Historia będzie dotyczyła może nie do końca piekielnego ale niezwykle chciwego faceta wynajmującego pokoje studenckie w Mieście Piernika.
Na początku miejsce wydawało się fajne... byłem umówiony z nim na spisanie umowy... akurat ja i moja dziewczyna mieliśmy parę spraw do załatwienia na uniwerku wiec przyjechaliśmy razem i postanowiłem zabrać ją ze sobą do faceta żeby zobaczyła mój pokój... (Jak się później okazało bardzo dobrze, że to zrobiłem).
Facet jak tylko nas zobaczył uprzedził że jeśli goście mają tu przychodzić, to trzeba będzie dopłacić min. 100 złotych od JEDNEJ osoby! No bo przecież gość będzie chciał napić się herbaty, skorzystać z toalety, a to przecież są opłaty i że nie będzie finansował mi życia towarzyskiego (jego słowa). Dla niego nie miało to znaczenia czy gość wpadnie na chwilę czy na dłużej, a im dłużej (tzn na noc) tym większe opłaty.
W łazience był fajny napis, że kto nie sprząta łazienki dostaje karę od 20 złotych wzwyż. Facet widać traktuje ludzi jak bankomaty, więc wziąłem dziewczynę, która jeszcze zbierała szczękę z podłogi, i grzecznie powiedziałem że muszę się zastanowić... oczywiście tam już nie wróciłem :)
PS. Dowiedziałem się od faceta, że poprzedni student mieszkający tam też raz czy dwa razy na miesiąc zapraszał dziewczynę i również płacił. Tyle że ten student kiedy się wyprowadzał, spakował się razem z telewizorem właściciela :D
Widocznie poprzednik, kasowany za wszystko dodatkowo, przeliczył, że cały pobyt płacił raty, więc spłacony sprzęt zabrał.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 sierpnia 2011 o 11:05
Historia świetna, ale błagam, zaprzyjaźnij się z przecinkiem i wyproś niepotrzebne trzykropki, bo całość trudno się czyta :)
OdpowiedzTyle dobrego, że piekielny właściciel o opłatach od gości mówił od samego początku i mogłeś zawinąć się i wyjść. Znajoma o ukrytej opłacie dowiedziała się kiedy zaprosiła na tydzień wakacji koleżankę - powiadomiła o gościu właściciela, po czym usłyszała, że koleżanka może przyjechać, ale tylko kiedy zapłaci za ten tydzień stówkę. Ostatecznie dziewczyny udawały, że wcale jej tam nie było, zrezygnowała z przyjazdu (właściciel mieszkał daleko i nie miał skłonności do niezapowiedzianych wizyt). Generalnie na wyciąganie pieniędzy od gości należy popukać się w czoło i zwiewać od takiego człowieka jak najszybciej. Szczytowym numerem była pani, która zażądała od dziewczyny opłaty za przenocowanie w mieszkaniu własnej matki.
OdpowiedzO, widzę, że praktyki mojego byłego gospodarza to nie jest jednostkowy przypadek. Brał jak za nocleg w hotelu.
OdpowiedzW Toruniu się naprawdę trafiają oferty-perełki, na pewno znajdziesz coś lepszego. Pozdrawiam ziomka.
OdpowiedzJa się nie chcę czepiać, ale co miał ten telewizor do pakowania? :)
OdpowiedzJeśli to był duży CRTek do bez pakowania na siłowni nie dźwigniesz ;)
OdpowiedzAle to było mieszkanie z właścicielem, czy pokój w mieszkaniu bez wynajemcy? A jeśli nawet stancja u niego, to przepraszam skąd 100 zł mu do głowy przyszło? Ja za rachunki w mieszkaniu przy normalnym życiu płacę 70 zł za cały miesiąc, a ten chciał 100 za dobę lub kilka godzin pobytu? Zastanawia mnie czy ludzie są tak bezczelni czy głupi?
OdpowiedzW cenę pewnie wliczone było także przejście przez korytarz, bo podłoga się brudzi i trzeba czymś ją czyścić. Pewnie jeszcze tlen był wliczony w cenę.
Odpowiedzczyżby Baśniowa? :D już się naczytałam trochę o niej...
OdpowiedzNie, ja na Baśniowej mieszkałam, ale Z. brał za gości 20 zł na dobę - faktem jest, że nawet jak do współlokatorki matka przyjechała, to też chciał pieniędzy. No i był zakaz przyprowadzania znajomych, nie mogli wejść nawet na podwórko, jak ktoś chciał przyprowadzić kolegę choćby po to, by dać notatki, to znajomy był natychmiast wywalany.
Odpowiedz