Apteka w dużym mieście, ja za ladą. Przychodzi dziadek, tak na oko po osiemdziesiątce, z receptą na cztery tabletki Viagry w dużej dawce. Nie trzymamy tego na stanie, więc po telefonie do hurtowni wracam do dziadka i mówię:
[J] - Przykro mi bardzo, ale nie mamy w tej chwili takiego opakowania, będziemy musieli sprowadzić. Byłoby dopiero na jutro, może pan tyle poczekać?
[D] (z łobuzerskim uśmiechem) - Pani się nie martwi, ja dopiero za miesiąc do sanatorium jadę.
Apteka wielkomiejska
Wesołe jest życie staruszka, gdy babcia mu wchodzi do łóżka :D
Odpowiedzepickie :D
OdpowiedzNie liczy się wiek, tylko umiejętność :D.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2011 o 2:10
Na anielskich go! :D
Odpowiedzto miałaś cały miesiąc na zamówienie dziadkowi tabletek.
Odpowiedzuśmiałem się :)
OdpowiedzHistoria mało piekielna, ale cudowna :D Kapitalny dziadek!
Odpowiedz"... morza szum, ptaków śpiew, stoi ... ;) pośród drzew..." :D
Odpowiedzświetny dziadunio ;) oby takich wyluzowanych i nowoczesnych więcej niż moherów ;P
Odpowiedzhaha dziadek dobry. A ja od kilku dni mysle zeby swoja mame do sanatorium wyslac, moze niech lepiej w domu zostanie hahah
Odpowiedzświetne :D świetne
OdpowiedzHahah :). Pozytywny dziadziuś :D.
OdpowiedzStary człowiek, ale już nie może, potrzebuje wsparcia ze stron trzecich :(
Odpowiedz