Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się właśnie dość zabawna (choć cholernie piekielna) historia związana oczywiście…

Przypomniała mi się właśnie dość zabawna (choć cholernie piekielna) historia związana oczywiście z PKP.

Moja siostra na czas studiów mieszka w Warszawie, więc raz na jakiś czas wpadałam do niej, żeby się nie czuła odsunięta od rodziny ;).
Nadszedł czas rozstania, idziemy na dworzec centralny, bilet kupiony, no to tylko czekać na pociąg :).

Dodam jeszcze, że była to godzina, o której dworzec centralny jest w miarę pusty. Żadnych podstawionych pociągów, nic innego nie ma być zapowiadane, ludzi tylko tyle co czekających na pociąg do Łodzi.

Godzina przyjazdu wybiła, cyferki na tablicy ogłaszają niedługi przyjazd naszego transportu, nawet pani ogłosiła "Pociąg z Warszawy-Wschodniej do Łodzi Fabrycznej wjedzie na tor...".
Wszyscy już się szykują i gniotą koło białej linii, zerkają w głąb torowiska czy może widać już wesołe światła lokomotywy, coś gdzieś zagwizdało za ścianą (dworzec centralny łączy się z dworcem śródmieście, oddzielone są tylko betonową ścianą), ALE pociągu brak :|

Konsternacja, bo cyferki na tablicy jak się pojawiły tak i zniknęły, więc teoretycznie pociąg właśnie odjechał. No cóż. Idziemy do informacji, gdzie "miła" pani z oburzeniem informuje nas, że przecież pociąg był i to na pewno przeoczenie z naszej strony! - powiedziane tonem "czego du** zawracają, ja tu serial oglądam".

No tak, jakieś 40 osób uległo zbiorowej halucynacji i nie zauważyło kolosa stojącego przed ich nosami :]

Wracamy na peron, może naprawdę zagadałam się czy co, a ci wszyscy ludzie czekają na inny pociąg, ale okazuje się, że jednak wszyscy ulegli temu złudzeniu, że pociąg był, ale jednocześnie go nie było :) Istny pociąg widmo!!

Było mi tak wesoło, że David Copperfield tym razem zamiast jednego wagonu zaczarował cały skład, że postanowiłam nie wykłócać się dalej z miłą panią, nie spieszyło mi się, a następny pociąg miał być za niecałą godzinę.

Już w Łodzi z czystej ciekawości poszłam zapytać, czy może rzeczony pociąg duch nie zmaterializował się u nich, bo niestety na Centralnym nie mogliśmy go odnaleźć, na co tym razem kompetentna pracownica powiedziała, że tak, dojechał i że to ich wina była, bo pomylili torowiska i zamiast wjechać na dworzec Centralny, pociąg wjechał na Śródmieście, a potem wg kierownika składu nie było już sensu cofać się po resztę ludu :] Ja się z tego strasznie wtedy śmiałam, ale sądzę, że niektórym pasażerom napsuto trochę nerwów naszym "pociągiem widmo".

PKP

by elda24
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar vfm
7 7

Teoretycznie możliwe, ale w praktyce - wiedzieliby o tym już od wyjazdu ze wschodniej, żeby pogdakać pasażerom że pociąg będzie na śródmieściu stawać nie było problemów. Przejście jest bezpośrednie.

Odpowiedz
avatar Bruxa
5 7

No, prawie bezpośrednie, powiedzmy. Kawałek lecieć trzeba. No i po co się wysilać, żeby informować jakichś pasażerów? Najwyżej nie pojadą, a za bilety już zapłacili, nie? Swoją drogą, przy tej historii ten cały bardak na zachodniej to małe miki. Tam tylko czasami peron pomylą, ale żeby od razu dworzec?

Odpowiedz
avatar elda24
5 5

no cóż, nieogarnięty ktoś tam był :)

Odpowiedz
avatar Patiszon
2 4

Pociąg ninja!

Odpowiedz
avatar macska
-1 5

Po pierwsze niemożliwe, by dziewczyna widziała przejeżdżający za ścianą pociąg w części podmiejskiej tunelu średnicowego (bo musiałaby stać na peronie nr 1 - na którym zatrzymują się pociągi w kierunku wschodnim), jeśli stała na peronie na Centralnym w kierunku Łodzi, musiałby to być peron nr 3 lub 4, w kierunku zachodnim. Po drugie - jak to już zaznaczył fvm - aby pociąg wjechał na Śródmieście, musiałby już na Wschodnim zostać podstawiony bądź wjechać na tory podmiejskie. I już wtedy by wiedziano, że wjedzie na Dworzec Śródmieście. Po trzecie, niemożliwe jest wycofanie z torów podmiejskich (Śródmieście) pociągu i wpuszczenie go na tory dalekobieżne dworzec Centralny), więc takiej informacji (że nie chciało się, albo że nie było sensu) nie mogli udzielić kompetentni - jak pisze elda24- kolejarze. Historia jest całkowicie - jak dla mnie - wyssana z palca.

Odpowiedz
avatar elda24
2 2

nikt nie widział przejeżdżającego pociągu, tylko było słychać, że ze Śródmieścia jakieś odjeżdżają :) i nie wiem na prawdę jak oni tego dokonali, historia nie jest wyssana z palca :) miałam jakiś czas później podobną sytuację, tylko wtedy o dziwo ogłosili, że trza się przenieść na Śródmieście, bo pociąg odjedzie stamtąd.

Odpowiedz
avatar totalka
-2 4

a do tego czytałam to z pół roku temu..lipa

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

Miałem podobną, choć nieidentyczną, przygodę z kolejami belgijskimi. Na jednym z największych dworców Belgii (Brussel – Zuid / Bruxelles Midi) czekałem sobie na pociąg. Byłem kilkanaście minut przed godziną odjazdu, ale nie zdążyłem. Do ostatniej chwili na wyświetlaczach nie było żadnej informacji o zmianach. Nagle na minutę przed planowanym odjazdem ogłoszono przez głośniki zmianę peronu. Informacji tej nie powtórzono na wyświetlaczach, a nagłośnienie mieli tak kiepskie, że nie byłem w stanie zrozumieć, z którego peronu pociąg odjedzie, mimo ze znam oba języki, w których zmianę ogłoszono. Oczywiście nikomu do pustego łba nie przyszło, żeby wstrzymać pociąg o minutę lub dwie i umożliwić pasażerom przejście na właściwy peron. Poszedłem na skargę do dyżurnego, który mi powiedział że nie ma problemu, za godzinę jest następny pociąg. Powstrzymałem się od walnięcia go w mordę i zażądałem podania danych osoby, do której mogę złożyć skargę. Dał mi nawet formularz skargi, wysmażyłem na nim sążnisty tekst i wysłałem. Ku mojemu zdziwieniu (skargi w tym kraju są na ogół starannie ignorowane) po kilku tygodniach otrzymałem odpowiedź. Niestety jej treść świadczyła o tym, że nikt nawet uważnie nie przeczytał tego, co napisałem, tylko od razu wysłali mi gotowca. Było tam mianowicie w uprzejmych słowach napisane, żebym się nie czepiał, bo oni przecież nie są w stanie zawsze zapewnić stuprocentowej punktualności. Ręce mi opadły, ale później nausznie stwierdziłem, że ta moja pisanina miała jednak sens, bo cos poprawili w nagłośnieniu i teraz komunikaty są już wyraźne.

Odpowiedz
avatar animatter
0 0

Jorn, mieszkałam rok w Belgii, na "Midach" zdarzyło mi się nawet spędzić noc ;). Byłam stała klientką sncb, więc trochę się najeździłam. Belgowie to mili ludzie, ale fakt, muszę przyznać Ci rację, że o ile samym pociągom nie mam nic do zarzucenia, to nie raz zdarzały się nagłe zmiany peronów itd. Zwłaszcza zimą. Kiedyś wybrałam się z koleżankami do Luksemburgu. Straciłyśmy w Brukseli 3h, latając z peronu na peron, bo jak to sroga zima, sparaliżowała tamtejsze pociągi. Rozpiska sobie, wiadomości na ekranach sobie, a głos z głośnika jeszcze co innego obwieszczał. Teraz wzbudza to we mnie sentyment, a ogólnie rzecz biorąc, bardzo lubię podróżować w Belgii pociągiem ;).

Odpowiedz
avatar jakubp1985
1 1

Ja pierdzielę...takie rzeczy tylko w Polsce... Ja ostatnio wracałem z Poznania do Warszawy...pociąg 2:04 przyjechał z PLANOWYM opóźnieniem(wypadek na Wronkach)koło 4:30...(tzn planowo powinien być około 4:15 ale cóż),a potem w Łowiczu wyprzedził nas kolejny tlk który wyruszył z Poznania 5:20...no żesz qrwa...

Odpowiedz
avatar animatter
2 2

Przypomina mi to moją przygodę w Warszawie, o "pociągu widmo do Odessy". Musiałam się wydostać z koleżanka z Warszawy do naszego małego miasteczka na Wschodzie. Wczesna godzinna poranna, zima, Warszawa Zachodnia [żeby mieć pewność, że znajdą się miejsca siedzące na ponad 4 godzinną podróż]. Spieszyłam się na wizytę do dentysty. Dodam, ze koleżanka chora, ja trochę nieprzytomna i niewyspana z powodu imprezy dnia poprzedniego. Przed wejściem na peron postanowiłam skoczyć szybko do sklepiku po coś do picia. Wchodzimy na peron, jakieś 5 min przed odjazdem. Ona chora, ja też niezbyt skora do rozmów, obie chciałyśmy tylko wsiąść do tego pociągu o w spokoju dojechać do domu.. 5 min, 10 min, 20 min. Nic. nie ma pociągu. Konsternacja. Peron prawidłowy. No to do informacji. Pani nam powiedziała, że pociąg odjechał. Planowo. Musiałyśmy się z nim minąć dosłownie o jakąś minute, dwie. Pani stwierdziła, że się zagadałyśmy, co raczej ze względu na nasz stan było mało prawdopodobne ;). Do dzisiaj śmiejemy się z pociągu widmo "do Odessy". I nigdy więcej rannych pociągów na kacu ;).

Odpowiedz
Udostępnij