Uciekając od Ireny z poprzedniej historii znalazłyśmy z moją przyjaciółką niewielką kawalerkę na Woli niedaleko naszej pracy, kawalerka była w okropnym stanie, do kapitalnego remontu, ale atrakcyjna cenowo.
Właścicielka miła starsza pani. Umówiłyśmy ,że nie wpłacamy kaucji w zamian odświeżymy mieszkanie i podpisujemy umowę na 2 lata. Obie lubimy takie drobne remonty, zmiany wnętrz, więc usiadłyśmy, policzyłyśmy, zaplanowałyśmy i zabrałyśmy się za pracę.
Dwa tygodnie intensywnej harówki.
W całym mieszkaniu beton a na nim stara wytarta wykładzina pcv, zmieniłyśmy na panele przy pomocy kolegi.
Ściany nierówne trzeba było gipsować, trzeć, zanim można było pomalować na wybrany kolor.
Okna stare drewniane z odchodzącą farbą, papier ścierny, wygładzenie, uszczelnienie i malowanie.
Kaloryfery zardzewiałe, usuwanie rdzy, malowanie.
Meble rozpadające się, więc śrubki, zawiasy, uchwyty, okleiłyśmy je też taka folią samoprzylepną do mebli.
Łazienka bez płytek, beton na podłodze na niej stara okropna wykładzina pcv, którą wymieniłyśmy na nową.
Ściany zagrzybione, zeskrobałyśmy wyrównałyśmy i wytapetowałyśmy wodoodporną tapetą.
Wanna żółta i obrzydliwa, została potraktowana specjalną emalią do renowacji wanny i zalśniła bielą.
To tylko opis części tego co tam zrobiłyśmy.
Firanki, kwiatki, dywaniki i zrobiło się ładnie, kolorowo i przytulnie.
Do tego stopnia, że właścicielka jak weszła do mieszkania do nie mogła uwierzyć, że nie pomyliła pięter i że to jest jej mieszkanie.
Była pod takim wrażeniem, że stwierdziła, że tak być nie może, że to tak pięknie i za darmo ona tego przyjąć nie może i obniża czynsz o 300 zł na okres roku co zawarłyśmy w nowej umowie na jej wyraźną prośbę.
Byłyśmy bardzo zadowolone, ponieważ poza ciężką pracą kosztowało nas to max 500 zł, wujek mojej współlokatorki ma skład budowlano-remontowy i kupiłyśmy wszystko w preferencyjnych cenach a panele podłogowe dostałyśmy gratis, bo jakiś klient zwrócił, miały drobne skazy według wujka powstałe w wyniku złego przechowania ich przez klienta, ale wujek stwierdził, że się nie będzie kłócił i zwrot przyjął. Narzędzia pożyczyłyśmy od rodziny i znajomych.
Sielanka trwała pół roku, dopóki nie wróciła zza granicy wnuczka właścicielki.
Pani Małgosia pochwaliła się wnuczce jakie ją szczęście spotkało, jakie miłe, zdolne dziewczynki jak pięknie jest w mieszkaniu. Wnuczka zapragnęła zobaczyć jak mieszkanie wygląda.
Przyszła do nas sama wieczorem, rzuciła tylko, że jest wnuczką obiegła mieszkanie, opukała ściany, meble, podłogi i wyszła nie mówiąc nawet do widzenia.
Czułam, że będą kłopoty.
Następnego dnia przyszła pani Małgosia, która wyglądała jak zbity pies i mówi, że wnusia wróciła do Polski nie chce już mieszkać z rodzicami i to mieszkanie kiedyś jej obiecała, że jej przepisze i ona by chciała, żeby to już było teraz i chce w nim zamieszkać jak najszybciej. Dodała, że ona nam koszta zwróci i razem z wypowiedzeniem umowy wciska nam 2 tysiące złotych z zapytaniem czy to wystarczy. Kategorycznie odmówiłyśmy przyjęcia pieniędzy. Więc pani Małgosia uparła się, że ona nie chce pieniędzy za ostatni miesiąc, który miałyśmy w tym mieszkaniu spędzić i nie dało się jej tego wyperswadować.Pocieszyłyśmy ją, że rozumiemy w duchu pomstując i złorzecząc wnuczce.
Siedzimy sobie wieczorem popijamy bezalkoholowe piwko i plotkujemy, gdy nagle słychać, że ktoś majstruje przy zamku, otwierają się drzwi a w nich stoi wnuczka z jakimś facetem.
Wnuczka: - Wy jeszcze tutaj? Kazałam babci was wywalić! Mam dzwonić na policję czy się szybko zbierzecie?
Beata: - Mamy miesięczny okres wypowiedzenia i ten termin minie za 3 tygodnie. Proszę dzwonić na policję, czekam.
Wnuczka: - Bezczelna jesteś władowałaś się tu podstępnie i nie masz zamiaru się wynieść! Oszustki i złodziejki!
Zanim, któraś z nas zdążyła coś odpowiedzieć odwróciła się na pięcie, pociągnęła faceta za ramię i tak walnęła drzwiami, że futryny zadrżały.
Poskarżyłyśmy się pani Małgosi i do końca najmu był spokój.
Rozpoczęłyśmy poszukiwanie kolejnego mieszkania, okres był niesprzyjający, wrzesień wzmożony napływ studentów i duży popyt na mieszkania. W związku z tym i ograniczonym budżetem wylądowałyśmy jesienią w maleńkim domku na terenie Rodzinnych Ogródków Działkowych, ale o tym w kolejnej historii.
IMO powinnyście dostać cokolwiek za chociaż trud włożony w remont mieszkania. Wnuczka zza granicy przyjechała, zobaczyła, że ktoś się "szarpnął" i wyremontował to już chce.
OdpowiedzJa widzę dziewczyny, że wy macie nie lada przygody z wynajmem lokum :D Świetnie poza tym piszesz autorko a przy historii o domku na działkach prawie ze śmiechu się popłakałam. Może zacznij pisać książki bo język masz lekki i Twoje historie się niesamowicie czyta :D
Odpowiedzja bym nie wytrzymala i jakos zniszczyla to co wyremontowalam. nie wiem... panele zerwac? chociaz niby babinka taka mila... no ale wnuczka to sucz
Odpowiedzw takim przypadku tylko taka opcja http://www.google.pl/#sclient=psy&hl=pl&source=hp&q=zamurowanie+surowego+jajka&aq=f&aqi=&aql=&oq=&pbx=1&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.&fp=daafd0a0bdcc88db&biw=1280&bih=899 edit @Paumar czytają to też właściciele takich mieszkań ( tak myślę) i nie chcą aby "zaraza" się roznosiła. Studenci mają płacić i s..dalać a nie fikać właścicielom :) (sarkazm ON)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2011 o 22:21
Czemu zminusowaliście tą wypowiedź? Crach ma rację, ukryć gdzieś surowe jajko, tak się zaśmierdnie że się odechce mieszkać tej wrednej idiotce.
OdpowiedzJestem fanką Twoją i Beaty :)
OdpowiedzUmowy na czas określony nie można wymówić, chyba, że sądownie i tylko wtedy, gdy w umowie znajduje się taki zapis :) Chyba, że za porozumieniem stron, czyli musiałyście się zgodzić. Rozumiem, że nie chciałyście staruszce robić problemów, ale miałyście święte prawo mieszkać tam cały czas trwania umowy.
OdpowiedzDobrze, że chociaż babcia dla kontrastu anielska. Jestem bardzo ciekawa kolejnej Twojej historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2011 o 16:22
W sumie, skoro w mieszkaniu i tak nie miała mieszkać miła babcia tylko wnuczka, to powiedziałbym, że wyprowadzę się za dwa dni, ale w dwa dni doprowadziłbym mieszkanie do stanu w jakim je zastałem, czyli panele zrywam, tapetę zrywam, folię z mebli zrywam, wykładzinę wynoszę, farbę skrobię, a i parę innych ciekawych niespodzianek można w domu po sobie zostawić.
OdpowiedzW sumie 2000 odszkodowania to nawet uczciwe. Za te pieniądze było z czego mieszkać gdzie indziej. Wiadomo, że babcia zbyt sprawnie się przez wnuczką nie obroni.
OdpowiedzZa kudły i na kopach.
Odpowiedz