Ludzka bezczelność nie zna granic ani skrupułów.
Postanowiłam skorzystać z urlopu i odwiedzić kuzynkę. Jest ona dumną i szczęśliwą matką córki w wieku okołopodstawówkowym. Dla dzieciaków z okolicznych szkół są organizowane atrakcje wakacyjne (jakaś akcja z rodzaju "wakacje w mieście") - konkurs artystyczny, głośne czytanie, szukanie skarbów, warsztaty plastyczne itd. Chyba każdy jest w stanie wyobrazić sobie, o co chodzi. Kuzynka była wolontariuszką przy ogarnianiu tego bajzlu, a ja, choć dzieci najchętniej widuję w reklamach prezerwatyw, zgodziłam się jej pomóc i pakować nagrody do torebek, rozkładać ciastka na talerzykach i zaklejać plastrami stłuczone kolana. Jedną z atrakcji był drużynowy quiz geograficzny, sponsorowany przez biuro podróży, które ufundowało główne nagrody - trzy odtwarzacze MP3 dla zwycięskiej drużyny. Nagrody dość cenne, więc chętnych było sporo. Ułożeniem pytań i prowadzeniem quizu zajmowała się, jak mi powiedziano, nauczycielka geografii z miejscowej szkoły. Po kilku etapach różnych eliminacji w grze zostały dwie trójki, a jedną z nich tworzyła córka kuzynki z przyjaciółkami. No to czas na la grande finale - dziewczynki ustawione za stolikami, prowadząca z plikiem karteczek w dłoni między nimi, start. Ta trójka, która jako pierwsza pomyli się trzy razy, przegrywa.
Pierwszych kilkanaście minut przebiegło spokojnie, ale coś zwróciło moją uwagę. Drużyna "mojej" małolaty zaczęła dostawać "jakby" trudniejsze pytania, tymczasem przeciwniczkom poprzeczka zaczęła się obniżać i z rundy na rundę denerwowałam się coraz bardziej, powoli nierówny poziom zaczął być wyraźnie widoczny. O tym, że coś musi być nie tak, nabrałam przeświadczenia, kiedy z ust prowadzącej padło pytanie "Wymieńcie stolice przynajmniej trzech rejonów turystycznych Macedonii". Zdębiałam - z tym nie poradziłby sobie niejeden geograf, a co dopiero dziewczynki z podstawówki. Utrata szansy. Pytanie dla przeciwniczek - w jakim kraju można podziwiać Sfinksa.
Kolejne pytanie dla "moich" - jaka jest największa wyspa Morza Egejskiego, przeciwniczki musiały wymienić stolice trzech krajów Unii Europejskiej. Komentarz prowadzącej - "oj, widać ktoś ma dzisiaj pecha!". Jawna hucpa, ale już wiedziałam, co jest nie tak. Przez sekundę się wahałam - wyjść, nie wyjść? Nie chciałam psuć zabawy, ale co to za zabawa, która opiera się na szytym grubymi nićmi oszustwie? Przecisnęłam się przez tłum dzieciów, babciów i rodziców i przeszłam do ofensywy.
[Ja] Dlaczego nie odczytuje pani pytań z kartek, tylko wymyśla?
Na twarzy prowadzącej odbił się wyraz szoku zmieszanego z przestrachem i to był dla mnie dowód, że mam rację.
[Prowadząca] Ale... jak... proszę nie przeszkadzać!
[Ja] Proszę pokazać mi kartki z pytaniami! Przekłada je pani bez czytania! Oszukuje pani!
[P] Coś pani, śmieszna pani jest! Przecież wszyscy patrzą! Niech pani nie przeszkadza! Niech ją ktoś zabierze!
Za mną zaczął narastać szmer głosów wyrażających poparcie i niezadowolenie, że ktoś przerywa, a ja podeszłam i dosłownie wyrwałam pytania z dłoni prowadzącej (wściekły krzyk "zostaw to, suko!"). Podeszłam do oficjalnej organizatorki, wyciągnęłam kilka karteczek z końca i razem je przejrzałyśmy - oczywiście, żadnego pytania o Macedonię i wyspy Morza Egejskiego. Prowadząca musiała się zorientować, że jest skończona, bo usiłowała wmieszać się w tłum, ale stał się cud (choć ona pewnie nazwałaby go klątwą). Podbiegła do niej dziewczynka z faworyzowanej drużyny, złapała za bluzkę i rozpłakała się z okrzykiem "CIOOOOOOCIUUUUUU, OBIECAŁAŚ, ŻE WYYYYYGRAAAAM!". Normalnie deus ex machina. Szkoda, że mamusia rozłzawionej postawiła się na poziomie siostry czy szwagierki, bo wskazała na mnie ręką i głośno powiedziała "To JEJ wina!".
Wytłumaczenie ludziom, co się w zasadzie stało, wzięła na siebie organizatorka (zastanawiam się, kto, kiedy i czy w ogóle wytłumaczy dzieciom, co się stało). Nagrody trafiły do rąk "mojej" trójki, choć sama wolałabym, żeby konkurs powtórzono, bo atmosfera była wyraźnie skwaszona i po minach ludzi widziałam, że winią mnie - mama, ciocia i córeczka w tak zwanym międzyczasie się zmyły, podobnie jak pozostałe dwie dziewczynki z rodzicielami.
Sprytna "pani od geografii" ma pewnie zszarganą opinię i prędko się od piętna oszustki nie uwolni. Jak znam życie, to rozniesie się to po całym miasteczku. Ciekawe, czy kiedykolwiek zastanowi się nad tym, czy warto było ryzykować dobre imię i zaufanie uczniów dla gadżetu za 200 zł - i to kosztem dzieci, które powinna uczyć i wychowywać.
wakacyjny konkurs dla dzieci
aż się zagotowałem. miałem podobne problemy z nauczycielami, a historia zasługuje na główną.
OdpowiedzSzlag. Nie ma to jak demoralizowanie dzieci i uczenie kantowania od najmłodszych lat. Ludzie wstydu nie mają po prostu.
Odpowiedzja pitole, nauka nepotyzmu i kumoterstwa od małego :|
OdpowiedzGratuluję odwagi, Ja chyba nie potrafiłbym tak zareagować ... Ale pani (celowo małą literą) nauczycielce się należało.
OdpowiedzZepsuć zabawę dzieciom z powodu chciwości. A później się dziwią, że dzieci bez szacunku, oszukują i cwaniaki. Jak mają taki przykład to się nie dziwię. A z tą Macedonią to ja bym od razy także nie dała radę odpowiedzieć a jestem laureatką z olimpiady geograficznej.
OdpowiedzOdważna baba takimi pytaniami walić i liczyć że nikt się nie kapnie że coś tu nie gra. Swoją drogą znakomity przykład dla małej która od początku jest uczona dochodzenia do wszystkiego poprzez szwindle :(
Odpowiedzwkurzyłam się. żenujące zachowanie...
OdpowiedzFaktycznie, obrzydliwe zachowanie. Ale i glupie- zamiast dzieci porzadnie przygotowac? Na dobra sprawe mogla im wszystkie odpowiedzi podac i nikt by sie nie zorientowal... Szwindel wyszedl przez glupote nauczycielki... Dzieci tylko zal... Jedne uczy oszukiwania, z innych glupkow. Ciekawa jestem, moze napiszesz: czy spotkaly ja jakies konsekwencje?
Odpowiedzkobieta wymyslala pytania na poczekaniu? to byla naprawde swietna w improwizacji...
OdpowiedzJa mam masę podobnych doświadczeń z czasów kiedy sam jeszcze byłem w podstawówce... wszelakie konkursy na najlepszy kostium na balu, czy plastyczne dziwnym trafem wygrywali synusiowie nauczycielek bądź rodziców z trójki rodzicielskiej. Na wszelakie delegacje czy do konkursów międzyszkolnych wybierane również były dzieci z tego kółka wzajemnej adoracji, bez podania kryteriów wyboru
Odpowiedz@tysenna Pojęcia nie mam. Wróciłam już do domu, więc nie śledzę sprawy, ale myślę, że coś ją spotka, bo to dość małe miasto, szkół razem wziętych będzie tam może z 40 i kadra pewnie w większości zna się osobiście, a taka akcja raczej nie przejdzie bez lokalnego echa. Na pewno czeka ją towarzyski ostracyzm, bo wpadła na oczach kilkudziesięciu osób i plotki rozeszły się, zanim nawet zdążyłam wyjechać. @ Goszka Nie improwizowała przez cały czas. Na początku odczytywała pytania z kartek, choć prędko zaczęła je zmieniać (zmiany w rodzaju "podaj najdłuższą rzekę Niemiec" na "podaj trzy najdłuższe rzeki Niemiec" i w drugą stronę - zamiast "wymień 3 kraje graniczące z Egiptem" było "na jakim kontynencie leży Egipt"). Lata układania sprawdzianów i kartkówek wyrabiają taką umiejętność. Do wymyślania przeszła później. Gdyby udawała, że czyta z tych kartek, pewnie nikt by się nie zorientował, ale kilka razy nawet nie spojrzała, co na nich jest i to ją zdemaskowało.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2011 o 10:17
40 szkół i małe miasto???/ tylko 5 milionów obywateli czy co?
OdpowiedzNie, jakieś 75% mniej. ;D W ulotce o mieście napisali, że mają jakieś 37 czy 38 szkół, ale liczonych razem ze wszystkimi liceami profilowanymi, zawodówkami, policealnymi, liceami zaocznymi itp. Nawet w małych miastach, jak tak przeliczyć, wychodzi sporo szkół.
OdpowiedzMieszkam w 5 tysięcznym i mam 1 szkołe, gimnazjum, 2 przedszkola
OdpowiedzAle już w szesnastotysięcznym Namysłowie (miasto mojego ulubionego browaru, stąd przykład) wikipedia naliczyła ich 18. :) Tamto miasto ma zaś nieco ponad 60 tysięcy mieszkańców, więc 40 szkół przeróżnych to wcale nie tak dużo.
OdpowiedzDożywotni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela. Gdyby taka s.ka uczyła moje dzieci (oszustwa i w konsekwencji złodziejstwa), napisałbym do ministerstwa edukacji omijając kuratorium (a nuż ma tam psiapsiółki). Patologia.
OdpowiedzWstydu trzeba nie mieć, żeby sie tak sponiewierać za 200 zł...
Odpowiedz