze nawilża gardło i działa :P
OdpowiedzLeki homeopatyczne przy dłuuugotrwałym stosowaniu (od kilku miesięcy wzwyż) trochę działają. Po prostu po długim stosowaniu ich stężenie w organizmie rośnie i w końcu przynosi to efekty, a na krótkotrwałe leczenie się do.... nie powiem do czego. Bo są po prostu za słabe, to normalne leki tylko w znacznie zmniejszonej dawce. Wcale nie są "naturalne" jak to się głośno mówi, są tak samo chemiczne tylko mniej szkodliwe bo po prostu ich dawka jest poniżej (najczęściej znacznie poniżej) farmaceutycznej.
OdpowiedzPowiedz lepiej co to za lekarz i gdzie , ratuj ludzi przed konowałem
Odpowiedz@Zaszczurzony - "Normalny lek w zmniejszonej dawce" to by chemik w laboratorium spokojnie wykrył, ale w stężeniach w jakich s.aktywne w nich występują, to wątpię, by dało się znaleźć cokolwiek na najlepszej aparaturze. Jak słyszę, że ktoś leczy się na raka za pomocą metod "Homeopatycznych", rezygnując ze zwykłej terapii, to aż serce rośnie - dobór naturalny działa, idioci naturalnie wymierają.
OdpowiedzJest homeopatia i homeopatia. Są te magiczne roztwory wody w wodzie w których spektroskopem się niczego nie wykryje i są te bardziej "normalne" środki które mają już zauważalne stężenia rzędu kilku części na milion. I szczerze mówiąc nie obchodzi mnie czy to ma prawo działać czy nie skoro na mnie działa - przeziębienie nieleczone/leczone tradycyjnie trwa tydzień, po takim Oscillococinum (pisownia?) czy L52 trwa 2-3 dni. Do tego nie dam sobie wmówić że jest to tylko placebo, bo wiem też z doświadczenia że działają na rocznym dziecku.
Odpowiedz@MikrySoft Ten "lek" co podałeś, to ma stężenie 1/ilość atomó we wszechświecie, gratuluję. I sobiście ufam PROFESOROM medycyny aniżeli znachorce z targu... No i istnieje coś takiego jak "odporność", a gratuluję ci leczenia dziecka homeopatycznie, ciekawe, kiedy przypadkiem je zabijesz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2011 o 5:33
Z tego co pamiętam, to akurat Stodal, choć to homeopatia, zawiera dość znaczne stężenie substancji aktywnej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2011 o 21:51
@ssplayer - który lek ma stężenie 1/wszechświat? Oscillococinum nie pamiętam, dawno to było, ale działało, a L52 ma wszystkiego powyżej 1ppm
OdpowiedzJa bym tu nie radziła homeopatii tylko jakieś domowe sposoby (herbata z miodem czosnek itp.) dbać o siebie i spróbować jeszcze raz dostać się do kompetentnego lekarza... wszelkie wirusy w ciąży są potwornie groźne!
OdpowiedzChodziło mi o to, ze jak już musi koniecznie jakieś syropy brać to tylko homeopatyczne... Homeopatia to jest syrop tylko w 1000krotnie mniejszym stężeniu (składniki - co w efekcie daje dużo słabszy w działaniu syrop). Czyli właściwie działa tylko przy dłuuuugim stosowaniu. No i homeopatia ma to do siebie, że "leczy tym czym się strułeś", czyli np. na biegunkę jest to lek przeczyszczający, a nie przeciw biegunce.
OdpowiedzTaaak... Nie chcę wiedzieć, czym leczą rzeżączkę... Proponuję poczytać artykuły zamieszczane przez prof. Andrzej Gregosiewicz zamieszczane na różnych portalach. Dla leniwych - proponuję wejść na Wikipedię i zobaczyć co też ciekawego widnieje pod nagłówkiem "Homeopatia".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2011 o 4:35
@zaszczurzony: polecam jak przedpiszca art. p. Andrzeja. http://www.racjonalista.pl/index.php/s,58/k,841
OdpowiedzNiekoniecznie ten portal miałem na myśli, ale całkiem spore zbiorowisko tam ma, jak widzę :P
Odpowiedzprzez takie historie jak Twoja boję się zajść w ciążę.
OdpowiedzNie popadajmy w panikę
OdpowiedzZaszczurzony to brzmiało tak jak "Mimo że uważam że koła należy przykręcić, nie przykręcaj ich i nie wierz mechanikom że trzeba"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2011 o 19:11
Nie, to nie tak. Jak wyżej pisałem, leki homeopatyczne to leki w znacznie zmniejszonej dawce (np. 1/1000 jakiegoś składnika). Dlatego to jedyne "bezpieczne" leki dla kobiety w ciąży. A na co dzień, dla nieciężarnego człowieka, nie polecam homeopatii ponieważ jest po prostu za słabe i tak naprawdę trochę pomaga pod warunkiem, że jest to długotrwałe leczenie (np. 2 miesiące, czasem 6). Dlatego koła przykręcam, ale jej polecam zostawić koła w domu.
OdpowiedzJak już coś w homeopatii pomaga, to jest to efekt placebo bądź upływ czasu. Nic więcej. http://pl.wikipedia.org/wiki/Homeopatia źródło kiepskie, ale większości i tak nie będzie się chciało nawet tego przeczytać.
OdpowiedzTo gdzie Ty trafiłaś na tego lekarza? Myślałam, że to tylko mój brat ma szczęście trafiać na takich lekarzy...
OdpowiedzZ tego co się orientuje to te leki się rozcieńcza aż ilość cząstek leku będzie mniejsza niż 1 :d A system komentarzy jest popsuty, pisałem pod postem z "9 października 2011 o 18:42" a wrzuciło pod tym o "9 października 2011 o 19:43 "
OdpowiedzDokładnie! Z tym, że nie da się rozdzielić cząsteczki danej subst, tak, aby zachowała swoje właściwości. Przykład: H2O=> H+O2
OdpowiedzU mnie w przychodni jest tak samo.Wstyd się przyznać ale za czasów szkolnych chodziło się jedynie po zwolnienie(całkowicie zdrowa,jedynie lekki katar). I zawsze dostawałam antybiotyk..
Odpowiedzgłupia CI** jedna z drugą.Co do rejestratorki to mam nadzieję że chciało Ci się jeszcze pogadać sobie z jej szefem na temat jej chamstwa i złośliwości.A ta lekarka też durna antybiotyk ciężarnej walić.A jakby dziecku zaszkodziło??
Odpowiedzty w prawdzie jesteś w ciąży, do tego zagrożonej, wiec uznajmy że to co napiszę, ciebie nie dotyczy ale... generalnie, jak lekarz mówi niezarejestrowanemu pacjentowi, że go przyjmie, to nie znaczy że ten ma pierwszeństwo przed zarejestrowanymi, dlatego nie rozumiem pretensji o 2 godziny czekania. logiczna zasada jest taka, ze zarejestrowani wchodzą po kolei, wg numerków czy wyznaczonych godzin, a dodatkowi pacjenci na końcu.
Odpowiedzwikien, ale skoro jest w ciąży i do tego zagrożonej to ma prawo wejść nawet przed zapisanymi pacjentami :) gdyby była zwykłym szaraczkiem to by musiała pewnie czekać albo wgle by jej lekarz nie przyjęła
OdpowiedzWikien, ale przecież po tych 2 godzinach i tak się nie dostała, więc o czym ty? Pretensje o dwie godziny czekania całkowicie po nic zawsze są zasadne. No i o 6:30 osobiście to może po numerek dymać tylko człowiek zdrowy, chory czy ciężarna zwyczajnie nie dadzą rady...
OdpowiedzI właśnie przez takich lekarzy coraz więcej szczepów jest antybiotykoopornych. Ponasącza się człowieka antybiolkami bez sensu, i się te małe chu*ozy mają na kim uczyć, odporność zdobywać... I jak tak dalej pójdzie, za kilkanaście, kilkadziesiąt lat nie będzie skutecznych antybiotyków.
OdpowiedzCholera jasna! Jak ty się o "Rodzicach" wyrażasz?! (pierwszy żywy organizm - bakteria)
Odpowiedzbloodcarver, swieta racja, ja tylko trzymam kciuki za te "kilkanascie, kilkadziesiat" lat! to bylby chyba cud! od lat 50tych nie wypuszczono na rynek zadnego innowacyjnego antybiotyku, a przyrost szczepow bakteryjnych uodparniajacych sie na rozne antybiotyki jest ogromny. Trzeba rowniez pamietac, ze jakikolwiek proces wprowadzania farmaceutyku na rynek to CO NAJMNIEJ 12 lat (testy in vitro, in situ, Ifaza, II faza i testy kliniczne...)
OdpowiedzPo pierwsze naprawdę nie zdarza mi się lecieć do lekarza poza kolejką i wpychać przed innych chorych, bo mi samej to przeszkadza. W tym przypadku lekarz sama powiedziała, że mam wejść. Chodziło o sprawdzenie gardła i osłuchanie i stwierdzenie, czy jestem na dobrej drodze, czy leczymy się dalej, nie więcej niż 3 minuty. No i nie mam pretensji o czekanie, tylko o marznięcie bez sensu, skoro przez pielęgniarki nie mogłam wejść do gabinetu. Oczywiście, że jeśli lekarz powie, ze przyjmie, to pierwszeństwo mają ludzie z numerkami, to dla mnie jasne, choć sama czasem przepuszczam kogoś, kto wygląda na bardzo chorego czy właśnie dziewczynę w ciąży. Są ciąże, i ciąże, ja akurat tego dnia nie miałam nasilonych objawów, ale są dni, kiedy w zasadzie z łazienki nie wychodzę, takie mam mdłości - no sory, ale tak jest i wtedy naprawdę ciepło się myśli o osobie, która przepuści w kolejce, bo nie masz ochoty zwymiotować na środku sklepu czy przychodni. Nie popadajmy w paranoję, zeby nie zachodzić w ciążę z takiego powodu. no trudno, są lekarze i lekarze, ja po prostu do tego więcej nie pójdę. A co do malin to trzeba uważać, żeby w preparatach nie było liści malin - to najprostszy środek poronny (ludowy). Więc można się nieźle urządzić, lecząc katar :(
Odpowiedzpiekielna była też ta pierwsza lekarka. Powiedziała, ze Cię przyjmie i co? Mogłaś powiedzieć, że pielęgniarki poinformowałaś o tym, ze mają kartę przynieść, tylko nie chce im się dupy ruszyć, są chyba telefony, mogła zadzwonić, poza tym jak czekałaś aż do ostatniego pacjenta, to przyjęcie jeszcze Ciebie nie wiązałoby się chyba ze zbytnim wysiłkiem z jej strony. Piekielności drugiej lekarki ani pielęgniarki nawet nie komentuję.
Odpowiedzinformacji o tym, że musiała zwolnić gabinet nie doczytałeś, czy celowo ją pomijasz? przekazała pacjentkę lekarce, która rozpoczęła pracę po niej? przekazała! medycyna poszła w ostatnim stuleciu do przodu (jak się czyta niektóre komentarze na piekielnych, to chciałoby się napisać, że aż za bardzo)ale rozciągania czasu i przestrzeni konowały jeszcze niestety nie opanowały
OdpowiedzLudzie minusujecie mnie za używanie homeopatii, a ja w pierwszym komentarzu napisałem wyraźnie, że jestem jej przeciwny... A te rzeczy, które pisałem o homeopatii gdzieś wyżej są prawdą - nawet w ramach upewnienia się popytałem kolegów z pracy w szkole (którzy są biologami i farmaceutami, pracują z słuchaczami i studentami na UKW..) i przyznają mi rację. I nie, nie leczę swoich dzieci (których nie mam) homeopatią, nie leczę nikogo z rodziny tym, ja w ogóle homeopatii nie używam, ale dla kobiet w ciąży MOŻE BYĆ STOSOWANA jeśli kobieta w ciąży uprze się, że MUSI użyć jakiegoś syropu. Żadne inne leki, nawet oznaczone jako bezpieczne, nie powinny być stosowane PONIEWAŻ tak naprawdę NIKT NIGDY NIE STOSOWAŁ "NORMALNYCH" LEKÓW NA KOBIETACH W CIĄŻY I NIE WIADOMO JAKI TO MA WPŁYW NA DZIECKO! Był kiedyś taki przypadek, że dopuszczono pewien lek (nie pamiętam nazwy, dexon czy jakoś tak) do użytku przez kobiety ciężarne bo szczurzycom w ciąży w czasie testów laboratoryjnych nic się nie stało, a jak kobiety zaczęły używać w ciąży tego to rodziły się dzieci... nie powiem jakie bo może Wam być przykro. Także podtrzymuję, że w razie wystąpienia konieczności i parcia na branie syropów czy innych leków np. w zaparciach (co się w ciąży zdarza i czasem jest konieczne zrobienie czegoś z tym) czy cokolwiek potrzebnego w ciąży to tylko homeopatia. Amen.
OdpowiedzZaszurzony, pytałeś magistrów, w porywach doktorów, idź na wydział farmacji szanowanej uczelni i popytaj o te twoją "homeopatię". To jest tylko szarlataństwo i nic więcej. Ponownie zachęcam do poczytania w.w. artykułów na ten temat.
Odpowiedzzaszczurzony: ale swoim pisaniem, nieważne jakie masz prywatne poglądy, wspierasz w pewien sposób idiotyzm homeopatii - swoim autorytetem bądź co bądź związanym ze służbą zdrowia. Homeopatia to jedno wielkie oszustwo i kant i należy z nią walczyć, a nie stwierdzać, że skoro nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi - lepiej takiej mamie dać wypić czystej wody przegotowanej.
OdpowiedzWspółczuję, ja też jakiegoś wirusa podłapałam. A że moja ciąża już mocno zaawansowana to się leczę miodem, mlekiem i czosnkiem. Babcia Męża zaproponowała terapię psim smalcem, ale grzecznie podziękowałam ;) Jak jesteś w zagrożonej ciąży to broń boże nie bierz antybiotyków. Przyczyną mojego 2ego poronienia na 90% były właśnie antybiotyki, które brałam na krótko przed tym.
Odpowiedzw czasie ciąży miałam zapalenie zatok, i też dostałam antybiotyk. po krótkim rozejrzeniu się w internecie na temat stosowania antybiotyków w ciąży okazało się, że akurat ten co dostałam należy do grupy tych antybiotyków, przyjmowanie których jest bezpieczne w ciąży. nie stwierdzam, ale się zastanawiam, czy przypadkiem Twój lek nie był też bezpieczny? p.s. też miałam ciąże zagrożoną, a mimo stosowania antybiotyku urodziłam zdrowiutkie dziecko które teraz demoluje dom :D powodzenia
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2011 o 12:06