Historia o Piekielnej Psorce. Działo się to na samym początku jej działalności, mającej na celu sprawdzenie naszej odporności psychicznej. Psorka wybrała się do nas na zakupy o wyjątkowo atrakcyjnej porze dnia, mianowicie o 5 rano. Traf chciał (a raczej złośliwy los),że zainteresowały ją nasze przeceny z dnia poprzedniego. Przeceniamy towar z krótką datą ważności. W momencie, gdy termin się kończy, towar jedzie sobie na magazyn, gdzie zostaje usunięty na straty.
Tego dnia, o w/w porze straty jechały sobie grzecznie w wózeczku na magazyn. Wszystko było ładnie i pięknie do momentu, gdy Psorka postanowiła zapolować na te rarytaski. No bo a nóż widelec jest tam gdzieś pleśń i będzie z czym do sanepidu dzwonić? Albo może uda się wykłócić o jeszcze większą obniżkę? Psorka truchta za toczącym się wesoło wózeczkiem i zerka z chciwością na te wszystkie cudowności. Pracownik spojrzał na nią i dostrzegając jej dziwne zachowanie przyspieszył kroku. Ona też wrzuca trzeci bieg. Pracownik wrzuca "czwórkę", ona też. Pracownik miał już dosyć tej akcji, więc gwałtownie zahamował i pyta:
- Czy coś się stało? Potrzebuje pani pomocy?
Psorka też hamuje (z piskiem lakierków), łapie opakowanie sera żółtego i mówi:
- Potrzebuję właśnie tego!
Pracownik refleks ma niezgorszy, odbiera pakuneczek i wyjaśnia jej, że ten towar nie nadaje się do sprzedaży z różnych względów. Cierpliwie tłumaczy, następnie proponuje jej nasze aktualne promocje na ser i próbuje się oddalić. Ale ale, Psorki się nie spławia ot tak. Ten pracownik jeszcze o tym nie wie. Ale ona mu pokaże. Znowu uderza w pościg za chłopakiem. Nagle słychać głośne "łubuduuuu"... Pracownik odwraca się i widzi, jak psorka zbiera rzeczy, które wysypały się z jej pękatej torebki. Kobieta poślizgnęła się (ach, te lakierki) i upuściła torebkę w momencie łapania równowagi. Jej szpargały były dosłownie wszędzie. Pracownik zwiał (miał intuicję chłopak) a klientka ciskając gromy powoli zaczęła zbierać się do kupy. Wypadła ze sklepu jak burza. Po kilku dniach przychodzi do nas anonimowy mail, przesłany do nas z głównej centrali (czyli od pierwszego adresata), w którym pewna anonimowa kobieta "uprzejmie donosi" to, co następuje:
"Dnia..., o godz..., w sklepie tym a tym, zostałam STRATOWANA wózkiem, przez pracownika o imieniu Darek (ach, te nasze kochane identyfikatory), który towarował sklep o godzinie(....) Żądam wyciągnięcia surowych konsekwencji(...)czekam na odpowiedź, najlepiej z załączoną kopią wypowiedzenia w/w pracownika - i tak w ten deseń.
Sprawdzono nagrania z kamer. Wykryto, że był to zwyczajny akt zemsty z jej strony. Kierownik wysłał do niej oficjalne pismo, w którym w kulturalny sposób dał jej do zrozumienia, że jej wersja "delikatnie mija się z prawdą". Pomogło o tyle, że teraz Psorka wie, że mamy dobry monitoring. Po tym incydencie nie zawitała w nasze skromne progi przez ponad pół roku. Jaki to był piękny okres czasu...
0 5 ? że też jej się chciało tak rano lecieć do sklepu ;D
OdpowiedzJak jej się chce odstawiać takie "cyrki" to i piąta rano nie straszna. Mam wrażenie, że wręcz z premedytacją wybrana.
Odpowiedznie rozumiem, a co by jej dalo jakby Darek został zwolniony? nie rozumiem takiego podkładania świn
OdpowiedzNo jak to co? SATYSFAKCJĘ MORALNĄ! Chamstwo zostało ukarane, niekompetentny pracownik musiał odejść, pani przysłużyła się społeczeństwu itp.
OdpowiedzNormalny człowiek tego nie zrozumie.
OdpowiedzNiestety chodzi po tym świecie typ człowieka, który niespełniony i sfrustrowany przez własne życiowe porażki lubi dokuczać innym, lubi czuć władzę i poniewierać ludźmi kiedy ma ku temu okazję. Pracownicy sklepów dobrze ten typ znają i obcują z nim na co dzień. Mój brat pracuje w jednej z dużych sieci handlowych i często mi podobne historie opowiada. Chyba muszę go uprosić co by mi je opowiedział, ot tak - dla potomności. :-)
Odpowiedz,,esbeki'' pieprzone...
OdpowiedzMoze to sprawia pozna pora, ale nie za bardzo rozumiem kto to ta Psorka? Do grammar-nazi: tak owszem zdaje sobie sprawe ze nie mam pliterek :)
Odpowiedzprofesorka, a tutaj klient :D. A jeszcze @Casandra - był czy jest to piękny okres czasu ? :P
OdpowiedzJak ja uwielbiam te historie! Jak już czytam Psorka to aż się cieszę :D Są przezabawne :D
OdpowiedzGbursson przeczytaj sobie inne historie Casandry to się dowiesz :)
OdpowiedzKurczę, jak tak czytam o tej kobiecince to mam przed oczami moją nauczycielkę z liceum, która uczyła mnie geografii. Identyczna. Stara panna, ze słodkim głosikiem dla zmyły. Straszna kobieta to była:)
OdpowiedzMoże to ona?
OdpowiedzNic, tylko taką zamknąć z innymi podobnie chorymi umysłowo ludźmi, aż dziwne, że nie daje się zakazu wstępu do sklepu...
Odpowiedz"nuż widelec"
OdpowiedzDo wszystkich analfanarchistów: "okres czasu" to pleonazm - albo okres, albo czas. ;)
OdpowiedzNiekoniecznie, może być też okres drgań.
OdpowiedzAż szkoda, że nie można takiej strzelić foty i wywiesić na wielgachnym transparencie zatytułowanym: "Tych klientów nie obsługujemy". Gdzie się tacy ludzie rodzą? Masakra!
OdpowiedzCo to Psorka? Czasem nie znam obecnych młodzieżowych określeń.
OdpowiedzTo określenie stosowane przez autorkę, psorka to wredne babsko, które robi burdel w sklepie (vide poprzednie histerie autorki)
Odpowiedz