Pracuję na ochronie.
W związku z dużą ilością pytań odnośnie historii o podkradaniu ochronie kawy postanowiłem wyjaśnić czemu pracownice nazwałem "homo non sapiens". Historia tylko o jednej z nich, jednak jest to osobnik typowo pokazowy, nie różniący się niczym od reszty stada.
Przypomnijmy: Obiektem, który przypadło mi ochraniać, było trzypokojowe biuro, filia pewnej firmy, która zwyczajowo zajmuje budynki wolno stojące. Niestety, przepisy są tam zunifikowane, więc na trzy, zamknięte od środka pomieszczenia, co noc wypadło trzech ochroniarzy, którzy nie mieli co robić.
Pracował z nami pewien chłopak, Marek (imię zmienione), który wręcz żywiołowo nienawidził się z "dziewczynką Krysią" (imię również zmienione), jak nazywała ją kierowniczka biura. Nieważne o co im poszło, grunt, że obie strony nie szczędziły sobie złośliwych komentarzy. Niestety, w pewnym momencie Krysia poszła o krok dalej zaczęła robić "psikusy".
Psikusy były zwykłymi, szczeniackimi zagrywkami w stylu wojny podjazdowej. Zdarzało się wysmarowanie munduru atramentem, "przypadkowe" oblewanie wodą, sypaniem ziemi w służbowe buty... Do czegoś takiego nie przygotowywała nawet "zielona noc" z czasów gimnazjum.
Któregoś dnia Marek nie mógł przyjść do pracy, więc zamieniliśmy się - ot, zwykłą koleżeńska przysługa z piwem w podzięce w tle.
Marek miał pewien nawyk. Zawsze po przyjściu do pracy szedł do toalety, korzystał, mył ręce dwa razy i dopiero brał się za przebieranie. Jeśli toaleta była brudna, czy to kafelki, czy to sedes, przed skorzystaniem czyścił dane miejsce. Nie wiem czemu, ale robił tak zawsze i nie było mowy o odstępstwach.
Tamtego dnia, gdy przyszedłem go zastąpić, na zmianę przyszli już dwaj pozostali ochroniarze. Na mój widok oczy Krysi wyrosły poza nawias jej twarzy.
- A gdzie ten cap?! - zapytała, choć pozwoliłem sobie odrobinę zmniejszyć wagę epitetu jakim nazywała mojego kolegę.
- Dziś ja pracuję za niego. - odparłem.
"Dziewczynka" wyrwała nagle ze swojego fotela jak błyskawica do wyścigu z Kubicą. Rzuciła się, niemal nie uderzając w drzwi, do toalety i dawaj, coś tam czyścić toną papierowych ręczników, która porwała w locie. Z ciekawości zajrzałem za nią... i omal nie zwymiotowałem.
CAŁA deska była wysmarowana kałem, jak kromka chleba nutellą, a w muszli pływały niewykorzystane resztki. Cofnąłem się natychmiast i powiedziałem chłopakom co i jak.
Krysia tego dnia wybiegła z pracy bez torebki, tak się śpieszyła, a my przez tydzień nie korzystaliśmy z deski klozetowej.
Ochrona
konflikty konfliktami... ale takie wybryki są po prostu chore. pocieszająca jest jedynie myśl, że tylko ona miała bliską styczność z kałem. ot, po prostu karma.
Odpowiedza mówią że to faceci są brudasy i w ogóle , po czytaniu tych wszystkich historyjek na piekielnych człowiek zaczyna mieć wątpliwości
OdpowiedzZ facetami też są przeżycia niezapomniane, po prostu kobiety to w większosci radykałowie w tej czy innej dziedzinie. W większości przypadków to bardzo pożądane. :-)
Odpowiedz"kałowe" hue hue :P
OdpowiedzBaby to też brudasy. Przykro mi to mówić, bo sama jestem kobietą, ale czasem w damskich kiblach widuje takie rzeczy, że zastanawiam się jak kobieta może aż do tego stopnia nie mieć poczucia czystości. Ok, rozumiem problemy natury gastrycznej, ale nie wiem? To, aż taki problem wycelować klockiem w otwór w toalecie? Albo spuścić wodę?
OdpowiedzBrudas to człowiek, nie zależnie od płci. I tu i tu zdarza się bydło.
OdpowiedzDigi, dokładnie. Często myję ręce, ale do łazienki w innych celach chodzę (nie przesadzam) co jakieś 10-12 godzin. Zwyczajnie mi się nie chce. Nie miałam potrzeby, więc nie chodziłam do publicznych, bo czułam do nich niechęć... Ale gdy jechaliśmy nad morze od odległej miejscowości zwyczajnie musiałam się zatrzymać. Wysiadłam na orlenie, co ciekawe zapłaciłam, a gdy weszłam zobaczyłam wielkie G na desce. Myślałam, że się porzygam... Nie wiem jak jest w innych krajach, ale Polacy mnie brzydzą. W łazience w kinie czekałam na koleżankę. Z kabiny wyszło grube babsko, otarło ręce o spodnie, nawet nie myła rąk. Za nią wyszła mała dziewczynka, odkręciła wodę i zaczęła myć ręce. Na to kobieta z wyraźnym niezadowoleniem: - ANKA chodź już. - Chwila, umyję ręce... Wtedy kobieta warknęła i poszła dalej. W sklepach latem czasem boję się rzeczy przymierzać, bo niektóre zwyczajnie capią, a przecież nie będę obwąchiwać na sklepie rzeczy, nie? Kiedyś w CCC poszłam po jakieś tenisówki/trampki do szkoły. Weszła kobieta w sandałkach z (nawet nie wiem jak to nazwać) ranami, jakąś infekcją na stopach i zaczęła mierzyć inne sandały. Nie, nie założyła stopek... A potem się dziwić, skąd takie świństwa się przynosi. Mnie to wybitnie denerwuje bo już raz miałam usuwane kurzajki, a to dość bolesny, nieprzyjemny i długo gojący się zabieg. A, no tak, przy większych pozostają blizny. :/ Mogłabym długo tu mówić, bo cały czas spotykam takich ludzi. Wszędzie. Nie ma podziału wieś/miasto itd.
Odpowiedzno coz... teraz masz/macie nauczke, zeby nie siadac na desce (nie wiadomo co sie na niej znajdowalo dzien wczesniej). jedna uwaga - 'cap' to nie epitet, epitetem bylby 'glupi cap'.
OdpowiedzPo cholere ona to zrobiła? xD
OdpowiedzBo to Mamba była, z komanda węży. Poza nią były jeszcze Żmija (histeryczka gryząca ludzi w atakach szału), Anakonda (chwali się jak głębokie ma gardło) i Boa (czyli szefowa, nie do ruszenia, bo firma jest jej, a ona tylko franczyze marki uskutecznia i przepisy marki przyjęła). Słowem, cyrk na kółkach, kryć się kto może.
Odpowiedzkolejny raz potwierdza się, że kobiety są chore psychicznie. jak pracowałem w kinie, to zawsze większy syf był w damskiej ubikacji. I tam też trafiłem na podobną niespodziankę. u facetów nigdy. a jedna w drugą księżniczki na ziarnku grochu, a jak zwrócisz uwagę to jeszcze wrzeszczą z jakiej okazji?:) ech
OdpowiedzBo to są hipkrytki pierdzielone.
OdpowiedzLudzie są po prostu obrzydliwi... Strach komuś rękę podać na przywitanie.
OdpowiedzSS bardzo lubię Twoje historie i zawsze chętnie czytam, ale porównanie kału do nutelli mogłeś sobie darować, bo właśnie siedziałam z łyżeczką tego przysmaku w ustach... nutelli znaczy się.
OdpowiedzJeżeli nie widać różnicy,po co przepłacać?
Odpowiedz@Nekomata - mnie też rodacy brzydzą, w rumuńskich kiblach na stacjach jest czyściutko, choć myśląc stereotypami spodziewamy się najgorszego!
OdpowiedzŻe tak sobie pozwolę na odejście od tematu bo już dobre 5min mam zaciesz z tego tekstu "CAŁA deska była wysmarowana kałem, jak kromka chleba nutellą". Bardzo obrazowy przykład :-D.
OdpowiedzRzadko korzystam z publicznych toalet właśnie z powodu obrzydzenia (a nie jestem damą ęą!), a przez 5 lat dojeżdżania pociągami nie skorzystałam z ichniego kibla ani razu. Ale jak już zdarza mi się skorzystać to rozwalają mnie teksty typu "nie wrzucać zużytych tamponów/podpasek do toalety" "nie wrzucać płatków kosmetycznych..." ale najlepszy ostatnio "nie wrzucać ziemi z przesadzanych kwiatów do toalety"... Ludzie mają wyobraźnię.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2011 o 14:36
Nie zna życia ten kto nie srał w pociągu...
OdpowiedzA kto przesadza kwiaty w kolejowym kiblu?? I to podczas jazdy?!!
OdpowiedzNie w kolejowym, z kolejowego przybytku nie korzystałam, to było w jakimś biurowcu.
OdpowiedzBezdomny ogrodnik-włóczęga?
OdpowiedzNa słowo Nutella pomyślałam "mmm, Nutella...", ale po chwili zdałam sobie sprawę z porównania i jakoś mi się nieswojo zrobiło...
OdpowiedzChyba dłuższy czas nie ruszę nutelli :)
OdpowiedzNutella... a ja akurat jak to czytalam, uskutecznialam oproznianie sloiczka z nutella lyzeczka :PP
OdpowiedzBlee.. obrzydliwe. Zachowala sie jak 4-letnie dziecko niewiedzace co i jak!
OdpowiedzJakiś czas temu ktoś zrobił badania statystyczne z których wynikało że 40% mężczyzn i 60% kobiet nie myje rąk po wyjściu z ubikacji. Szok po prostu.
Odpowiedz