Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zdecydowałem się na opisanie historii zasłyszanej od kolegi, który pracuje w dość…

Zdecydowałem się na opisanie historii zasłyszanej od kolegi, który pracuje w dość nieciekawym miejscu, mianowicie w prosektorium...

Z góry uprzedzam, że będzie długo, ale ciekawie;)

Kolega zajmuje się tam przyjmowaniem i wydawaniem nieszczęśników do sekcji, wypełnianiem dokumentacji itp. Pracuje z nim także jego kolega, [L]aborant, który pobiera próbki do badania tkanek, płynów itp. Pewnego razu do prosektorium została przywieziona bardzo podeszłego wieku kobieta, która chorowała na jakieś schorzenia związane z kręgosłupem. Kobieta ta, zmarła w swoim domu w pozycji siedzącej, w fotelu. Lekarz opisujący zgon zdecydował, że w takiej "formie" należy denatkę przewieźć do prosektorium. Nadmienię, że owa pani miała także jedno sztuczne, szklane oko, którego nie zamykała. Uraz po wypadku. Po prostu powieka nie opadała.

Kolega zaskoczony taką "postacią" zaczął wypełniać niezbędną dokumentację. Gdy skończył, wstał od biurka celem przygotowania denatki do sekcji. Nim to jednak się stało, do prosektorium przyszedł [P]atomorfolog, który oznajmił im, że rodzina za wszelką cenę chce tu wejść i zobaczyć denatkę. Kolega wraz z lekarzem stwierdzili, że nie ma takiej opcji. Mimo to patomorfolog stwierdził, że rodzina później już denatki nie będzie oglądać w trumnie itp. dlatego proszą o chwilowy pobyt tutaj celem ostatniego razu ujrzenia zmarłej. Koniec końców, wchodzi rodzina, patomorfolog uczula, upomina itp. itd. wprowadza w głąb pomieszczenia stopniowo rodzinę, gdzie wywiązuje się rozmowa:

[Rodzina] - niech Pan już tak nie przesadza, to tylko zwykły trup. Co ona nam zrobi?
[P] - ale to szczególne miejsce i proszę o zachowanie powagi i porządku.
[R] - i tak zawsze była sknerą, nawet testament zapisała nie tak jak powinna. Będzie Pan ją malował i ubierał tutaj? - Bodajże córka staruszki zwróciła się do laboranta.
[L] - nie, ja tylko pobieram próbki do badań, te kwestie pochówku załatwia się z firmą pogrzebową.
[R] - no pięknie! To tam nas skasują za te malowanki jej! A ona nawet grosza nam nie przepisała! I co ona myśli, że ja ją umaluję czy co?
[P] - to już Państwa prywatna kwestia.
[R] - lepiej niech zmienia ten testament albo będzie pochowana tak jak tam leży.
Patomorfolog, laborant i mój kolega spojrzeli po sobie, ale cóż…


Mój kolega w międzyczasie zaczął się przechadzać się po korytarzu i znudzony przysłuchiwał się narzekaniom rodziny, jaka to denatka zła i niedobra, że grosza nie przekazała dla rodziny. Wszedł razem z patomorfologiem i rodziną do sali gdzie byłą denatka. No i znudzony oparł się o kant jednego z tych łóżek, na którym była, jak się później okazało, owa denatka. Kobieta leżała na boku w pozycji siedzącej, tak jak zmarła. Kolega jednak, zapominając o tym fakcie, opierając się o kant łóżka, całkowicie przypadkiem usiadł denatce na… stopy. Łóżko także się przechyliło w tą właśnie stronę i denatka przyjęła pozycje siedzącą w pionie, tak jak w tym fotelu. Mało tego, te płótno ściągnęło jej się z twarzy odsłaniając jej oblicze. Wisienką w tym całym opowiadaniu jest to, że rodzina i wszyscy tam zgromadzeni ujrzeli jak denatka siedzi i patrzy tym jednym otwartym szklanym okiem na wszystkich...
Co się działo potem to american pie wysiada. Krzyk, wrzask, pisk i skowyt. Rodzina jak to ujrzała rzuciła się do ucieczki mało nie zabierając przy tym ze sobą futryny. Patomorfolog struchlał, kolega laborant blady, a mój kolega się odwraca i po ujrzeniu tego widoku zerwał się z krzykiem. Denatka z powrotem padła na łóżko. Po chwili do kolegi i laboranta dotarło, co się stało. Wyjaśnili także patomorfologowi, w czym rzecz, ten także jeszcze blady, uśmiał się i ruszył z pogonią za wrzeszczącą rodziną. Kolega w tym czasie zaczął przygotowywać nieszczęsną staruszkę do sekcji, laborant natomiast ruszył za patomorfologiem. Tam już trwał nerwowy dialog:
[R] - co to k*ruwa było?! Ona wstała?!
[P] - nie, po prostu łóżko było chwiejne i tak jakoś wyszło, że staruszka "usiadła"...
[mąż córki staruszki] - no k*urwa, ale ona patrzyła się na mnie! Przecież widziałem!
[P] - spokojnie proszę Pana, to tylko przypadek, że staruszka usiadła, a to, że się patrzyła to akurat sztuczne oko, takie szklane, które wstawia się w miejsce oka.
Laborant, który tamtędy przechodził, rzucił tekst mimochodem:
Pewnie chciała wstać i zmienić ten testament...
Chlap! Córka staruszki zemdlała!
Mąż córki denatki jednak zdążył złapać lecącą żonę i wynieść na świeże powietrze. Rzucił tylko jeszcze tekst do laboranta:
- niech ona już nie zmienia tego testamentu i niech nie wstaje, bo za chwilę to my tu wszyscy odpier*olimy…

by borntodestroy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kosz
23 23

To ja tak a propos opowieści oraz smutnej okazji, zacytuję ś.p. wieszcza: W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt W oświetleniu tym korzystnie Wyglądają starsze panie A i panom nie brakuje wtedy nic

Odpowiedz
avatar groszkowa
10 10

Padłam ze śmiechu:D

Odpowiedz
avatar karolka
3 3

ja również :D

Odpowiedz
avatar borntodestroy
13 13

no kolega jak mi to opowiadał to mówił ze meksyk totalny;D ale to nic w porównaniu z tym zeby widziec to na żywo;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2011 o 21:12

avatar Paumar
4 4

Masz jeszcze jakieś historie od tego kolegi? xD

Odpowiedz
avatar borntodestroy
1 1

jak coś się znajdzie to wstawię:)

Odpowiedz
avatar linka007
3 3

historia prześmieszna :D

Odpowiedz
avatar staresandaly
9 19

Rodzinka.... Coś czuję, że cała swoją kasę przepierniczę na dziwki. Po co rodzinie stres dzielenia się... :)

Odpowiedz
avatar borntodestroy
12 14

hah... może to i dobry pomysł, przynajmiej nie będziesz musiał wstawać po śmierci zmieniać testamentu ;)

Odpowiedz
avatar pirlipatka
5 7

Przyśni mi się staruszka powstająca z martwych. Wielkie dzięki, borntodestroy, teraz będę się bała wejść do łóżka ;)

Odpowiedz
avatar borntodestroy
14 14

jak mój tata był kiedyś w szpitalu to na sali był tam normalnie taki kosz z takimi właśnie sztucznymi oczyma... rózne wielkości, kolory itp;P troche dziwne uczucie kiedy podszedłem do tego kosza tam kilkanaście oczu patrzy na mnie... z zaciekawieniem ;D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Hahahahaahahahaha. To było niesamowite... Ja chcę szklane oko!

Odpowiedz
avatar straznikris
4 4

Super :) niezły miałem ubaw wyobrażając sobie całą sytuację lol.

Odpowiedz
avatar Arielka
4 6

hahahahaa......... padłam :D muszę sobie dywanik pod biurko położyć, bo jak więcej takich historii tu będzie, to się mocno poobijam :P :DDDD naprawdę, chciałabym widzieć miny tych ludzi :D

Odpowiedz
avatar perla
3 5

jedna z lepszych historii ns piekielnych, o mslo sie nie udlawilam przy sniadaniu :D

Odpowiedz
avatar soniak
4 4

Przy żadnej historii na piekielnych nie smiałem się tak jak przy tej :) Top1 ! :)

Odpowiedz
avatar vfm
3 3

Ale faza :D Obśmiałem się :D

Odpowiedz
avatar Xyre
4 4

Taaa, chciałbym tam pracować :) W prosektorium albo w zakładzie pogrzebowym :) spokojna branża, jedynie czasem są takie piekielniaki, których można postraszyć denatem :D się koledze trafiła beczka śmiechu, jak sobie to wyobrażam to widze komedie na skale światową :D

Odpowiedz
avatar Damisk
0 0

Ale niezły zbieg okolicznosci xD

Odpowiedz
avatar Monique
0 0

Ekstra! :O)

Odpowiedz
avatar chemi
3 3

Znam podobną historię, też z wywalonymi drzwiami tylko, że przyszli studenci medycyny i ktoś postanowił zrobić psikusa, nie pamiętam jak to miało dokładnie działać ale denat miał w jakiś sposób nabierać powietrza i wstawać do pozycji siedząco-leżącej. Oczywiście studenci w szoku i jak się potem okazało - drzwi w futrynie nie było, w zasaadzie to chyba razem z futryną wypadły ^^

Odpowiedz
avatar Enduro
1 3

z tej babci to musiała już się mumia zrobić skoro była tak sztywna że sama utrzymała pozycje siedzącą, albo sobie źle wyobrażam. Tak czy owak paranormal activity w realu :D

Odpowiedz
avatar borntodestroy
1 1

no to było właśnie jakieś schorzenie związane z plecami, no i tak jakoś chwyciło ją najwidoczniej też te pośmiertne stężenie mięśni czy coś takiego:)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2011 o 15:10

avatar Cirilla
3 3

Dawno się tak nie uśmiałam! Dzięki! ;) W sumie historia przypomniała mi, jak dzień przed pogrzebem babci oglądałam "Zgon na pogrzebie". Następnego dnia, w kościele było tak mało miejsca wokół trumny, że w czasie ofiary, obserwując przechodzących obok trumny ludzi, ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, bo ciągle się zastanawiałam, jakby to było, jakby ktoś przewrócił tą trumnę i ciało wypadło... Tak to już jest, że najgłupsze rzeczy przypominają się w najmniej odpowiednich momentach.

Odpowiedz
avatar borntodestroy
1 1

dokładnie... najbardziej chce się nam śmiać wtedy, kiedy jest to najmniej odpowiednia pora:)

Odpowiedz
avatar Anatolay
1 1

@Cirilla Uśmiech wiąże się z tym, że mózg wydziela endorfinę, która zmniejsza ból fizyczny i cierpienie psychiczne i zwiększa poczucie zadowolenia, co jest reakcją obronną organizmu w sytuacji, gdy organizm odbierze bodziec, który zinterpretuje jako zagrożenie i się go zlęknie.

Odpowiedz
avatar Gowdannie
0 0

Dawno się tak nie uśmiałam podczas czytania opowieści na Piekielnych. :)

Odpowiedz
avatar dareuslucus
0 0

mocne... poprawiło mi humor totalnie - ja chcę więcej takich historii

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Popłakałam się ze śmiechu :) Rewelka!

Odpowiedz
avatar patrysiekkkk
1 1

świetna historia! :D cała szanowna moja familia się popłakała ze śmiechu na czele z chorą ciotką :)

Odpowiedz
Udostępnij