Piekielne historie o zwierzakach przypomniały mi jedną. W tej historii piekielnym będzie mój ojciec, który wywiózł 100 km od domu mojego kocura, bo jak stwierdził "nienawidzi kotów i innych zwierząt, bo trzeba koło nich latać", ale i też nasz kociak. Psy jakoś lubi, bawi się z nimi, ale karmimy je ja z mamą.
Wracając do historii - kocurek obsikiwał wszystkie kąty w naszym domu. Chciałyśmy go z mamą dać do wysterylizowania, ale ubiegł nas ojciec. Cały tydzień przepłakałam za kotem, a ojciec chodził dumny, że to zrobił. Rok później, wiosną, moja mama zauważyła przez okno jakiegoś kota, wypuściła nasze psy, żeby go tylko przegoniły, ale one biegły do niego szczęśliwe merdając ogonami. Wtedy mama sobie skojarzyła, że to nasz kocur! Ja ucieszona zawołałam go do domu, wygłaskałam, dałam mu jedzonko, picie. Kot pierwsze co zrobił po zjedzeniu - nasikał do ojca butów. Byłam tak prze szczęśliwa jak nigdy. Ojciec gdy to zobaczył wkurzył się strasznie. Kot od tego czasu jest u nas, wysterylizowany i rozpieszczany głaskaniem :)
Zastanawia mnie jedno - jak on zdołał przejść tyle kilometrów i jeszcze przeżyć! Oczywiście gdy wrócił był w stanie opłakanym. Koty są mądrymi zwierzakami, dorównują w tym psom. Teraz też, gdy widzi ojca to parzy się na niego "z pod byka" ;)
Mój tata kiedyś zamknął naszą kocicę na werandzie i nie chciało mu się iść jej otworzyć. Siedziała tam całą noc. Na werandzie trzymamy buty. Nasrała do 3 par butów ojca "wydzielając sprawiedliwie" po trochu na każdy but. Reszty butów nie ruszyła :P Ojciec miał nauczkę i potem co wieczór szukał czy kotek nie jest gdzieś zamknięty :D
OdpowiedzTo teraz jak zwierzę nie lubi człowieka, który wyrzucił je z domu (dom - bezpiecznie i jedzenie), to już jest "mądre"?
OdpowiedzNo ale nie napisałam przed historią, że koty są głupie. Zawsze twierdze, że zwierzaki są mądre, ale ludzie mówią, że tylko psy są najmądrzejsze, a koty głupie. Chciałam między innymi obalić ten mit ;)
OdpowiedzBadania wykazały, że koty mają większy, w przeliczeniu na masę ciała, mózg od normy dla tej wielkości. Dla porównania, pies leży na linii wykresu normy, a człowiek kilkakrotnie wyżej od niej.
Odpowiedzfaktycznie, uwielbiasz koty. Aż na nieswoje psy pozwalasz wypuszczać. Gratuluję. Minus.
OdpowiedzCzy ja muszę tak tutaj wszystko tłumaczyć? Gdybym miała to dokładnie wytłumaczyć, to musiałabym opisać kilka lat z mojego życia bez skracania tekstu... Tak uwielbiam koty, uwielbiam psy i wszystkie zwierzaki bo kochają ludzi bezgranicznie. Mieszkam w dużym domu, byłam wtedy w innym pokoju, moja mama mnie nie wołała tylko wypuściła psy i tyle. Gdybym wiedziała, że wypuszcza psy, to pierwsza bym wyleciała na dwór. Masz jeszcze pytania jakieś? :)
OdpowiedzZ drugiej strony też trochę niefajnie zmuszać do mieszkania z kotem kogoś (w historii ojca), który nie chce i nie lubi tych zwierząt. Nie mówię, że wyrzucanie kota z domu jest w porządku, ale co ten kot w ogóle w domu robił?
OdpowiedzWystarczy, że ja lubię koty i moja mama, więc jest 2:1 ;)
OdpowiedzKot to tepe bydle, jakby byly twoje zwloki to ciekawe po ilu godzinach zostaly by z Ciebie same kosci
OdpowiedzA ty też nie jesteś mądrzejszy.
Odpowiedztak, mam pytanie... jak Twoja mama, o której mówisz, że koty lubi, mogła wypuścić na nie psy. Nie wiem, jakie to były psy i co mogłyby kotu ewentualnie zrobić, ale wiem, że dla futrzaka to olbrzymi stres, być gonionym przez psa. I skoro nawet bezdomny kot wszedlby do Was na posesje, nie mozna bylo go wypedzic humanitarnie, skoro tak strasznie razi poczucie estetyki?
Odpowiedzturbo0 zycze ci ,żeby ciebie tak na dwór wywalili 100 km od domu ;).Co do kotów.Mój tata miłośnikiem mojego futrzaka nie jest ,ale żyje z nim w zgodzie i nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
OdpowiedzAbsolutnie zgadzam się z Goszką. Po drugie fajnego masz ojca, któremu chce jechać się 100km, żeby wywieźć kota. Widać przez to jak bardzo kochasz zwierzęta. Gdyby mój mi coś takiego zrobił to kazałabym mu jechac w tamto miejsce i szukać tego kota! Zresztą...ja mojemu ojcu w życiu nie pozwoliłam pociągnąć kota za ogon - po prostu tata lubi się tak droczyć ze zwierzęciem, a gdyby mi zrobił coś takiego...Nie chce o tym myśleć. Dla mnie to jakaś chora akcja, kto normalny się tak zachowuje...
OdpowiedzKot to nie gołąb, nie wróci z takiej odległości, szczególnie po roku - nie ma aż takiego zmysłu orientacji. Coś mi tu śmierdzi. Historia o babci spowodowała nagłe przypominanie sobie historii o "biednych zwierzątkach". Dla mnie to wymyślona historia, w dodatku kiepska. Chcecie to minusujcie, ale gwałtowny przypływ takich historii jest podejrzany. Co prawda niektóre są realne, ale kilka, w tym ta to tylko wymyślona bajka w celu zdobycia plusów...
OdpowiedzTak jak z ludźmi, nie każdy kot jest taki sam. Znam koty, które potrafią nasikać za to, że np. usiadłeś na "ich" fotelu i który by w życiu nie wróciły. Znam też takie, które wracały po paru latach. Masz rację, że taki przypływ jest podejrzany, ale ta historia wydaje się wiarygodna prócz części, jak matka, miłośniczka zwierząt, szczuje psami koty na podwórku.
OdpowiedzU mnie też pies pilnuje żeby obce koty nie wchodziły na podwórko, jednak jest to dla dobra mojego kocura- biedne, małe 5kg zwierze jest tłuczone przez wszystkie okoliczne mruczki. A pies z kotem często razem śpią sobie u mnie na łóżku.
OdpowiedzKoty są inteligentniejsze od psów. Są wyżej w ewolucji.
Odpowiedz"Fajny" tatuś nie ma co. Z matuli taka miłośniczka kotów, że na obce psy wypuszcza?
OdpowiedzTak z ciekawości przejrzałam Twoje historie. Jesli dobrze rozumiem, ktoś podrzucił kota, postanowiliście go wziąc po czym (jak dorósł) tatuś go wywiózł. A dwie osoby, rzekomo kochające zwierzątka się temu nie sprzeciwiły ani nic. Ciekawe co teraz się z nim stanie.. Ps. Nie rozumiem jak komuś może przeszkadzac kot przechodzący po posesji (czyżby trawniczek.. ?). Sama mieszkam w okolicy gdzie przez posesję przechadza się codziennie kilkanaście kotów i nikomu to nie przeszkadza.
OdpowiedzU mnie mojej kotce przeszkadza, że przechodzą i wszystkie wygania. Ale nie przesiaduje tak często w ogródku, to 4, karmione przez dziadków, bezdomne koty, zawsze są w moim ogródku na drzewie, trawniku albo dachu samochodu. Teraz tylko mogą sobie inne koty spokojnie przychodzić, bo kotki nie wypuszczamy aktualnie (Olsztyn i wścieklizna).
OdpowiedzMam dwa koty schroniskowe, jeden z bezwładną łapą. Ale nigdy nie zdecydowałabym się na wzięcie zwierzaka do domu, gdyby nie zgoda moja i męża. Dwie osoby na dom zarabiają i obie mają prawo czuć się w nim komfortowo. Co to znaczy "kazałabym ojcu" - co ty możesz mu kazać??
OdpowiedzWidocznie mogę, bo tak się po prostu nie robi ;]
Odpowiedzwspolczuje ojcu takiej rodziny, ze nikt sie nie liczy z jego zdaniem... dom ma byc ostoja spokoju dla kazdego z domownikow.
OdpowiedzTatuś z gatunku tych co psy do drzew przywiązują, dno moralne.
OdpowiedzDajcie spokój z 'ostoją spokoju' itd. Co taki kotek komu przeszkadza, zwłaszcza w dużym domu, a w takim mieszka autorka, jak to wspomniała w komentarzu? Kot dobrze traktowany potrafi odwdzięczyć się tym samym, a na znaczenie terenu jest prosty sposób - kastracja. I po problemie.
Odpowiedzno, racja, a co komu w domu przeszkadza taki szczur na przyklad? albo pare szczurow nawet, skoro dom taaaki duzy...
OdpowiedzKot to nie jest zabawka pluszowa, problemy ze zwierzętami bywają. Co do zanieczyszczania, bywa, że zwierzęta robią to, bo coś im nie pasuje. Ale to w sumie nie o to chodzi. Chodzi o fakt, że zdanie człowieka, się w domu zbywa. Jeżeli mój mąż, wbrew mojemu stanowczemu sprzeciwowi, sprowadził by do domu psa, olał to, że ja go nie chcę, to moje małżeństwo byłoby pod znakiem zapytania - bo jak można żyć z człowiekiem, dla którego nie liczy się moje zdanie??
OdpowiedzOdnoszę wrażenie, że to fake. Historia jest niespójna, sama się gubisz w tym co mówisz... Kot owszem, mógłby wrócić, jeżeli trafiłby w znajomą mu okolicę, był niedaleko, lub miał naprawdę niezwykłą orientację, ale z pewnością nie robiłby tego tak długo. Jeżeli JAKIKOLWIEK domownik nie lubi kotów,to po co zwierzę w ogóle przygarnęliście? Teraz ani temu ani temu miło nie będzie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2011 o 19:22
@Teqkilla, nie rozumiem postępowania ojca, ale gdybyś miała duży dom i w jednym (acz nie twoim) pokoju zalęgły się mrówki/karaluchy/myszy/szczury/cokolwiek, czego nie lubisz byłabyś zadowolona? (:
OdpowiedzKociaki to mądre stworzenia moje nigdy nie nasikały, mają kuwetę i wiedzą gdzie mają robić, a zazwyczaj to i tak idą do wyjścia i miauczą dając do zrozumienia, że chcą trochę się przewietrzyć i po załatwiać w polach(nawet na ogrodzie nie widzę, żadnym śmierdzących min) :) Buta żadnego nie rozdarły ani nic, wiedzą czego im wolno a czego nie :P
Odpowiedzslawcio99 - to jak kot mojego znajomego :P Wielki kocur, który nigdy w domu nie znaczył, nie obsikiwał - ogród tylko oznaczył, a i tak "za grubszą potrzebą" wyłaził poza ogród. Nie kastrują go, bo zwyczajnie nie muszą. Kocisko idealne.
Odpowiedz@TaZua nie porównuj kotów do robali, proszę :) Rozumiem, o co ci chodzi, ale to jednak nie to samo... Robaki i szkodniki przenoszą choroby i w dodatku są ohydne (chociaż do myszy np. akurat nic nie mam, też są fajne :)), a koty z natury są czyste, ładne i milutkie :)
Odpowiedz