Wychodząc jakiś czas temu z bloku mojej babci zamieszkałego przez osoby starsze, których głównym zajęciem jest siedzenie na ławeczce, obgadywanie sąsiadów i karmienie gołębi spotkałem się z następującą sytuacją. Mijając ławeczkę stanąłem czekając na dziewczynę (mój samochód w naprawie) i usłyszałem dialog.
-Kryśka! Patrz to ten wnuk Piekielnej, wiesz ten co jest strażakiem. Wczoraj był w pracy w niedziele bezbożnik jeden do kościoła by poszedł a nie siedzi pewnie i na internetach gołe baby ogląda w dzień święty!
-No racja. Mógłby pójść do kościoła.
-No co ty Kryśka?! Do kościoła taki pójdzie i niewinny człowiek żywcem spali się w swoim domu! Toż to odpowiedzialności trochę trzeba mieć!
W sumie to mogłoby być ciekawe doświadczenie dla takich ortodoksów, straż pożarna miałaby dzień wolny, a głupich ludzi byłoby mniej. Wiem, skrajne, ale może to by oduczyło kołków takiego przestrzegania "prawa Bożego".
OdpowiedzW niedzielę palą się nie tylko domy fanatyków i idiotów...
OdpowiedzTo się robi tak: Podchodzimy do tych babć i prosimy o podanie adresów. Na pytanie "po kiego grzyba?" odpowiadamy: "Kiedy następnym razem będę pracował w niedzielę lub inne święto, to będę wiedział których domów nie gasić. Rozumieją panie... nie chcę obrażać niczyich uczuć religijnych."
OdpowiedzA ksiądz też w niedziele i święta pracuje, bezbożnik jeden... No logika zaiste porażająca. To może jeszcze zakazać pracy w niedziele i święta ratownikom pogotowia? Pracownikom elektrowni? Maszynistom pociągów? Równo o północy pociąg staje, w polu nie w polu, bo niedziela i pracować nie wypada. I rolnikom, o! Bo taki rolnik to zamiast dzień święty święcić jak tylko wstanie to świnie i kury idzie karmić! O matko, co za głupota...
OdpowiedzKsiądz nie "pracuje". Ksiądz "służy".
Odpowiedzoj tam walić, ja niedziele traktuje jak każdy inny dzień tygodnia, a odpoczywa to się po pracy albo kiedy ma sie ochote, a nie bedzie mi moher wyskakiwał że niedziela
OdpowiedzW moim miasteczku działa Ochotnicza Straż Pożarna, która skupia większą część mieszkańców płci męskiej. Nie raz i nie dziesięć zdarzyło się tak, że w czasie Mszy w niedzielę zaczęły wyć syreny. I co robili panowie strażacy obecni w kościele? Grzecznie przepraszali sąsiadów w ławkach, wychodzili spiesznie, przyklękając na chwilę przed ołtarzem, a po wyjściu z kościoła gnali ile sił w nogach do remizy ;) Raz tylko ksiądz wspomniał o nich przy ambonie - dziękował za szybką pomoc.
OdpowiedzHmmm... Ciekawe rozumowanie. No, ale jak widać wszystko jest możliwe.
Odpowiedztak źle i tak niedobrze... toż to już wyższy stopień wtajemniczenia w 'logikę' myślenia starszego pokolenia piekielnych... :]
OdpowiedzJa nie wiem - co za problem być w dwóch miejscach jednocześnie? :/ Po prostu nieodpowiedzialny jesteś - jak to zacne hrabianki raczyły zauważyć - bo nie posiadłeś tej dziecinnie prostej umiejętności. :>
OdpowiedzPanie normalnie gorsze od żydowskich faryzeuszów, którzy liczyli każdy krok. A mają wyraźnie powiedziane, że nie wykonuje się prac niepotrzebnych...
OdpowiedzBabcie rozminęły sie ze swoimi własnymi zeznaniami :P
Odpowiedz