Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak już tu kilka razy wspominałam, sąsiadów mam niecodziennych. I to bardzo…

Jak już tu kilka razy wspominałam, sąsiadów mam niecodziennych. I to bardzo delikatne określenie.

Dziś przed południem, wziąwszy pod uwagę to, że mój facet wraca do domu jutro, postanowiłam zająć się mieszkaniem i sobą. Jednoczesne gotowanie obiadu, pieczenie ciastek, robienie pralinek i fabrykowanie całej serii kosmetyków pt. "naturalnie poprawiona uroda" doprowadziło kuchnię do stanu niepokazywalności, a kiedy wypacykowałam się maseczką z ogórecznika, nałożyłam na włosy odżywkę pokrzywową i pokryłam kilka innych części ciała różnobarwnymi maziami (polecam okład z glinki i lawendy na biust, czyni cuda, choć mógłby jeszcze powiększać cycki), wyglądałam jak ofiara kursu makijażu klaunów dla bystrzaków.

Siedzę sobie zatem na podłodze - coby mebli nie uwalać paciajami - w stringach, piłuję paznokcie niczym westernowy więzień kratę w kiciu, jednym uchem słucham piekarnika, drugim celtyckiego barda i myślę tylko o tym, czy najpierw sprzątać w kuchni, czy też może iść do wanny, bo olejek migdałowy do kąpieli stoi i kusi.
Nagle, na moich zdumionych oczach, otwierają się drzwi, a przez nie przelewa się tłumek, prowadzony przez [s]ąsiadkę z piętra niżej, którą znam tak trochę-trochę, z pewnością nie dość, żeby mogła ładować się do mnie bez użycia dzwonka. Tłumek składał się z postawnej i pokaźnej matrony z gatunku "prawdziwe jedzenie to schaboszczak na smalcu", matroniego męża oraz dwóch niedorostków, na oko 16 i 17 lat. Tłumek, pod światłym przewodnictwem sąsiadki, zmierza w stronę mojej kuchni, prowadzony słowami - i tutaj cytuję - "Tędy, zaraz zobaczycie, cześć, Weronika, przyprowadziłam państwa, żeby zobaczyli ci kuchnię, bo chcą kupić i Marta mówiła, że masz bardzo fajnie zrobioną, no to widać, że blat to można puścić tak i się mieści, ale syf straszliwy(!!), a zamiast tej szafy to regał i pawlacz...". Matrona podążyła do kuchni, komentując bałagan, a trzech nosicieli moszen jakoś bardziej niż kuchnią zainteresowało się moim umazianym negliżem. I rozdziawionymi ze zdumienia ustami też, bo gówniarze zaczęli się śmiać i szturchać łokciami, a tatuś nawet nie musiał udawać, że nie widzi, bo w oczach miał zgoła (i gołe) co innego.

Uświadomienie sobie, że to się dzieje naprawdę, zajęło mi 3 sekundy. W czwartej chwytałam już za ręcznik, żeby się czymkolwiek osłonić, biegłam do kuchni i krzyczałam "WYNOCHA, NIE WCHODZIĆ DO KUCHNI!!", zastanawiając się jednocześnie, czy na pewno nie śnię na jawie.
Moje oburzenie, niestety, nie spotkało się ze zrozumieniem sąsiadki.

[S] No co, przecież tylko zobaczą i pójdą, a Marta mówiła, że masz fajną kuchnię. (Marta mieszka przez ścianę i w mojej kuchni niejedno już zjadła i wypiła.)
[Ja] Ale ja sobie NIE ŻYCZĘ żadnych wycieczek! Wynocha mi stąd, ale to JUŻ! OBCEJ KOBIECIE ŁADUJECIE SIĘ DO DOMU BEZ ZAPROSZENIA!!
[S] Oj, przestań się rzucać, jeszcze tylko łazienkę im pokażę, bo chcą moje mieszkanie kupić, i nas nie ma...
Zapalił mi się w oczach płomień, zastawiłam własnym ciałem, odzianym w ręcznik, drzwi do łazienki i rozdarłam się już na całego.
[J] MACIE STĄD NATYCHMIAST WYPIE*DALAĆ ALBO WAS WYNIOSĄ W KAWAŁKACH!! NATYCHMIAST WON!! TO PRYWATNE MIESZKANIE, NIE MUZEUM!

Sąsiadka się skonfundowała, ale matrona chyba była głucha, bo usiłowała mnie odepchnąć sprzed drzwi i zajrzeć, jakież to perełki architektury wnętrz ukrywam w ośmiometrowej łazience. Tak ją to ciekawiło, że złapała mnie za ramię. I to był jej błąd.

Kilkanaście sekund później schylała się, usiłując znaleźć taką pozycję, która nie powodowałaby wściekłych wybuchów bólu w ramieniu, a ja bezlitośnie wykręcałam jej nadgarstek do granic wytrzymałości stawu. Lata chodzenia na treningi wcale nie były bzdurnym wydatkiem. Wyprowadziłam mamuśkę za drzwi, ignorując okrzyki sąsiadki "No przecież chcą kupić moje mieszkanie, co robisz! Na policję zadzwonię!", wypchnęłam tatuśka i gnojków (tego, który chciał mnie złapać za tyłek, poczęstowałam bardzo porządnym kopniakiem), sąsiadka wyszła sama, dochodząc pewnie do wniosku, że czekanie, aż ją zmuszę, będzie dla niej niebezpieczne. W progu zadarła tylko nos i rzuciła przez niego "no, ale w kuchni to ja przynajmniej mam PORZĄDEK". Odwarknęłam, że ja chcę mieć w niej święty spokój i zatrzasnęłam drzwi. Na całe szczęście nie zdążyła się uchylić, bo usłyszałam gwałtowny okrzyk bólu. Mam nadzieję, że trafiłam w nos.
Zamknęłam drzwi na cztery spusty (mój błąd - po wyniesieniu śmieci do zsypu zostawiłam je otwarte), usiadłam pod progiem i starałam się nie myśleć. Bo myślenie doprowadzi do tego, że albo ja przeżyję, albo moi sąsiedzi.

Ludzie, nie popełnijcie mojego błędu. Zamykajcie drzwi. Inaczej wszystko może się zdarzyć.

by Werbena
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar duRin90
30 32

Fajna masz sasiadke, a skoro tamci chca jej mieszkanie kupic, to lepiej zapamietaj na zawsze o zamykaniu drzwi. :P Swoja droga trzeba miec nasrane we lbie zeby tak wpadac do cudzego mieszkania...

Odpowiedz
avatar shgetsu
11 15

I rozdziawionymi ze zdumienia ustami też, bo gówniarze zaczęli się śmiać i szturchać łokciami, a tatuś nawet nie musiał udawać, że nie widzi, bo w oczach miał zgoła (i gołe) co innego." Co jak co ale jak bym był wtedy u Ciebie w mieszkaniu postąpił bym podobnie jak oni(pewnie nie jeden user z piekielnych podobnie) ale ja się nie ładuje do nikogo do domu bez zapukania/zadzwonienia dzwonkiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2011 o 17:22

avatar konto usunięte
-1 9

Mam pytanie co do tej mazi na biust, jakiej jest firmy?

Odpowiedz
avatar Altec
-4 12

[...]fabrykowanie całej serii kosmetyków pt. "naturalnie poprawiona uroda" doprowadziło kuchnię[..]

Odpowiedz
avatar Werbena
17 19

Firma "hand made by Weronika", czyli zielona glinka kosmetyczna, świeża lawenda, trochę oliwy, moździerz, tłuczek i jakiś słoiczek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

Oj rzeczywiście w historii jest że to domowa robota :) No cóż, dzięki za podanie składników :D

Odpowiedz
avatar Aken
11 11

Aż trudno uwierzyć że ludzie potrafią tak się pchać do mieszkania, ale ludzie mają różne rzeczy we łbie pomieszane. Swoją drogą i tak wykazałaś się cierpliwością. Gdyby ktoś tak wlazł do chałupy w obecności mojej ukochanej skończyłoby się smutno.

Odpowiedz
avatar Dokujutsu
8 8

Jestem osobą spokojną, ale gdyby do mnie ktokolwiek wszedł w takiej sytuacji... Brawo, że sobie poradziłaś. Gratuluję i popieram duRin90- drzwi zamykaj i zastawiaj komodą po babci. Tak przy okazji: jakie to treningi? Bo wybuchu bólu w stawach kojarzą mi się z moim ukochanym Aikido.

Odpowiedz
avatar Werbena
12 12

Tak, aikido, łączone z mieszanymi technikami samoobrony (uderz, zadaj ból, obezwładnij). Jak się jest rudą dziewuszką z tej gorszej części miasta, to się albo znajduje silnego ochroniarza, albo inwestuje we własne środki. W moim wypadku były to treningi i noże.

Odpowiedz
avatar InuKimi
5 5

To ja widzę, że nie tylko ja na piekielnych kocham tę sztukę walki... Mój styl także ma w sobie sporo z samoobrony, a co do noży, to wkrótce czeka mnie jiyu-waza z takowym :)

Odpowiedz
avatar Lewej
16 16

ale dlaczego chcieli oglądać TWOJE mieszkanie skoro mieli kupić JEJ? -.-'

Odpowiedz
avatar Werbena
14 14

Nie wiem - "bo Marta mówiła, że mam fajną kuchnię". Kiedy Marta wróci, przesłucham i się dowiem.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
-1 1

Samoobrona np.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
9 11

Kolejny "mądry" komentarz w wykonaniu naszego "yntelygenta". Policja by się zmaterializowała pewnie od razu ana krzyk spierniczali by jak zające...

Odpowiedz
avatar kasiulecc
5 7

Werbena podaj recepturę na te maseczki:)

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
5 11

@Werbena, właśnie podziel się przepisami na maseczki :) Proszę (oczy Kota w Butach ze Shreka)

Odpowiedz
avatar trolla
3 7

Zachowanie prawidłowe, działałaś w obronie koniecznej. Nie opuszczenie mieszkania natychmiast oznacza do roku pozbawienia wolności dla gości (jeśli to zgłosisz)...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2011 o 23:40

avatar Alhambra
21 27

po pierwsze primo: jak można wejśc do cudzego mieszkania bez pukania? po drugie primo: jak można zastać w owym mieszkaniu właścicielkę poniekąd w negliżu i natychmiast przepraszając stamtąd nie wyjść? po trzecie primo: jak można przyprowadzić do obcego mieszkania turystów zwiedzających? po czwarte primo: jak można niezrażonym kontynuować zwiedzanie mimo wyraźnych protestów poszkodowanej? Zaiste przedziwnych masz sąsiadów. Historia tak kuriozalna ,że aż nieprawdopodobna

Odpowiedz
avatar terrakotta
-3 27

wiem, że się czepiam ale to gryzie w oczy: "primo" to po włosku "pierwsze". nawet mogę policzyć do 4: primo, secondo, terzo, quarto, pięto (mówiłem że do 4?)

Odpowiedz
avatar Blackdagger
8 8

pento terrakotta ;) sekto, septo, okto, nonto, deko... kto poda dalej? A przy okazji z tym "drugim primo" - to tylko taki zabieg stylistyczny

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2011 o 11:40

avatar Migfirefox
9 9

"A po trzecie primo... ULTIMO! Nikt nie otwiera tych drzwi."

Odpowiedz
avatar ocokaman
4 4

"A po trzecie primo... ULTIMO! Nikt nie otwiera tych drzwi." az poplulam monitor ze smiechu, idealnie sie wpasowal ten cytat

Odpowiedz
avatar xxkaxxmxx
8 8

Ja bym odrazu "za fraki" na zbity pysk wywaliła. Aż mi się nie chce wierzyć, że tacy ludzie istnieją. Sąsiadki nie zazdroszczę, na twoim miejscu bym nie wytrzymała nerwowo. Jak można wejśc bez pukania do czyjegoś mieszkania i mimo jego prostestów oprowadzać obcych ludzi? Ja na miejscu tej kobiety wstydziłabym się nawet zapytać, czy mogę oprowadzić ludzi(kupno przez nich jej mieszkania nie ma nic wspólnego z twoim, meble mogli sobie na internecie pooglądać. Poza tym-PRYWATNOŚĆ..), a co dopiero zachować się jak rodzinka oprowadzana po twoim mieszkaniu.. Szkoda słów:P

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

Też trenuję aikido. Niestety ze zmienną częstotliwością, bo na regularne treningi czas nie pozwala, więc z wykorzystaniem w praktyce byłoby różnie. Zresztą nie wiem, czy w takiej sytuacji bym o tym pomyślał. Pewnie zaraz mój wzrok przyciągnęłoby jedno z idealnych do pacyfikacji narzędzi kuchennych, takich jak tłuczek do mięsa, wałek, czy pałka do ucierania ciasta. Mam nadzieję, że nie pomyślałbym o nożu.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
16 16

Normalnie, wystarczy klucza nie przekręcić.

Odpowiedz
avatar Owieczka
10 10

U mnie najpierw "powitała" by ich moja suka.Dalej by nie weszli. Nawet pewnie by do końca drzwi nie otworzyli:))

Odpowiedz
avatar nOffca
7 7

Tez mialam pare przebojow z sasiadem wlazacym mi do mieszkania. Moge sie zamykac, ale jak moj zamek mozna otworzyc nawet dluzszym paznokciem (nie mowiac juz o kluczopodobnym przedmiocie) ciezko czuc sie bezpieczna. Zwlaszcza jesli sasiad podejrzewa m.in o: znecanie sie nad dzieckiem (odwiedzajacy mnie kuzynek czasem krzyknal ze nie chce jesc, albo po prostu sie bawil, nigdy nie dostal nawet klapsa) handel ludzmi (bo odwiedza mnie moj chlopak, czasem znajomi) i klotnie w zwiazku (!!!).Oj to dluugie historie:) ale rozumiem Twoj bol. A dziewczyny, jesli lubicie calkowicie naturalne kosmetyki, a nie macie czasu ich przygotowywac, polecam LUSH: http://www.lush.co.uk/ Moja wielka milosc i wielkie wybawienie od problemow alregicznych (tylko nie wiem czy do Polski dostarczaja)

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
9 9

Wiem, że zabrzmię jak ten "wszechwiedzący yntelygent voytek" ale nie myślałaś o zmianie zamka?

Odpowiedz
avatar nOffca
5 5

:) spoko spoko, az takim ciolkiem nie jestem:) wlasciciel mieszkania poinformowany o owych incydentach i obiecal zmienic zamek

Odpowiedz
avatar InuKimi
3 3

Brzmi zachęcająco, może którąś z tych historii opiszesz? :P

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

Wiesz, jakby do mnie sąsiad przyszedł i zapytał, czy może potencjalnym kupcom moje mieszkanie pokazać, to pewnie bym się zgodził pod warunkiem, że zapytałby wcześniej, a nie stojąc już ze zwiedzającymi pod drzwiami. Sytuacji, że pakuje mi się do domu bez pytania w ogóle sobie nie potrafię wyobrazić, zwłaszcza że u mnie nie byłoby to możliwe, bo ZAWSZE zamykam. @Alhambra: jak ktoś nie ma na tyle wyczucia, żeby się obcym ludziom do domu pakować, to jak można oczekiwać, że dobrowolnie mieszkanie opuści?

Odpowiedz
avatar andrejewna
7 7

Zajmuję mieszkanie po Dziadkach, w bloku, w którym wszyscy się znają. Często, jak jeszcze Dziadkowie żyli, składano sobie wizyty pod różnym pozorem i bez :) Nie wiem dlaczego, ale sąsiadom ubzdurało się, że jak bez zapowiedzi i bez pukania mogli sobie przyjść do mojej Babci, to do mnie też. Na szczęście szybko nauczyłam się przekręcać zamek i teraz przynajmniej pukają. Poza tym zazwyczaj "nie mam czasu" albo "właśnie wychodzę do pracy/sklepu/rodziców" i wizytacja jest teraz wyjątkowo nieczęstym zjawiskiem :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Wprawdzie niczego nie trenowałam, ale o te trzy sekundy byli u Ciebie w domu za długo. U mnie po pierwszej sekundzie lecieliby po schodach, a fajne mam kręcone, oj by się działo!

Odpowiedz
avatar rudesloneczko
1 5

Werbena, jesteś moją a idolką! Jeszcze żadna historia tutaj nie wywołała u mnie takiego uśmiechu kiedy wyobraziłam sobie jak to wszystko się działo :)

Odpowiedz
avatar mmat7
0 2

na szczęście ja mieszkam w holandi tutaj bez klucza się dzwi nie otworzy :D

Odpowiedz
avatar aliskaa
8 8

Ciesz się, kochana, że byłaś cała w mazidłach, przynajmniej cię małolaty nie poznają potem na ulicy:)))

Odpowiedz
avatar Macondo
10 10

podziwiam za trzeźwe i odpowiednio brutalne zachowanie w tej sytuacji, zrobiłaś dokładnie to co należy! przy okazji ciesz się ponieważ: 1. piekielna sąsiadka najwyraźniej się wyprowadza. 2. nowi sąsiedzi to raczej nie będzie ta rodzinka, po wyłamaniu niemal ramienia ze stawu nie chciałbym mieszkać obok osoby która by mi to zrobiła :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Rany boskie!! Ja bym chyba złapała za jakieś narzędzie i zaczęła walić na oślep. Poza tym koniecznie musisz zgłosić najście na policji. Bo inaczej babsztyl się nie nauczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

O jeżu ja dziękuje za takich sąsiadów. ps. sąsiadka miałaby u mnie przeje**ne do końca swojego życia

Odpowiedz
avatar SenOMotylu
4 4

Werbena, to jest najstraszniejsza historia, jaką kiedykolwiek mi opowiedziano! Naprawdę niezłe miałaś przeżycie... Dużo umiem zrozumieć, ale żeby tak... Bez pukania...?! Są takie rzeczy, których mój rozum po prostu nie ogarnie.

Odpowiedz
avatar Goltor
4 8

Kiedys byly takie czasy ze drzwi sie nie zamykalo a z sasiadami zylo sie jak z rodzina. Nawet najlepsi przyjaciele z podstawowki byli poinstruowani przez moja matke iz maja wchodzic bez dzwonienia. Ludzie z kregu dobrych znajomych i sasiadow wiedzieli o tym, inni pukali. Takie byly zasady, takie zwyczaje. Czlowiek nie musial zamykac drzwi aby miec swoja prywatnosc. (co innego w nocy oczywiscie). Teraz, kultura u wiekszosci poszla w odstawke. Ogolny brak szacunku dla blizniego. Najprostsza uprzejmosc kosztuje wiecej wysilku niz maraton. Sasiadow nie znamy, za to plotkujemy codziennie z Kean1978 z Australi. Zaprawde, dziwne czasy nastaja. @Werbena - podziwiam zachowanie zimnej krwi. Polecilbym maseczke zonie, ale moze to zle zrozumiec.

Odpowiedz
avatar Szpila
1 1

i potem dziwimy się czemu wiele kobiet nie ma dla nas szacunku jak takie patałachy się tylko przyglądają, a przecież można by było jako zareagować. A nie tylko się głupio śmiać i gapić się. Chociaż też taka prawda że gdybyś była brzydka to raczej tak by się nie przyglądali :D

Odpowiedz
avatar JenAnna
2 2

Do Twoich historii przywiodła mnie ta o zniszczonym zielniku ( nadal się gotuję) i muszę przyznać że masz talent do popadania w nieprawdopodobne historie - ta na szczęście jest tragikomiczna i pewnie nie raz się uśmiejesz opowiadając ja znajomym i bliskim - choć ktoś powinien uświadomić sąsiadce, że życie można bardzo łatwo stracić, a ona tak nieroztropnie ryzykowała...... pozdrawiam i jeszcze raz ponawiam propozycję pomocy przy rekonstrukcji zielnika.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2011 o 21:42

avatar narlix
0 0

Sąsiedzi faktycznie dobrze walnięci, ale historia mnie rozbawiła xD + dla Ciebie

Odpowiedz
avatar VigVam
0 0

do mieszkań na chama wchodzą tylko dwa rodzaje ludzi - dziwni sąsiedzi i Świadkowie Jehowy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Ale że w stringach na podłodze siedziałaś, no nie wyobrażam sobie, toż to się naciąga, raz kopałam w takich gaciach ogródek, a potem przysiadłam na trawniku i ... moje życie zaczęło zmierzać ku otchłani:) Stringi są po to, by na krześle się ładnie wypiąć, np udając zainteresowanie tym, co na monitorze widać, przenigdy bym ich nie założyła "dla domowej wygody":):);)

Odpowiedz
Udostępnij