Któregoś pięknego dnia do POK-u podchodzi kobieta, wiek (na oko) 60+ z mężczyzną lat trzydzieści cośtam. Oboje wyglądali całkiem normalnie. Skończyłam obsługiwać ostatniego klienta, obracam się w stronę owej parki, uśmiecham sie serdecznie, pytam w czym mogę pomóc i słyszę...
- KIEROWNIKA!!! - żąda kobieta patrząc na mnie takim wzrokiem, że gdybym miała loczki na głowie, to by mi się bankowo rozprostowały ze strachu.
Mój uśmiech blednie, bay bay piękny dzionku, lecz trzymam fason, no bo kto da radę, jeśli nie ja?
- Bardzo proszę o zachowanie spokoju. Proszę powiedzieć, co się stało?
- Jeszcze nic, dopiero się stanie! Jeśli nie zobaczę się z najwyższym kierownikiem w ciągu kilku sekund to dopiero zobaczycie co się stanie!
Kierownika wzywamy w ostateczności (do tego był sezon urlopowy i byliśmy zdani praktycznie sami na siebie tego dnia) więc staram się załagodzić sytuację.
- Proszę mi powiedzieć w czym mogę pani pomóc?
- Pani? A pani jest kierownikiem? Z nikim gorszym nie będę rozmawiać!
Ohoho, paniusia różki pokazuje. No cóż, ja tam się za GORSZĄ nie uważam. A na usta ciśnie mi się tekst, że kierownik nie rozmawia z nikim poniżej rangi prezydenta. I to najlepiej Stanów Zjednoczonych. No ale co ja będę dyskutować z takim pancernikiem?
- Rozumiem. W takim razie proszę podać konkretny powód wezwania kierownika, ponieważ nie wiem, którego mam przysłać.
- Aha, no to ja chcę rozmawiać z kimś, kto jest odpowiedzialny za zatrudnianie pracowników w tym sklepie. Bo mój Franio już tydzień temu składał tu swoje CV i nadal nie dostał od was żadnej odpowiedzi! To jest skandal! Już od kilku dni powinien tu pracować! U was to się pewnie pracownicy co 5 sekund zmieniają, więc etaty macie. Tylko pewnie pani i pani koleżaneczki wyrzucacie CV do kosza na śmieci i kierownik ich na oczy w ogóle nie ogląda!
I tu mi się ciśnienie podniosło, bo wszystkie CV, które do nas trafiają ZAWSZE wędrują do biura kierownictwa, a potem w specjalne segregatory. Osobiście tego pilnujemy. Tylko, że większość ludzi nie potrafi zrozumieć, że mimo iż nasz sklep zatrudnia grubo ponad stu pracowników, to wolne etaty mamy raz na kilka miesięcy. Postanowiłam osobiście wytłumaczyć to owej parce, bo wiedziałam jak bardzo zajęty był nasz kierownik personalny. Akurat tego dnia miał dwa audyty i telekonferencję z głównym dyrektorem. I nie wiem czy by mi darował zawracanie głowy z tak błahego powodu.
- Bardzo mi przykro, lecz brak odzewu z naszej strony nie jest spowodowany złośliwością pracowników POK-u, lecz brakiem wolnych etatów. Proszę uzbroić się w cierpliwość i czekać na telefon od nas. Wolne miejsca pracy mamy średnio co dwa - trzy miesiące. Jak tylko zwolni się etat na którymś dziale, to zaprosimy pana Franciszka na rozmowę kwalifikacyjną. Może podam numer telefonu do nas, będą mogli państwo dzwonić i się dowiadywać... - nie dała mi nawet dokończyć.
- No do jasnej cholery! - uderzyła pięścią w ladę - O czym ty dziecko do mnie mówisz?! Jaka rozmowa kwalifikacyjna?! Czy ty czytałaś jego CV? No czytałaś? Czy ty wiesz jakie on ma wykształcenie? Ty mu pewnie do pięt nie dorastasz, dziecino! On już by tu od kilku dni pracował, może nawet na twoim miejscu, gdybyście jego CV do kosza nie wyrzucili. Już ja wiem co to za ziółka z was są.
No więc ziółko nr jeden, czyli zdesperowana Casandra spojrzało na Franusia, potem na mamusię (chyba mamusię) i rzuciwszy "zaraz wracam" oddaliło się z pola bitwy po pracownika, który będzie gotowy przeprowadzić mój plan. Znalazłam go szybko, ściągnęłam z palety z napojami, otrzepałam mu ubranko z kurzu, doprowadziłam poczochraną czuprynę do ładu, schowałam do kieszeni plakietkę z napisem "pracownik do spraw rotacji towaru" i poinstruowałam go co i jak. Krzyś zachęcony wizją zimnego browarka po pracy podchodzi do POK-u stanowczym krokiem z mina mówiącą " co to nie ja". Słuchajcie, szef jak ta lala!
Dopada go pancernik, wciska w rękę CV i zaczyna swoją niekończącą się opowieść, co raz paluchem pokazując na mnie. Krzyś-kierownik czyta uważnie CV, mierzy Frania z góry na dół uważnym spojrzeniem, znowu zerka do CV, znowu patrzy na Frania, robi mądre miny, kręci głową, potem kiwa nią, potakuje i zaprzecza, udaje, że się zamyśla, a to wszystko z pełną powagą. W tym czasie kobieta cały czas nawija mu makaron na uszy. W końcu Krzyś-kierownik wydaje wyrok!
- Jest mi bardzo przykro, ale nie ma u nas pracy dla ludzi z pana wykształceniem. Jest pan dla nas za dobry, po prostu. A ja nie mogę pozwolić na to, by ktoś z takimi umiejętnościami jak pan marnował się u nas. Sumienie by mnie zagryzło.
Franio przyznaje mu rację, grzecznie dziękuje za poświęcony czas, bierze pod rękę zaszokowaną opiekunkę i rusza do wyjścia z tekstem:
- A mówiłem ci, że z magistrem na kasy nie sadzają...
Z czystej ciekawości znalazłam jego CV w biurze. Było w segregatorze z napisem "JESTEŚMY NA NIE" i miało doczepioną karteczkę o treści "mamusia dzwoniła już cztery razy, mówiła, że nas załatwi".
największy plus za "pancernika":D
OdpowiedzNajwyższy kierownik ma 188 może być ? :D
OdpowiedzBiedny chłopak, z taką mamuśką to on nigdzie pracy nie znajdzie!
OdpowiedzPo co mu praca, mama się emeryturą podzieli i będzie dobrze.
OdpowiedzDorosły facet a mamusia z nim chodzi kłócić się o pracę...mnie by było wstyd.
OdpowiedzMyślę, że z taką mamusią to może nie mieć wyboru :S
OdpowiedzPlus za przekupienie Krzyśka browarkiem ^^
OdpowiedzMusiało być piwko, za butelkę mleka by nie pomógł:-)
OdpowiedzNo tak, bo pomoc bezinteresowna już nie istnieje...
Odpowiedza ja popieram zminusowanego iGraGitara, ja bym bez niczego pomogła
OdpowiedzZapamiętać: Nie pić podczas czytania historii Casandry, czy to o Psorce, czy jakimkolwiek innym zdarzeniu ! :) Swoją drogą ciekawe czy Franio znalazł gdzieś pracę, czy całe życie będzie pod spódnicą mamusi ...
Odpowiedz"mamusia dzwoniła już cztery razy, mówiła, że nas załatwi". Rozłożyło mnie to ^^
OdpowiedzOj nienajlepiej to wygląda jak rodzic prosi za tak dorosłe dziecko [co innego jak osoba jest nieletnia]. Ja pracuję nieco po znajomości, aby w spokoju studia dokończyć, ale w McDonaldzie (czyli praca nie wybitna, ale jak na kogoś bez kwalifikacji opłacalna) jak pracowałam to przyszła mama z córką, mniej więcej w moim wieku wtedy, koło 19-20 lat. Mówiła że córcia artystka, że filmy kręcić chce, że to, że tamto, fukałą na kierowniczkę zmiany (która nie odpowiada za zatrudnienia) i poszła z córcią na rozmowę do biura mówiąc jaka to ona nie jest a kierownicy, pracownicy i inni powinni sięcieszyć, że będą ją mieć w składzie. Oczywiście przezornie stwierdzono, że nie ma na razie etatu, chociaż było to kłamstwem. /// Koniec historii: "córcia" przyszła do nas kilka dni później i przeprosiła wszystkich ciastkami, potem sama poszła na rozmowę kiedyśtam umówioną i pracowała ze mną na kasach. Co powiedziała na rozmowie? "Błagaaaam ja się muszę od niej wyprowadzić". Zadziałało.
OdpowiedzA teraz módl się by kobieta nie czytała "Piekielnych" bo naprawdę Was załatwi :) Ta historia świadczy o organizacji pracy w takim markecie. W zasadzie o jej braku. Do POKu z CV? Macie wpisane przyjmowanie takich dokumentów w swoich obowiązkach służbowych? Twoja reakcja, choć zabawna była mało odpowiedzialna. Szczęście, że trafiłaś na głupiutką kobietę. Inteligentna mogłaby Cie pozbawić pracy jeszcze tego samego dnia. Tylko mało prawdopodobne, by mądra przychodziła z synem, starym bykiem, na rozmowę w sprawie pracy.
OdpowiedzJak by była inteligentna, to by wiedziała, że takimi działaniami uniemożliwia synowi znalezienie jakiejkolwiek pracy. Za ciebie też mamusia pracy szukała?
OdpowiedzNie... ale pójdę po moją Mamusię bo zaraz mnie pobijesz...
OdpowiedzCass, no ale czy ty nie widziałaś jakie on ma wykształcenie?!
OdpowiedzCudowna historia. A przy okazji mam pytanie - co się dzieje z CV rozpatrzonymi negatywnie? Niszarka? Czy zostają skatalogowane "na wieczną rzeczy pamiątkę"?
OdpowiedzHmm, też jestem ciekawa - ale takie perełki, jak widać w opowieści, pewnie zostają jako przestroga na przyszłość ;)
OdpowiedzJak była już opowieść o Freddie Krugerze z ulicy Wiązów czy demonicznym golibrodzie z Fleet Street to teraz będzie Mamusia z Urzędu. ;]
OdpowiedzCasandra...A tak na serio. On naprawde mial za wysokie kwalifikacje czy jego CV trafilo do teczki "jestesmy na nie" bo mamusie ma walnieta?
OdpowiedzTeż bym się chętnie dowiedział ;)
Odpowiedzno normalka... tylko nie rozumiem w czym byl problem wezwania kierownika lub umowienia go na spotkanie o okreslone porze? twoim zadaniem nie jest chronic kierownika przed praca - niech on tez cos robi np. rozmawia z takimi ludzmi - w tym dniu byl zajety wiec po cobylo kombinowatrzeba bylo powiedziec kobiecie: "tym zajmujue sie kierownik personalny a dzis go nie ma bo pojechal do centrali/dyrekcji" prosze przyjsc jutro czy kiedy tam bedzie - a jak bedzie to go wezwac i tyle! pewnie by kobiete opieprzyl - i to ty bylabys ta dobra...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2011 o 10:43
Nie ma się z czego śmiać, pracowałam jako korepetytor młodzieńca, który przystępował do matury. Ja- IV rok studiów, on- kilka lat starszy ode mnie, nie skończył LO, bo "miał problemy ze sobą". Matka ładowała w korepetycje z wszystkich przedmiotów kupę kasy i sama go tak "wypieściła", że w końcu miesiąc przed maturą zrezygnował. Mama potrafiła też zadzwonić o 8 rano i odwołać lekcje bo "syn się nie wyspał". Szkoda mi było tego chłopaka do momentu, gdy stwierdził, że chce iść na studia, bo nie jest stworzony do pracy przy łopacie (pomimo tego mojego IV roku studiów zdarzało mi się zapieprzać za granicą na taśmie produkcyjnej i innych ciekawych "przybytkach"). Pomijając fakt, że 25-letni chłopak NIGDY nie pracował!
Odpowiedzfajnie byloby miec taka mame... wszystkie powinny tak dbac o swoje dzieci!
OdpowiedzJestem pracownikiem POK... Wiedziałem że casandra ale myślałem że o psorce bedzie ;p
OdpowiedzDaj spokój, praca Casandry nie kręci się tylko wokół Psorki :D
OdpowiedzZ takimi ludźmi nie ma co gadać.Zaopatrz się w shotguna pod ladą:)
OdpowiedzJakubp1985, jak widzę filmów się naoglądłeś, bądź za dużo komiksów ;D
Odpowiedz