Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy ja komuś ojca mandoliną zabiłem? Że mnie takie coś spotyka? Jadę…

Czy ja komuś ojca mandoliną zabiłem? Że mnie takie coś spotyka?
Jadę sobie prywatnym busem do sąsiedniego miasta. Każdemu wolno. No i wchodząc do busika zamawiam bilet, kierowca mi wystawia, jest wydruk, że stąd a dotąd. No i niby nic. Za mną wchodzi babcia radiomayjna i zamawia bilet w tę samą stronę. Szału dostałem wtedy, gdy babcia oświadczyła kierowcy, że to ja mam zapłacić za bilet. Kierowca ocipiał, bo i niby czemu ja mam płacić.
Po dłuższej rozmowie się okazało. Oto jakoś rok temu zdefektował tzw. żółtek nie opodal nas. Alternatywa była taka, że albo czekam półtorej godziny, albo robię coś innego. Miałem swoje sprawy i zależało mi na czasie. Więc zadzwoniłem po swego taryfiarza. Ale ze mną był starszy pan, więc go zabrałem ze sobą. Cena kursu nie zależy przecież od ilości pasażerów. Pan mi był wdzięczny, bo też mu się do czegoś śpieszyło.
Ale, do k**wy nędzy, z tego, że zrobiłem przysługę staruszkowi, to każda radiomaryjna babcia uznaje mnie za fundatora? Cholera człowieka bierze.

radiomaryjne babcie

by jlv
Dodaj nowy komentarz
avatar duRin90
0 0

A dlaczego niby musiałeś z tego busa wysiąść(bo rozumiem, że musiałeś)? Mówisz, że nie znasz kobiety i niech sobie sama radzi. AFAIK kierowca nie ma prawa usunąć Cię z pojazdu, bo nie chcesz komuś kupić biletu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Dwa razy musiałam przeczytać żeby zrozumieć, lekko chaotycznie opowiedziane...

Odpowiedz
Udostępnij