Na większości sieciowych stacji benzynowych są osoby, które kręcą się po placu i pomagają tankować klientom. Na stacji, na której tankowałem ostatnio, było tak samo. Przynajmniej teoretycznie.
Ruch był duży, toteż czekałem w kolejce jako trzeci. Po placu kręcił się pracownik ale nie widziałem aby komuś pomagał. Może kierowcy nie chcieli – nie wiem.
Pod dystrybutor podjechał samochód, który stał przede mną. Wysiadła z niego starsza kobiecina i dalej walczyć z wężem. Wlew miała po przeciwnej stronie, próbowała więc przeciągnąć wąż za samochodem. Ewidentnie nie starczało jej siły, więc wysiadłem, pomogłem, odebrałem podziękowania. W tym czasie „placowy” podpierał stojak z płynami do spryskiwaczy, dłubiąc w nosie.
Po zatankowaniu i zapłaceniu, wsiadłem do auta i popijając kawkę obserwowałem pracownika, którego zachowanie, powiem szczerze, nieco mnie wkurzyło.
Przez kilka minut nie robił nic mimo tłumów kłębiących się przy dystrybutorach. Do czasu aż podjechał mesio, chyba klasy S z szykownie ubraną kierowniczką. Pracownik znalazł się przy dystrybutorze w czasie krótszym od przeciętnego mrugnięcia. Po otrzymaniu wyniosłego pozwolenia zatankował, przetarł szyby a nawet reflektory i stanął przy drzwiach auta czekając (z wyraźną nadzieją na napiwek), na powrót właścicielki. Właścicielka wróciła, ale biednego pana nalewacza, nie raczyła zauważyć. Wsiadła i odjechała.
Myśląc, że nikt nie widzi posłał jej na odjezdne dyskretnego „fucka”.
Na takie coś wygramoliłem się z auta, w budynku stacji znalazłem jakiegoś managera i zapytałem czy pracownicy na placu to pomagają wszystkim, czy mają jakiś zmysł dzięki któremu wyczuwają, komu należy się pomoc a komu nie? Spojrzał na mnie wzrokiem, który jasno sugerował moją umysłową odmienność i odrzekł, że „no co też panu przyszło do głowy?”. Znaczy werbalnie, bo niewerbalnie brzmiało to jak „powaliło Cię facet!?”.
„Aha. To polecam obserwację nagrań monitoringu z ostatnich 15 minut, albo poczynań pracowników, bo oni to chyba działają wg. jakichś innych wytycznych.”
I w stanie totalnego zdziwienia go zostawiłem.
Mam chyba dziś zły dzień bo nie zamierzam sprawdzać czy to cokolwiek zmieniło. Tankować tam również.
...
Ze swego doświadczenia mogę powiedzieć ,że chłop mógłby się zdziwić ile można dorobić prawidłowo pracując na placu. A regułą jest ,że większe szansę na dostanie napiwku ma się od przeciętnego kowalskiego nizeli od pana z drogiego kortów, chociaż zdarzają się wyjątki. Za nie udzielenie pomocy kobiecie to jako kierownik nogi z tylka powyrywal. Ciekawi mnie co to za stacja, bo np na shellach, a przynajmniej tak było jak jeszcze robiłem, był duży nacisk na placowych bo firma dostawała bonusy za sprzedaż lepszych paliw, to każdy starał się jak mógł.
OdpowiedzZ tego pracownika to cham a nie mężczyzna. Prawdziwy facet pomógłby kobiecie niezależnie od wieku. A co do tych napiwków to jako pracownik stacji, który dostaje pensje za swoją pracę powinien ją wykonywać, a nie, że za pensje sobie stoi i dłubie w nosie jak napisał autor a wykonuje prace za napiwki -.- to jedynie dobra wola klienta czy da napiwek czy nie -.-
OdpowiedzPodjechała droga fura to pewnie na napiwek liczył a jak podjechało coś "zwykłego" to podpierał filar, po co się ruszać, na bank nie da. A właśnie zdziwiłby się bo często jest tak że ci nuworysze żydzą każdy grosik a kierowca "zwykłej" czy nawet "kiepskiej" fury da.
Odpowiedzfacet pracę olewał, ale pani tankująca nie wiedziała, gdzie ma wlew, czy też na stacji było aż tak dużo samochodów, że nie mogła poczekać ?
Odpowiedz