Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rzecz o drukarni z "ponad pięcioletnim stażem na rynku". Tydzień temu na…

Rzecz o drukarni z "ponad pięcioletnim stażem na rynku".
Tydzień temu na allegro wylicytowałam zaproszenia. Na Allegro, bo chciałam, żeby było szybciej. Owszem, tanie, ale nie widziałam takich na ich stronie (albo gdzieś w gąszczu przeoczyłam). Ok, wysłałam przelew, dogadałam się z facetem co do tekstu i projektu, wysyłam. Po czym, szybko, owszem, dostaję projekt:
1. miało być bez żadnych wierszyków i cytatów, cała 1/3 zapełniona infantylnym i ckliwym wierszykiem.
2. czcionka nie w tym kolorze co trzeba.
3. Na okładce nie nasze imiona i data.
4. Nie umieścili informacji o potwierdzeniu przybycia czy adresie strony ślubnej...

Wysyłam korektę. Po 24 h dostaję kolejny projekt.
1. Nasze imiona, ale czcionka nadal nie w tym kolorze co trzeba. Był jakiś kasztanowy, a chciałam coś w chłodnym odcieniu.
2. Ozdobniki były w kolorze chłodnego beżu, z czcionką wyglądało to fatalnie. Proszę więc o zmianę.

Po 24 h dostaję kolejny projekt.
1. czcionka nadal ma odcień kasztana, ale cóż to...
2. Ozdobniki również pokolorowano na kasztanowy kolor!!!
Wszystko było KASZTANOWE!!!

Napisałam maila, już zdenerwowana z lekka, że czytanie ze zrozumieniem nie boli i nie prosiłam o zmianę na kasztan wszystkiego dookoła, tylko o coś zupełnie odwrotnego. Ponieważ na szczęście usunięto ten nieszczęsny wierszyk, góra wyglądała jakoś pusto, poprosiłam jeszcze, żeby zamiast dwóch ozdobników-zawijasków po rogach zrobiono jeden większy na środku.
Dostałam dziś kolejny projekt i tym razem się wściekłam...
1. Czcionka zmieniona na czarno, a nie na chłodniejszy odcień brązu.
2. Ozdobnik na środku został koślawo powiększony i przesunięty (i rozciągnięty, w tej samej rozdzielczości co te małe, co powodowało pikselozę)...
3. Czcionka na okładce - nadal kasztanowa...
4. Kolor ozdobnika na górze dwa razy ciemniejszy niż tych na dole...

Bardzo zdenerwowana napisałąm już capslockiem i pogrubieniem co ma być, a czego nie. Napisałam też, że od tygodnia nie robię nic innego, tylko wysyłam korekty do zaproszeń, które normalnie mój narzeczony jako grafik z 15letnim stażem zamyka w agencji reklamowej w 2 korektach w ciągu dnia, bo zmiana koloru czcionki to dwa kliknięcia. Napisałam też, że jeśli do 14 nie otrzymam prawidłowego zaproszenia, o które proszę od 4 dni, zwrócę się z prośbą do allegro, o zwrot pieniędzy, bo to już zaczyna być kpina.

Mail jakiego otrzymałam, rozwalił mnie na łopatki... Poniżej treść:

Jeżeli pani widzi czerń to znaczy że coś ma z oczami, widzę że się nie dogadamy, ma pani lepsze koncepcje proszę sobie zrobić zaproszenia samemu, pieniądze odeślemy . Proszę o numer konta. Odnośnie rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na forach pozwiemy Panią do sadu.

A dobre rady proszę zachować dla siebie i przyszłego męża.



W.J.


Owszem, 77 zł, które zapłaciłam za 30 zaproszeń to niewielka kwota. Ale czy to daje podstawę do tego, by odwalać robotę na odpierdziel się, a potem jeszcze obrażać klienta, który za to zapłacił? Jeśli im się nie chce pracować za takie pieniądze, to trzeba było wystawić zaproszenia za wyższą kwotę, a nie robić w konia i wysyłać takie coś. Narzeczony stwierdził, że jakby coś takiego zrobił w swojej agencji, wyleciałby jeszcze tego samego dnia z hukiem.

Drukarnia D V

by Sihaja
Dodaj nowy komentarz
avatar aggah
4 4

A mnie ciekawi, czemu bawiliście się z obcym grafikiem, skoro Twój mąż ma 15 lat stażu?

Odpowiedz
avatar vonKlauS
3 3

a twój narzeczony nie mógł zrobić projektu zaproszenia i byś wysłała do tej drukarni tylko plik do wydruku?

Odpowiedz
avatar Sihaja
1 1

No właśnie dlatego napisałam, że już chciałam mu oszczędzić pracy po pracy - ale teraz to już chyba on siądzie. Co do kolorów, to ja tej pani już nawet napisałam, żeby kontaktowała się z nim co do ustaleń, bo jest grafikiem, to będzie szybciej, ale to zignorowała. Poza tym po to są firmy, żeby się nie męczyć i nie musieć wszystkiego samemu robić. Ja szyję, a sukienki sobie na ślub szyć nie będę, biżuterię projektuję, ale na ślub mam już kupioną inną. No i kolory - jeśli chodzi o różnice na ekranie - wysyłaliśmy w CMYKu - już idiota by się zorientował, że taki właśnie chcemy... A gdyby nam nawet nie pasował po akcepcie i wydruku - to już wtedy nasza brocha i do nikogo nie moglibyśmy mieć pretensji...

Odpowiedz
avatar aggah
0 0

Nie ufa się drukarni, której się nie zna. Podstawowa zasada.

Odpowiedz
avatar Alive2011
0 0

"Praca po pracy" - wybacz, sama jestem grafikiem (dopiero z kilkuletnim stażem) i takie rzeczy robię w góra pół godziny (razem z poszukiwaniem materiałów, które mnie interesują, właśnie jakichś gotowych dobrej jakości brush'y; oczywiście robię dłużej, jeśli muszę wszystkie ozdobniki robić od zera). Domyślam się, że Twój luby z 15-letnim stażem klepie to jeszcze szybciej. Zupełnie nie rozumiem tego - przecież to taka oszczędność czasu i pieniędzy.

Odpowiedz
avatar Sihaja
1 1

Widzisz, to moja wina nie jego bo to ja chciałam mu oszczędzić roboty, spodobały mi się te, były w cenie, która mi odpowiadała, a mój facet po pracy robi inne zlecenia ;) więc mu nie chciałam taką duperelą zawracać głowy. Poza tym nie chodzi o to, dlaczego sami sobie tego nie zrobiliśmy (czy macie pretensje do piekarza że kupuje bułki jak idzie na zakupy?) tylko bezczelność tych ludzi i sposób w jaki obsługują klientów...

Odpowiedz
avatar Alive2011
1 1

Rozumiem i wiem też z doświadczenia, że takie i podobne akcje zdarzają się dosyć często :-) Albo nieuczciwi, albo zatrudniają laików, którzy sobie nie radzą z programami. Pamiętam, jak pod koniec liceum robiliśmy dyplomy - trzeba było zaprojektować, zrobić i wydrukować 2 różne plakaty tematyczne w formacie B1, cena wydruku wynosiła wtedy drukarni plus minus 80 zł/sztuka. Jedna z drukarni po wydruku i podklejeniu pakowała te dwie sztuki razem, grubo zawijając w folię stretch. Koleżance się nie chciało tego odwijać, zrobiła to w domu. Okazało się, że ten drugi plakat, którego ni cholery nie było widać, bo przecież był zasłonięty tym pierwszym, jest źle wydrukowany (zrobiły się jasne pasy na czarnym tle). Koleżanka pieniędzy nie odzyskała i jeszcze została zwyzywana, bo "na pewno sama to zrobiła, a teraz taka jest cwana, że chce kasę" ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Mnie też to dziwi (praca po pracy), nie jestem grafikiem ale obycie z kompami mam więc razem z narzeczoną projektowaliśmy zaproszenia + drukowanie plus wycinanie i składanie :) chyba drożej to wyszło i bardziej czasochłonne ale zaproszenia były oryginalne i dokładnie takie jak chcieliśmy. P.S. To była fajna zabawa dla nas dwojga ;) miło się razem spędza czas

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2011 o 13:48

avatar Sihaja
0 0

Miło, ale niekoniecznie jak jedna osoba spędza czas głównie leżąc w łóżku czy szpitalu (ja, niestety), więc z oszczędności czasu i pracy... Teraz siądziemy póki jestem w domu i zrobimy. A pani pewnie już wysyła do sądu pozew. Alive2011 - tak to jest jak się w drukarniach zatrudnia studentów tego i owego, bo ściągnęli sobie PS nielegalnego i liznęli "grafiki". Nie mam nic do studentów, gdzieś się muszą uczyć, ale uczyć, a pracować jak grafik z wykształceniem i stażem to różnica. I jeszcze psują rynek, pracując za 1000 zł. A potem ktoś kto ma rodzinę, musi ją utrzymać za tyle, za ile ten student po prostu baluje... Tak, wiem stereotypy, jednak w Lublinie bardzo się sprawdzają :/

Odpowiedz
avatar Alive2011
0 0

Też mnie to denerwuje, bo stałej pracy jako grafik znaleźć nie mogę mimo całkiem pokaźnego portfolio (większość prac komercyjnych, które wisiały na mieście) - często słyszę teksty w stylu "przyjęlibyśmy panią, bo potrzebujemy pracowników, ale nie jest pani studentką, a utrzymanie studenta jest tańsze - dziękujemy" :-/

Odpowiedz
avatar Sihaja
0 0

Niestety, raz M. szukał półtora roku pracy, a wszędzie słyszał mniej więcej właśnie taką odpowiedź. No cóż, studenckie miasto...

Odpowiedz
Udostępnij