Pracuję dorywczo jako niania. Szukając zatrudnienia, trafiłam na ogłoszenie w Tygodniku Zamojskim. Co prawda było już pięć dni po ukazaniu się gazety, ale postanowiłam zadzwonić. Odebrała jakaś pani w średnim wieku.
- Dzień dobry, nazywam się XYZ, dzwonię w sprawie pracy... - zaczęłam.
I w słuchawce usłyszałam:
- Czy pani normalna jest?! Wie pani, kiedy się ukazało ogłoszenie? Teraz pani dzwoni? Co to w ogóle ma znaczyć?! Nieaktualne! - I trzask odkładanej słuchawki.
Długą chwilę patrzyłam oniemiała na telefon.
No jak Ty śmiałaś zadzwonić? Głupia jesteś? Phi. Przecież ogłoszenie jest na max. 2 godziny. Co Ty myślałaś? Że dzień? Dwa? PIĘĆ? Oszalałaś?
OdpowiedzJa miałam fajne ogłoszonka. 1. pokojówka ze znajomością francuskiego, żeby mogła skomunikować się z resztą służby, 2. pomoc kuchenna z własnym samochodem, 3. dosratczyciel pizzy z własną pizzą...
OdpowiedzPrzeszkodziłaś madamme XXI wieku w jej codziennej rutynie i jeszcze sie dziwisz? :P
OdpowiedzGeneralnie mnie to nie dziwi. Pierwszego dnia udaje się zebrać na tyle aplikacji, by dalsze odrzucać. Jak wysyłacie CV z portalu pracuj.pl czy podobnych to też tylko tego samego dnia lub następnego po publikacji. Późniejsze aplikacje nie są czytane. (pierwszego dnia potrafi wpłynąć np. 300 ofert na 1 miejsce pracy) Nie patrzcie na datę ważności. To złudzenie. Gdy oferta jest "ważna" 14 dni to zwykle już 8go dnia są rozmowy kwalifikacyjne...
OdpowiedzOj nie zawsze, zdecydowanie nie zawsze. Prawdą jest, że czasem rozmowy są jeszcze w trakcie "okresu ważności" ogłoszenia, ale to wcale nie znaczy, że kandydaci aplikujący później są od razu skreśleni. Próbować zawsze warto, a nuż się okażę, że w tej pierwszej turze rozmów nie znaleźli nikogo sensownego, albo po prostu na dane stanowisko jest do zatrudnienia kilka (albo kilkadziesiąt, bo i takie rekrutacje się zdarzają) osób. W tej chwili pracuję nad rekrutacją na przeszło setkę osób, ogłoszenie było już wznawiane cztery razy, ludzie są umawiani na bieżąco, nieraz od razu jak tylko wyślą zgłoszenie.
OdpowiedzCo nie zmienia faktu, że zdecydowanie LEPIEJ wysłać aplikację najpóźniej na drugi dzień po publikacji.
OdpowiedzA może telefon odebrała nowa niania :D
OdpowiedzJa wcale się jej nie dziwię. Kiedy dałam ogłoszenie o wynajmie mieszkania, w dniu ukazania się w gazecie pierwszy telefon (na stacjonarny) miałam o 6.30. Biegnę odebrać w strachu,ze coś się stało w rodzinie, do szpitala trzeba jechać czy coś.... To był pierwszy telefon w sprawie wynajmu. Kolejny o 7.30 i potem już co chwilę. Ogłoszenie było nieaktualne już o 9, a telefon nie przestawał dzwonić. To jest męczące. Pani po kilku dniach mogła już tego nie wytrzymać.
Odpowiedzale o wiele łatwiej jest powiedzieć: "nieaktualne" niż wrzeszczeć i głosić mowę...
Odpowiedz