Historia z wczoraj, kto piekielny oceńcie sami.
Wracam do domku z pracy, godzina 16:30, bo wcześniej wyszedłem, jadę drogą z Piaseczna do Gołkowa. Tuż przed samym Gołkowem lekki korek przed piekielnym niekiedy skrzyżowaniem. Nie wiem co mnie skłoniło do spojrzenia w lusterko… widzę autobus PKS odbijający w lewo, w prawo na pobocze ale za to nie hamujący w ogóle! Jak w kalejdoskopie przeleciała mi historia z moim poprzednim samochodem mercedesem beczką rocznik 77, który to został zdemolowany przez wjechanie w bagażnik.
Ale tu zimna krew, w końcu doświadczenie ;-), odbijam nieco w lewo, widzę że autobus zahacza tego za mną, z przeciwka akurat pusto to rura na lewe pobocze. Autobus tymczasem kasuje opla omegę kombi, opelek wpycha hondę na transportera. Karambol aż miło… jak już się wszystko uspokoiło wysiadamy, ktoś ranny? Nie, wszyscy cali. Co się stało? Hamulce zawiodły. I tu można by spodziewać się awantury, krzyków, wyzywania, spazmów, hiszpańskiej inkwizycji… ale nie, pełna kultura, jak się pani czuje, chyba dobrze, a pan, też przeżyję, to co policję wzywamy, no tak, już dzwonię. Samochody pościągaliśmy na pobocze i czekamy. Tuż przed policją jednak przyjechał małżonek najbardziej poszkodowanej pani z opla omegi. No i nie darował. Wyzwiska, krzyki, słownik wyrazów obelżywych w całości cytował. I po co? Nie wiem, wszyscy patrzyli na nią, jak ona z takim burakiem może? Aż przykro było patrzeć. Przyjechali na szczęście panowie policjanci, ekipa znana z telewizji (stop drogówka), pana pieniacza uspokoili.
Nie wiem tylko po co ludzie tak się zachowują, żona cała, samochód albo wyklepie, albo nowy… ubezpieczenie autobusu zapłaci. A mogło być tak miło w tak nietypowych, groźnych w sumie okolicznościach przyrody.
droga do domu
Widzisz, zawsze sie moze zdarzyc tak, ze ludkowie mieli tym samochodem jechac wieczorem na lotnisko, zeby leciec na wymarzone wakacje lub czlowiek nie bedzie mial czym do pracy dojezdzac i dlatego tak sie zachowal?
OdpowiedzDlatego należy zwyzywać kierowcę autobusu za mechaniczną winę sprzętu? Albo współposzkodowanych za to, że raczyli stać pomiędzy jej samochodem i autobusem, bo gdyby ich tam nie było to by na pewno nic się nie stało?
OdpowiedzAlbo po prostu martwił się o swoją żonę i był wkurzony...nie nie to niemożliwe w jakim świecie ja żyję?
Odpowiedz@Reif, czyli bycie wkurzonym i strach o rodzinę daje człowiekowi prawo wyżywać się na niewinnych osobach, które również są poszkodowane? Ktoś tu nie potrafił panować nad sobą i na siłę szukanie wytłumaczenia nie ma sensu.
OdpowiedzNie... ona do pracy jechała, spóźniła się trochę, ktoś po nią przyjechał. A on... no cóż, typ pieniacza wściekłego.
OdpowiedzTypowy przedstawiciel gatunku Mężus Piekielnikus z rodziny Mamkompleksus Irytatus
OdpowiedzZ treści historii rozumiem że tobie i twojemu samochodowi nic się nie stało ? ;)
OdpowiedzNo właśnie! Jakimś cudem zobaczyłem w lusterku co się dzieje na tyle wcześnie, a z przeciwka nic nie jechało, że zdążyłem uciec na lewe pobocze. A stałem za tą omegą od piekielnego mężusia... Tłumaczę sobie to moim przewrażliwieniem na "dupne dzwony" od czasu masakry mojej beczuni.
OdpowiedzNikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji!!!
OdpowiedzKardynale Kieł! Przynieś... poduszeczki!
Odpowiedz