Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja pierwsza historia. Krótko, zwięźle i na temat. Czy ktoś może mi…

Moja pierwsza historia. Krótko, zwięźle i na temat.

Czy ktoś może mi wytłumaczyć, kto wymyśla kretyńskie przepisy dotyczące indeksów na uczelniach? Parę lat temu rzuciłem się na studia Automatyki i Robotyki na wydziale Elektrycznym Politechniki Poznańskiej. Po około połowie roku stwierdziłem jednak, że te studia nie są dla mnie, ale uznałem, że jeszcze do końca roku poczekam. Na koniec wiedziałem już, że mnie to nie interesuje, i w związku z tym postanowiłem zrezygnować. Co istotne, nawet nie pokwapiłem się do podejścia do egzaminów z obu matematyk - całą resztę zaliczyłem z marszu, ale na matmę mi się już zwyczajnie nie chciało.


Niosę więc stosowne podanie o rezygnację do dziekanatu. Kolejki brak, wchodzę. Przemiła [P]ani odbiera ode mnie legitymację, podanie, obiegówkę oraz indeks. Tutaj następuje wymiana zdań mniej-więcej w tym tonie:
[Ja] - Dobrze, więc chciałbym uzyskać jeszcze swoje dokumenty, i spadam stąd.
[P] - Eee... Ja panu dokumentów wydać nie mogę.
[J] *wielkie oczy* - Nie rozumiem - dlaczego?
[P] - Bo ja od pana tego indeksu odebrać nie mogę. Jest nieuzupełniony.
[J] - ... i co w związku?
[P] - No nie może mi pan tego indeksu zdać, ja go nie przyjmę.
[J] - Wiem, że brakuje w nim paru wpisów z egzaminów, ale to byłyby same dwóje, a poza tym rezygnuję z tych studiów, więc nie wiem o co chodzi.
[P] - Ja tego indeksu przyjąć nie mogę, i nie mogę panu wydać dokumentów.

Ja dalej swoje, pani oczywiście dalej swoje. Końcem końców musiałem bite dwa tygodnie (!) biegać codziennie za wykładowcami, gdyż stwierdzili, że skoro po egzaminie, to mogą sobie już nie przychodzić, wziąć urlopy etc. No ale dobrze - ich pełne prawo. Wpisy w końcu uzyskałem, indeks zdałem, i po dwóch tygodniach byłem szczęśliwym posiadaczem decyzji o wykreśleniu mnie z listy studentów na wniosek własny. Co dla mnie wtedy było najważniejsze to to, że odzyskałem zakładników - swoje dokumenty uprawniające mnie do starania się o miejsce na inszej uczelni.


I tu zostawiłbym sprawę i właściwie nie byłoby tematu, gdyby nie finał historii, oddalony o kilka miesięcy. Otóż pod koniec września dostałem list polecony od Politechniki Poznańskiej. Spiąłem się, no bo czegóż mogliby ode mnie chcieć? Czegoś nie dopilnowałem? Nie, nie! Pragnęli mnie tylko poinformować, iż z racji tego, że nie pokwapiłem się do zaliczenia matematyki, zostaję karnie skreślony z listy studentów. Może nie piekielnie, ale ja się pytam, jaki oni tam muszą mieć jubel?

Ciekaw tylko jestem, co by się stało gdybym poszedł do nich i zażądał swoich dokumentów. No bo skoro nadal byłem studentem, to moje dokumenty nadal powinny się znajdować w kartotece, czyż nie?

Politechnika Poznańska

by TheDoctor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Goszka
-3 9

składałam kiedyś doumenty na filologię angielską do Bialej Podlaskiej. Dostałam się, ale nie studiowałam tam, wybrałam inna uczelnię. I w styczniu mi tez przyszedl dokumant, że mnie wykreslaja z listy, chociaz nawet dnia nie bylam studentka tamtejszego PWSZ...

Odpowiedz
avatar Morticia
8 16

@Goszka - A jak Twoim zdaniem powinni to załatwić?! Dostałaś się, a tym samym zadeklarowałaś swoje uczestnictwo w studiach. Mieli się domyślić, ze zrezygnowałaś? Nie chodziłaś na zajęcia, to Cię skreślili. Co w tym dziwnego? A nawet jeśli składałaś rezygnację, to Uczelnia ma obowiązek wysłać Ci do domu pismo, że zostałaś wykreślona z listy słuchaczy. Tak dla Twojego bezpieczeństwa, że nie zalegasz z niczym, że jesteś wykreślona i rozliczona, i że nic Cię już z daną uczelnią, poza wspomnieniami, nie łączy. W przeciwnym razie "wsiałabyś" im w systemie. Studenci - MYŚLCIE!!!

Odpowiedz
avatar maga
8 8

Morticia, to że się zadeklarowała nic nie znaczy - nie dostarczyła przecież dokumentów w wymaganym terminie więc studentką nie została. Nie wiem jak jest na innych uczelniach, ale u nas idzie to wszystko szybciej a nie przez pół roku.

Odpowiedz
avatar eva1005
2 2

@Morticia: ja tak samo dostałam się na dwie uczelnie i po prostu nie dostarczyłam papierów na jedną z nich. Jeszcze w wakacje dostałam list, że NIE ZOSTAŁAM PRZYJĘTA z powodu braku papierów, a nie, że zostałam skreślona z listy studentów. Jest różnica

Odpowiedz
avatar mrreska
3 5

podoba mi się twój sposób pisania :3 +

Odpowiedz
avatar Siersciuch
6 8

Ciekawa sprawa, biorąc pod uwagę, że indeks jest TWOIM dokumentem i uczelni nic do niego. kiedy kończysz studia (nieważne czy normalnie czy przedwcześnie) to nie oddajesz indeksu i nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie jego uzupełniania...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Ta od dziekanatu to jakaś *** jest. Ja w poniedziałek składałem rezygnację na Pwr i bez problemu przyjęła mi podanie, wydała dokumenty, a w indeksie tam gdzie miałem puste pozycje (4 dwóje) dała pieczątki Powtórzenie. Poza tym bez względu czy kończysz uczelnie czy rezygnujesz indeks jest dla Ciebie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2011 o 3:33

avatar valhalla
2 2

no cóż, ja mam tylko jedną teorię- z dziekanatem nigdy nie dojdziesz ;D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Goszka to, że nie było Cię ani jednego dnia, nie znaczy, że nie było Cię na listach. A w BP jesteś wpisywana na listę, gdy się dostajesz. Wiem, bo sama tam studiuję. Ps. Akurat na swojej uczelni nigdy nie miałam problemów z dziekanatem, wszystko załatwiane jest od ręki, chyba, że wymaga podpisu rektora, to czeka się max 2 dni.To o czym wy piszecie to jakiś "straszny film" dla mnie :)

Odpowiedz
avatar Kosz
20 20

Gdy ostatnio to napisałem, zostałem zminusowany, ale będę uparty: Uczelnia nie ma prawa przetrzymywać dokumentów będących twoją własnością, nawet jeśli im coś zalegasz (obiegówka, kasa, cokolwiek). Zaległości mogą dochodzić innymi drogami. Ale jak nie chcą wydać dokumentów będących twoją własnością, wzywa się policję.

Odpowiedz
avatar alatorde
6 6

Dokładnie. Kodeks Karny: Art. 276. Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Odpowiedz
avatar Morticia
7 7

To prawda. Uczelnia nie może przetrzymywać dokumentów. Powinna je wydać na żądanie. Choć czasami może to się wiązać z wykreśleniem z listy studentów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Niepotrzebnie minusujecie Goszkę. Dziewczyna napisała że się dostała, ale nie napisała czy faktycznie złożyła dokumenty potrzebne do zakończenia rekrutacji. Ja też dostałam się na kilka kierunków z których wybrałam tylko jeden i tam złożyłam resztę dokumentów. Słowo "dostać się" nie oznacza "zostać wpisanym na listę studentów", do tego potrzeba jeszcze kilku innych papierów, rozumiecie?

Odpowiedz
avatar znmd
4 4

Zarzuć no tymi zapisami.

Odpowiedz
avatar Dekadencja
4 4

Niedługo Cię wezwą do odbioru dokumentów. :P

Odpowiedz
avatar TheDoctor
1 1

@Dekadencja: ta! :D Pewno dostali polecenie służbowe znalezienia tych dokumentów i ich wydania, no bo skoro skreślenie... Dalej czekam na ten polecony... ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Kobalamina ale nikt nie minusuje Goszki, bo to nie jest jej historia, więc dlaczego mamy minusować Goszkę?A poza tym, gdyby nie dostarczyła dokumentów to by się na liście nie znalazła->nie przysłaliby jej pisma o skreśleniu z listy, więc coś dostarczyć musiała. Z tego co wiem dużo osób dostarcza dokumenty nawet i na 3 uczelnie, tylko po to, aby później móc sobie którąś wybrać, bo skoro dokumenty dostarczone to nie mogą wykreslić, a taka osoba przecież może studiować 2 czy 3 kierunki na różnych uczelniach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Żeby się dostać na dany kierunek to musi być wywieszona oficjalna lista przyjętych.

Odpowiedz
avatar teracotta
4 4

Goszka została skreślona z listy studentów za niepodjęcie studiów. A formalnie studentem staje się w momencie podpisania oświadczenia i odebrania legitymacji/indeksu. Indeks jest własnością studenta i ew. przedstawienie przy rezygnacji polega na potwierdzeniu, że student indeks odebrał. Czasami warto zakończyć semestr, zwłaszcza, jak zaczyna się studia na takim samym/pokrewnym kierunku na innej uczelni - możliwe będzie wtedy przepisanie ocen z byłej uczelni :) Tyle wynurzeń byłej pani z dziekanatu :) Najlepszy sposób na piekielnych urzędników: pismo w dwóch egzemplarzach do dziekana, z powołaniem się na konkretne paragrafy regulaminu studiów :) Sama takie pisma znajomym, którzy studiowali na innych uczelniach, konstruowałam :)

Odpowiedz
avatar teracotta
6 6

a tak btw historii - pomyłki w skreśleniach się zdarzają, zwłaszcza jak uczelnia nie ma systemu dziekanatowego. W mojej byłej pracy - ok. 2000 studentów, jeden dziekanat, zero systemu, wszelkie informacje w arkuszach xls. Uczelnia prywatna, więc dodatkowe x arkuszy z płatnościami. Musieliśmy sobie radzić, żeby minimalizować ryzyko błędu. Zatem jeśli czegoś brakowało w jakimś indeksie (z reguły były sprawdzane przy zdawaniu, ale jak ktoś oddawał za całą grupę to się nie dało tego zrobić na miejscu), to na stronie uczelni pojawiały się listy z numerami indeksów i prośbą o podejście do dziekanatu w celu wyjaśnienia. Takie bzdety jak brak pieczątki z biblioteki załatwialiśmy sami (no chyba, że była jakaś zaległość), ale czasami brakowało oceny/podpisu wykładowcy na karcie/w indeksie, brak rozliczenia warunku z semestru wcześniejszego. Próby podrobienia ocen i podpisów wykładowców - przynajmniej kilka w jednym semestrze. Czasami więc student musiał się pofatygować (najczęściej co semestr te same osoby, co semestr kombinujące, jak tu "na lewo" zaliczyć semestr - zatem przy pewnych nazwiskach wiadomo było, że trzeba wszystko dokładnie posprawdzać). Ale jak już błędne skreślenie się zdarzyło (pod koniec sesji nierozliczone indeksy odhaczane były w osobnym arkuszu i czasami zdarzyło się zapomnieć coś zaznaczyć), to jedno pismo odwołujące od decyzji i było po problemie. Mam wrażenie, że niektóre Panie/Panowie z dziekanatu i urzędników różnych instytucji, którzy dostali trochę "władzy" do ręki, krótko mówiąc ponosi. W przypadku klientów, którzy "się nie orientują" mogą się powyżywać, ale jak trafią na kogoś, kto sobie potrafi regulamin/ustawę odszukać i powołać się na swoje prawa, to wtedy taka piekielność to "strzał w nogę". Jest takie powiedzenie "work smart, not hard". Skoro raz spławili studenta, chcąc pokazać "kto tu rządzi", to mają w perspektywnie jeszcze kilka wizyt. Gdzie tu sens? Pomóc, wytłumaczyć, doradzić, na jednej wizycie i podaniu sprawa się kończy, obsługa się usprawnia. Mimo, że noszę piętno "baby z dziekanatu", to takich zachowań nie rozumiem i sama tępię :)

Odpowiedz
avatar Werbena
0 0

Zawsze mi się wydawało, że w przypadku rezygnacji ze studiów powodem skreślenia z listy powinno być właśnie to, a nie niezaliczenie jakiegoś przedmiotu. Ale Morticia już od jakiegoś czasu uświadamia wszystkim, że ludzkość nie ma zielonego pojęcia o pracy w dziekanacie, zatem zapewne jedynie mi się tak wydawało, mimo tego, że np. na decyzji o skreśleniu z listy studentów kierunku psychologia jako powód mam wpisaną właśnie rezygnację, a i tak przez kolejne 4 lata co semestr dostawałam maile z dziekanatu, że nie podeszłam do sesji po raz kolejny (najbardziej rozbawiło mnie to: liczba zaliczonych semestrów: 2, liczba semestrów do zaliczenia: 8, deficyt ECTS: 240 i uwaga, że muszę to nadrobić najpóźniej na 2 tygodnie przed obroną) i w sprawie kontynuowania psychologii powinnam zwrócić się do dziekana z pismem takiej i takiej treści.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-2 2

Ale przecież to normalne, że jak nie chcesz już studiować, to dostajesz obiegówkę i z tą obiegówką biegasz po uczelni zbierając podpisy i stempelki. Potem składasz razem z tym decyzję o rezygnacji i otrzymujesz indeks + swoje dokumenty. Zawsze tak było na uczelniach.

Odpowiedz
avatar M4ck
2 2

Ale co z tego, że "normalne", jeśli irracjonalne i bezprawne?

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

Nie wszystkie detale moge pamietac, bo to sie dzialo ladne kilka lat temu, ale na 100% mialem wypelnione wszystko, tylko nie ten nieszczesny indeks. Mila Pani z Dziekanatu chyba po prostu chciala mnie miec z glowy, bo juz i godzina pozna byla (13?), i za oknem sloneczko etc. Dlaczego mi nie chciala przyjac, nie wiem. Dlaczego go ode mnie wymagala, nie wiem. Koncem koncow dostalem go z powrotem, tak na marginesie. Nie wiem, po co jej byl potrzebny. No i do dzisiaj nie wiem, dlaczego zostalem skreslony dwukrotnie, na dodatek za drugim razem - karnie. Ale tak podejrzewam, ze motyw z indeksem nie byl jedynym problemem Milej Pani z Dziekanatu. Nie wiem, czy akurat ona byla odpowiedzialna tez za te druga sprawe - po prostu nigdy tam nie wrocilem, bo i po co. Z ta uczelnia i z tym kierunkiem jeszcze pare historii bylo (np. "O cwiczeniowcu, ktory w upojeniu odbieral protokoly lezac na stole"), ale to byc moze innym razem. :)

Odpowiedz
avatar Adsumus
3 3

To chyba wada wszystkich politechik. Ja skończyłem politechnikę (jeszcze tryb 5-cio letni) i też mieliśmy tam niezły ubaw. Np. Na pierwszym roku dwie dziewczyny (jedna zrezygnowała sama, z drugiej zrezygnowała politechnika), były wymieniane co semestr na liście studentów (podział na grupy), i co zakończenie semestru wzywane do dziekanatu. I tak przez trzy lata, (sześc semestrów).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2011 o 20:42

avatar ukalltheway
0 0

Ja powtarzałam I rok przez problemy osobiste, a jednak jakimś cudem znalazłam się na liście II roku, bo babka w czasie sesji zimowej, wyczytała mnie jako jedyną z mojej (na szczęście byłej) grupy, że nie dostarczyłam pracy zaliczeniowej :D kurcze, gdybym wiedziała to jednak bym chodziła na zajęcia II roku ;)

Odpowiedz
avatar karalucha
0 0

ja podanie o skreślenie z listy studentów składałam kilka razy, dopiero po 3 latach pani w dziekanacie mojego drugiego kierunku się wkurzyła, że nadal nie jest to w systemie kierunek wiodący i ona nic nie może zrobić- i mnie wypisała z tego pierwszego. Ot tak. :D (tak, była to ta sama uczelnia ale zupełnie inne wydziały)

Odpowiedz
avatar acooto
2 2

Morticia - niekoniecznie. Na większości uczelni jest tak, że po tym jak się dostaniesz musisz potwierdzić swoją chęć studiowania, poprzez doniesienie dokumentów i podpisanie jakiegoś papierka. Jeśli Goszka nie potwierdziła "chęci studiowania" w określonym terminie to nie powinna być w żadnym wypadku wpisana na listę studentów,a na jej miejsce wskakuje osoba z listy rezerwowej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2011 o 22:13

avatar sharpy
1 1

W tej chwili przejeżdżam obok Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, gdzie nadal znajduje się oryginał mojego świadectwa maturalnego. Nie udało mi się załatwić piekiełka z obiegówką przy wypisie ze studiów. To ile to już? Dwunasty rok leci od zakończenia przygody z PK. A studia zrobiłem gdzie indziej składając duplikat świadectwa maturalnego, który moje liceum wydało mi od ręki.

Odpowiedz
avatar creator
1 1

Wstyd się przyznać, ale ja kiedyś po dwóch dniach biegania za jedną wykładowczynią (wyjechała na dwa tygodnie jak się później okazało), podrobiłem w końcu jej podpis. Sprawę załatwiłem w ciągu następnej godziny.

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

@misiak1983: na szczęście udało mi się tego uniknąć poprzez rezygnację ze studiów i pójście do pracy. ;D

Odpowiedz
avatar runiczka
1 1

Ja kiedyś złożyłam dokumenty na PW. Niestety interesująca mnie specjalizacja nie ruszyła, więc wybrałam wcześniejszą uczelnię. Po skończeniu mgr uznałam, że warto odzyskać oryginały dokumentów, wybrałam się więc do odpowiedniego dziekanatu. Okazało się, że i tak muszę uzupełnić obiegówkę (nawet 1 dnia nie studiowałam). Po 3 miesiącach dostałam list, że mnie wyrzucili ze studiów :)

Odpowiedz
Udostępnij