Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja sprzed chwili. Ktoś puka do drzwi, [M]ama narzeczonego otwiera. [B]ezdomny prosi…

Sytuacja sprzed chwili. Ktoś puka do drzwi, [M]ama narzeczonego otwiera. [B]ezdomny prosi o pieniądze. Sami mamy teraz trudny okres, mama n. nie pracuje od roku, ale pan poprosił o jedzenie. W takim wypadku nie odmawiam, wyciągnęłyśmy paczkę makaronu i sos w słoiczku i podajemy. Pan się uśmiechnął patrząc na nas jak na idiotki i mówi:

[B] Coś do pieczenia bym poprosił...
My tak popatrzyłyśmy po sobie, ale co do pieczenia, proszek do pieczenia mu damy, kilo schabu z zamrażalnika, żeby upiekł, mieszankę na chleb?
[B] Bo ja mam pieczarki, tylko nie mam na czym upiec. Może smalec?
[J] Nie mamy takich rzeczy...
[B] Oliwę?
Mama spojrzała na mnie, mówi - nawet nie mamy w co przelać, a mamy 3 litry.
[B] Wodę mineralną? - pomijając fakt, że sami kupujemy źródlaną w 5 l bukłakach, ale jest piątek i nie było, bo dopiero po południu będziemy jechać na zakupy, to dopytywanie mnie rozwaliło... Stoję jak głupia w drzwiach z makaronem i sosem dobrej polskiej firmy, a facet mi wymienia, co on chce dostać...
[J] Proszę pana, mamy to, jest piątek, w domu prawie nic nie ma do jedzenia, bo zakupy robimy po południu, chce pan ten makaron i sos?
A facet myk! nogę za próg i zaczyna się rozglądać po mieszkaniu, zobaczył w naszym pokoju przez otwarte drzwi sok marchwiowy (pomaga na poranne mdłości) i już chce wejść!
Przytrzasnęłam go lekko w drzwiach, cofnął się.
[J] Nie mam czasu stać tu z panem do jutra, niektórzy chodzą do pracy, chce pan to czy nie?
[B] Takie gówno bez mięsa? - I poszedł pod kolejne drzwi.

Zamknęłam nas na trzy spusty na wypadek, gdyby chciał wracać. Teraz stoi w bramie, a że mieszkamy na I piętrze słyszę jak żebrze o pieniądze na bilet do jakiegoś dużego miasta. I chciej tu pomóc...

przed chwilą w domu

by Sihaja
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar duRin90
12 14

Szkoda, ze w Polsce praktycznie nic nie mozna zrobic komus, kto Ci do mieszkania/domu/na posesje wchodzi...W "pieknym" kraju za woda, mozna srutem poczestowac. :E

Odpowiedz
avatar Anatolay
6 8

Najbardziej szkoda, że praktycznie (prokuratura, sędziowie i ich decyzje...), bo teoretycznie: Art. 193 K.K.: Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku. + przepisy o obronie koniecznej + wykładnie (a prokuratura i tak swoje by - patrz: sprawa słynnego włamania które dla włamywacza się źle skończyło). W USA:TX można dowolnego środka użyć do usunięcia natręta (choć to chyba już przesada w drugą stronę ciut). Za zamotanie wypowiedzi przepraszam - gorączka.

Odpowiedz
avatar monia12311231
4 6

jak byłam kiedys u koleżanki to przeszydl "bezdomny". prosił o pieniadze, jedzenia nie chciał ja słyszalam rozmowe z drugiego pokoju i wydawało mi się ze znajomy głos więc sprawdzam zobaczyc kto to, a okazało sie ze to kolega brata... i na pewno nie bezdomny. ale miał mine -_-

Odpowiedz
avatar bukimi
2 8

Bezdomny chce coś UPIEC? Chyba jednak nie był bezdomny.

Odpowiedz
avatar Sihaja
3 5

Takiego użył słowa, "do pieczenia", ale chyba raczej chodziło mu o smażenie. Stwierdził, że miał pieczarki. Sytuacja zaczynała być naprawdę groteskowa w pewnej chwili...

Odpowiedz
avatar zacharianski
6 8

Trzeba było panu jesiotra i homara na deser kupić.

Odpowiedz
avatar Sihaja
4 6

Mea culpa, od dziś zawsze będę mieć w domu homara i jesiotra na wypadek wizyty bezdomnego...

Odpowiedz
avatar zeebee
3 5

Zamiast tu pisać zadzwoń na Policję. Próba wtargnięcia... a jak "załatwi" jakąś staruszkę?

Odpowiedz
avatar kamiookami
4 6

Też tak miałam. Kiedyś do drzwi zapukał zaniedbany facet i prosił o jedzenie. Lodówka pustkami świeciła, jednak miałam 15 bułeczek, które bladym świtem dostałam od znajomego piekarza. Dałam mu 10. Facio postękał, że jak to suche, stare (!) buły mu daje! No ale wziął. Po dłuższej chwili wychodzę na zakupy... i wszystkie bułki walały się po całym podwórku, gołębie je wpierdzielały. Odechciało mi się pomocy na długo

Odpowiedz
avatar misiak1983
4 6

Mam nadzieję, że ta lekcja nauczyła was, że nie wchodzi się w cudze kompetencje*. (*) Pomocą potrzebującym zajmują się odpowiednie instytucje. Proszący na ulicach to WYŁUDZACZE.

Odpowiedz
avatar Pogrzebacz
1 1

Nie pomagaj takim i już. Masz nauczkę za swoją "głupotę" :) Edit. Zapomniałem napisać - świetna historia, smakosz cholerny za cudze, nie ma na czym upiec. Pasożyty społeczne. "Godnego" życia się gadom zachciewa. Jak pomyślę, że w sobotę siedzę w pracy 8 godzin, a taki se obejdzie parę domów, eh. :/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2011 o 13:06

avatar konto usunięte
1 1

Sorry za niecenzuralne slowa ale h.. mnie strzela jak czytam cos takiego! Czlowiek pracuje aby zapewnic godne zycie sobie i rodzinie a tu takie mendy lazą i jeszcze śmią żadać. Moze trzeba bylo isc do sklepu i kawior jasnie panu dac? Sorry ale ja gdyby mi ktos taki przyszedl i probowal sie jeszcze wdzierac na chate to sprawdzilbym tylko czy nikt nie widzi i zasadzilbym mu takiego KOPA W DU....SKO ze wylecialby z hukiem z klatki !!!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2011 o 14:11

Udostępnij