Historia bardzo często wspominana przez moją matulę.
Mamie od dawien dawna szwankuje zdrowie,robi multum wyników, więc sama zapewne znacznie powyższa ich średnią krajową na mieszkańca o dobrych kilka punktów. Pewnego razu musiała zrobić "pakiet podstawowy", więc oprócz krwi, wiadomo co trzeba dostarczyć. Matula zapakowała pełne pojemniki w małą nieprzeźroczystą reklamówkę (z reklamą jakiegoś jubilera) i ruszyła do laboratorium. Traf chciał, że po drodze spotkała swoją dawno nie widzianą znajomą. Krótka gadka-szmatka, mama strasznie się spieszyła, więc starała się szybko ruszyć dalej i pada pytanie:
-O! Na zakupach byłaś? (tu wskazała na wspomnianą reklamówkę) Co tam masz?
-Gó**o-bez zastanowienia odparła.
-No wiesz co! Tego się po tobie nie spodziewałam! - odeszła zadzierając głowę i pozostawiając matule z miną "wtf?!".
Najlepszy w tym jest fakt, iż mamo uświadomiła sobie co powiedziała dopiero na fotelu do pobierania krwi i zaczęła się tak histerycznie śmiać, że pielęgniarka musiała ją wyprosić i przyjąć kilku innych pacjentów zanim zdążyła się uspokoić.
laboratorium
Zwykła chamka.
OdpowiedzRaczej bardzo prawdomówna osoba.
OdpowiedzRewelacja.
Odpowiedz