Historia miała miejsce w nadmorskim mieście, a dokładniej - na plaży. Zrobiliśmy sobie z Mężem miniwakacje i postanowiliśmy solidnie wygrzać się na plaży. Jakimś pokrętnym splotem okoliczności na rzeczonej plaży spotkałam swoich studentów - aura sprzyjała letnim rozrywkom, więc kwiecie polskiej edukacji właśnie grało w siatkówkę. Przywitali mnie gromkim "dzień dobry, pani doktor!".
Warto tu nadmienić, że jestem bardzo młodą nauczycielką, więc i moje relacje z niewiele młodszymi studentami są dość serdeczne.
Po krótkiej rozmowie wróciłam do leniuchowania na ręczniku. Ze słodkiego niebytu wyrwało mnie delikatne szarpnięcie. Jakaś starowinka [S] ze skupioną miną i śmiertelną powagą zagaiła:
[S]: Przepraszam, pani doktór...
[Ja]: Ale, proszę pani, ja nie... (nie dane było mi dokończyć)
[S]: Bo ja tu mam takie wysypkie i nie wiem czym ją wywabić!
W tym momencie Mąż mój umierał już na wewnętrzną głupawkę, a owa kobieta, nieskrępowana zupełnie obecnością kilku tysięcy plażowiczów... podwinęła letnią suknię, rozkraczyła nogi i w swej całej okazałości zaczęła demonstrować mi bąble na pachwinie.
Muszę przyznać, że zdębiałam, jednak wrodzone poczucie humoru nie pozwoliło mi przepuścić takiej okazji. Interweniowałam.
[Ja]: Proszę nasmarować maślanką. Powinno pomóc.
[S]: Dziękuję stokrotnie, pani doktór!
Zadowolona kobieta odeszła pod swoją parasolkę i wróciła do lektury Faktu.
Jestem doktorem polonistyki.
plaża miejska
A jak okaże się że maślanka pomogła to minęłaś się z powołaniem!
OdpowiedzCo ciekawe, ta maślanka raczej pomoże. Działa dobrze na różne podrażnienia. Co prawda tylko na objawy, ale zawsze coś :D
OdpowiedzSkoro jesteś polonistką to powinnaś zalecić 3 zdrowaśki w piecu;)
OdpowiedzHa, nawet nie pomyślałam o takiej opcji. Byłam w dość słusznym szoku, zresztą maślanka wydawała mi się wówczas najbardziej wiarygodnym rozwiązaniem.
OdpowiedzPowiem szczerze, że nie skumałam, co ma polonistyka do zdrowasiek w piecu... Możecie wyjaśnić? ;)
Odpowiedz@InuKimi A lektury szkolne się czytało? ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2011 o 17:22
Zdrowaśki w piecu to z noweli Prusa "Antek". Nie każda polonistka w szkole ją omawia, mogłaś nie wiedzieć.
OdpowiedzPrzestańcie... Te zdrowaśki i pieczeń z siostry to jedyne co zapamiętałem z całej lektury ;P Jak to się omawia w podstawówce, to na długo może dzieciakowi zostać trauma.
Odpowiedz@M4ck: Ja akurat tej lektury nie omawiałam, ale jak gdzieś właśnie usłyszałam, że w książce mogę spotkać coś takiego, to się bardzo przeraziłam i nie chciałam czytać więcej ani lektur ani książek w ogóle, bo nie chciałam natrafić na takie makabryczne metody ;)
OdpowiedzAż mi ze śmiechu łzy pociekły ;-)
OdpowiedzMoże jednak lepiej byłoby ją wysłać do prawdziwego lekarza?
OdpowiedzWtedy nie miałaby historii na głównej.
OdpowiedzNiby śmieszna sytuacja, może nic tej Staruszce poważniejszego nie zagrażało, może jej po tej maślance przejdzie nawet, ale nie powinno się udzielać rad bez pojęcia... bardzo mi przykro, ale nie popieram Twojego zachowania. Zwłaszcza, iż sama przyznajesz, że powodowało Tobą "wrodzone poczucie humoru", a nie chęć pomocy. Było ją odesłać do lekarza. !!! A do wszystkich, którzy zapragną minusować mój komentarz - zastanówcie się, czy chcielibyście otrzymać jakąkolwiek pseudo-lekarską poradę od kogoś, kto znajdował się w gabinecie lekarskim, choć lekarzem nie jest i trafił tam przypadkiem?
Odpowiedzpani pewnie nic nie grozi ale podejrzewam że bolesne. faktycznie powinna do lekarza pójść
OdpowiedzDoskonały pomysł, wmówić starszej kobiecie, żeby smarowała sobie genitalia maślanką. Z takimi rzeczami chodzi się do, najprawdopodobniej, dermatologa, a nie do lodówki. Doskonały pomysł, zabawić się cudzym kosztem.
Odpowiedzwi15, nie przezywaj..
OdpowiedzNo właśnie...Obydwie byłyście w tej historii piekielne. ;)
OdpowiedzJa pier...ę, dziękuję! Jadłem właśnie! Fuj, mam traumę, ciekawe do kiedy.
OdpowiedzMyślałem właśnie o siatkówce i grają studenci w siate :D A co do babki to mogłaś powiedzieć wysmarować się od stóp do głów masłem i ze schodów zjechać x2 :D
OdpowiedzGdy przeczytałam ostatnie zdanie wybuchnęłam opętańczym śmiechem, to źle? andrejewna, zauważ, że pani "doktór" nie znajdowała się w gabinecie lekarskim, tylko na plaży, więc starsza pani nie pomyślałaby nawet, że jest doktorem, gdyby nie usłyszała pozdrowienia studentów. W ogóle staruszka zachowała się absolutnie nieodpowiedzialnie, bo kto o zdrowych zmysłach prosi o poradę ZDROWOTNĄ obcą osobę na plaży tylko dlatego, że ktoś inny nazwał ją doktorem? A od maślanki jeszcze nikt nie umarł. Albo schłodzona wysypka zniknie albo nie i pani starsza pójdzie jeszcze raz do doktora - do gabinetu ;)
OdpowiedzUhahaha. Dr polonistyki produkuje się na portalu z fejkowatymi historyjkami. Matury mieć nie powinna Pani...
Odpowiedz