Historia opowiedziana mi przez mamę, miała ponoć miejsce ładnych kilka lat przed moim przyjściem na świat.
Okres głębokiej komuny. W sklepach nie ma niczego. Rodzice dostali za pośrednictwem parafii paczkę z Holandii - dobrzy ludzie z zachodu wysyłali nam jakieś ręczniki, zapałki (do dziś są w domu!), słoiki ze śledziami, konserwy i tajemniczą szklaną butelkę litrową z przeźroczystym płynem i żółtą etykietą. Rodzice nie wiedzieli co to jest, nie rozumieli napisów na etykiecie, rozszyfrowali tylko, że w składzie specyfiku jest chinina. Skoro chinina, to pewnie to jakieś lekarstwo! Powodowani taką myślą rodzice przez prawie rok, codziennie rano dawali mojej dwuletniej wtedy siostrze małą łyżeczkę tego płynu "na wzmocnienie".
Domyślacie się, co to było?
Historię usłyszałem, jak w połowie lat '90 przyniosłem do domu butelkę napoju Kinley Tonic :)
Kto tu był piekielny? Chyba tylko chory system izolujący nasz naród przez pół wieku od cywilizowanego świata...
Kinley Tonic i dobrzy Holendrzy
Na pewno siostrze dobrze zrobił ten tonic :D
Odpowiedzczlowieku w latach 80 można bylo w sklepach kupic polski tonic ktory byl calkiem niezly a ze twoi rodzice nic poza konskim zadem nie widzieli to sie nie chwal
OdpowiedzOd mojej rodziny z daleka się trzymaj, jak nie masz nic sensownego do powiedzenia to zamilcz.
OdpowiedzTo dobrze że to coś do picia było ;) - bo np. niektóre płyny do naczyń zawierają naturalny sok cytrynowy, tak że po pojedynczym składniku czasem trudno poznać.
Odpowiedzhehe:) a nie zwrocili uwagi ze gazowany? (Kinley jest gazowany, czy robie z siebie gluptasa?)
OdpowiedzW sklepach niczego nie było pod sam koniec lat 70. i z niecałą dekadę potem. A to nie była głęboka komuna.
Odpowiedzw sklepach nie było niczego od początku lat 80-tych - gdy zaczęły się strajki. Jeszcze w 79 sklepy były całkiem dobrze zaopatrzone. A tonik też można było kupić - więc może miejscowość z historii to jakaś głęboka prowincja ?
OdpowiedzTrochę to dziwne żeby dawać małemu dziecku coś czego składu nie jest się pewnym, tym bardziej jeśli ma się podejrzenie, że to lekarstwo?
OdpowiedzJa rowniez tego nie rozumiem. W Polsce byl tonik, taki z zielonymi etykietkami (zreszta calkiem smaczny). Czyli co, nie potrafisz odcyfrowac napisow, w Pustyni i Puszczy sie przypomina to dajmy sie napic dziecku?
OdpowiedzJak można podawać dziecku płyn nieznanego pochodzenia? Aż brakuje słów. Piekielni wg mnie są rodzice.
Odpowiedz