Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Odnośnie mojego pecha do lekarzy - Tym razem ja też byłem trochę…

Odnośnie mojego pecha do lekarzy -

Tym razem ja też byłem trochę piekielny, ale miałem ku temu podstawy. Było to kilka miesięcy po tym, jak zmieniło się Prawo farmaceutyczne (z powodu pracy w branży jestem dosyć obeznany z tematem). Zmiana była szeroko opisywana w mediach. Chodziło mianowicie o to, że przedstawiciel firmy farmaceutycznej nie może odwiedzać lekarza w godzinach przyjmowania pacjentów. Działo się to nagminnie, a co więcej wielokrotnie byli oni przyjmowani poza kolejnością. Miało się to zmienić.

W trakcie sesji tuż po egzaminie (garnitur, koszula, krawat) wybrałem się do lekarza. Wiadomo - choroba przeszkadza w nauce a jeszcze sporo było przede mną. Oczekuję pod gabinetem, gdy wychodzi z niego facet z uśmiechem żegnając się z lekarzem. Ten też wyszedł na korytarz i gdy zobaczył mnie (wyglądałem na kilka lat więcej) w garniturze zapytał:
- Pan też służbowo do mnie?
Odpowiedziałem, że nie, ale szlak mnie trafił, bo poza mną czekało także kilka osób.

Gdy tylko wszedłem do gabinetu zamiast "dzień dobry" zapytałem:
- Czy jest Pan świadom, że zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy Prawo Farmaceutyczne przyjmowanie przedstawicieli firm farmaceutycznych w godzinach dyżuru jest niezgodnie z prawem?
Mina. Bezcenna :D Takiego karpia to nawet w stawie nie widziałem. Jestem pewien, że lekarz pomyślał, że pracuję gdzieś w administracji państwowej i będzie miał ciepło (nie, nie pracuję :P). Oczywiście zaczęły się tłumaczenia, że to jest potrzebne, bo się dowie o nowych lekach i terapiach (ta, jasne. widziałem jak pospiesznie gadżety do szuflady chował). Przerwałem jednak tą żenującą gadkę i przeszedłem do meritum mojego problemu - choroby. Dostałem recepty na leki (kilka opakowań na różne rzeczy) i od razu pojechałem do apteki. Po ich zakupie odruchowo spojrzałem na ich producenta. Już wiem jaką firmę reprezentował tamten gość.

by Pakus
Dodaj nowy komentarz
avatar nisza
0 0

Ja wczoraj czekalam sobie do lekarza i nagle jakas pani sobie podeszla do drzwi, z teczuszka, na nikogo (tak na wszelki wypadek ;] )nie patrzyla, tylko szybciutko wśliznela sie do gabinetu, gdy pacjentka ledwo próg przekroczyla. Noz mi sie w kieszeni otworzyl, ale nawet nie zdazylam zaprotestowac, dzieki czemu pod drzwiami gabinetu spedzilam dodatkowych 25 minut ;] Ja rozumiem, ze taka maja prace, ale wypadaloby szanowac pacjentow moze jednak..

Odpowiedz
avatar wolfikowa
1 1

a po co? Przecież ona przychodzi dla niego a nie dla Was. pacjentów to oni w d* mają. Trzeba ją było dorwać po wyjściu albo wejść gdy tam była.

Odpowiedz
avatar Piotrek1
0 0

Plizef?

Odpowiedz
avatar sistermoon
2 2

Szlag, nie szlak. Po szlakach to się na wycieczki chodzi. http://www.sjp.pl/co/szlag

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2011 o 8:04

avatar konto usunięte
0 0

Niech zgadnę, był to przedstawiciel polpharmy?? Oni mają zagrywki typu wożenie lodówki samochodowej z zimnym napojem, gdy jest lato i najwięcej prezentów dają, bo to najbogatsza firmy, która wiele pomniejszych już wykupiła... NIe jestem lekarzem, przedstawicielem, ani nic, ale znam paru przedstawicieli...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Szanowni denerwujący się w kolejkach. Ci przedstawiciele, oprócz łapówek dla lekarzy w postaci jakże cennych długopisów plastikowych, ulotek o nowych lekach (bo stare to lekarze już znają) i czasami jakiegoś dodatkowego, równie cennego jak długopis gadżetu zostawiają darmowe próbki leków i to często w takiej ilości, że po obdzieleniu rodziny pana doktora zostaje jeszcze dla pacjentów...

Odpowiedz
avatar wefhq
0 0

@Doktorze zapomniałeś dopisać o egzotycznych wycieczkach. Bo chyba nie chcesz nikomu tutaj wmówić że to dla plastikowych długopisów lekarze ryzykują i łamią prawo?

Odpowiedz
avatar Pakus
0 0

@sistermoon, fakt, mój błąd. @Doktor, możliwe, ale nie o to tu chodziło. Problemem było, i nadal jest, wchodzenie repów do gabinetów na pół godziny, gdy poczekalnia jest pełna pacjentów. Lekarze w przychodniach są najczęściej na etatach i dostają pensje z naszych pieniędzy. W pół godziny mogliby przyjąć co najmniej dwóch pacjentów, a z repem spotkać się po pracy. Jakoś nigdy nie zdarzyło mi się, żeby lekarz dał mnie albo komuś z mojej rodziny jakiejś próbki leku. @ostrymiszka, nie była to Polpharma, ale każda firma ma takie zagrywki. Jeszcze zanim weszliśmy do UE firma, która produkowała min. popularne placebo (ich leki są popularne tylko we Francji i w Polsce) na problemy żylne potrafiła "w ramach kształcenia" lekarzy wysłać ich na dwutygodniowy "kongres naukowy" na Karaiby, bo wpisywali sobie to w koszty i płacili mniejsze podatki. Teraz jest to w mniejszej skali, a zasada została taka sama. A Polpharma nie jest najbogatsza, cały Bayer ma roczny budżet większy niż nasze Ministerstwo Zdrowia ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2011 o 14:30

avatar konto usunięte
-2 2

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy na tym forum wiedzą dokładnie jakie to super wycieczki firmy organizują lekarzom za wypisanie paru recept, ale ja może powiem jak to wygląda obecnie. Owszem, firmy refundują szkolenia i sympozja (po swojej "linii"), lekarz za takie szkolenie nie płaci bezpośrednio, ale na koniec roku przychodzi PIT-11, gdzie cały koszt szkolenia jest przedstawiony jako przychód i trzeba od tego zapłacić podatek. Na Karaiby chętnie pojechałbym, ale na razie nikt mi tego nie zaproponował...

Odpowiedz
Udostępnij