Historia Victorique przypomina mi moje małe "złodziejstwo".
Gdzieś w 2000 roku, byłem u znajomych na działce, typowe kilka dni grilla i piwka.
Jako, że ogródki sąsiadowały z wsią, siłą rzeczy przechodziło się przez nią idąc do jedynego sklepu w okolicy.
Zawsze jak szliśmy zwracał nam uwagę taki mieszaniec wilczur z czymś tam, trzymany na półmetrowym łańcuchu. Takie jedno podwórko, szkoda nam było ale cóż.
Była chyba sobota, idziemy do sklepu i znów ten psiak wyje w niebogłosy bo za krótki łańcuch a kałuża bo miski z wodą brak za daleko.
Ale nie to było najgorsze, gospodarz na naszych oczach, z piwem w ręku doszedł i kopnął psa ( piwko w dłoni).
Tego za wiele.
W nocy przyszliśmy po tego psa. Pies tak spanikowany nie wie co się dzieje, ale dostał jedzenie i od razu radość i szczęście.
Zamieszkał u mojego kolegi i naprawdę duży wilczur z niego był.
Ale powiem psia miłość nie zna granic jak żył jeszcze 9 lat, to zawsze jak mnie widział nie odchodził. I uchowaj boże ktoś by podniósł na mnie przy nim rękę.
Ale odchodząc od tematu popieram akcję nie wyrzucaj na wakacje, a może nawet trochę podpieprz maltretowanego zwierzaka i daj mu dom. Oczywiście najpierw oficjalnie powiadom odpowiednie służby ( wielki brat patrzy)
wiocha 11 lat temu
To można nazwać "dobrym uczynkiem" a nie kradzieżą, ;]
OdpowiedzDla mnie to i tak kradzież, pies nie był ich. Pierw warto było zawiadomić odpowiednie służby.
Odpowiedzoczywiście niech zdycha w upale, bity, bez wody i jedzenia. widocznie tak samo jak ten facet z piwkiem traktujesz swojego zwierzaka o ile posiadasz. bardzo dobrze zrobili. EDIT: czytajcie ze zrozumieniem, bo nie pojmuję za co minusy, skoro stwierdzam, że dobrze zrobili. kradzież a kradzież jest różnica.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2011 o 16:29
@coffewithmilk Ty też mogłabyś czytać ze zrozumieniem. Skoro by zawiadomili odpowiednie służby, pies chyba by nie zdechł w upale co? A TY od razu osądzasz innych o najgorsze ;/
Odpowiedz@xxx: Wiesz... nie liczyłbym na rychłe przybycie odpowiednich służb ;)
Odpowiedzxxx: przy naszych polskich służbach by właśnie zdechł. moja sąsiadka (ta sama ulica, kilkanaście domów wcześniej) mieszkała bez prądu, wody, pijaczka jedna, jej obiady to makaron zalany winem (tzw. zupa kompot), paliła kartonami, rentę przepijała i dosłownie dawała du*y za wino, miała psa na łańcuchu który spał w blaszanej beczce, bez cienia, wychudzony czarny kundelek. była kuratorka, później ktoś z TPZ. i co? nie zabrali go, nie pomogli i w końcu zdechł. bo akurat jak przyjechali sąsiadka przyniosła resztki z obiadu (tuż przed ich przyjazdem). dzwonili sąsiedzi wiele razy do `pomocy` i nic. skutek widać.
Odpowiedzodpowiednie PAŃSTWOWE służby mają to wszystko w d. ewentualnie trzeba by zadzwonić do służb z powołania, ale oni bez policji wejść nie mogą na posesję i koło się zamyka
OdpowiedzTa... moja mama zawiadomiła. Bo pies sąsiadki skaleczył się w łapę i ciągle krwawił, a ona nie chciała go zaprowadzić do weterynarza. Przyszli, dali jej miesiąc na wyleczenie psa, po miesiącu wcale się nie pokazali, a psu... odpadła łapa. Tak, dosłownie odpadła mu łapa! Tego już nie wytrzymałem. Jak wypuściła go na spacer, zwinąłem go na smycz i zaniosłem do schroniska. Teraz ma kochającą rodzinę. I co, opłacało się zawiadamiać "odpowiednie służby"? Gdybym zaprowadził go tam szybciej, to ciągle chodziłby na czterech łapach... Żałuję, że tego nie zrobiłem.
Odpowiedzz tymi służbami bym się nie zapędzała, bo oni to mają głęboko w d**, nigdy nie przyjeżdżają na czas, a jak już się pojawią (wielka łaska) to zerkną pobieżnie, wypiszą jakieś śmieszne ponaglenie do poprawienia warunków i zmyją się równie szybko jak się pojawili :]
OdpowiedzWiesz co? Dzięki tobie i tobie podobnym wraca mi wiara w ludzi. W imieniu owego pieska - i własnym - gorące DZIĘKUJĘ!
Odpowiedz@coffewithmilk, myślę, że ludzie czytają za zrozumieniem, i dlatego właśnie dostajesz minusy. :] xxx i Dekadencja mają rację.
OdpowiedzNie, nie traktuję tak samo. Od dbania o zwierzaki są odpowiednie służby. Nie usprawiedliwiam wcale byłego właściciela psa, bo to kawał sukinsyna, ale nie można wmawiać, że kradzież, która sama w sobie jest zła, nagle staje się dobra.
Odpowiedz"odpowiednie służby" zanim by zadziałały to piesek by padł z głodu.
OdpowiedzOwszem są odpowiednie służby, tylko takie służby trochę wolno reagują, i dla tego psiaka mogłoby być za późno. Kradzież a kradzież jest różnica. I nawet tego przypadku bym nie nazwała kradzieżą, tylko dobrym uczynkiem.
OdpowiedzBardzo dobrze zrobiłeś. Pies na pewno był Wam bardzo wdzięczny za wyrwanie go z piekła. Jesteś człowiekiem przez duże C.
OdpowiedzKano jak go nazwaliśmy, o jezu wdzięczność głowa mała, na pół metra nie chciał odejść, tulił się i cieszył.
Odpowiedza ja zgadzam się z Dekadencją. Powinniście poinformować odpowiednie służby, wcześniej fotka (na wszelki wielki, gdyby nagle właściciel zapałał miłością do psa i mu pałac z budy zrobił). Pies poszedłby do adopcji, czyli do was. Legalnie.
Odpowiedz`Legalnie` to ten pies pewnie by zdechł zanim by zareagowali. I na adopcję, czeka się długo długo, i co śmieszniejsze potrzebują takich informacji jak np. ilość dzieci, wielkość domu, wielkość podwórka, czy są inne zwierzęta, zarobki domowników!
OdpowiedzMi się twoje zachowanie nie podoba szczególnie - oprócz krystiuniuni argumentu o legalności jeszcze tu jeden argument jest - ten ktoś kogo nawet sk*rwysynem by nazwać nie można (bo i k*urwa lepiej by dziecko wychowała jak chodzi o traktowanie zwierząt) - jak stracił łańcuchowca to pewnie szybko znalazł kolejnego na jego miejsce (i pewnie nie lepiej go traktował). Trzeba było więc poinformować a) służby - ale te powolne b) animalsów / inną tego typu grupę - ci by "wiercili dziurę w brzuchu" służbom i temu facetowi. A twoje zachowanie ogólnie - zasługuje na pełną pochwałę i przywraca wiarę w dobroć ludzi, zwłaszcza że tu występowało stworzenie praktycznie bezbronne.
Odpowiedzzrobiłabym to samo. może i powinieneś najpierw to zgłosić, ale w takich chwilach chyba o tym się nie myśli.
OdpowiedzNiedawno czytałam właśnie o sprawie zagłodzonego psa, który wył od jakiegoś czasu. Sąsiedzi interweniowali u odpowiednich służb, ale te nie raczyły zareagować. A Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, do którego sąsiedzi się również zwracali z prośbą o pomoc (bezskutecznie, kiedy jeszcze można było psiakowi pomóc) teraz strasznie stworzyło tę petycję http://www.petycjeonline.pl/petycja/petycja-o-wymierzenie-kary-bezwzglednej-mezczyznie-ktory-zaglodzil-swojego-psa/238. I tak właśnie w Polsce działają odpowiednie służby i "obrońcy zwierząt".
Odpowiedzzgadzam się z Tobą i też o tym trąbię. służby potrafią się zjawić dużo za późno. w tym przypadku mógł zdechnąć pies, ale oczywiście wszyscy twierdzą, że najlepiej zadzwonić do odpowiednich służb i iść dalej! to tak jak z wypadkiem, gdzie ktoś umiera-zadzwonić na policję i pojechać dalej. ale może ktoś ma szansę przeżyć, gdyby nie obojętność i liczenie na to, że służby wszysko załatwią!
Odpowiedz@coffewithmilk - zgłosić i zadziałać. Jak służby nie reagują to zadziałać - obywatel ma uprawnienia do działania gdy jest prawo naruszane a nie działają służby - a tak, jak zgłosisz post factum albo nie zgłosisz to **** będzie mógł Ciebie jeszcze próbować zaskarżyć, psa odebrać (bo o dowody wtedy ciężej maltretowania) albo wziąć nowego "na łańcuch". Ja o tym pisałem - dlatego rozbiłem komentarz swój na część ogólną i część szczególną. Zachowanie było emocjonalne - i moralnie dobre ale nie do końca logiczne (i prawne).
OdpowiedzWiele osób łamie prawo. Ja bym owszem psa zabrała, ale następnego dnia to zgłosiła gdzieś i wytłumaczyła jak i czemu go przywłaszczyłam.
Odpowiedz@coffe jakbyś tak zrobiła, to by ci psa zabrali, oskarżyli o bezpodstawne odebranie nie twojej własności i jeszcze psa oddali właścicielowi, bo tak wygląda w Polsce każda instytucja.
OdpowiedzZastanawiam się, gdzie są obrońcy moralności w realu, bo tutaj już nie pierwszy raz widać skupisko -_- lordvictor, pozdrowienia z rodzinnego miasta ;]
OdpowiedzDużo tu widzę mocnych w gębie którzy mają jeszcze wiarę w jakieś "służby". Tacy zazwyczaj odwracają wzrok zamiast działać a telefon uznają za wystarczającą interwencję. @lordvictor brawo ! wraca mi wiara w ludzi
Odpowiedz@lordvictor, wyczuł dobrych ludzi i odwdzięczał się jak umiał. Zwierzę uratowane z piekła kocha podwójnie. A bydlakowi trzeba by mordę obić i tyle.
OdpowiedzTe "służby" to śmiechu warte. Naoglądaliście się Animal Planet. U nas takich rarytasów jak w USA to nie ma, że zgłoszenie i strażnicy jadą na łeb na szyję zwierzaka ratować.
OdpowiedzMoja rodzicielka była na wycieczce na Ukrainie. W ośrodku w klatce był niedźwiedź kupiony przez właściciela ośrodka w cyrku. Jego zajęcie polegało na gryzieniu krat. Jego "domek" to była 2x mniejsza od niego buda dla psa. Jedyne co tam miał to jakiś kawałek gałęzi.
Odpowiedz@Triss, zgadzam się, że zwierzę zabrane od właściciela-sadysty kocha bezgranicznie. Mój dziadek po długich pertraktacjach odkupił jamnika od człowieka, który go bił i głodził. Wcale nie tanio, bo sobie jeszcze "kochający właściciel" chciał zarobić na "jeleniu". Piesek pożył u dziadka 11 lat, a kiedy go zabierano wcale nie był już młody.
Odpowiedz