Troszkę ponad 2 lata temu pracowałam w dziekanacie. Choć nie było tu wiele historii zabawnych czy piekielnych, a jedną już opisałam, czas na drugą.
Pamiętam jak dziś. 9 luty, dzień po moich urodzinach, poniedziałek. Przychodzi Pan w średnim wieku. Pana nie kojarzę, ale dużo osób nawet po 40 roku życia u nas studiowało więc pytam o co chodzi. (P- pan, J- ja):
P: Ja do dziekana ( Bez zbędnego dzień dobry ).
J: Dzień dobry. Dziekan studentów przyjmuje we wtorki.
P: Nie jestem studentem. Chcę więc rozmawiać z dziekanem teraz.
J: Dziś dziekana nie ma. Przyjmuje wszystkie osoby we wtorki oraz w czasie przerw na wykładach w czwartki, piątki i soboty.
P: Proszę o numer do dziekana.
J: Nie jestem upoważniona do tego, żeby podawać numer dziekana, ale o co chodzi, może ja pomogę?
I tu względnie spokojny pan jak się nie rozzłości:
P: Bo to jest proszę Pani skandal, żeby 14ego lutego robić wykłady!!
J: Ale dlaczego?
P: Takie święto proszę pani, takie święto, a mój syn musi do szkoły przyjść, bo jak nie przyjdzie, to nieobecność będzie miał, roku nie zaliczy!!
J: Jeśli jest to jakieś ważne dla państwa święto wystarczy że syn każdemu wykładowcy z jakim ma w sobotę zajęcia powie, jak się sprawa ma i myślę, że nie będzie problemów.
P: Ważne proszę Pani!! Walentynki są!! I mój syn ma je spędzić z dziewczyną a nie od 14:00 do 20:00 w szkole siedzieć! I ja z tym do dziekana pójdę i ja mu powiem co o tym myślę i syna od razu usprawiedliwię, żeby potem on problemów nie maił.
Poszedł trzaskając drzwiami a ja nie wiedziałam czy się śmiać, czy w ogóle co..? Siedziałam i wyglądałam tak : O_o
Wyobraźcie sobie, że we wtorek wrócił i u dziekana był. Dziekan nigdy, przenigdy nie był tak wściekły. O szczegóły bałam się zapytać. Dziekan tylko powiedział:
- Ja mu dopiero walentynki urządzę...
Tak.. owy chłopak miał z dziekanem matematykę i ekonomię. To był jego pierwszy semestr. Matematykę i ekonomię ma się przez 3 semestry.
Wyższa szkoła
Ciekawi mnie tylko na ile to był pomysł chłopaka, a na ile inwencja własna ojca. Głupio by było jakby z powodu nadgorliwości ojca miał nieprzyjemności z dziekanem.
OdpowiedzSam studiowałem na politechnice. Zajęcia z dziekanem też były. Z różnymi s...nami miało się zajęcia ale żaden nie mściłby się na chłopaku za taki wybryk rodzica.
Odpowiedzmatko, skąd się tacy ludzie biorą? brak mi słów.
OdpowiedzW tym wypadku to się dziekan nie popisał... Mścić się na synu, bo ojciec ma pretensje? Poroniony pomysł.
OdpowiedzMoże dziewczyna z porządnej rodziny, ustawionej etc., ojczulek ma ambicje żeby na pewno coś wyszło i może nasrał synowi w parafie przez ten wybryk. Jakoś mało chce mi się wierzyć, że to syn go tak napuścił.
OdpowiedzNie wiem czy to ojciec szedł jako posłaniec czy jako obrońca z wyboru. Jednak znając dziekana, gdyby ojciec szedł jako samozwaniec, dziekan by się śmiał i ewentualnie ponabijał się z chłopaka. Przypuszczam więc, że on ojca nasłał.
OdpowiedzJakby mój ojciec z własnej, chorej inicjatywy poszedł w ogóle rozmawiać z kimś z moich studiów i przy okazji jeszcze narobił mi takiego syfu, to nie dożyłby kolejnej pełni księżyca...
OdpowiedzOjojoj, ale ważne święto! Padłam. Swoją drogą przypomniała mi się historia sprzed jakiś 25 lat a dotyczy ona wywiadówki u mojego brata, gdy ten był w I klasie technikum, i piekielności ojców. Zwykle chodziła na tego typu spotkania (zarówno u brata, jak potem u mnie) matula, ale tego konkretnego dnia mama miała coś do załatwienia i wysłany w zastępstwie został nasz kochany papà. Jak się okazało na miejscu, identyczna sytuacja wystąpiła w rodzinie najlepszego przyjaciela brata. Panowie, aby wesprzeć się na tym nieznanym gruncie, siedli razem w pierwszej ławce. Każdemu z nas na pewno przytrafiło się, by po złym dniu w szkole ponarzekać trochę na nauczycieli itd, czego dzielnie wysłuchiwać pewnie musiały matule i w swojej inteligencji brały na wszystko poprawkę, a kiedy sprawa nie była poważna, można powiedzieć że zapominały o niej ;) Niestety nie wszyscy panowie posiadają tę zdolność - a już na pewno mój tata i ten drugi. Wychowawczyni wspomniała o czymś, co spowodowało u panów zapalenie lampek kontrolnych i zaczęli wystrzeliwać zażalenia. Na szczęście brat oraz jego kolega nie są bajkopisarzami i opowiadane przez nich sytuacje faktycznie miały miejsce. Po tym występie tatusiów aż do końca szkoły, obaj na kilka dni dostawali od wychowawczyni koperty ze swoimi ocenami z informacją, że wszystko jest w porządku i ojcowie nie muszą przychodzić na wywiadówkę :D
Odpowiedzów chłopak!
OdpowiedzNajpierw wszyscy krzyczą, że 'ów' się odmienia i powinno być 'owy', a teraz odwrotnie. Ludzie, zdecydujcie się wreszcie...
OdpowiedzMermaid, ÓW chłopak, ale OWA kobieta.
OdpowiedzMermaid nie zrozumiałaś, często widzę napisane "ów państwo", wtedy poprawiamy na "owi państwo", ale facet może być tylko "ów"
OdpowiedzDzięki za wytłumaczenie, najwyraźniej tylko ja się w odmianie tego słowa pogubiłam, łapcie plusy :)
Odpowiedzhaha o mamusiu chłopak sobie przerąbał, co to w ogóle za święto walentynki, niech w dzień wolny zabierze gdzieś dziewczyne a nie będzie sie podporządkowywał bo ktoś sobie wymyślił 14.02 :D to nie urodziny do cholerki że daty sie nie da zmienić :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2011 o 22:59
Coś mi się wydaje, że plan był przynajmniej częściowo pomysłem chłopaka, więc dziekan dobrze zrobił.
OdpowiedzPrzepraszam, od kiedu w jednym roku jest dziewięć miesięcy o nazwie luty, żeby trzeba je było rozróżniać: pierwszy luty, drugi luty ... dziewiąty luty ? Nie prościej napisać dziewiąty lutego (albo dziewiątego lutego) ?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2011 o 13:13
ja tylko tyle chciałem napisać, że tez obchodzę urodziny 8geo Lutego :] Pozdrawiam :]]]
OdpowiedzNajgorszym sku**synem okazal sie tu byc dziekan :/
OdpowiedzPiekielnym okazał się dziekan - sfrustrowany jakiś chyba. Jak ojciec ma nierówno pod sufitem, to zaraz trzeba chłopakowi problemów narobić? Z drugiej strony "opieka" takich zaborczych rodziców potrafi zaboleć...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2011 o 13:10