Historie z listonoszem sprowokowały mnie do opisania moich przygód z doroznosicielem piekielnym (?). mieszkamy w małej wiosce niedaleko Warszawy, a jak wiadomo w takich miejscach listonosze nie chodzą (jeżdżą) codziennie, nie mają też stałych godzin „wizyt”. Ale to co odstawia ten nasz to zakrawa na jakąś teorię spiskową co najmniej.
Do rzeczy.
Ja pracuję dość dużo, wychodzę przed 8 rano, wracam ok. 19, więc nie mam szans na spotkanie z listonoszem, ale moja małżonka pracuje na zmiany, więc czasem jest w domu do 13, a czasem wraca ok. 14:30. I NIGDY nie zdarzyło się jej spotkać listonosza… Bo jak siedzi w domu rano to awizo ląduje w skrzynce o 13:15 (jest godzina napisana), jak wraca po 14 to wyciąga awizo z godziną 10:50 na przykład. I tak przez 11 lat już nie znamy swojego doroznosiciela. Nie daje nam szansy.
Poczta... i listonosze
Patrząc na nick sądze, że listonosz się poprostu obawia spotkania z Tobą :D
OdpowiedzNick jest autorstwa dzieci moich, które są fanami (po tatusiu) Married, with children.
OdpowiedzMoże to listonosz widmo? ;)
OdpowiedzMoże cichociemny...
OdpowiedzAlbo Ninja! :D
OdpowiedzCichociemniak chyba :D
OdpowiedzFacet ma niezły wywiad , albo nieśmiały taki od maleńkości. 11 lat uników to trzeba mieć talent i wytrwałym być.
OdpowiedzCzeka w ukryciu aż wszyscy wyjdą z domu i dopiero wtedy przystępuje do "ataku".
OdpowiedzTaka możliwość zaświtała mi jakieś 3 - 4 lata temu ;-D Żona przez dłuższy czas śmiałą się ze mnie i moich teorii spiskowych, ale teraz po tych 11 latach w niej też wątpliwości rosną...
OdpowiedzTrzeba się gdzieś zaczaić i przyłapać na gorącym uczynku:)
OdpowiedzA nie jest tak że że wrzuca awizo do skrzynki nie sprawadzając, czy ktoś jest w domu. Mieliśmy tak przez okres letni jak było zastępstwo listonosza.
Odpowiedz