Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Deratyzacja na wesoło, czyli sąsiedzkiego piekiełka ciąg dalszy... Sąsiedztwo zza płotu wyjechało…

Deratyzacja na wesoło, czyli sąsiedzkiego piekiełka ciąg dalszy...

Sąsiedztwo zza płotu wyjechało na wakacje, zostawiając dom pod opieką córek. Dziewczyny zaprosiły swoich partnerów i jeszcze kilka osób i generalnie rzecz ujmując, młodzież zachowywała się wyjątkowo kulturalnie. Nikomu nie przeszkadzali i całą okolicę wprawili w zdumienie, jako że rok temu syn sąsiadki zza drugiego płotu i jego kolega wspólnymi siłami podpalili górę suchej trawy, a przy okazji altankę. Ale to temat na inną opowieść.

Siedzieliśmy właśnie przy obiedzie, gdy przybiegła z wrzaskiem starsza córka sąsiadów. Przez moment wyobrażaliśmy sobie straszne scenariusze z udziałem kilkorga nastolatków pozostawionych bez nadzoru: wypadek, pożar, wybuch gazu, atak padaczki... Nie!
- Szczury! Szczury pod garażem! - piszczało dziewczę. - Niech pan sąsiad to zobaczy, bo co my zrobimy, jak to się rozniesie!
- Dużo tych szczurów? - zapytał tata.
- Dwa martwe leżą, ale jeszcze jednego żywego widziałam.
Ojciec poszedł, bo Bóg wie, co tym dzieciakom do głowy przylezie. Sądząc po histerii panienki, gotowi byli wysadzić szczura razem z połową wsi. Chwilę później dołączyłem do ojca i zobaczyłem, że żeńska część ekipy trzyma się jak najdalej od miejsca, w którym leżały martwe szczury, a męska też niespecjalnie garnie się do usuwania kłopotliwych gryzoni.
- Dobra, sprzątnijcie te zdechlaki i gdzieś zakopcie, a ja poszukam trutki - powiedział ojciec. - A ty co robisz, dziecino?
Chłopak jednej z sióstr włożył rękę z zapalonym papierosem do dziury pod garażem (rzekomo pies ją wykopał, a szczury stamtąd wychodziły).
- Może tego żywego wypłoszę albo otruję dymem.
- Koleś, paliłem przez szesnaście lat i jak widać, nadal żyję. Szczur tym bardziej nie zdechnie, a jeśli już zechce, to wlezie głębiej. - Wręczyłem mu łopatę. - Zakop trupy. Idę sprawdzić, czy gdzieś jeszcze są dziury.
- On tego nie zrobi, on jest z miasta - broniła go jego dziewczyna, bo młody wzdrygnął się z obrzydzenia.
- Co z tego? To już w mieście dołów nie kopią?
- Ja nie umiem... - przyznał.
- Ech... Dobra, czy ktoś tu umie wykopać dołek, włożyć do niego szczury i zakopać z powrotem?! Tylko bez dotykania, najlepiej przez rękawiczkę albo torebkę, bo nie wiadomo, jaką zarazę to świństwo nosi! - Wszyscy jak jeden mąż, a sześcioro ich było, pokręcili głowami. Dziewczyny nie, bo: "kobiety nie są od odszczurzania", "jestem za ładnie ubrana", "boję się", "nigdy nie trzymałam w rękach łopaty!". Chłopaki nie, bo: "nie potrafię", "szczerze, to też się boję", "ale to gryzie!" (martwe też? dziwne), "co? jaki dołek? do śmietnika wywalić, ale co to, to nie ja!". Wściekły, zacząłem sam kopać ten cholerny dół jedną ręką, wspomagając się tym, co zostało mi z drugiej i po prostu nogą wepchnąłem do niego szczury. Tata biegał z trutkami, jednocześnie napominając, że wtykanie dwumetrowego kija do dołka pod garażem (pomysł jednego z chłopaków) jest tak samo skuteczne, jak próby wywabienia gryzoni dymem tytoniowym. Tego żywego nie złapaliśmy, ale liczymy na to, że trucizna zadziała.
Przez cały czas szóstka dzieciaków stała i bezmyślnie gapiła się, a my z tatą odwaliliśmy całą brudną robotę. Poza bohaterskimi wyczynami typu fajki i dwumetrowy kij, nikt nie wyraził najmniejszej chęci pomagania nam. I gdyby nie fakt, że nie było tam wtedy osób dorosłych, za Chiny Ludowe nie zgodziłbym się odszczurzać cudzego podwórka. Mimo iż nie jestem z miasta.

by HerrAndreas
Dodaj nowy komentarz
avatar Ayeri
11 11

Moja siostra cioteczna, "miastowa" raz cosik zobaczyła i zemdlała. Jak ją żeśmy ocucili, to wymamrotała: "Trup w piwnicy leży". Niewiasty zbladły, a chłopy wybrali się zobaczyć - skąd tam trup, trza było zbadać. Takoż i ja, Ayeri, wówczas dzieciak pięcioletni, po drabinie zeszłam, choć bronili, rozglądam się bacznie (piwnica duża), ale nic tam nie było. "To coś ty tam Kaśka widziała?" "Szczura! Takie bydlę zdechłe leżało!". Do dziś, jak widzę Kasieńkę, to mam zaciesz murowany.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2011 o 20:19

avatar kazmirz
9 9

bo sie jakos ludzie delikatni ostatnio zrobili, niedawno czytalem jak ktos narzekal ze deszcz zaczal padac i musieli przestac grac w pilke i isc do domu :) dla mnie i moich kolegow byla wtedy najlepsza zabawa

Odpowiedz
avatar Pralczvr
10 10

Co to się dzieje z tym światem, młodzież potrafi sobie poradzić z najnowszymi komputerami i innym elektronicznym ustrojstwem, a obsługa łopaty za trudna...

Odpowiedz
avatar ahihoel
8 10

Liczyli, że zrobią to za nich. I się nie przeliczyli.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Ja chyba jestem wyjątkowy, bo dół umiem wykopać. I to łopatą! :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

O cholerka...A to sie usmialam. Prawde mowiac nie wyobrazam sobie tego nawet. Ja szczura w zyciu na oczy nie widzialam. Rzeczywiscie, osobiscie bym sie bala zblizyc do tych szczurow i je wyslac do grobu, ale dolek bym wykopala. I przyniosla panom cos do picia.

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
5 5

Nie chce się wierzyć, ja bym się wstydził powiedzieć, że nie umiem wziąć do ręki łopaty, narzędzia z rzędu prostych, wynalezionego chyba wraz z zejściem człowieka z drzewa. Zdarzają się "miastowe" co krowy nie widział, poza opakowaniem łaciatego, ale coś takiego ...moja skromna wyobraźnia nie może pojąć

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Jak byłem kiedyś z moim 4-letnim synem w zoo, to jakieś dziecko, gdy zobaczyło konia, krzyczało do ojca, że to krowa... O zgrozo... Ale obsłużyć się komórką ojca już umiał.

Odpowiedz
avatar CaRRon
2 2

@Pralczvr Nie potrafi. Ostatnio jakieś badania wykazały, że tylko co 5 młoda osoba w Polsce potrafi skutecznie wyszukiwać dane w sieci. O obsłudze nie wspominając. Znam mnóstwo osób w moim wieku, których wiedza z zakresu użytkowania komputera ogranicza się do włączenia przeglądarki, gg i ew. wyskrobania czegoś w paincie.

Odpowiedz
avatar Pralczvr
3 3

Ja tam nie wiem, mój komentarz bierze się tylko z mojego doświadczenia, statystyki są mi obce. ;)

Odpowiedz
avatar Byczek1995
1 1

Właśnie sobie uświadomiłem że ta statystyka to nawet prawdziwa jest. Wśród moich kumpli są 2-3 osoby które potrafią coś z komputerem zwojować, np. poszukać przyczyny jakiegoś błedu. Jedną z nich jestem ja.

Odpowiedz
avatar Miko
5 5

To nie faceci, to wydelikacone panieneczki. Łopaty do rączek nie wezmą, zdechłego szczura się boi. A ja tu popylam z młotkiem, bo remont, i gdzie ty sprawiedliwość? xD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Jak wolicie plastik fantastik z pazurkami nie do polamiania to tak jest ;) Komentarze ponizej pokazuja ze pan zaznajomionych z dzialaniem, wiertarki, mlotka, kosiarki, lopaty i innych "meskich" ustrojstw jest wiele. U mnie w torebce czesciej mozna znalezc srubokret niz np. paczke chusteczek ;)

Odpowiedz
avatar Owieczka
5 5

Ja dzisiaj z kosą spalinową szalałam u wuja na działce i też nic mi się nie stało, żadna korona z głowy nie spadła...A kobietą jestem w 100%.

Odpowiedz
avatar pirlipatka
4 4

Od dzisiaj zacznę wpisywać w cv- znajomość obsługi młotka, łopaty i klucza francuskiego. Najwyraźniej nie wszyscy mogą się tym pochwalić ;)

Odpowiedz
avatar madzia5811651
2 2

do mnie wczoraj przyszła laska odkupić młodego kota i się brzydziła zdechłego kreta, którego kotka upolowała.Ponoć u niej koty chodzą luzem,to nie wierzę,że jej zdobyczy nie przynoszą. Moja kotka łapie wszystko-myszy, szczury, krety, gołębie i inne małe ptaki.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
2 2

cholera, kobietą jestem, a się już dołki kopało (pieprzone kamienie!!) i te zdechlaki zakopywało....i jakoś korona mi z głowy nie spadła, a męskie towarzystwo podziwiało hart ducha ;>

Odpowiedz
avatar blisiek
0 0

historia na +.Pomimo ,że jestem z miasta(taaa 50 tyś mieszkańcow) umiem kopac doły czy cos w ogródku zrobić.Jestem dziewczyną .

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Ja też z miasta. 23 tys. mieszkańców, i to spada.

Odpowiedz
avatar Owieczka
2 2

ja ukończyłam szkołę ogrodniczą, więc siłą rzeczy szpadel, łopata, grabie,ciągnik rolniczy,czy kombajn nawet nie są mi obce.A rowów to więcej w swoim życiu wykopałam niż nie jeden robotnik pracujący przy drodze.Nie licząc kosiarek i innych takich w stylu łopaty do odśnieżania.W piekarni do pieca robiłam:)Jak facet .I co???I nic Oskara nikt mi za to nie dał.Bo to powinny być normalne rzeczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2011 o 12:19

avatar Berlinka
2 2

Masz rację, Owieczko, kombajn każdy normalny człowiek powinien umieć obsłużyć! Proponuję dodać do tego tokarkę i owerlok. To się wydaje śmieszne, ale jak sobie staram przypomnieć, czy kiedykolwiek jakiś dół wykopałam (nie licząc na plaży na potrzeby zamku), to nie mam zielonego pojęcia. Mieszkam w mieście w bloku, co za tym idzie ogrodu nie mam, szczurów chować nie musiałam. Nie zmienia to oczywiście faktu, że nie mam pojęcia, jaką skomplikowaną edukację trzeba posiadać, żeby ów dół wykopać i dlaczego na własnym terenie nikomu nie chciało się ku temu czterech liter ruszyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Wy się dziwicie, a z klasy najlepiej trzymałam i ścinałam liście. Pani mi powiedziała 1 miejsce gdzie ściąć i już wiedziałam. A łopata? Proste, ale za ciężko, tym bardziej, że ja taka mała, a łopata wielka i ciężka. A ja słaba wtedy byłam. Siostrzeniec jak za włosy złapał, kępkę wyrwał, a taki berbeć mały. Jak z tego wyszłam? Normalnie, 2 łyżki zupy (na początku sama woda), niż mogłam zmieścić, potem 3 łyżki z 1 ziemniaczkiem (do zupy się kroi w kostkę, ale u nas taka drobna jest, że szkoda gadać :)) i z czasem wyszły 2 miski zupy, potem gęściejsze miski, i kolacyjka... Marchew jem, choć jej nie lubię (kiedyś nienawidziłam, ale, gdy zobaczyłam jak powszechne ma zastosowanie i wygląd flaczków, oraz smak kompotu, kiślu i budyniu poznałam, że są rzeczy gorsze na świecie niż marchew (6 lat miałam, na dwór wychodziłam tyle, co siostra zabrała. Bo czasu szkoda. Egzaminy, matura...). Do dziś nawet sernik jest be, a przemóc się nie mogę za Chiny Ludowe.

Odpowiedz
avatar Owieczka
2 2

Ja też mieszkam w mieście i to nawet sporym(ok.70 tyś.mieszkańców) i taka wiedza mi na nic, ale nie o to chodzi.Chodzi o to, że jak coś trzeba zrobić- to się to robi. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, a nie zasłania się brakiem umiejętności.Kopanie dołka to nie lot kosmiczny, a szpadel, czy łopata to nie wahadłowiec.Dla mnie to oznaka lenistwa i tyle.

Odpowiedz
avatar rakoczka
2 2

Faceci z miasta stają się coraz bardziej metroseksualni, niedługo głupiego gwoździa nie będą potrafili wbić. Osobiście nie jestem za stereotypami że facet powinien być silny bla bla bla ale gdybym była facetem czułabym się idiotycznie mówiąc "sory, z miasta jestem, nie umiem trzymać łopaty".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Nawet będąc dziewczyną to głupio brzmi.

Odpowiedz
Udostępnij