Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na początku sierpnia wybrałam się z przyjaciółmi i moim przyszłym na Mazury.…

Na początku sierpnia wybrałam się z przyjaciółmi i moim przyszłym na Mazury. Pole namiotowe 20m za końcem świata, ale wszystko w porządku, cena super, pogoda akurat dopisała... Czyli cud, miód i orzeszki. Ale niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i nadszedł czas wyjazdu.

Ogarnęliśmy pociąg z Giżycka, teoretycznie jedzie 5h. Bilety zakupione, więc idziemy coś zjeść. Po czym naszego pecha część pierwsza: w weekend (wracaliśmy w poniedziałek) odbywał się w Giżycku festiwal hip-hopowy. Na peronie od groma i ciut ciut ludu w stanie wskazującym i wieku średnio 15-22 lata. Awanturują się między sobą niemożebnie, ale trudno: my nie damy rady?!

Podjeżdża TLK, nawet mojemu TŻ udało się ładny kącik zająć. W przejściu co prawda, ale tak nie wadząc nikomu. Torby rozłożony, śpiwór zwinięty za plecy, co by się oprzeć, uzbrojona w książkę i butelkę wody, czyli w miarę cacy. Do czasu.

Piekielni nie okazali się wcale wracający z imprezy. Wypili jeszcze trochę i poszli spać na kilka godzin. Piekielna okazała się kobitka wsiadająca na stacji za Ełkiem. Typ matki wojująco-roszczeniowej.

Wyobraźcie sobie scenę: w przejciu na stojakach wiszą dwa rowery. Trzy osoby gniotą się w ich okolicach. Przy drzwiach otwierających się siedzi dziewczyna skulona i czyta książkę. W naszym kąciku torby, plecaki, śpiwory (namiot na szczęście nie przetrwał próby wody i nie wracał do Warszawy). Ładuje się Kobitka z dzieckiem na oko 4-letnim, babcią słusznej postury, wózkiem potężnych rozmiarów i czymś co wyglądało jak... blat od stołu owinięty materiałem O.O

Dziecko od razu z babcią leci miejsca szukać, a Kobitka najpierw miło zagaja:
- A państwo to daleko jedziecie?
Na co wszyscy:
- No tak, do Warszawy.
W Kobitkę jakby diabeł we własnej osobie wstąpił. Że ścisk taki, że ona z tym wózkiem musi do przedziału wejść, bo dziecko tam samo! Przejście miało ze 20cm mniej szerokości niż wózek, ale się jej jakoś udało i o wojującej zapomnieliśmy.

Z powodu niesamowitego upału przejście między wagonami zostało siłą otworzone i utrzymane w takim stanie przez facecika, który wyglądał, jakby wszystkie festiwale po kolei zaliczał, bo tam i nakarmią, i napoją, i będzie gdzie się przespać. Więc i ludzie przychodzili tam zapalić, zamiast do kibelka chodzić. Obsługa pociągu także. Drzwi do przedziału (taki dłuuugi z samymi fotelami) zamknięte. Ale Kobitka ma chyba radar. Wyskakuje i jeszcze w pełnym pędzie krzyczy, że konduktora wezwie, jeśli palenie nie ustanie. Bo dziecko ma astmę. I tak jeszcze kilka(naście) razy, już do samej Warszawy... Ani pospać, ani posłuchać tego, bo ilość decybeli przekracza moje granice, ani się pośmiać, bo Kobitka zgotuje piekło.

Jak ten dym doleciał przez oba przejścia i drzwi szczelne - do tej pory nie rozumiem.

A najlepsze na koniec. Warszawa Wsch., Kobitka ustawia się z dzieckiem przy drzwiach na peron, wózek, babcia... A ta się ocknęła, że jeszcze jedna stacja! Ludzie przyblokowani, bo taki wózek mało zwrotny jest na takiej przestrzeni, rowery przyblokowane, a też miały z właścicielami tu wysiadać. I oczywiście żadnego "przepraszam", tylko "wyjdą sobie państwo innym wyjściem." Po prost poezja...

TLK Gdańsk - Katowice

by wampisia
Dodaj nowy komentarz
avatar malbor0
2 2

Sama powinna sobie innym z powrotem wsiąść :)

Odpowiedz
avatar pinslip
5 13

ok, babka faktycznie piekielna była, ale jeśli chodzi o papierosy to choć forma nie bardzo ale rację miała: w pociągach jest zakaz palenia papierosów, i czy drzwi były otwarte czy zamknięte, niewiele tutaj zmienia. Ciekawa jestem ilu osobom dym faktycznie przeszkadzał, ale nie chciały się odzywać, by nie wyjść na piekielne właśnie

Odpowiedz
avatar wampisia
-1 5

o zakazie wszyscy wiedzą, ale i tak lepiej, że palili właśnie w tym przejściu przy łączniku wagonów, gdzie był przewiew, niż jednak w tej nieszczęsnej toalecie... wolałam to mniejsze zło, bo w kibelku i tak zapach powala swoją intensywnością, nawet bez tych urozmaiceń.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

@wampisia - lepiej, to żeby palili przed wejściem na stację, albo po wyjściu z niej. Albo wybrali środek transportu w którym zakazu nie ma. Chyba że jako mniejsze, akceptowalne zło przyjmiesz "łagodne obicie mordy" palaczowi, bo przecież mógł dostać kosą pod żebra? (tak - astma czasem zabija)

Odpowiedz
avatar ocelota
6 6

To nie ta kobieta była piekielna a PKP, które jak zwykle oszczędza, psia mać, na liczbie wagonów. W tłoku najłagodniejsi mają mord w oczach. Taki jej wózek zawalidroga jak rowery czy smród nieprzetrawionego alkoholu.

Odpowiedz
avatar duRin90
0 2

Wyciągnąłbym ją ze sobą z pociągu za sam tekst "państwo innym wyjściem wyjdą". Serio, poziom chamstwa w Polsce osiąga od jakiegoś czasu poziom absurdalny, tylko chyba nie ma komu walczyć z tym, bo każde wojowanie kończy się ruganiem reszty społeczeństwa, że "jak to tak pani obcej nawyklinać?"

Odpowiedz
avatar blueeyed
1 3

Osobiście uważam, że może i babka uprzejma nie była, ale chamstwem i brakiem kultury raczą nas właśnie osoby, które palą w miejscach niedozwolonych. Skoro paru godzin nie potrafią przeżyć bez papierosa to niech pieszo idą. Ja sama mam astmę i niestety już wiele razy miałam przykrość jechać pociągiem i wyczuwać dym tytoniu i proszę mi wierzyć - to na prawdę męczy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Ja astmy nie mam a dostaję ataku duszności i kaszlu jak ktoś zapali przy mnie... Męczące. A i tak palą, i tak.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

Piekielna była PKP - która nie umie zarobić na ludziach... bo skoro są chętni, to czemu ich nie przewieźć? I piekielni byli palacze - wsiadali do pociągu z pełną świadomością, że jest całkowity zakaz. Jak ktoś sam pali albo palił, to nawet nie zdaje sobie sprawy, jak to śmierdzi. I jak mała dawka jest potrzebna, żeby się astmatyk zaczął dusić! Co do samej kobiety - ja tam nie wiem. Wygląda na ofiarę tłoku i palaczy, której po prostu puściły nerwy.

Odpowiedz
Udostępnij