Znowu o piekielnych gimnazjalistkach.
Parę lat temu zostałem wytypowany do bycia opiekunem na 3 dniowej wycieczce po paśmie Radziejowej. Poziom szlaku łatwy do średniego, sprawdzone wcześniej schronisko, prognoza pogody super - jednym słowem, miała być extra wycieczka! No i była - aczkolwiek nie od razu.
Historia z 1 dnia.
Idziemy całą gromadą - tzn. uczniowie klas 1 i 2 gimnazjum. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach cały peleton po jakichś 2 godzinach rozciągnął się znacznie - wiadomo, dzieciaki mają różną kondycję. Kierownik wycieczki poprosił, abym szedł na końcu i zbierał ewentualnych maruderów.
Przez jakieś 4 godziny marszu wszystko było OK - słoneczko świeci, gimnazjalistki szczebiocą, wszyscy pitolimy bez sensu - ot, relaks.
Po wyjściu na kolejna polankę, zauważyłem pod drzewem grupkę moich koleżanek nauczycielek, które szły na czele peletonu, teraz skupionych wokół jakichś postaci. Lekko podenerwowany (od razu myśl, że uczniowi coś się stało), podchodzę tam.
Między nauczycielkami siedzą 3 gimnazjalistki - psiapsiółki, całe czerwone i zaryczane. Okazało się, że "padły" kondycyjnie. Do tego wpadły w lekką histerię i odmówiły dalszego marszu. Koleżanki próbowały najpierw terapii odpoczynkiem, następnie przeszły do logicznych argumentów, potem próśb, rozkazów - efekt był zerowy. Pierwszoklasistki stwierdziły, że mamy je zostawić w spokoju, a one do wieczora nigdzie się nie ruszą i już! Jedna z koleżanek była już tak zdesperowana, że zaczęła dziewczętom nawijać jakąś wymyśloną na poczekaniu historię z wilkami w roli głównej - też nic to nie dało.
Po godzinie takiej zabawy, gdy łzy dziewuszkom trochę obeschły, jedna z nauczycielek wpadła na "genialny" pomysł - zaproponowała beksom, że pan (czyli ja) weźmie ich plecaki, to im będzie łatwiej.
Nie byłem tym pomysłem zachwycony, ale cóż - pannice stwierdziły, że w takim razie to one chyba dojdą do schroniska.
No więc ruszyliśmy - nie powiem, początek był nawet dla mnie niezły. Towarzyszył mi szmerek "achów" i "ochów", gdy maszerowałem z własnym plecakiem na grzbiecie oraz po jednym w każdej z rąk.
Oczywiście po jakimś czasie miałem już dość, ale przy życiu trzymała mnie świadomość, że już niedaleko, psiapsiółki maszerują i zaraz odpoczniemy w schronisku.
Uff - wreszcie dotarliśmy! Godziny popołudniowo-wieczorne, wykorzystaliśmy standardowo - prysznic, rozpakowanie się i wybór pokoi, etc.
Wieczorem ruszyliśmy na obchód i kontrolę pokoi. Kolejny to ten, gdzie mieszkały m. in. 3 gracje - taką już ksywkę zdążyły zdobyć.
Wchodzę do pokoju - pierwszy opad szczeny - na środku siedzi na krześle dziewczę opatulone jakimiś ręcznikami i z płatami folii we włosach! Na moje idiotyczne "co się tu dzieje"? usłyszałem, że wszystko jest OK, wycieczka świetna, a laski są właśnie w trakcie wykonywania jakichś zabiegów kosmetyczno-fryzjerskich.
Gdy troszkę ochłonąłem, uśmiechnąłem się i rzuciłem tekstem typu - jak im się chce po tak w sumie męczącym dla nich dniu, zabawiać się w salon fryzjerski? Jedna z gracji uświadomiła mnie, że to dla nich najlepszy odpoczynek, a zresztą to one dopiero zaczynają i machnęła ręką gdzieś za siebie.
Gdy tam zerknąłem, dostałem kolejnego opadu szczeny - moim oczom ukazały się zsunięte 2 łóżka, na których równiutko ułożone pyszniły się m. in. suszarki, lokówki, prostownica, do włosów, jakieś kosmetyki, szminki itp. NIEZBĘDNE młodzieży damskiej przedmioty.
Już, już miałem to jakoś w moim mniemaniu dowcipnie skomentować, gdy nagle spostrzegłem wśród tego bajzlu znane mi skądinąd 2 plecaki!
Powoooooli odwróciłem się, zrobiłem kilka oddechów i równie powooooli, za to DUŻYMI LITERAMI zapytałem je, czy to właśnie te wszystkie babskie zabaweczki targałem przez ostatnie godziny, wypluwając sobie płuca?
Niestety - potwierdziły. Wyszedłem z pokoju bez słowa, cichutko zamykając drzwi. Nie dlatego rzecz jasna, że taki ze mnie iron man - bałem się po prostu, że jeszcze chwila obserwacji ich zadowolonych z siebie facjat, a wpadnę w szał i zrobię coś, czego potem pożałuję.
Epilog tej historyjki miał miejsce następnego dnia na szlaku. Pogoda popsuła się - i szybko okazało się, że nasze gracje nie mają praktycznie nic przeciwdeszczowego, z wyjątkiem parasola! Na delikatne (początkowo) wyrzuty koleżanek, że przecież każdy uczeń jeszcze w szkole miał szkolenie, jak przygotować się do górskiej wyprawy, stwierdziły, że już nic im się do plecaków nie zmieściło.
No, jak słodko - prawda?
Głupota ludzka objawia się najboleśniej właśnie w takich miejscach i chwilach, gdzie teoretycznie nie powinna mieć wstępu.
OdpowiedzPaulo Coelho by tego lepiej nie ujął :D
Odpowiedz@Issander - dokładnie haha :) Chciałbym zobaczyć jak tym miałym gwiazdeczkom wyprostownicowane włoski ociekają deszczem :D dab68 - satysfakcje musiałeś mieć murowaną :D
OdpowiedzTakim to tylko kula w tył głowy i do dołu z wapnem bo dla takiej głupoty zrozumienia mieć nie można.
OdpowiedzZgadzam się w całości z pzredmówcą, polować , ekstermionować , piętnować. Czy w Polska wstepując do unii podpisał jakis protokół liminutjacy oprócz połowów śledzia także IQ??. O młodzieży , która robiła cos niezywklego mówiło się 30 lat temu szalona, ekstrawagancka , aa teraz można poweidzieć tylko głupia głupia. Boje sie o swojego syna
Odpowiedzciekawe kto to minusuje
OdpowiedzGimbusiarnia jeszcze nie śpi..
OdpowiedzZapewne rozhukane madonny, co zabierają ze sobą w góry szpilki, lokówki, etc...
Odpowiedzplastiki
Odpowiedzkto minusuje? też się swego czasu nad tym zastanawiałem. pewnie jakieś młotki, które chcą, zeby to ICH historia wylądowała na głównej.
OdpowiedzU nas na kolonii były takie, co suszarkę i prostownicę brały... Ech. Mało tego, kradły jeszcze!
OdpowiedzHehehehe..... u nas w liceum była taka panna....... Plecak miała ogromny. Też miała ze sobą lokówkę i suszarkę. Ale szczęki nam opadły jak pod koniec miesięcznego prawie wypadu w Bieszczady wyciągnęła stamtąd jeszcze kieckę i szpilki :) Niemniej trzeba przyznać lasce że wlokła się ze swoim bagażem całkiem dzielnie :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2011 o 8:17
E tam... Jak ja byłem w szkole, to sobie laski wymyśliły zabrać wieżę i kolumny. Cisnęły z plecakami przez góry z Brennej do Ustronia, jedna z jedną kolumną, druga z drugą, a kolegę wrobiły w noszenie samej wieży wielofunkcyjnej z adapterem (tak, wiem, młodzi nie wiedzą co to, trudno, sprawdzą sobie w wikipedii).
Odpowiedz@Kosz: A miały potem to gdzie wpiąć?
OdpowiedzNo miały, w Brennej prąd mają. :D
OdpowiedzGórska wyprawa :D Dobre.
OdpowiedzSwEeEeTaŚnIe ;DDD xD
OdpowiedzMasakra... Ale w sumie, wszędzie się takie panny znajdą. W gimnazjum mieliśmy wycieczkę w pobliskie góry, tak, żeby "miastowym" pokazać, jak fajnie spać w namiocie. Praktycznie wystarczyło zabrać koszulkę na zmianę, dres do spania, bieliznę, mydło + szczoteczkę do zębów i pastę. No i śpiwór, bo namioty brała co druga, trzecia osoba. Każdy zmieścił swój bagaż do plecaków, które normalnie służyły do noszenia książek do szkoły - więc wcale nie były one duże. A parę dziewcząt miało plecaki ze stelażem, wypchane po brzegi, jakby ta wyprawa miała trwać miesiąc przynajmniej. Ale muszę przyznać, że dzielnie to niosły.
OdpowiedzAkurat w posiadaniu suszarki na wyjeździe nie widzę nic niezwykłego. Mam długie włosy, same z siebie schną ok.3 godzin. Więc suszę je suszarką. To, że jadę w góry nie znaczy, że nie powinnam myć włosów przez tydzień
Odpowiedzyy jak jeździłem pod namiot to raczej liczyłem się z tym że dostęp do prądu mam mocno ograniczony, jak dobrze pamiętam to raz na dwa-trzy dni dostęp do gniazdka był luksusem :) byleby maszynkę i telefon podładować ... a teraz co to za luksusowe wyjazdy w góry :)
Odpowiedzhm... w namiocie masz gniazdko z prądem?
OdpowiedzKogo o to pytasz? digi51 nic nie mówiła o namiotach, za to Isegrim5 pisał właśnie że nie miał dostępu.
Odpowiedz@MarioSponge, zapomniałam, że górach nie ma pensjonatów, schronisk i prywatnych kwater, trzeba spać pod namiotem.
OdpowiedzJa mam długie do pasa. Suszenie bez suszarki to prościzna. Trzeba po prostu machać mocno z góry do dołu. i wycisnąć je przedtem mocno, co by sufitu nie ochlapać. Schną 0,5 h.
OdpowiedzNie rozumiem Cię. Ty nie nosisz wszędzie ze sobą lokówki, prostownicy, szminek, odżywek, tuszu do rzęs, samoopalacza, kremu z filtrem 50, 40, 30, 20, 10, balsamu do opalania, zestawu do manicure powiększonego, lakieru do włosów, żelu, wszelkich odcieni lakieru do paznokci inglota i na wypadek nieco innych firm? Ty t nie nosisz ze sobą kremów Dr. Ireny Eris, na wypadek Nivey? Nie nosisz ze sobą oliwki, nie nosisz ze sobą kremu do rąk, oddzielnego do: do opuszków palców, do wewnętrznej strony dłoni, i do stóp, oddzielnego do każdego palca? Nie nosisz ze sobą 30 rodzajów to nie ja, to moja szałma? Nie ogarniam Ciebie facet...
OdpowiedzSpokojnie minusujące ludki, to tylko sarkazm.
OdpowiedzWydawać by się mogło, że po 30 rodzajach to nie ja, to moja szałma, już każdy by się zorientował że to sarkazm, ALE NIEEE
Odpowiedzminusują ci co noszą 50 rodzajów szałmy :D
Odpowiedz"zestaw do manicure powiększony" mi jakoś McDonaldem zajechał :D
OdpowiedzWypierniczyłabym im ten przenośny salon fryzjerski za okno. Na wała im w górach farba do włosów (po to zapewne była folia) i prostownica? Tylko ze mnie taka "dziwna" kobitka, że zabieram kosmetyki 2 w 1 oraz w formie chusteczek lub małych opakowaniach i obywam się w górach bez makijażu?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2011 o 15:40
Ja na takie wyprawy kupuję kosmetyki w małych opakowaniach (np. 3 malutkie 'próbki' szamponów itp). Przeważnie szampon, mydło, szczoteczka do zębów, pasta, jakiś krem z filtrem, żeby się nie spalić na ewentualnym słońcu i furda. Podobnie jak po wielu wyjazdach pod namiot za studenckich czasów mam opracowane do perfekcji umycie się łącznie z głową w jednej butelce wody mineralnej 1,5 l ;) Fajne są takie wyprawy. I kogo obchodzi w górach czy masz perfekcyjny makijaż i piękne filmowe loki? I tak na szlaku się spocisz, zmęczysz, a rozmazany makijaż wygląda miliard razy gorzej niż jego brak
OdpowiedzUfff dobrze ,że ja mam normalne dziewczyny czy jak kto woli kobiety w klasie (3 gimnazjum ;]). Zachowanie piekielnych jest tak mądre jak branie ze sobą kąpielówek w góry by popływać w morzu z dala od śniegu...
OdpowiedzA ja się zastanawiam, czy teraz rodzice choćby z grubsza nie kontrolują co dzieciaki pchają do plecaków? Pamiętam swoje wycieczki szkolne, czy nawet wyjazdy z rodzicami, kiedy przemyt dodatkowych sandałków na obcasie (niezbędnie nastolatce potrzebnych podczas tygodnia w Bieszczadach ;)), to była akcja porównywalna z przemytem kokainy. I nieodmienny tekst mojego ojca podnoszącego mój plecach z namysłem "Ciężki, zastanów się dobrze, czy wszystkiego potrzebujesz?" Inna rzecz, że do głowy by mi nie przyszło farbować włosów na wycieczce :/ Szczerze mówiąc nie wiem, czy ja bym tych panienek nie udusiła na Twoim miejscu, podziwiam opanowanie!
OdpowiedzMi rodzice nie grzebali w plecaku, bo i po co? Co komu szkodzi, że sobie jakieś sandałki wezmę? Oni dźwigać nie będę.
OdpowiedzPrzecież rodzicom takiej dziewuchy by się bardzo podobało, że "dba o siebie" nawet na górskich wycieczkach, a jak byś im zwróciła na cokolwiek uwagę, to puściliby taką wiąchę, że by Ci uszy zwiędły.
OdpowiedzO nie, 100 kilowe sandałki atakują
Odpowiedz@digi51: ale potem GOPRowcy będą dźwigać ciebie jak sobie nogę w tych sandałkach (na wysokim obcasie!) złamiesz na szlaku. A we wspomnianej opowieści: to opiekun dźwigał te prostownice i lokówki. Bo tobie w połowie drogi zabrakłoby sił i stwierdziłabyś poniewczasie że jednak za ciężko.
OdpowiedzW takich kryzysowych sytuacjach wychodzi ludzka iteligencja, spryt i umiejętność radzenia sobiez problemami.
Odpowiedz@digi51 Mnie też nie grzebali, po prostu interesowali się, co jako 13-15 latka pakuję, w końcu to jest taki wiek, kiedy można zapomnieć zabrać coś potrzebnego, a w miejsce tego nabrać jakiś niepotrzebnych szmatek, czy kosmetyków.
OdpowiedzKiedyś w czasie mojej lekcji zauważyłem, jak jedna dziewczyna otworzyła kuferek z kosmetykami, rozstawiła lusterko i zaczęła robić sobie coś z brwiami. Zawiesiłem głos, przyjrzałem się tej scenie nie wierząc do końca w jej autentyczność i zadałem pytanie: "I ty myślisz, że to ci w czymś pomoże?" Reakcja klasy - bezcenna!
Odpowiedzwiele gimnazjalistek prawie nie ma brwi :D plastiki lubią wyrywać na maxa
OdpowiedzNie każda gimnazjalistka taka jest, ale (rzeczywiście i niestety) większośc dziewczyn, które znam, to plastiki. Jednakowoż, na naszej ostatniej wycieczce, dziewczyny zmieściły się w plecaki i maleńkie, podręczne torby, a chłopcy nosili olbrzymie torby/ walizki. Wyjazd również był w góry, a żeby było śmieszniej: na jedną noc!
OdpowiedzJa w 3 kalsie Sz. Pod. miałem taką sytuacje . Czechy jakieś góry a 4 dziewczyny oczywiście tylko 6 par szpilek bo poco inne buty (?!) . W pierwsze trzy dni w szpilkach miały zapierniczać po góach . Później nauczyciel się zgodził żeby im koleżanki buty pożyczyły .
Odpowiedzjakby koleżanki chciały im pożyczyć od razu to nauczyciel nie mógł im przecież tego zabronić...
OdpowiedzGrzybica, sofcik, pot...
Odpowiedzto są tak zwane BOSKIE... na każdej kolonii obozie czy wyprawie w nieznane są takie... basen - ojej nie chlap... wiadomo fryzura... na plaży - nie syp... dotkniesz przypadkiem - ała... tu sie nie ma z czego śmiać... to jest choroba... miałem koleżankę co wstawała o szóstej rano żeby na obozie w górach zrobić sobie tapir...
OdpowiedzJeny... Dla fryzury wstawać o 6?! Dla mnie nierealne.
Odpowiedz