Hoduję koty rasy maine coon.
W związku z powyższym jestem stałą bywalczynią wystaw. W ostatni weekend mieliśmy wystawę w Warszawie. Zgłoszonych kotów ponad 400, w tym ponad 20 miotów. Kolega, [J]arek, zabrał swoje małe miaukuny, co by się dowiedzieć jak się prezentują, a i może uda się sprzedać... No i się udało. Rudzielec "zazaliczkowany", nowi właściciele mają dostarczyć resztę gotówki po wystawie, gdy będą odbierać kociaka. Wszytko ładnie i pięknie, póki nie pojawia się [B]izneswoman.
[B] Dzień dobry, bo ja bym chciała kupić tego rudego.
[J] Witam, rudy już jest zarezerwowany, zaliczka wpłacona, więc niestety, ale jego rodzeństwo również jest śliczne, i jeszcze wolne.
[B] Ale ja chcę tego rudego! Ile tamci dali?
[J] 1700zł.
[B] Dam 1800!
[J] Nie sprzedam pani, nawet jeśli da pani dwa razy więcej.
[B] No co pan! Przecież to jest biznes!
I w tym momencie Jarka szlag trafił.
[J] To nie jest biznes, tylko żywe zwierzę! Niech sobie pani szuka innych kociąt, ode mnie nawet kuwety żwirku nie dostanie!
Babka się oburzyła, bo przecież wszystko można kupić, prychnęła, fochnęła, tupnęła nóżką i poszła w drugą stronę. Jak się później dowiedziałam, kupiła niebieskiego brytyjczyka - czyli jednak na rudym maine coonie aż tak jej nie zależało.
Świat kocich wystaw
jeżeli to nie jest biznes to co? sprzedając koty rasowe to już biznes sam w sobie :)
Odpowiedznie biznes tylko hobby ;) uwierz mi, że na tym się nie zarabia, tylko traci :D
OdpowiedzMain coony są piękne :) Chciałabym takiego, ale obawiam się, że moja kanapowa tygrysica konkurencji nie zniesie. Co do baby to nie sprzedałabym jej zdechłej myszy za samo podejście. Zwierzę to nie biznes, zwierzę to przyjaciel i hobby.
OdpowiedzDla tej pani to tylko pluszowy kotek się nadaje.
OdpowiedzJa mam maine coona imieniem Illidan ;)
Odpowiedz@Nyara pochwal się :D
OdpowiedzJak uda mi się wyjść z pracy o jakiejś przyzwoitej godzinie to wrzucę lynka ze zdjęciem mojego pieszczocha ;)
Odpowiedza ja mam kota marki kot i nie zamienie go nigdy :P
OdpowiedzJa podobnie. Interesuję się kotami, kocham je, znam się na ich pielęgnacji, historii hodowli, nawet kiedyś wpadłam w szał poznawczy i naumiałam się wszystkich nazw łacińskich dzikich kotów nie wiem po co i marzyłam o tym, żeby mieć w domu Maine Coona, Tureckiego Vana co pływa, Ragdolla co się z niego robi szmaciana lala przy podnoszeniu, byczego Norweskiego Leśnego, prześlicznego bezsierściastego Sfinksa, Korata czy zmysłową Angorę (mrrau!). Ale wiem, że w schronisku czekają setki, tysiące niechcianych kociaczków, które może rasowe nie są, ale potrzebują domu i będą cię kochały całe życie.
OdpowiedzA ja mam kundelka z rynku za 40zł.
OdpowiedzA ja mam zwykłego dachowca za całkowicie darmo. I nie zamieniłbym go na żadnego maine coona czy innego brytyjczyka. W ogóle nigdy nie pojme kupowania sobie zwięrząt w ogóle, a już na pewno za takie chore ceny, (bo dla mnie to chora cena) podczas gdy schroniska są przepełnione, a ulice są pełne zwięrząt których nie ma kto przygarnąć...
OdpowiedzJa 2 dachowce. Miłe, inteligentne stworzonka. A co do biznesu: biznes=pieniądze=umowy a umów się dotrzymuje, ale jak widać panienka myśli, że może wszystko.
Odpowiedzkupno - sprzedaż istot mających być naszymi przyjaciółmi i domownikami trochę brzmi dla mnie jak hipokryzja. Ale hodowla "rasowców" jest kosztowna. Mam 'miałka' z rodowodem - ojciec burgundzki hrabia a matka rosyjska carowa ;-))) - kot rasy spacerowej ;-) To po prostu część rodziny
OdpowiedzA teraz popatrz na swoją hipokryzję. Z jednej strony "kupno - sprzedaż istot mających być naszymi przyjaciółmi i domownikami trochę brzmi dla mnie jak hipokryzja", a z drugiej "Mam 'miałka' z rodowodem - ojciec burgundzki hrabia a matka rosyjska carowa". No z ulicy Ci chyba ten miałek nie przyszedł.
Odpowiedzkordyliery - czytaj ze zrozumieniem - właśnie że przyszedł z ulicy i dla tego żartobliwie nazywam go kotem "rasy spacerowej"
Odpowiedz