Mieszkamy z Mężem na strzeżonym osiedlu w apartamentowcu. Lokatorzy - w większości ludzie młodzi, którzy jak wychodzą do pracy o 6 to wracają późnym wieczorem i kontaktu z nimi jako takiego nie ma. Wyjątkiem jest pani Balbina (imię autentyczne). Pani Balbina jest krzepką 80-latką, której mieszkanie kupił synek. Nie ma towarzystwa w tym naszym apartamentowcu odpowiedniego dla jej wieku i stanu umysłu, więc okazyjnie wprasza się do kogoś, żeby sobie poplotkować.
Owa sąsiadka ma bardzo konserwatywne poglądy, czyli facet utrzymuje rodzinę, a baba do garów i pieluch. Baba nie powinna mieć wykształcenia, bo to jej przeszkadza jedynie w codziennych obowiązków i sprawia, że ′głupie pomysły do głowy przychodzą′.
Niedziela, godzina coś koło 11. Obiad został z wczoraj, mieszkanie posprzątanie, czyli relaksujemy się w naszym małżeńskim łóżku. Mąż (informatyk ;)) coś grzebie w swoim laptopie, ja delektuję się słowem pisanym, wsuwając marcepan (ostatnio odkryłam, że to jedyna rzecz, która łagodzi moje poranne ciężarne mdłości). Sielanka.
Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Gości żadnych się dzisiaj nie spodziewamy, więc nie bardzo się dzwonkiem przejęliśmy i wróciliśmy do swoich zajęć. Wtem nieproszony/a przytrzymuje dzwonek tak, że dzwoni non stop. Mąż zwleka się z wyra i idzie otworzyć, mrucząc pod słowem raczej mało przysiadalne słowa.
Oczywiście kto zawitał w nasze skromne progi? Pani Balbina.
[B]: Ja bym cukru pożyczyć chciała.
Po czym sama kieruje się w stronę naszej kuchni i dobiera się do pierwszej z brzegu szafki. Akurat w tym momencie wychyliłam się z naszej alkowy.
[J]: Przepraszam, ale co pani do diaska robi?
[B]: Ja tylko cukru chciałam, pani sobie nie przeszkadza, ja się sama obsłużę.
[J]: Pani sobie chyba ze mnie żartuje. Do każdego pani wchodzi jak do siebie?
[B]: No przecież sąsiadkami jesteśmy, to prawie jak rodzina! A jak dzidzia, zdrowa? Tyle lat po ślubie to wy już trzecie co najmniej w drodze powinniście mieć, chłop widać nie taki, kto to widział, żeby KOBIETA w pracy zasuwać musiała!
[J]: To jest nasze życie i nasza sprawa co z nim zrobimy.
Po czym w dwóch susach pokonałam dzielący mnie dystans do kuchni, podałam kochanej sąsiadce całą torebkę cukru, byle już sobie tylko poszła, ale skądże znowu. Ta owszem, torebkę wzięła, ale rozsiadła się w fotelu w dużym pokoju.
[B]: Zrobiłabyś mi herbaty kochanieńka. I powinnaś sobie kupić koszulę nocną, kto to widział, żeby ciężarna w pidżamie spała, z brzuchem na wierzchu, przyzwoita kobieta się nie obnosi! Ale wy w tym pokoju ciemno macie, powinniście ściany przemalować na jakiś jaśniejszy kolor. A słyszałaś, że Krysia z 2ego się rozwodzi? Kto to widział, przed Panem Bogiem przysięgała, kto to w ogóle te rozwody wymyślił, ja nie wiem. A w ogóle pani to jeszcze w łóżku? Prawdziwa pani domu to o 6 powinna wstać, mieszkanie posprzątać, chłopu jeść dać, obiad zrobić, no kto to widział, no kto to widział.
I tak dalej w kółko Macieju, nie dając nam dojść do słowa. W końcu po 20 minutach udało nam się sąsiadkę spacyfikować i wyprowadzić z mieszkania, akurat jak już prawie zdążyła się zapędzić do naszej sypialni, cały czas krytykując a to wystrój, a to nasze ′się prowadzenie′, a to wszystkich sąsiadów po kolei. I niedzielny relaks szlag trafił. Ja rozumiem, że starsza pani jest samotna i nie miałabym nic przeciwko jej wizytom raz na jakiś czas, gdyby nie jej cholerny wszędobylski nos i ciągłe uwagi pod naszym adresem.
A jak raz ją nieobyczajnie wygoniliśmy, nawrzucała nam psich kup przez okno do mieszkania (mieszkamy obok siebie) i elegancko załatwiła się na wycieraczkę, zostawiając przy tym liścik, że to ona i że jej się więcej szacunku należy.
Domostwo
Sąsiadka przez ścianę, że tak się z nią patyczkujesz? Więcej stanowczości - 20 minut wypraszać to lekka przesada. A Twój mąż w tym czasie co robił, wrócił do kompa? Rozumiem, informatyk, ale w końcu facet, też powinien umieć sobie poradzić z intruzem we własnym domu.
OdpowiedzMąż ją pacyfikował, ja zwiałam do łazienki, coby Młodocianego na stresy niepotrzebne narażać. A sąsiadka niestety przez ścianę, ostatnim razem jak ją dobitniej spacyfikowaliśmy to nam nawrzucała psich kup przez okno do mieszkania :/
OdpowiedzTe kupy to już pod jakiś paragraf podpada. Wezwij raz straż miejską, że cię "okupuje" i włamuje się do mieszkania w celu kradzieży.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 20:20
Straż miejska, policja i tak dalej to u nas standard. Ale synalek załatwił jej zaświadczenie o niepoczytalności i jest nietykalna
Odpowiedzja bym jej to gowno rozsmarowal na drzwiach
OdpowiedzPożegnałbym w momencie wejścia do kuchni. Bez cukru. Albo z cukrem na głowie wysypanym. No i za akcje z kupami urządziłbym piekło takie, że nawet synalek, który kupił mieszkanie by nic nie wskórał, tylko musiałby matule wynieść stamtąd.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 19:18
Mimo wielu prób nic nie wskóraliśmy, bo synek jest zięciem właściciela tych apartamentowców :/
OdpowiedzNo to wbijać "nożyki" w starowinkę, aż sama będzie miała dość. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 19:42
"elegancko załatwiła się na wycieraczkę, zostawiając przy tym liścik, że to ona i że jej się więcej szacunku należy. " Trzeba było zamienić się z nią wycieraczkami.
OdpowiedzWałka nie masz albo ciężkiej patelni? Na drugi raz wrzaśnij na babę i potrząśnij wałkiem lub patelnią :P A tak na poważnie, nie wpuszczajcie baby albo co. To ludzkie pojęcie przechodzi.
OdpowiedzPrzedobrzyłaś tym ostatnim akapitem...
Odpowiedzjak następnym razem przyjdzie po cukier, to daj jej sól, albo przygotuj cukier wymieszany z solą (w słoiku), albo dosyp środka przeczyszczającego (tylko odpowiednio zabezpiecz;) albo zastosuj metodę piekielnej i zacznij ja odwiedzać, a bo to cukier, a to proszek do prania, a to pogadać po 22;) i nie zapomnij skomentować mieszkania (no u mnie pani narzekała, ale jak u siebie może pani wytrzymać, to ja się dziwię).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 20:58
Coś podejrzewam, że tylko czeka na sąsiedzkie wizyty. Zaraz zrobi herbatę, poda ciastka i z mieszkania nie wypuści...
Odpowiedzale na dłuższą metę się jej to znudzi. Bo jak zaczniesz przychodzić przed pracą, po pracy itp. Wymagałoby to trochę wysiłku, ale powinno zadziałać.
OdpowiedzA macie w drzwiach coś takiego, co się "judasz" nazywa? Wystawić oko na klatkę, jak ktoś dzwoni do drzwi i babiny-balbiny nie wpuszczać i tyle.
OdpowiedzBabka nie odpuści, zacznie pokrzykiwać, że nas słyszy i albo zacznie taranować drzwi albo napie***dalać dzwonkiem przez następną godzinę :/
OdpowiedzNo bez jaj, wpuszczacie babę, żeby wam nie waliła pięściami w drzwi? I tak wasze stosunki dobre już nie będą, bo widać, że to typ kobiety, która zawsze znajdzie dziurę w całym, więc może jednak nie wpuszczać i powiadomić odpowiednie służby o tym, że baba was nachodzi?
Odpowiedzniech twoj maz otworzy dzwi, walnie jej liscia, ona walnie karpia, on zamknie chalupe, pare razy powino pomoc. Baba wam nic nie zrobi bo ma niepoczytalnosc, wiec w sadzie i na policji nic nie w skora.
Odpowiedz@Dertaz - jak wyobraziłem sobie tego liścia i karpia to wybuchnąłem głośnym śmiechem. Dzięki! :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2011 o 20:29
Już sama odmowa natychmiastowego opuszczenia mieszkania jest przestępstwem z kodeksu karnego. Proponuję zamontować cudowny wynalazek o nazwie "łańcuch do drzwi".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2011 o 22:28
Dwa pytania - jak babka wrzuciła wam te kupki przez okno? Bo tak na moje oko, nawet jeśli to sąsiadka przez ścianę, musiałaby się wręcz nieprawdopodobnie wychylić, aby celnie wrzucić wam cokolwiek do mieszkania. A dwa - sorry, ale już nas*anie komuś na wycieraczkę to nie jest taka zabawna złośliwość sąsiedzka, dlaczego jej to odpuściliście?
Odpowiedzjesli pani ma zolte papiery to poruszylabym niebo i ziemie zeby sie jej pozbyc zza sciany. tym razem to byly kupy, nastepnym razem bedzie koktajl mołotowa
OdpowiedzNaprawdę marcepan działa na poranne mdłości? :D Chyba wiem po co zaraz pobiegnę do sklepu, bo mnie mdli cały dzień i noc... A sąsiadki nie zazdroszczę, też miałam niebyt miłych kiedyś... Co do środka przeczyszczającego - sól z cukrem wystarczy - spróbujcie posłodzić herbatę 2 łyżeczki i dosypać soli - noc na sedesie murowana ;)
OdpowiedzPrzynajmniej mi pomaga ;) Moja siostra na mdłości zajadała się śledziami, także chyba kwestia indywidualna
OdpowiedzNaprawdę jest tak, że jak babka jest niepoczytalna to nie można jej nic zrobić ? Paranoja, powinni ją odizolować. Nie można tego tolerować bo ktoś ma nierówno pod sufitem. To żadne tłumaczenie.
OdpowiedzPrzed przeprowadzką mieszkaliśmy na najwyższym piętrze bloku obok Najbardziej Betonowego Mohera. Moja ś.p. Babcia słuchała Radyja, ale nawet ona nie mogła znieść naszej sąsiadki. Któregoś dnia, po n-tej lekturze "Mistrza i Małgorzaty" rozlałem olej na jej progu. Kiedy raczyła się wreszcie wywalić i przyjechało do niej Pogotowie, powiedziałem na głos i przy świadkach: "kara boża!". Pomogło. I dobrze: następnym razem wylałbym olej na schody...
OdpowiedzOstry jesteś! Dobrze, że nie mam sąsiadów :)
OdpowiedzPerkusista1982:Jeśli olej to tylko Silol! Moja rodzicielka kiedyś wysmarowała tym podłogę, żeby ładnie błyszczała. No więc świeciła się niczym kobyle ... a myśmy z ojcem zasuwali zupełnie jak w "Gwiazdy tańczą na lodzie". A na piekielną babcię pewnym pomysłem może być zrobienie ulotek z reklamą domu schadzek .. pod adresem pani B.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2011 o 19:27
rada od serca- wyłączcie dzwonek do drzwi ;) nie będzie Was wkurzać jak się zacznie dobijać! Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale u mnie dzwonek do drzwi ma swój osobny korek. poza tym popieram wszystkie zalecenia krysiuniuni :)
OdpowiedzZałatwcie pani żółte papiery co? Albo wehikuł czasu do 19 wieku, będzie bardzo szczęśliwa, a wy będziecie mieć święty spokój.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2011 o 2:13
Będę teraz aspołeczny, ale z punktu widzenia prawa - możecie jej zrobić wszystko. Ona jest przecież niepoczytalna i jakiekolwiek zeznania przez nią składane w sądzie nie mają znaczenia.
OdpowiedzAmber wzięłaby tą kupę, pszła z uśmiechem do sąsiadki, zadzwoniła do drzwi, powiedizała uprzejme dzień dobry, po czym podałąby jej tą kupę do ręki, powiedziała do widzenia i zamknęła za sobą drzwi.
OdpowiedzTo ja kiedyś taką piekielną babę widziałem - przechodzi sobie przez ulicę, na czerwonym jakżeby inaczej, ja idę ulicą. Z piskiem zatrzymuje się samochód, facet wk..wiony pyta czy "nie widzi baba jakie światło", a na to ona że widzi, ale co on jej zrobi stary uj jeden (facet chyba w jej wieku był). Na co facet niewiele myśląc zasadził jej kopa w rzopę takiego że od razu przeleciała ile tam jej pasów brakowało do przejścia :) Dobra metoda postępowania, moim zdaniam.
OdpowiedzDo piekła z takimi. Upierdliwe babcie są moim zdaniem najgorszym ,,piekielnym" gatunkiem. ;p
OdpowiedzZa dużo faktów podajesz po fakcie, żebym w tę histroię uwierzył.
Odpowiedz