Historia bardziej zabawna niż piekielna.
Siedzę z córką w przychodni. Jest jakieś szczepienie więc przed nami około 15 dzieciaków. W pewnym momencie do poczekalni wpada facet około 40-tki, pod krawatem itp. Jego wzrok zatrzymuje się na mnie i się zaczyna.
[F]acet: O dzień dobry pani Agnieszko! Dawno pani nie widziałem.
[J]a: Ale chyba pan mnie z kimś pomylił.
[F]: Wygląda pani kwitnąco. Dalej pani pracuje w aptece XYZ?
[J]: Mówię panu, że nie jestem żadna Agnieszka i nie pracuje w żadnej aptece!
[F]: A ja myślałem, że pani to panienka, bo tak pani ze mną flirtowała, a pani taką dużą córę już ma!!
I tak przez około 15 minut. Kilka razy próbowałam wytłumaczyć, że to pomyłka. Ale do faceta mówić to jakby grochem o ścianę walić - żadnej reakcji. Dałam sobie spokój i czekałam na swoją kolej do lekarza. Facet przez cały czas nawijał, coś tam opowiadał, o coś się pytał.
Przyszła nasza kolej. Po wyjściu z gabinetu facet podszedł do mnie. Myślałam, że może w końcu załapał, że się pomylił. Ale nie!! Zaczął wyciągać ze swojego neseserka kredki, malowanki, maskotkę, jakieś lizaki, notesiki, ołówki... Wszystko z logo pewnej firmy farmaceutycznej. Podarował to córce i wchodząc do gabinetu rzucił, że zobaczymy się w poniedziałek bo zamierza znów zawitać do mojej apteki.
1. albo klasyczny podryw 2. albo facet głuchy i to maskuje
OdpowiedzJest "młodym prężnym zespołem" (zaliczają się do nich przedstawiciele oraz - szczególnie - agenci ubezpieczeniowi). Jest nastawiony na mówienie, a nie słuchanie. :)
Odpowiedzon się nie zdziwi (jak tak uważnie słucha, to nawet się nie zorientuje), ale za to aptekarka będzie miała problem z odpowiedzią na pytania czy córce spodobały się bonusy (o ile zada sobie trud odpowiadania- w końcu facet i tak nie słucha co się do niego mówi).
OdpowiedzA w kolejce w przychodni pewnie też czekał na załatwienie swojej firmie częstszego pojawiania się na receptach :/
Odpowiedzbukimi tu masz całkowitą racje. Facet napewno chory nie był.
OdpowiedzTo właśnie jest mistrzostwo postępowania akwizytorów jak w XIX wieku w "dzikich" krajach: za perkal i koraliki;/ (tu, u nas) za notesiki i długopisy lekarze i farmaceuci sprzedają "swoich pacjentów" wciskając im bez opamiętania najdroższe specyfiki :/
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2011 o 8:58
Ja tam wybieram tańsze odpowiedniki i nie mam z tym problemów :) Wystarczy poprosić, a jak chodzi o leki bez recepty, to zapytać w aptece :)
Odpowiedz@Mattpl - czytanie ze zrozumieniem się kłania.
OdpowiedzNo popatrz, tak oto stałaś się właścicielką apteki! Podobno biznes farmaceutyczny jest bardzo opłacalny :)
Odpowiedz