Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem Wam jeszcze jedno zdarzenie z parkingu mojego bloku. Miało miejsce jakiś…

Opowiem Wam jeszcze jedno zdarzenie z parkingu mojego bloku. Miało miejsce jakiś rok temu.
Parkuję na parkingu niedaleko domu. Połowa moich sąsiadów też raczy stawiać tam swoje samochody. Ogólnie parking jest bardzo duży jak na taki międzyblokowy (normalnie stawiają 20-30 miejsc i koniec, oczywiście o ile postawią aż tyle).

Był to koniec miesiąca, byłem prawie kompletnie spłukany po zapłaceniu rachunków i życiu cały miesiąc, a jakby było mało szef zapowiedział, że wypłata będzie przesunięta na początek następnego miesiąca, a nie na koniec tego... Wściekły jechałem do pracy i nagle policjant popyla za mną na motorku i każe mi zjechać. Moja wściekłość skoczyła ze trzy poziomy wyżej, bo teraz to spóźnię się do pracy. Okazało się, że... Nie mam tylnej tablicy rejestracyjnej! Zaskoczony tym faktem zacząłem tłumaczyć, że nie mam pojęcia jak to mogło się stać.
Jeszcze tego samego dnia pojechałem na komisariat i chciałem, że tak powiem, podpytać jak dorobić taką tablicę. Policjant jednak wytłumaczył mi, że lepiej wyrobić nowe, bo nie wiadomo co ze starą, kto ją używa itp. "Fakt" - pomyślałem. Ktoś będzie przekraczał granicę z kilogramem koki na mojej tablicy i mnie będą ścigać. ;) I zaczęło się, wyrabianie tablic, papierki, dokumenty, zaświadczenia - ogólnie cyrk na kółkach. W dodatku kosztowy jak na moja kieszeń po miesięcznym życiu i przesuniętej wypłacie... Moja wściekłość znów podskoczyła kilka poziomów. Tyle zmarnowanego czasu, pieniędzy, paliwa i nerwów...

Jakiś czas później spotykam panią Jolkę, mamę Bartusia (tak, tego samego co w innej historii), jej nos zawsze dziwnym trafem znajduje się tak wysoko, że widać dokładnie, co ma wewnątrz i chętnie "pufa" na wszystko co się jej nie podoba. Innymi słowy to idealna pacjentka dla otolaryngologa. ;) Zaczepia mnie na klatce:

J - Panie Piotrze, niedawno wyjeżdżałam na lotnisko, wie pan, ja jeżdżę często na wakacje. I niechcący przy wyjeżdżaniu z parkingu puknęłam panu w tył samochodu...

Tu moje oczy zaczęły zdradzać objawy chęci mordu.

J - ... i chyba lekko pękło panu to-to takie od tablicy. Ale rozumie chyba pan, że ja się spieszyłam na wakacje!

Nadal się nie odzywałem, ale moje pięści zaczęły zaciskać się w bojowym nastawieniu...

J - Każdy by to zrozumiał, że ja nie mogę przejmować się takimi rzeczami. Poza tym, pfff, co tam się mogło stać? Zaproszę pana na kawę KIEDYŚ i będzie po sprawie!

Moje zęby coraz mocniej we wściekłości zagryzały wargi...

J - W sumie mogłam panu to powiedzieć zaraz po powrocie, jakieś dwa tygodnie temu, ale po co! No i kto, ja? Ja miałabym iść na to pana piętro, taki kawał (!) drogi? Przecież nikt by MI takich rzeczy nie kazał robić, pan także, prawda?

Tu niestety coś we mnie pękło... Poziom mojej wściekłości skoczył na niebezpiecznie wysoki poziom...

Ja - Pani Jolu, do ku... nędzy. Pomijając fakt, że tylko dzięki miłemu policjantowi nie dostałem mandatu i tego ile godzin spędziłem na komisariacie dopytując się co dalej, anulując stare tablice i martwiąc się, że na nich ktoś właśnie przemyca jakiś towar no i oprócz tego, że zmarnowałem tyle czasu na wyrabianie nowych, w nerwach i wydałem resztę pieniędzy jakie w ogóle miałem bo jest koniec miesiąca i nie mam za co teraz żyć bo pani nie chciało się wejść dwa piętra w górę, a wcześniej była pani łaskawa pier... w moje auto nie informując mnie o tym to rzeczywiście, NIC SIĘ KU... NIE STAŁO!

Pani Jolka uniosła swą głowę w charakterystyczny dla siebie sposób, pufnęła tak, że wnet smarki wyleciały jej z nosa i dodała:

J - Człowiek chce być miły dla sąsiada, na kawę go zaprasza, a ten co?! Wymagania i wymagania! Tak myślałam, że życie wśród tak nisko ustawionych ludzi będzie błędem! Jak można tak do mnie!? TAKIM TONEM!? Do mnie!?
Ja - Co mi da pani kawa, ku...!? - panienka pufnęła dwa razy niczym byk gotowy do walki, a ja dodałem sobie pod nosem - Kawę, ku... Ze szczerego złota chyba...
J - Jak tam można!? Pfff...!

I poszła.

No tak, a przecież chciałem klęknąć i pocałować ją w stopy i przepraszać z całego serca, że ośmieliłem się mieć tablicę rejestracyjną, w którą raczyła uderzyć... Tak myślę, czy nie powinienem dosłać jej bombonierki za tę sytuację...?

Sąsiedzi

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Trin32
10 12

Chyba bym ją za*ebał na miejscu....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 31

Teraz ty jej odkręć tablice i powiedz jej o tym jak wyrobi nowe.

Odpowiedz
avatar Oskim
1 11

A nie mogłeś zgłosić zaginięcia tablic i tymczasowo jeździć na samoróbkach? Tzn blachy z namalowanym numerem, widziałem że niektórzy tak jeździli jak im ktoś tablice powinął. BTW: Naprawdę aż tak słabo płacą ratownikom że na koniec miesiąca nie zostaje im wolne 80zł?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2011 o 14:19

avatar zaszczurzony
16 18

Ratownik wcale nie zarabia superhiper dobrze, ja wiem, że istnieje takie przekonanie, że ratownicy nic nie robią, a kasy dostają jak lodu. 80zł? Koszty niestety były "nieco" wyższe... Jeździłem na początku na samoróbce, ale policjant powiedział wprost, że one się raczej nie znajdą, bo jak ktoś nie użył ich w celach kryminalnych to są też łowcy tablic, którzy je zbierają bo ładnie wyglądają na ścianie w mieszkaniu...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2011 o 14:28

avatar shgetsu
8 12

@zaszczurzony w takiej sytuacji jak w historii nie wiem co bym zrobił, ale lekko by babka nie miała, ja to mam dziwne pomysły(poj*bane) to był bym zdolny np. pożyczyć taki sam samochód od kumpla i kupić perukę żeby wyglądać jak babka i przejechać na jej tablicach w nocy tak przekraczając prędkość z 40km/h i przykręcić do jej auta znów tablice

Odpowiedz
avatar aseg
7 7

@zaszczurzony: a zgłosiłeś na policje, że to szanowna sąsiadka ukradła tablice? Niech się tłumaczy. (A ciężkiej pracy ratownika to bym za żadne pieniądze wykonywać nie chciał, chyba trzeba bardzo lubić to, co się robi)

Odpowiedz
avatar mantjecki
4 4

Tablice to w sumie taki dowodzik dla auta, więc bezprawne zabranie ich oraz przetrzymanie to chyba dałoby się jakoś ukarać?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 4

Ona mi to dobrowolnie powiedziała, na policji by tego nie powtórzyła, a ja nie miałem dowodów.

Odpowiedz
avatar Kultura
19 21

Jeszcze nie wysłałeś jej czekoladek! Co się głupio pytasz! Oczywiście, że powinieneś jej dosłać bombonierkę! No, ale czego się spodziewać po "tak nisko ustawionych ludziach". Biedna kobieta musi wśród tak niewdzięcznego plebsu funkcjonować... Nie dziwię, że jej syn już nie mieszka w Twojej okolicy! Wstydź się swojego zachowania! ;)

Odpowiedz
avatar vfm
8 8

Szaleństwo najlepiej rośnie w spokojnych umysłach.

Odpowiedz
avatar kkk
46 46

A potem w wiadomościach mówią, że człowiek spokojny, miły, nieagresywny bierze siekierę, robi z kogoś rąbankę, a wszyscy zdziwieni, jak to się mogło stać. Nie wiem, jak zachowałbym się w twojej sytuacji, ale odkręcenie sąsiadce tablicy i zrobienie przy jej użyciu amatorskiej trepanacji wydaje się prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

W wypadku Zaszczurzonego trepanacja nawet nie musiałaby być taka amatorska... :P

Odpowiedz
avatar creator
5 11

Nie przepuściłbym szmacie tego, że puknęła w auto i uciekła bo na wakacje jej się spieszyło. Następnego dnia miałaby cegły na swoim aucie, płyn hamulcowy na lakierze, cztery kapcie, lusterka wywinięte na lewą stronę, wycieraczki bez piór i oczywiście tablice znalazłyby się w śmietniku.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
9 9

A wlasciwie co sie stalo ze stara tablica? Bo zrozumialem ze puknala, mocowanie poszlo, tablica odpadla. Powinna lezec przy aucie. Zakosil ktos? I jeszcze jedno - czym sie Pani Jola zajmuje ze ma tak wysokie mniemanie o sobie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2011 o 15:01

avatar zaszczurzony
11 11

Nie wiem, nie interesuje mnie życie moich sąsiadów. :) A tablice musiałem zgubić w trakcie jazdy gdzieś.

Odpowiedz
avatar wolfikowa
8 8

dzizus kwak ja pier***niczę. kkk ma rację. Mam nadzieję, że kiedyś ten plebs będzie jej potrzebny choćby w Twojej osobie. Bo jak komuś mniej spokojnemu takie coś wywinie to kawkę będzie przez kroplówkę pić

Odpowiedz
avatar Aken
9 9

Zaszczurzony, no jak to tak.. bez bombonierki? Powinieneś POPROSIĆ o mozliwość przyjścia na kawę, wręczyć bombonierkę, kwiaty a i buteleczka Red label byłaby na miejscu. W końcu jak my wszyscy jesteś plebsem i musisz wiedzieć co znaczą pańskie progi. Bogowie, dlaczego ewolucja jeszcze nie wyeliminowała takich palantów?

Odpowiedz
avatar Bastet
12 12

Może być bombonierka ale z rachunkiem w środku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

niedaleko pada jabłko od jabłoni ;/

Odpowiedz
avatar TrissMerigold
8 8

Zabić taką to mało, dodatkowo należałoby rodzinie zwrot kosztów kuli nakazać. A tak na poważnie, co za kretynka.

Odpowiedz
avatar Radachathator
6 6

Gratuluję opanowania! I jeszcze zwracałeś się do niej per pani PS - Już wiem że masz na imie Piotr, a SS to Michał (wnioskuję z historii, nie znam żadnego z was)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2011 o 16:16

avatar zaszczurzony
7 9

Tak, mam na imię Piotrek. Chociaż miałem mieć Stefan ;) Zawsze staram się zwracać urzędowo, nawyk z pracy, tam mamy taki obowiązek nawet do nastolatków, że jak nas nie poprawią, że mamy mówić na "ty" to musimy paniować.

Odpowiedz
avatar Ohtaralasso
6 6

Facet, gratuluję opanowania. Ja mam na takie przypadki za słabe nerwy. Skończyłoby się pewnie taką awanturą, że by całe osiedle słyszało. Na co dzień jestem niesamowicie spokojnym człowiekiem, ale mam wyjątkowo niski próg tolerancji na tępotę. Jeszcze raz, pełne podziwu ukłony.

Odpowiedz
avatar weron
7 7

aż nasuwa mi się na myśl cytat z piosenki: och, jak dobrze być pier*olniętym w głowę. Widać, że tej pani ktoś przyłożył w czachę akurat w to miejsce, które odpowiada za 'rozmiar' ego i coś za bardzo jej się rozrosło. Pewnie by się jej nawet głupio nie zrobiło i nie wyczułaby ironii sytuacji, jakbyś jej bombonierkę na przeprosiny za swoją niesforną tablicę zaniósł...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2011 o 16:59

avatar konto usunięte
5 5

Zastanawiam się co tacy ludzie mają w głowie? Ciągle tylko - moje i ja , ja, ja. Podziwiam za cierpliwość. Ja bym chyba odkręciła jej tablicę, zapukała do drzwi i huknęła jej nimi w głowę.

Odpowiedz
avatar calvados
3 3

Po takich tekstach następnego dnia rano nie miałaby swoich tablic, przysięgam. A wszystko da się zrobić tak, że dowodu nie będzie ;) Tylko Ty musiałbyś gdzie indziej parkować swoje auto, bo i ona pewnie chciałaby się na Tobie "zemścić"...

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
3 3

A ucieczka z miejsca wypadku nie jest przypadkowo karalna? Może należałoby to zgłosić na policję.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

bombonierkę to może nie, ale wiązankę pieśni żołnierskich powinna dostać, i to taką żeby na całe życie zapamiętała gdzie ma przód a gdzie tył

Odpowiedz
avatar KaZetPe
2 2

Ludzie to normalnie debile. Ja rozumiem, cofała auto i cofnęła za daleko, no ale wypadało by cię o tym poinformować. Gdyby nie miły policjant, to pewnie byś dostał mandat. Ale reakcja "pfff" na taką sytuacje by mnie wkur.wiła, sam czas jest przecież cenny, o koszcie tablic nie mówiąc

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Mandat 500zł z tego co policjant mówił ;) a i tak za wymiane, papierki, dokumenty, paliwo wydałem jakieś 300-350..

Odpowiedz
avatar Xyre
0 0

Och, jakbym to ja był, to gdyby moją złość zamienić na prąd, zasiliłbym cały świat na kilka lat :) Na następny raz zrób jej fatality :>

Odpowiedz
avatar auristel
2 4

Staram się nie nadużywać wulgaryzmów, naprawdę się staram ale bym sukę zaje*ał, zapie*dolił jak psa, wytarzał w psich odchodach, poćwiartował i ch... wie co jeszcze. No normalnie ja nie ogarniam tej babki. Alutka z serialu mogłaby jej buty czyścić. Sąd, prokurator, cokolwiek, to by się dało podciągnąć jako ucieczkę z miejsca wypadku (tylko dawno). Nie wiem co bym na miejscu babie zrobił... Na początek sterylizacja, co by się więcej babsko nie rozmnażało.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
3 3

Hehe, nie mam dowodów, że to ona. Jakby nie było dobrowolnie mi się przyznała, ale znając życie przy policji już by tego nie powtórzyła. ;) Gdybym miał jakieś dowody nie odpuściłbym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Czy tylko mi przyszło do głowy zażądać od niej zwrotu poniesionych kosztów?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Nie tylko Tobie, mnie również, ale jakie miałem dowody, że to ona i na jakiej podstawie mogłem domagać się zwrotu kosztów? Dobrowolnie by mi nie zwróciła, a na policję nie pójdę bo jak udowodnię, że to ona?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Trzeba było choć rzucić hasło ... a nóż widelec by się udało. Jest jeszcze jedna opcja - przeprowadzenie kolejnej rozmowy ale tym razem nagrywanej.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Nie rozmawia ze mną, omija mnie, a ja nie mam czasu ani chęci się użerać, szpiegować i podobne.

Odpowiedz
avatar linka007
3 3

hmmm Piotrze, powinienes czcic kawalek samochodu gdzie tak wyzyny spoleczne raczyly dotknac! myjni nie odwiedzac! przecie to dla plebsu nobilitacja, ze TAKI Ktos raczyl dotknac swym samochodem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Madzikka ma świętą rację. Powinieneś ją postraszyć policją. Nie tyle ją pozwać, bo komenda gówno zrobi, ale napomknąć jej, że sprawa jest złożona do prokuratury. Przecież ta paniusia tego nawet nie sprawdzi. Inni sugerowali, żeby odkręcić jej tablice - dobre rozwiązanie. A najlepiej zrób tak. Kup sobie dyktafon, albo poszukaj w komórce, albo pożycz od kogoś, a jak mieszkasz we Wrocku to ja przysięgam pożyczę Ci ten dyktafon... Tylko BŁAGAM, pójdź do niej, zagadnij o sprawę, niech powie wszystko jeszcze raz... A potem zrób ta dam, włącz jej to nagranie i niech się zesra pipa ze strachu. Takim k*rwom się nie odpuszcza. Ja bym jeszcze obgadała sprawę z wszystkimi plotkującymi moherami w bloku. Byleby Ci oddała Twoją kasę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2011 o 23:06

avatar zaszczurzony
2 2

Chciałem, ale teraz ona nawet nie odpowiada mi "dzień dobry", więc sądzę, że o tym również nie będzie chciała rozmawiać, omija mnie szerokim(!) łukiem. Może warto było wydać trochę pieniędzy żeby tak mnie omijała. ;) Teraz zresztą rzadko ją widuję, jej synuś się wyprowadził i często u niego przesiaduje (czasem słyszę jak rozmawia z sąsiadkami, że znów do synka jedzie). Oprócz tego, że mógłbym nagrać ją dyktafonem nie mam innych dowodów na jej winę, dlatego też nigdy nie ubiegałem się o zwrot kosztów.

Odpowiedz
avatar dreselu
3 3

Jestem bardzo spokojnym i zrównoważonym człowiekiem, który denerwuje się rzadko. Gdybym jednak znalazł się w identycznej sytuacji co zaszczurzony, jakieś dziecko zostałoby półsierotą, mąż wdowcem, a całkiem nieznany mi facet straciłby kochankę. Ja natomiast czekałbym na wyrok.

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

Odkręć jej tablicę i z rozpędu porysuj lakier -,- Albo spuść powietrze w oponach. Dość to prymitywne, ale cholera jasna, na sucho damulce ujść nie powinno!

Odpowiedz
avatar Lenvaldear
1 1

Zaszczurzony, bombonierkę chcesz jej kupić?! Puknij Ty się w czoło, człowieku. Tyś powinien jej zapłacić równowartość tego, co straciłeś na załatwianiu nowych tablic, ucałować jej stopy, do końca życia utrzymywać i sprzątać mieszkanie. No i zadbać o wykształcenie i byt jej rodziny do 10 pokoleń. Plus, oczywiście ta bombonierka.

Odpowiedz
avatar ieyasu
1 1

Lubisz ptaszki? Kup trochę karmy i posyp na masce bolidu upiornej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2011 o 10:53

avatar iguana90
2 2

Normalnie witki opadają... Moja mama często pożycza koleżankom mnóstwo książek i niestety czasem zapomina co i komu dała. Po paru latach jednak przypomniało jej się, że ta i ta pani ma konkretną książkę, więc zadzwoniła aby się przypomnieć (potrzebowała jej do jakiejś pracy czy coś). Rozmowa wyglądała mniej więcej tak, że mama po przedstawieniu swojej prośby usłyszała: - No wiesz co, Ala!? Czy Ty myślisz, że ja będę pamiętać o jakiejś durnej książce!? Ja przeprowadzkę miałam, ja nie mam głowy do takich rzeczy, chyba sobie żarty robisz! Ja nie będę jej szukać! (po czym "odłożyła" słuchawkę wielce oburzona i z tego co wiem nie odzywa się do nas wciąż oczekując na przeprosiny)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

My tu gadu gadu, a sprawa się sama nie załatwi. Ja rozumiem, że babka dostaje skrzydeł jak Cię widzi, ale musisz to jak najszybciej załatwić. Nic zapewne nie zdziałasz donosem na policję, ale stanąć jej pod drzwiami, zadzwonić i poczekać, czy się coś "rusza po drugiej stronie" możesz. Wtedy ją nastrasz porządnie i od tego zacznij. Nagranie z dyktafonu też ma służyć jako straszak. Strasznie trudno jest to uznać za materiał dowodowy, niestety. Piekielna Cię może prędzej pozwać za nagrywanie bez zgody. Taki nasz kraj i prawo, cóż począć. Ale widać po tym co piszesz, że woli nie mieć z Tobą do czynienia, czyli się boi. To już pierwszy krok. Będę Ci kibicować, bo jakoś mi szczególnie zależy, żeby jej się dostało za swoje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2011 o 22:26

avatar Solid
0 0

Wybierz dobrą bombonierkę... ;) nie no a poważnie to bym tej babie łeb ukręcił ale na mnie działaja takie osoby... "że niby JA mam przyjsc?" aż się gotuje w człowieku ...

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

a sprawe o kradziez tablic przez sasadke to na policje nie łaska zgłosić ??? moze i by umorzyli ale najpierw musialaby sie tam pofatygowac i kilka godzin posiedziec na komendzie , a autor móglby wystapic do sadu o zwrot kosztów!!!

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

voutek poszukaj moją odpowiedź na ten temat bo pisałem o tym już kilka razy dlaczego nie zostało to zgłoszone.

Odpowiedz
avatar jakubp1985
0 0

Niech ci kasę zwraca nowobogacka qrwa.

Odpowiedz
avatar Prezyk
0 0

BOMBOnierke to tak.. różnica Twojego niebezpiecznie wysokiego poziomu wściekłości a mojego to przepaść.. tak bym po babce pojechał że przestałaby oddychać ze strachu już nie wspomne o pufaniu :)

Odpowiedz
avatar Jasiek5
0 0

Można pozbierać wszystkie kwity opłat za wymianę tablic i posłać sąsiadce wezwanie do zapłaty z oznaczeniem terminu. A po tym terminie wnieść sprawę do sądu. Wszak ty nie chodzi o kilkanaście złotych a o dużo więcej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2012 o 12:17

avatar ggggg14
1 1

Powinna zwrócić poniesione koszty to by następnym razem się tak nie spieszyła bo by wcześniej wyjeżdżała. Powinna zwrócić poniesione koszty .Dał bym jej pocztą wezwanie do zwrotu czyli do zapłaty z uzasadnieniem wyliczanką z czego się składa koszt a jak nie zapłaci niech potraktuje to jako Wezwanie Przedsądowe a to podniesie jej kwotę . A na co ma się ONA gniewać toż gówniarą ani dzieckiem nie jest i za swoje błędy się odpowiada !!!???

Odpowiedz
avatar zioxei
-1 1

Wkur*iłem się od samego czytania tego!

Odpowiedz
Udostępnij