Historię tę od dawna zamierzałem dodać, ale trudno jest oddać to co się działo.
Wpierw upewnijcie się że wiecie jak wygląda krzyż do postawienia na stół w trakcie wizyty księdza. (sorki nie wszyscy wiedzą).
Dzień ślubu mojego przyjaciela. Para z osiedla znająca się od podstawówki.
Tak czy owak błogosławieństwo w domu dziewczyny. I tu wkracza do akcji krzyż. Ojciec panny młodej pobłogosławił i pora na matkę. Podaje do pocałowania krzyż wpierw córce, i przesuwa panu młodemu.
Robi to tak nieszczęśliwie (chyba przez nerwy), że lekko uderza ramieniem krzyża w usta chłopaka. I UWAGA UDERZENIE SPODOWODOWAŁO PĘKNIĘCIE GÓRNEJ JEDYNKI. Chłopak złapał się za usta upadł i jęczy z bólu.
Panika co robić, ślub za 30min.
Szybka decyzja łykaj kilka apapów i walimy do kościoła.
Ten ślub był koszmarem, Jarek (imię zmienione) ledwo stał cały blady na wpół przytomny. Ja i świadek tuż obok niego na wszelki wypadek.
I myślenie co robić. W końcu decyzja, wesele chwila będzie po ślubie, wyjdziemy z kościoła. Życzenia i prujemy na pogotowie dentystyczne. Gości weselnych poprosi się o chwile cierpliwości, że problem z zębem i potrzebna szybka wizyta dentystyczna.
I tak robimy. Wpadamy na pogotowie dentystyczne, oczywiście jako, że sobota mało osób. Do rejestracji i mówimy sytuacja krytyczna. Na szczęście trafiliśmy miłą recepcjonistkę, i szybko trafiliśmy do gabinetu. Tam mówimy co się stało i że skrzynka wódki weselnej będzie.
(Mina lekarza bezcenna)
Tak czy owak, doktor zabrał Jarka na rentgen. I pierwszy pech, ząb pękł tak nieszczęśliwe, że jest konieczne jego wyrwanie. Jak się okazało skomplikowane.
Efekt.
2 godziny później ( oczywiście w miedzy czasie milion telefonów od/do panny młodej)
Dzwonię.
J- Ja
P- Panna młoda
J- Karolinko, Jarek już po zabiegu.
P- Dobrze za ile będziecie?
J- Możemy zabierać go od razu, tylko dostał głupiego Jasia.
P- I?
J- Leży na łóżku, spuchnięty ślini się i gapi w lampę na suficie.
P- O ku..a!!!!
J- Coś spróbujemy zrobić.
P- Róbcie.
Na szczęście lekarz dał jakiś środek. I chłopak się rozbudził, choć rozweselony jak ta lala.
Na wesele dojechaliśmy na 22.
Połowy gości już nie było, stoły zastawione, i bardziej niż wesele przypominało to stypę. Choć akurat tego się nie dziwię.
Na koniec powiem tyle, wesele całkowicie nieudane. Koszty duże. No i maksymalny konflikt z matką.
Data 07.07.2007.
wesele
Rzeczywiście piekielny ślub, ale po co na początku ta informacja, że para zna się od podstawówki? Czytając historię spodziewałam się, że ten fakt będzie miał coś wspólnego z akcją, a tu psikus. Kurczę, ludzie, myślcie zanim napiszecie jakąś informację. Mało co irytuje bardziej niż wstęp w rodzaju: "Wstałem w środę o 8:27, umyłem zęby szczoteczką w kolorze niebieskim i założyłem majtki w czerwone kropki. A teraz przejdę do piekielnej historii, która mnie spotkała tego dnia..."
OdpowiedzChyba trochę przesada, to raptem jedna wtrącona fraza, a Ty porównujesz to do wywodu na pół strony. Może autor uważał, że informacja jest ważna, aby oddać klimat całej sytuacji?
OdpowiedzStrzyga, twoj komentarz byl dluzszy niz tamten dodatek. I o wiele mniej potrzebny...
Odpowiedzza to adekwatny do nicku ;)
OdpowiedzNie obrażaj słodkich potworków, ok?
OdpowiedzSiedem to pechowa liczba. :)
Odpowiedzchodziło, o osiedle wszyscy razem
OdpowiedzTu jest tylko jedno zdanie, owszem, ale kiedy co trzeci piszący na tej stronie dodaje takie pierdółki, po jakimś czasie przedzierania się przez nie można się nieźle wkurzyć.
OdpowiedzNo to chyba sensownie jest pisać takie komentarze pod historiami, gdzie rzeczywiście autor zawiera multum niepotrzebnych informacji utrudniających czytanie, a czepiać się jednej frazy.
OdpowiedzU mnie na osiedlu generalnie zeby sa powybijane na koncu wesela a nie zanim mlodzi jeszcze wejda do kosciola. Ale mam nadzieje za malzenstwo bedzie udane, a przyjecie i ladne zdjecia zawsze mozna zrobic na pierwsza rocznice :)
OdpowiedzDlaczego konflikt z matką? Tzn, rozumiem, ona wybiła młodemu ząb, ale przecież niespecjalnie...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2011 o 15:16
A konflikt z matką z jakiej paki, jeśli można spytać?
OdpowiedzMłoda się pewnie na matkę obraziła, że jest taką niezdarą ;p
Odpowiedza niby taka szczęśliwa data. no nic. nie pozostaje nic innego jak powiedzieć "szczęścia życzę"
Odpowiedztaki pozytek z katolicyzmu - trzeba bylo wybrac sobie ATEISTKE! powinien zrezygnowac z takiego slubu.. po co mu tesciowa z krzyzem w reku!
OdpowiedzNie wypowiadaj się na te tematy bo przez takich jak Ty wśród katolików krąży stereotyp ateisty chama i kretyna.
OdpowiedzHah, moja siostra chciala sie hajtnac 07.07.07r., ale sie jej nie udalo, bo wszystkie miejsca byly zajete. Hajtnela sie tydzien pozniej, 14.07.07r. :D
Odpowiedzja sie hajtne 13.13.2013 :D
Odpowiedzuznałam to za świetny pomysł zanim sę zorientowałam, że rok ma 12 miesięcy. ;)
Odpowiedzmusial byc stan powazny tej jedynki- mi zeba wyrywali na znieczuleniu miejscowym i trwalo to 15 minut...
Odpowiedzsamo wyrwanie zęba to pikuś, potem trzeba do siebie dojść, a człowiek po tym niby banalnym zabiegu czuje się fatalnie.
OdpowiedzOdnośnie daty- pechowa; w tym samym dniu byłam na ślubie znajomej, w trakcie imprezy jej przyjaciel zmarł na zawał.
OdpowiedzSiódemki są pechowe. Niestety :(
Odpowiedza już spodziewałam się puenty w stylu "a ksiądz był nawiedzony i od razu zaczął krzyczeć: szatan, antychryst! spójrzcie, jak się skrwawił na dotyk świętego krzyża!" czy czegoś w tym stylu ;) tak czy inaczej pozostaje życzyć młodym, żeby dalej było już tylko lepiej :)
OdpowiedzI wrócił na to wesele bez jedynki? Biedny :(
OdpowiedzTo powiem, że dziwni goście, na wesele idę się bawić a nie podziwiać parę młodą. Tym bardziej goście powinni się postarać i sprawić by wesele nie było całkowitą klapą.
OdpowiedzTaak... 07.07.2007 - data która miała być niby najszczęśliwszym dniem roku. GÓWNO PRAWDA! Teraz widzę, że nie tylko mi i mojej rodzinie przytrafiła się wtedy tragedia - nam spłonęło tego dnia mieszkanie.
OdpowiedzPo pierwsze- kiepsko się to czyta, szczerze mówiąc. Po drugie- faktycznie, wstęp nieco myli, liczyłam na jakieś nawiązanie do faktu, że Młodzi znają się od podstawówki, zawsze mnie pociągają te tematy, ponieważ ja męża znam od piaskownicy, mieszkaliśmy w zawrotnej odległości jednego piętra ;) a po trzecie współczuję gości weselnych, bo przecież kaprys Młodego to nie był, żeby zniknąć z wesela, a zachowanie tych, którzy zamiast- jak to na weselu- się bawić, wyszli (obrażeni? bo nie wiem co im aż TAK BARDZO nieobecność biednego Młodego przeszkadzała w tej sytuacji)- obrzydliwe. Mam nadzieję, że w ramach rekompensaty Para Młoda pojechała sobie na jakąś fajną podróż poślubną.
OdpowiedzA wg mnie pan mody trochę przesadził ;/ Połamanie zębów nie boli ociupinkie tylko. Dopiero po kilku godzinach i po dentyście wszystko jest zdrętwiałe i boli tak, że się jeść nie da. W moim przypadku przynajmniej tak było.
OdpowiedzW moje urodziny :D 7 lipca
Odpowiedz