Historia nie tyle piekielna co raczej śmieszna, chyba najśmieszniejsza jaka zdarzyła mi się w pracy. Dzwoni pan, mówi, że leży w rowie w samochodzie i nie może się wydostać, prosi też o karetkę, nic poważnego jakiś ból w klatce. Na miejscu zastajemy auto na dachu, w rowie. Wyciągamy pasażera, ratownicy z karetki badają go, a on do nas monolog:
"Panie K***A, ale ten ch*j mnie załatwił! Chciał kupić auto, jazda próbna i sk******n przycisnął gaz i wylądowaliśmy w rowie. No to on wysiadł i sobie poszedł, a ja nie mogłem się wydostać"
I tutaj pojawia się problem, bo mamy poszkodowanego, który uciekł, trzeba go bezwzględnie szukać, może być ranny albo w szoku, może gdzieś zemdlał i się wykrwawia i ogólnie w ten deseń. Z pomocą przyszła policja dali pieskowi do powąchania jego kurtkę (została w aucie). Pana znaleźli kilometr dalej w knajpce, spokojnie sączył piwko.
Dziurawa droga państwowa
No tak, piwo lekiem na wszystko... :/ Skąd się tacy ludzie biorą? Rozumiem wjechanie do rowu, no ale żeby zostawić kogoś w samochodzie i iść na piwo?
Odpowiedz"Panie władzo, ja z tego szoku tak !"
OdpowiedzJak miał coś we krwi, to teraz zwali na piwo wypite po wypadku. Głupi to on nie był.
OdpowiedzSpowodował wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia nieudzielająca pomocy , przecież to jest karalne!
Odpowiedzi w momencie zatrzymania pod wplywem alkoholu ;)
OdpowiedzStraszne jest to, ze jeśli temu drugiemu facetowi coś by się naprawdę stało, nie mógłby zadzwonić, to co by wtedy było ? Ludzie czasem nie mają sumienia. Dobrze, że dzwoniący nie był w jakimś kiepskim stanie.
OdpowiedzPan miał za przeproszeniem nasr*ne do główki.
Odpowiedz