Historia sprzed może 2 dni. Na siłownie dojeżdżam rowerem z zapinką na wypadek kradzieży (istotne). Ale, że przed siłownią nie ma gdzie podpiąć, to tylko zabezpieczam koło, w końcu niedoszły złodziej nigdzie nie pojedzie. Szczerze mówiąc ani razu mi się nie przydała, ale dziś dziękuję sam sobie za to, że wydałem te głupie 30 złotych na nią. W końcu taki widok był tego wart :) Do rzeczy.
Wychodzę z siłowni i tylko kątem oka widzę jakąś blondyneczkę. Szczerze mówiąc, żaden z niej plastik, ani typ ĄĘ. Po prostu zwykła babeczka, trochę przy kości, na oko 20 lat, blond włosy (raczej naturalne ale co ja się tam znam, platynowe to to nie było), bez wyrazistego i uderzającego makijażu, po prostu zwykła klientka siłowni. Nawet nie zwróciłem na nią uwagi dopóty, dopóki nie zechciałem odjechać.
Podchodzę do roweru i chwytam za kierownicę, chciałem wyjąć z kieszeni klucz, żeby odpiąć rower kiedy usłyszałem w/w panią. [b]-blondyna [j]- ja
[b]- HALO HAAAAAALOOO!! Zostaw mój rower małolacie pieprzony!! W dupie ci się przewraca czyjeś rzeczy kraść?! Nie stać cię czy jak ?
w pierwszej chwili nie zajarzyłem, że to do mnie, póki w/w nie podbiegła i nie zaczęła mnie odciągać od roweru.
[j](ze stoickim spokojem) - Przepraszam panią bardzo, jaki ma pani problem, że JA chcę odjechać MOIM rowerem?
[b] - On nie jest twój tylko mój !! Wczoraj spod siłowni mi go ukradziono i to na 100% jest mój, odwal się i idź sobie!
[j] - Ciekawią mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, od kiedy jesteśmy na TY? A po drugie, jak mogłem pani wczoraj zwinąć rower, skoro mnie tu wczoraj nie było?
[b] - Mnie to nie obchodzi, to jest mój rower i mam na niego papiery!!
[j] (minka 0.o chyba najlepiej odwzorowuje moją minę) - To również jest ciekawe, bo rower dostałem od cioci za darmo, po tym jak mój się zepsuł (prawda).
[b] - FIGA GÓWNIARZU, PATRZ !! (wymachuje mi jakąś kartką przed nosem. Sorry ale nie widziałem w tej kartce żadnego dowodu, ale w mojej głowie już uknuł się plan.)
[j] - Wie pani co? Chyba ma pani rację, cóż ten świstek to niepodważalny dowód. Proszę bardzo ja pójdę pieszo...
Babka zwycięska mina, ja odsuwam się kawałeczek i obserwuję sytuację. Wdrapała się na rower, nóżka w górę i rusza. Nagle jak nie walnęła o glebę.... Zapomniała o przypince.
Korzystając z sytuacji, podniosłem swój rower, odpiąłem przypinkę, i wciąż ze stoickim spokojem pojechałem do domu. Z daleka słyszałem tylko jak paniusia wzywa pomoc, że rower kradną.
siłownia
po policje było zadzwonic :)
Odpowiedztaaa -.- . Ja zabezpieczam rame i bez problemu ;]. Ale ta zapinka podpięta do koła by zobaczyć jebudup tej blondyneczki była najważniejsza ;]
Odpowiedzwłaśnie. I niech udowodni, że to jej
Odpowiedzczy to nie jest oskarżenie o kradzież? na to są chyba paragrafy
Odpowiedznie chyba, a są. A tą scenkę z glebą bym chętnie zobaczyła :D
OdpowiedzNa pilicję dzwonić i zgłosić napad z kradzieżą art. 280 § 1. Całkiem ładne wyroki za to dają
OdpowiedzA teraz pomyśl sobie, mówisz że samo koło zabezpieczasz. Tylko że ktoś sobie może Twój rower łatwo wziąć na ramię i wynieść 100 m dalej za jakis winkiel, odpiłować blokadę i pojechać gdzie mu się podoba. Ja swój rower zabezpieczam dwoma zapinkami: ulockiem ramę do stojaka/ew. jakiegoś słupa i długą zapinką dwa koła, bo nie mam śrub tylko na dźwigienki. Także lepiej się zastanów, żeby lepiej rower zabezpieczać :)
Odpowiedzsprawa jednak wygląda tak, że moja zapinka ma długość z tego co pamiętam 2 metrów i szerokość jak do motocykla, po teorytycznie zapinka jest do motocykla. Trudno byłoby to komuś piłować. Poza tym, kto by chciał taki rower ;p Wcale nie jest to coś mega
OdpowiedzDaję plusa mimo sporej ilości błędów ortograficznych ;) Swoją drogą najfajniejsze było "to puty" :D
Odpowiedzoj tam, nie moja wina, że z ortografii jestem cienki ;p w ogóle dziwię się, że zacząłem stawiać przecinki, bo moja pani mnie goni o to, odkąd pamiętam
OdpowiedzTwoja wina! Było się trzeba uczyć, to nie jest trudne... http://sjp.pwn.pl/
OdpowiedzA czyja wina? :/ Staram się ludzi nie gnębić, nadgorliwość gorsza od faszyzmu, ale takie idiotyczne tłumaczenie...
OdpowiedzA ile masz lat?
Odpowiedz@kaskapa nie ma czegoś takiego jak puki w telefonach, tylko PUK( ang. Personal Unblocking Key), więc innych poprawiasz a sama nie umiesz. Zadzwoniłbym na policję, bo samo machnięcie papierkiem mnie nie ruszy, skoro jego nie mogę przeczytać. Wtedy niech udowadnia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lipca 2011 o 14:22
A widziałeś liczbę mnogą od PUK? Bo akurat jesteśmy w Polsce i mówi się "Jedziemy do IKEI", mimo, że prawidłową formą jest "Jedziemy do IKEA". Tak samo mówi się "Idę do GUSu" a nie "Idę do GUS". A może nie dostrzegłeś też ironii, w której chciałam pokazać różnicę między puki a póki?
OdpowiedzProfesor Miodek mówi nt. odmiany słowa "IKEA": http://www.youtube.com/watch?v=Wo5Jtc2Dtho
OdpowiedzO rany, ja naprawdę nie rozumiem tego świata - to nie jest pierwsza historia o tym, że ktoś próbował zaiwanić czyjąś własność (dużo było historii o zwierzętach), a o kradzież oskarżał właściciela owej "ruchomości". Czy ludzie mają rzeczywiście aż tak narąbane we łbach??? Dorosły człowiek, który kradnie jakąś rzecz i jeszcze twierdzi, że to właściciel jest złodziejem??? No to przecież leczyć trzeba, albo od razu odstrzelić...
OdpowiedzDlatego ja skorzystałem z akcji policji i wypalili mi na ramie numer. Dostałem świstek, że rower z numerem takim, a srakim to moja własność i tyle. :)
Odpowiedzjeszcze miałeś czelność zarąbać jej kluczyk od zapięcia
OdpowiedzAle nie wiem czy dla policji sprawa byłaby taka oczywista. Chłopak dostał rower od ciotki, więc potwierdzenia nabycia też nie ma, a kluczyk do zabezpieczenia to żaden dowód, równie dobrze można kupić zabezpieczenie, przypiąć stojący na ulicy rower i twierdzić, że mój, bo mam kluczyk/znam kod.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 sierpnia 2011 o 8:52
Co prawda, to prawda!
OdpowiedzBARDZO ZLA POSTAWA _ BARDZO !!! kobieta byla oszustką i potencjalna złodziejką - trzeba bylo natychmiast wezwać patrol policji - grzecznie ale stanowczo powiedzec - prosze pczekac zaraz wezwiemy patrol i wszystko sie wyjasni a gdyby kobieta zaczela uciekac - to (np. pojechac za nia , zobaczyc gdzie mieszka) i od razu udac sie do najblizej komendy zawiadamiajac oprobie kradziezy - z dokladnym opisem i podaniem miejsca gdzie sie udala taka osoba! (dobrze byloby tez postsarac sie o jakiegos swiadka moze trzeba bylo wezwac jakegos kolega z tej silowni aby poswiadxzył probe kradziezy) ZLODZIEJSTWO TRZEBA ELIMINOWAC W ZARODKU !!! P.S. gdyby tej kobieie naprawde cos ukradziono to sama wezwalaby policje aby zlapali sprawce!
OdpowiedzA mnie tylko zastanawia jak trzeba być głupim, by myśleć, że prawowity właściciel uwierzy, że jego własność nie należy do niego
Odpowiedz