Pracuję w banku.
Wchodzi [k]lientka, zadbana, ze 40 lat, wygląda zupełnie normalnie i chce wypłacić gotówkę. Ok, wbijam do systemu: Janina Piekielna, Enter, a tu zonk: nie ma takiej klientki w systemie. Myślę, ok, długie nazwisko, pewnie się machnąłem, wpisuję dokładnie literka po literce a tu dalej: nie ma takiej delikwentki. Ki diabeł? Zagajam nieśmiało:
[j]a: Ma pani u nas konto?
[k]: No tak, gotówkę chciałam.
[j]: Nie ma pani w systemie, może ma pani konto internetowe? (system ich nie widzi).
[k]: Nie, w oddziale zakładałam.
I tak dobre 3-4 minuty przepytuję klientkę, jednak ona dalej: że w oddziale zakładała konto, że ma nawet kartę do bankomatu itp. Coś mnie tknęło.
[j]: Mógłbym rzucić okiem na kartę?
[p]: Proszę.
Biorę kartę i z całej siły staram się nie roześmiać.
[j]: Proszę pani, pani jest w banku Spokojnym a ta karta należy do banku Piekielnego, na pewno tam ma pani konto.
[p]: No, tam zakładałam, to wypłaci mi pan gotówkę?
[j]: Proszę pani, bank Piekielny nie jest częścią naszego banku, musi pani udać się do oddziału bądź bankomatu Piekielnego.
[p]: A co to za różnica? Bank to bank, ja nie będę lecieć pół kilometra(!) do Piekielnego, tu mam bliżej no i pan przystojniejszy (!!!).
Ja nerw, co mnie to kurna obchodzi i jeszcze zaloty od babki, która przy odrobinie szczęścia mogłaby być moją matką. Tłumaczę jej, jak chłop krowie na rowie, czemu nie może wypłacić kasy u mnie a ona dalej swoje, że bank, to bank, że żadna różnica itp.
W końcu zrezygnowany:
[j]: Jak pani robi zakupy w Biedronce to płaci za nie pani w Tesco?
[p]: A co ma piernik do wiatraka? Wy bankiem jesteście i macie moje pieniądze! Macie mi je wypłacić!
W końcu jej powiedziałem, że nie mamy dzisiaj gotówki, bo zgubiłem klucz od sejfu i wszelkie operacje tylko bezgotówkowo mogę wykonać, co ona skwitowała krótkim "aha" i sobie poszła, nie omieszkując dodać, że już tu więcej nie wróci. Oby...
Swoją drogą to operatorzy komórkowi muszą mieć z nią niezłe przeprawy...
Mały oddział dużego banku
pewnie kupuje doładowanie w play i ma pretensje do plusa czemu nie ma doładowanego konta :D a kupiła tamto doładowanie bo woli fioletowy od zielonego
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 13:15
Pewnie ma telefon w T-Mobile, doładowania kupuje w Playu, z pretensjami dzwoni do Plusa a później idzie z awanturą do salonu Orange :]
OdpowiedzOna po prostu żyje we własnym świecie, który jest na tyle nieskomplikowany żeby potrafiła to ogarnąć. : )
Odpowiedz"Johny, la gente esta muy loca! WTF"
OdpowiedzUwielbiam tekst ze zgubionym kluczem do sejfu, ale... ona w to uwierzyła czy po prostu znudziło jej się stanie i krzyczenie? Nie rozumiem, jak można w takie coś uwierzyć, chyba nawet piekielni nie są tak głupi.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2011 o 13:32
Zapewniam Cię, że są :D Ja kiedyś miałam klienta, który przyszedł z pismem, że bank umarza mu niedopłatę na kredycie w wysokości 1 gr i zamyka rachunek kredytowy. Pan stwierdził, że jesteśmy złodziejami i poda nas do sądu a ze mną to się jeszcze rozliczy, bo ukradłam mu tego grosika:D:D
OdpowiedzZacukrzona: strzeliłem to z wewnętrznym facepalm'em, jako tonący chwytający się brzytwy i miałem oczka jak 5zł że to kupiła w ogóle. Dochodzę do wniosku, że klientka jest niezrównoważona psychicznie. Aż współczuję bankowi Piekielnemu.
OdpowiedzJeździ polonezem i serwisuje go w ASO Citroena, bo tam jest bliżej
Odpowiedzpracuję w BOK Orange, dzwoni do mnie koleś -Neostrada mi nie działa -ale pan się dodzwonił na BOK Orange, więc proszę zgłosić problem techniczny na infolinii TP. -no ale ja przecież z komórki Orange dzwonię... - ...
OdpowiedzE tam. I tak TP i Orange do FT należą więc dużo się nie pomylił.
OdpowiedzPolski Orange należy do TP SA, a ta do FT.
Odpowiedza najgorsze jak takiemu klientowi, tak jak w tym przypadku dajesz do porównania inną, równie absurdalną sytuację, a on i tak tego nie rozumie i dalej swoje.
OdpowiedzPodziwiam za cierpliwość :)
OdpowiedzPracuję w punkcie kredytowym w jednym z marketów budowlanych do nas też ludzie przychodzą chcąc pieniądze z konta w banku wypłacić (chociaż są i tacy którzy uważają, że powinnyśmy z koleżankami obsługiwać jeszcze klientów pod kątem znajomości cen i rozmieszczenia wszystkich towarów) ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2011 o 21:57
Babka po prostu nadal żyje w komuniźmie ;)
OdpowiedzTrzeba było jej zaproponować podpisanie umowy i kredyt :)
OdpowiedzNie pomyślałem o tym :D
OdpowiedzTa pani pewnie kupuje rower w Go Sporcie i idzie z reklamacją do Decatlona... Niezłe.
OdpowiedzNiestety ale naprawdę wiele jest takich ludzi.Jako pracownik serwisu niemieckich pilarek często spotykam się z sytuacjami jak ta przedstawiona czyli przychodzi klient ze sprzętem konkurencji ale chce ją u nas w punkcie serwisować bo mamy najlepszą renomę w okolicy.Na szczęście przykład z serwisem samochodowym pomaga. Choć starsi ludzie mają często problem ze zrozumieniem.
Odpowiedz