Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W lecie dorabiałem w wypożyczalni sprzętu pływającego nad dużym zalewem. Jeszcze parę…

W lecie dorabiałem w wypożyczalni sprzętu pływającego nad dużym zalewem. Jeszcze parę lat temu praca dawała dużo przyjemności i rzadko kiedy można było trafić na piekielnych, teraz niestety marudnych, wybrzydzających i nowobogackich (pomimo kryzysu) jakby przybyło. A może wcześniej nie wychodzili po prostu ze swoich piwnic z kartoflami, gdzie zdobywali obycie i wiedzę o kontaktach międzyludzkich, nie wiem.

Tej niedzieli z racji upału i odpustu w wiosce nieopodal klientów było zatrzęsienie. W pewnej chwili podchodzi do mnie grupka pięciu wygolonych na łyso chłopaków (z czego tylko jeden nie miał na lśniącej czaszce pozostałości po ciosach ostrym narzędziem), wszyscy z zamiłowaniem do lotnictwa* i z bluzgami wysypującymi się z ust. Wzięli dwa rowerki na godzinę, płatne z góry. Ostrzegłem ich, by uważali na policję, nie wyskakiwali ze sprzętu, nie spożywali alkoholu na wodzie i nie śmiecili do zalewu, bo dzisiaj było dużo interwencji (standardowa gadka, gdy klient sprawia wrażenie nie do końca zaznajomionego z zasadami bezpieczeństwa. Groźba policji wodnej czyni cuda). Wydałem kapoki, zaznaczyłem, by nie dobierać nikogo innego z innych plaż, bo rowery będą przeciążone, ale i tak wiedziałem, że zapewne niedługo powitam klientów w eskorcie patrolu.
O dziwo nic takiego się nie stało.
Przepływali półtorej godziny, po powrocie dopłacili. Rower oczywiście był pełen wody, bo parę razy wyskakiwali z niego na środku zbiornika, ale stwierdziłem, że nie jest tak źle (standardem przy takich grupach jest już np. rozbite szkło czy gaszone w plastikową obudowę papierosy)i w dziesięć minut to osuszę. Oddałem zostawione pod zastaw dokumenty i pożegnałem się z ledwie już utrzymującymi pion panami, po czym zacząłem obsługiwać klientów, którzy właśnie przyszli.

Gdy odwróciłem się w stronę pomostu, zobaczyłem grupę łysych, którzy ledwie trzymając się na nogach, sami czyścili rowerki, którymi pływali. Znaleźli leżące na pomoście gąbki i butelki do wybierania wody i uznali, że nie ma sensu, bym po nich sprzątał. Po tym jeszcze raz podziękowali (wtrącając jedną czy dwie przyjacielskie "ku*wy") i odeszli.

Dla porównania tego samego dnia obsługiwałem pięć par, które przyjechały wypoczywać nad wodą w:

panowie) krytym, najczęściej skórkowym obuwiu i lnianych spodniach lub śnieżnobiałych dżinsach
panie) krytych butach lub sandałkach ze skarpetkami, jasnych, długich spódnicach, najczęściej do ziemi

które miały pretensje, że wypływając na środek zalewu kajakiem lub rowerkiem ZMOCZYŁY i/lub ZABRUDZIŁY SOBIE BUTY I UBRANIE, i że to oczywiście MOJA WINA, BO SPRZĘT POWINIEN BYĆ ABSOLUTNIE SUCHY! I, standardowo - JAK SIĘ WODA NALEWA (czyt. chlapie, gdy jest fala) TO ZNACZY, ŻE SPRZĘT PRZECIEKA I POWINIENEM ODDAĆ PIENIĄDZE ZA NARAŻENIE ICH BEZPIECZEŃSTWA, BO SPRZĘT NIESPRAWNY!


*Nabombieni jak Messerschitty.

Wypożyczalnia Sprzętu Pływającego

by Grim
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 5

Aż się zalogowałam. Zamiłowanie do lotnictwa i przyjacielskie ku*wy mnie rozbroiły :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Ustawcie se auto logowanie albo zapamiętywanie hasła w jakiejs mozilli ^.^

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

Mnie też "zamiłowanie do lotnictwa" rozłożyło na łopatki ;)

Odpowiedz
avatar dedpul
-2 2

Dałem plusa, chociaż mimo wszystko historia bardziej na wspaniałych.

Odpowiedz
avatar Amczek
3 3

Ja co roku jeżdżę na mazury i kiedyś kolega zabrał swoją ówczesną wybrankę serca [a właściwie wybrankę innej partii ciała, no ale nie wszyscy są tu +15...] z naszą grupą. Dziewczę chciało pływać kajakiem właśnie w długiej sukience, z torebką [torebkę z telefonem i zestawem do makijażu udało się na siłę jej zabrać i schować w skrytce w wypożyczalni], z dużą ilością biżuterii i w takim słomkowym kapeluszu z koardami i falbanami- taki co w sumie średnio przed słońcem kryje. Po wypożyczeniu zgubiła wiosło [no bo wiosłować nie będzie] i krzyczała pół godziny że na nią kolega specjalnie chlapie wiosłem, że ma buciki mokre, że owady siadają na kajaku i że ma brudną sukienkę - no bo jakiś glonik się zaczepił. Koniec końców kolega musiał zapłacić za utopione wiosło i skrócił wycieczkę a pani jeszcze do końca wyjazdu krzyczała że na nią owady nasyłamy, że jedzenie niezdrowe, że nie ma butików drogich i wiele, wiele innych. Kolega ze wstydem zwinął się w połowie wyjazdu.

Odpowiedz
avatar jfk
0 0

Historia przeniesiona na wspaniali.pl

Odpowiedz
Udostępnij