Jestem pracownikiem POK-u. A to bedzie kolejna historia o Piekielnej Psorce.
Piekielna Psorka wparowała do sklepu po raz kolejny w tym tygodniu. Ja akurat udałam sie z jakimś klientem między alejki z towarem w celu rozwiania wątpliwości dotyczących pewnej promocji. Tą część historii znam z opowieści kolegi ochroniarza:
Psorka przybywa do POK-u i ku swemu rozczarowaniu dostrzega, że na miejscu brakuje pracownika. Psorka czuje zawód. Silny zawód. Psorka nie lubi czekać. Kobiecina dostrzega krzesło znajdujące się na moim stanowisku pracy, za ladą. Ona wie, że jest to krzesło naszej kierowniczki (szary pracownik nie ma czasu siedzieć) i wie też, że nikomu postronnemu nie wolno wchodzić na POK. Psorka rozgląda się za ochroniarzem. Dostrzega jednego, ale jest daleko. On tez ją widzi. Klientka daje susa za ladę, porywa krzesło i stawia je pod ladą, od strony sklepu. Następnie sadza na ukradzionym krześle swoje 4 litery i uśmiecha się zadowolona z siebie. Podbiega ochroniarz i pyta:
- Co pani robi?
- No jak to co? Ślepy jesteś? Siedzę!
- Tu nie wolno siedzieć! - rzuca kolega
Piekielna się rozgląda na wszystkie strony i mówi:
- A gdzie jest napisane, że nie wolno? Ja jestem chora, nogi mnie bolą i nie będę czekać na tą paniusię na stojąco - oznajmia zdecydowanie
- Na POK też nie wolno wchodzić - upomina ją kolega
- Wiem. Ale krzesło samo by do mnie nie przyszło - ripostuje kobieta.
Ochroniarz machnął ręką, no bo co z taką zrobić? Policje wezwać? Żeby mu na sklepie zawał zasymulowała i bidy narobiła? A niech siedzi aż jej tyłek odpadnie.
Wracam na POK. Już z daleka zauważyłam swoja ulubioną klientkę. W duchu trzy zdrowaśki i jedziemy z tym koksem.
- Dzień dobry - szeroki uśmiech to podstawa - w czym mogę pani dzisiaj pomóc?
- Chcę opiekacz do kanapek - zarządza paniusia.
- Oczywiście, już pani pokazuję jakie mamy opiekacze w asortymencie na dzień dzisiejszy i zaraz coś wybierzemy - mówiąc to skierowałam się ku odpowiedniej alei, sugerując tym samym by udała się tam ze mną.
Nic z tego. Odwracam się, a ona nadal siedzi.
- Dzisiaj obsługujemy na siedząco - pada rozkaz. W sensie - ja obsługuję a ona siedzi. Ok. Jak mus to mus. Noszę jej na POK wszystkie opiekacze po kolei i każdy z osobna omawiam, podłączam, rozpakowuję z pudełka i zapakowuję z powrotem. I tak w kółko, wyciągam i wkładam. Kilka sztuk nawet po dwa, trzy razy, bo paniusia ma pamięć krótką.
Kręci nosem, wybrzydza. Ten za biały, ten za czarny. Ten za kwadratowy. Ten ma diodę za mało czerwona. O! Ten ma fajną obudowę, a ten ma fajną wtyczkę. I fajny kabelek. Więc ona chce, bym jej przełożyła ten kabelek do tamtego urządzenia. Mówię, że to nie jest możliwe. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych! Kłóci się, szantażuje, płacze (!!!) a na koniec wzywa kierownika. Kierownik przyszedł, wysłuchał, dostał wytrzeszczu i powiedział:
- Pracownik POK-u jest osoba na tyle kompetentną i obeznaną z procedurami, że wszelkie decyzje podjęte przez pracownika utrzymuję w mocy i nie mam zamiaru ich podważać. Jeśli mówi, że się nie da, to tak jest.
Piekielna o dziwo decyzję mojego przełożonego przyjęła bardzo spokojnie. Zdecydowała się na inny model. Zapłaciła. Już miała wychodzić, gdy przyszło jej do głowy jedno genialne pytanie:
- Jeśli ja będę miała taki kaprys i jutro obłamię tą część - (pokazuje na kawałek plastiku ściskający obie połowy opiekacza) - to jak przyjdę to mi zwrócicie pieniądze? Albo dacie nowy?
- Jak to "taki kaprys?" - pytam zdziwiona
- No normalnie. Kaprys. Często różne miewam.
Oj, wiem coś o tym...
- Gwarancja nie obejmuje kaprysów klienta - informuje ja.
- Nie? - wygląda na śmiertelnie zdziwioną - a wyrwanie kabla?
- Też nie.
- A porysowanie nożem? - dopytuje
- Nie - kręcę głową.
- To ja to oddaję - łupnęła o blat opiekaczem - bo wy jesteście bandyty i oszukańcy. Wszyscy przyjmują, tylko nie wy!
Musiałam robić zwrot gotówki tylko po to, by przyszła dwa dni później i jednak go kupiła. Masakra.
"Musiałam robić zwrot gotówki" - Skoro już zapłaciła to na jakiej podstawie? Czy w Tesco jest "gwarancja zwrotu pieniędzy w ciągu x dni"?
OdpowiedzPo co jej te opiekacze nosiłaś? Wy tam macie jakiś VIPowski sklep czy co?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2011 o 19:50
Tak, u nas jest taki przepis mówiący, że klient może zwrócić lub wymienić towar pełnowartościowy w ciagu 5 dni od daty zakupu, jeśli posiada paragon itp.
Odpowiedz0_o Może kobieta jest sama jak palec, nikt jej nie odwiedza (lub nie ma kto odwiedzać), to przychodzi do was i w taki pokręcony sposób sobie kontakt z ludźmi zapewnia? Bo co historia, to lepsza. A wy macie stalowe nerwy. Nie zdarzyło się komuś z obsługi sklepu, że wyszła mu żyłka i potraktował panią... bardzo chłodno?
OdpowiedzNie "może" a "na pewno". ;-)
OdpowiedzAlbo nikt jej nie chce odwiedzać.
OdpowiedzJeszcze nie i jestem z nich dumna:-)
Odpowiedzo matko. a jak czesto Was nawiedza ? i skśd psorka?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2011 o 21:39
Bywa nawet codziennie. Psorka - od pani profesor. Kobieta jest emerytowaną nauczycielką.
Odpowiedzale z ciebie męska piz...a :/
Odpowiedzczemu męska?
Odpowiedz@Casandra: Po pierwsze, ciesze się, ze znów jesteś z nami. :D Po drugie... ta kobieta nie chodzi czasem w fioletowym płaszczu? O_o Bo jak w morde strzelił Szczęśćboże...
Odpowiedzmam podobne sytuacje z tym że z elektroniką. Jestem serwisantem gsm i komputerów o tym elek będzie przychodzi pyta mi sie czy jej naprawie pcb z diodami led ok patrze wyrwany rezystor 1,5k ohm ok wlutowuje za pomocą hot aira ok jeden lut zrobiony ale patrze słaby nadmuch klijentka bawi sie potencjometrem od siły nadmuchu. Przylutowałem a ona to mi sie nie podoba(kolor pasków rezystora) wygoniłem ją wkońcu jestem szefem
OdpowiedzTyle mądrych słów, że nie wiem z której strony zacząć czytać. ;/
Odpowiedz@SecuritySoldier pozwól, że przetłumaczę mojego kolegę po fachu który słownictwem szpanuje: Ma serwis urządzeń elektronicznych, przychodzi kobieta z płytką na której są diody. był tam wyrwany opornik więc wziął lutownicę i jej przylutował jedną nóżkę owego opornika, patrzy a kobiecina zabawia się pokrętłem od wiatraczka. Przylutował drugą nóżkę a kobiecinie się nie podobają kolory pasków na rezystorze (to jest kod paskowy który mówi jaką rezystancję ma dany opornik). Zdenerwowało go to i ją pogonił. Nie rozumiem tylko po co tak słownictwem szpanuje. Myśli, że jak użyje kilku skomplikowanych słów to na fachowca wyjdzie czy co?
OdpowiedzNie chodzi;-) Ja też sie cieszę, że tu jestem. Widzę, że trolli wygoniłeś ( większość):-) Za to strażników ortografii, interpunkcji i stylistyki mamy od groma i ciut ciut:-) he he.
OdpowiedzPrzeczytałem i powiedziałem: ja pi....olę! Jestem cierpliwy, po sto razy potrafię tłumaczyć jak program obsługiwać, ale takiego czegoś bym nie wytrzymał :D PS. strażników ortografii, interpunkcji i stylistyki jest tutaj naprawdę bardzo niewielu, umieść taki tekst na "portalu pisarskim" - zjedzą Cię ;) (ze mną włącznie :P )
OdpowiedzPrzypomniało mi się najgorsze opowiadanie fantasy ze stosownymi komentarzami pewnego gościa na forum pisarskim. Jak to czytałem to, że o tak wulgarnie ujmę mało nie zesrałem się ze śmiechu.
OdpowiedzJak ją jeszcze raz zobaczysz z oddali, zmierzającą w stronę twego stanowiska, postaw na ladzie kartonik z napisem: 2 pytania gratis, kazde kolejne 1,50 pln ;-)
OdpowiedzA spróbujcie schować krzesło, zacznie przychodzić ze swoim ;)
OdpowiedzMoże warto wrócić do starych dobrych czasów? http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSR1aWrznvHLZkIwVGwua54BQhnECTmNZ4mDSCfHS0PeTJ9IJ8X
Odpowiedzo tym samym pomyślałam, jak czytalam historię...
OdpowiedzNie, no rany... ja to bym już za morderstwo siedziała...
OdpowiedzHmm, a ta pani przypadkiem nie ma jakichś problemów z psychiką? Albo kolejna "znudzona życiem"...
OdpowiedzMedal dla Ciebie za cierpliwość :D To się nazywa piekielna klientka
OdpowiedzDo tej kobiety nie powinno wzywać się policji tylko panów w białych kitlach. Jak dla mnie nie jest to zachowanie osoby poczytalnej.
OdpowiedzNiektórzy ludzie to jednak wstydu nie mają :/
OdpowiedzEj, mnie nikt nigdy tak profesjonalnie w sklepie nie obsłużył... :(
OdpowiedzTo zacznij krzesła podkradać.
Odpowiedzpodrzucić coś drogiego do pudełka i nadać do ochrony ^;;^
OdpowiedzNajgorsze jest to, że z takimi ludźmi nic się nie da zrobić. Zasada ,,klient nasz pan'' rozrosła się do takich rozmiarów, że powinni to nazwać ,,kliencie - nasz panie - do Twych usług kłaniam się na zawołanie. W dupkę Ci wejdę, mordkę wyczyszczę. Gnój mnie i oczerniaj - od tego tu jestem! Twój wiecznie oddany, Sprzedawca''.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2011 o 1:03
Widze, że kolega w nocy zmienia się w poetę? ;>
OdpowiedzJa pie*dolę... Mam szczenę na podłodze. Oby nigdy do mnie nie przyszła czegoś załatwiać...
OdpowiedzCzy naprawdę w obowiązkach pracownika POK znajdujemy punkt pt "obsługa klienta sklepu samoobsługowego?!"
OdpowiedzSloma z butów wystaje. Taki typ cale zycie ma kompleksy i przynajmniej na sklepie moze poczuc wyzszosc nad innymi.
OdpowiedzNie pamiętam wieku tej pani chociaż czytałem wcześniejsze historie i wyjaśnienia mam dwa, zależnie od stadium jej przydatności do użycia: a) albo jej ktoś dawno nie p... pokazał tego i owego b) albo dopadło ją ostre klimakterium i nie panuje nad buzującymi hormonami tudzież ich brakiem. Naprawdę witki opadają na takich ludzi, musisz być bardzo cierpliwą osobą Casandro, ja chyba nie dałbym rady utrzymać nerwów na wodzy.
OdpowiedzMoja cierpliwość to rzecz względna:-) ja po prostu uwielbiam swoją pracę, co pisałam już nie raz i nie dwa. A jeśli chodzi o pracę na POK-u to po prostu jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu:-)
OdpowiedzHmm - czy Ty miałaś obowiązek ją obsłużyć? W sensie nie chodzi mi o to, że jej pokazywałaś opiekacz, tylko że jej go przynosiłaś pod nos. Czy powiedzenie jej, że to sklep samoobsługowy i jak chce sobie kupić opiekacz, to musi z Tobą po niego pójść, a w razie odmowy z jej strony zignorowanie jej, byłoby niewypełnieniem obowiązków z Twojej strony?
OdpowiedzKlient nasz pan;-) jestem od tego, by pomagać, jak kiedyś wspomniałam pracownik POK-u jest osobą, która praktycznie musi sobie umieć radzić w każdej sytuacji. Za to nam płacą. A dla mnie im trudniejszy klient, tym większe wyzwanie i tym ciekawsze historie na Piekielnych:-)
OdpowiedzHmmm, jakby nie patrzeć, masz anielską cierpliwość, skoro wytrzymujesz z piekielnymi, wytrzymasz też jak Twoje dzieci coś zmajstrują niefajnego :)
Odpowiedza czy w zakresie twoich obowiazkow jest nosic sprzet do POk i z powrotem? trzeba bylo odmowic takiej obslugi - skoto to sklep samobslugowy - ja tam bym nigdy nie zgodzil sie na prace w takch warunkach... zakres obowiazkow musi byc z gory ustalony!!! co to znaczy "kaprys klienta" jak klient jest chamski tez jestesmy chamscy! a ochorna powinna byc bardziej stanowcza - nie wolno to nie wolno - prosze odstawic krzeslo albo sila wyprowdzimy Panie ze sklepu - moze wtedy by juz wiecej tu nie przyszła!!! Ludzie troche wiecej stanowczosci!!!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2011 o 16:54
Psorka powinna mieć dożywotni zakaz wejścia do waszego sklepu, to co ona wyprawia przechodzi pojęcie ludzkie.
Odpowiedzeem... ale to juz było...
OdpowiedzWłaśnie do takich ludzi wynajmuje się płatnych zabójców.
OdpowiedzCasandra zabij ją wreszcie. Ja uchodzę za cierpliwego człowieka (praca na Orlenie więc również na lini ognia), ale na to bym sobie nie pozwolił.
Odpowiedz